Uwaga!
Rozdział zawiera sceny nieprzeznaczone dla osób poniżej szesnastego roku życia.
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ lub OPUSZCZASZ fragment oddzielony od pozostałości tekstu '*'
+ ludzie moi drodzy, kochani calm down.
Mel NIE zaszła w ciążę po incydencie u Tonnego i Maxa.
Tak dla wiadomości, to minął już rok (czytajcie uważnie), więc musiałaby już urodzić z jakieś cztery miesiące temu, a dziecka w opowiadaniu nie ma... Just sayn'
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ lub OPUSZCZASZ fragment oddzielony od pozostałości tekstu '*'
+ ludzie moi drodzy, kochani calm down.
Mel NIE zaszła w ciążę po incydencie u Tonnego i Maxa.
Tak dla wiadomości, to minął już rok (czytajcie uważnie), więc musiałaby już urodzić z jakieś cztery miesiące temu, a dziecka w opowiadaniu nie ma... Just sayn'
A teraz na rozdział :)
Przekręciłam się powoli na bok,
starając wykonywać jak najmniejsze ruchy, jednak na nic to się nie zdało.
Ból jak był, tak nawracał, z każdym
drgnięciem z podwojoną siłą.
Zacisnęłam mocno powieki, starając
się nie myśleć, że za niecałe dwie godziny powinnam się ubierać i jechać na
miejsce dzisiejszego pokazu.
- Nie przestało ani na moment? -
Usiadł na brzegu łóżka, stawiając na stoliku szklankę z wodą i pudełka z
różnymi tabletkami przeciwbólowymi.
Pokręciłam niemrawo głową, ponieważ
tylko na tyle było mnie w tym momencie stać.
Podniosłam się powoli i chwyciłam
wodę oraz jedną z pigułek, szybko ją połykając i popijając, w nadzieji, że
złagodzą ból.
- Położysz się ze mną na moment? -
poprosiłam, przesuwając się wgłąb łóżka, tym samym robiąc mu miejsce.
Od razu je zajął, obejmując mnie w
talii najdelikatniej jak tylko potrafił.
- Naprawdę nie wiesz co może co
dolegać? - westchnął, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem
- Nie mam pojęcia. Prawdopodobnie
nadchodzą te dni.
Na moje słowa schował twarz w
poduszkę, ewidentnie się śmiejąc.
Automatycznie zmarszczyłam czoło,
zastanawiając się co w moim cierpieniu jest takiego zabawnego.
- Nie mogłaś tak od razu? - westchnął
rozbawiony, podwijając nieznacznie moją koszulkę i zsuwając odrobinę spodnie
razem z bielizną, aby mieć idealny dostęp do mojego podbrzusza.
Przyłożył do niego swoją ciepłą dłoń,
następnie zaczynając delikatnie masować.
- Moja biedna kobietka. - Szepnął,
całując mnie w czoło.
Odkręciłam się do niego przodem, aby
móc się w niego spokojnie wtulić.
- Prześpij się. To co dobrze zrobi.
- Ale będziesz ze mną?
- Nie pójdę nawet siku. - Zaśmiał,
nachylając nade mną i czule całując.
Poprawił mnie sobie na ramieniu i
przykrył kocem, jednocześnie nie przestając masować mojego podbrzusza, co nie
powiem, zaczęło dawać mi coraz więcej ulgi od bólu.
Usłyszałam jak nuci cicho jakąś
melodię, co z dźwiękiem bicia jego serca, dodatkowo mnie uspokajało i
odprężało.
Nie walczyłam ze sobą. Po prostu
zasnęłam.
|DA|
- Mel. - Usłyszałam cichy szept i
poczułam jak opuszki delikatnie wyznaczają własną ścieżkę na moim ramieniu -
Mel, musisz wstać.
Mruknęłam, marszcząc czoło,
nieznacznie się poruszając na swoim miejscu, nie mając najmniejszego zamiaru
otwierać oczu.
- Melanie Grey, musisz wstać i to
natychmiast. - Zaśmiał się wprost do ucha, oplatając moją szyję swoim ciepłym
oddechem
- Nie chcę. - Wymamrotałam, wtulając
się w niego mocno - Powiedz, że leżę w łóżku cała zagipsowana.
- Mel, twoja rodzina przyleciała na
ten pokaz specjalnie z Anglii. - Przypomniał mi rozbawiony, delikatnie muskając
ustami miejsce za moim uchem
- No to przyleci na inny. Jeszcze
raz. - Przeciągnęłam się, szybko podkulając nogi, czując delikatne ukłucie w
podbrzuszu
- Bardzo cię boli?
- Nie. Już nie. Coraz mniej. -
Uśmiechnęłam się, w końcu otwierając oczy i spoglądając na niego, jednocześnie
przykładając dłoń do jego, którą umiejscowił na bolącym miejscu
- Więc dasz radę raz przejść po
wybiegu i wrócić z powrotem za kulisy. - Uśmiechnął się słodko, szybko mnie
całując i wstając z łóżka, wyciągając do mnie dłoń
- Ty to robisz specjalnie. -
Zmrużyłam oczy, powoli się podnosząc - Zobaczysz, spotka cię kara.
- A to niby jaka? - zapytał
rozbawiony, przyciągając mnie do siebie gdy w końcu stanęłam na nogach.
Zastanowiłam się chwilę, po czym spojrzałam na niego pewnie
- Śpisz dzisiaj na kanapie.
- Mel, nie zapominaj, że to mój
apartament. - Zaśmiał się głośno, całując mnie czule i gładząc mój policzek
- O, wyrzuciłbyś mnie na kanapę? -
uniosłam brew, składając dłonie na piersi
- Oczywiście że nie. Przy mnie nigdy
nie spałabyś na kanapie.
- Masz szczęście. - Zmrużyłam oczy,
szybko mu się wyrywając - Idę się doprowadzić do porządku.
- Pójść z tobą? - krzyknął za mną, co
postanowiłam tylko i wyłącznie zlekceważyć.
Opłukałam twarz letnią wodą i umyłam
zęby następnie poprawiając włosy i przebierając się w ubranie do wyjścia.
- Jak zawsze piękna. - Uśmiechnął się
szeroko, czekając na mnie w przedpokoju
- Nie myśl sobie, że komplementy są
wystarczającym zadośćuczynieniem.
- No cóż. Próbować zawsze można. -
Zaśmiał się całując mnie w policzek i prowadząc do windy
- Przyjedziesz po nich? - zapytałam,
patrząc na swój apartamentowiec, czekając aż Harry otworzy samochód
- Przyjedzie po nich mój znajomy.
- Ciekawe czy Brad jeszcze żyje, czy
miasto już go doszczętnie pochłonęło. - Zaśmiałam się, zajmując swoje miejsce -
Przecież Nowy Jork to dla niego istny raj.
- Jest młody, pełny energii. Nie dziw
mu się. - Oznajmił rozbawiony, odpalając samochód i ruszając na przedmieścia,
gdzie miał się odbyć pokaz
- Poszłabym do jakiegoś klubu. -
Przeciągnęłam się, mrucząc cicho
- Wiesz, ja jakoś nie mam najmilszych
wspomnień.
- Bo nie było cię ze mną. - Zaśmiałam
się, bawiąc jego włosami oraz
przygryzając wargę, patrząc na jego profil.
Tak cholernie przystojny.
- Wiesz, kiedyś mógłbyś ze mną pójść.
Miałabym na sobie sukienkę. Bardzo krótką i obcisłą.
- Melanie przestań, bo nie dojedziemy
na miejsce.
- Rozebrałbyś mnie w samochodzie? -
Uniosłam brew, oblizując nieznacznie usta
- Dla mnie nawet samochód nie stanowi
przeszkody. - Przełknął ciężko ślinę, skręcając w jedną z węższych uliczek
- Ale Harry, ja żartowałam. -
Oznajmiłam rozbawiona, wyglądając przez okno
- Ale ja nie. - Spojrzał na mnie
poważnie następnie wybuchając głośnym śmiechem - Żartuję. - Mruknął z szerokim
uśmiechem, przyciągając mnie do siebie gwałtownie i całując zachłannie,
delikatnie przygryzając moją wargę, co doprowadzało mnie dosłownie do
szaleństwa.
- Zobaczysz, że kiedyś nie wytrzymam
i po prostu się na ciebie rzucę. - Westchnęłam, całując go krótko
- Nie powiem, że ta wizja mnie nie
podnieca i że głęboko w sercu bym tego nie chciał. - Zaśmiał się, kolejno
wyciągając kluczyki ze stacyjki, szybko wychodząc i okrążając samochód,
otwierając mi drzwi.
Zwinnie chwyciłam jego koszulę i
pociągnęłam go do siebie w dół, całując go delikatnie, ale i zdecydowanie.
- Chyba możemy już iść. -
Uśmiechnęłam się niewinnie, patrząc na nieco oszołomionego chłopaka.
Poprawiłam włosy i wysiadłam z
samochodu, zamykając za sobą drzwi i chwytając jego dłoń.
- Mam nadzieję, że jednak odpuścisz
mi tę kanapę.
- Zobaczymy czy pan sobie zasłuży. -
Przygryzłam wargę na samą myśl o wspólnym wieczorze.
Matko, Melanie, stop!
O czym ty na Boga myślisz?!
Wdech, wydech, myśl o kwiatach. O
łące. Ciepłym łóżku... Dobra, to chyba nie jest najlepsza metoda.
- Idź na makijaż i przyjdź do mnie,
dobrze?
- Tak jest, proszę pana. - Zaśmiałam
się, całując go krótko, ruszając w kierunki charakteryzatorni - Dzień dobry. -
Przywitałam się z uśmiechem, siadając na wolnym miejscu
- Widzę, że humor dopisuje.
- Doskonały humor. - Uśmiechnęłam się
szeroko do mężczyzny, następnie zamykając oczy, gdy zaczął rozprowadzać podkład
na mojej twarzy.
- I jak powodzi się z Harrym?
- Wspaniale. - Oznajmiłam szczęśliwa,
na co on tylko się zaśmiał
- Jakieś plany na przyszłość?
- Ta... Umm... Znaczy, w zasadzie to
jeszcze chyba za wcześnie. - Odpowiedziałam szybko, aby tylko nie zauważył
mojego zmieszania
- Moja droga, jesteście razem od
ponad roku, a nadal macie dwa osobne apartamenty. To nie jest normalne.
- Ale i tak mieszkamy w moim. - Westchnęłam
rozbawiona - A poza tym dwa mieszkania naprawdę się przydają. Chociażby teraz,
kiedy na pokaz przyleciała moja rodzina. My z Harrym mamy swój kąt w
apartamentowcu naprzeciwko i wszyscy są szczęśliwi.
- O, czyli dzisiaj ważny dzień?
- Powiedzmy. - Przygryzłam nerwowo
wargę - No, stres naprawdę większy niż zazwyczaj. - Zaśmiałam się cicho,
otwierając oczy, aby mężczyzna mógł nałożyć na moje rzęsy tusz
- A jak w ogóle rodzina zareagował na
chyba największego kobieciarza na całym świecie?
- On się zmienił. - Zmrużyłam oczy,
wpatrując się intensywnie w nasze odbicie - Najlepszym dowodem na to są jego
idealne relacje z moim tatą. - Dodałam rozbawiona, wstając z krzesła gdy
skończył makijaż.
Powoli ruszyłam na umówione miejsce,
gdzie już z oddali byłam w stanie zauważyć chłopaka, który przygotowywał się do
pracy.
Podeszłam do niego po cichu i objęłam
mocno w talii od tyłu, na co tylko cicho się zaśmiał, nieznacznie prostując.
- Boisz się?
- Odrobinę. - Westchnęłam cicho,
patrząc na stolik gdzie leżały trzy aparaty - Ale przejdzie. Gdy tylko wyjdę na
wybieg.
- A jak się czujesz? - Odwrócił się
do mnie przodem, uważnie mi się przyglądając
- Harry, naprawdę wspaniale. -
Uśmiechnęłam się, przeczesując jego włosy - Nie musisz się tym tak martwić.
- Mel, to oczywiste, że będę. Jesteś
moją narzeczoną. To ja się teraz tobą opiekuję.
- Ale ja mam dwadzieścia jeden lat. -
Zmarszczyłam czoło, jednocześnie wydymając policzki, na co on tylko donośnie
się zaśmiał
- No i nawet pocałować cię nie mogę,
bo zniszczę to arcydzieło na twoich ustach.
- Mówiłam, że kara prędzej czy
później cię spotka. - Uśmiechnęłam się niewinnie, następnie odrywając od niego
i ruszając do garderoby najbardziej ponętnym krokiem jakim tylko potrafiłam.
Wiedziałam, że odprowadza mnie wzrokiem
i że pomimo wielkich chęci, nie potrafi się oderwać.
Chwyciłam szybko sukienkę, którą
miałam dzisiaj prezentować, przebierając się w nią w mgnieniu oka.
Po kilkunastu minutach z powrotem
siedziałam na fotelu, gdzie zajmowała się mną dwójka mężczyzn. Jeden z nich
układał moje włosy, a drugi poprawiał makijaż.
- Zostało dziesięć minut. - Ogłosił
jeden z koordynatorów, na co jak zwykle za kulisami stopniowo zaczął wprowadzać
się chaos i panika.
Nie rozumiałam tego. Przecież
wszystkie modelki były gotowe. Wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Od samego początku była to dla mnie
wielka zagadka.
I pokaz się zaczął.
Ukradkiem oka zauważyłam swoich
rodziców wraz z rodzeństwem, jednak gdy przyjrzałam się dokładniej Bradowi, z
trudem hamowałam śmiech.
Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc
słów. No ale czego spodziewać się po dziewiętnastolatku uwięzionym w
jednym pomieszczeniu z tyloma pięknymi kobietami? No właśnie, nie zbyt wiele.
Jak za każdym razem po raz ostatni
wszystkie razem zaprezentowałyśmy się na wybiegu, czekając również na
projektanta, jak to ma się w zwyczaju.
Po uroczystej części nadeszła pora na
zabawę, na której znaleźli się wszyscy zaproszeni goście, razem z gwiazdami
dzisiejszego wieczoru, które razem z przyjaciółkami miałyśmy godnie prezentować.
- Mój Boże, Mel. - Zaczęła gdy tylko
do niej podeszłam - Ja nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mam aż tak seksowną
siostrę.
- Lucy, przestań. - Zaśmiałam się,
będąc rozbawiona jej słowami
- No ale ty i ta sukienka tak bardzo
do siebie pasujecie. - Jęknęła, patrząc na mnie uważnie - No Harry już ci to da
najlepiej do zrozumienia.
- A co i komu mam dać do zrozumienia?
- Usłyszałam jego głęboki i łagodny głos tuż za swoimi plecami, na co szybko
się odwróciłam.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko,
następnie krótko go całując, na co Lucy tylko westchnęła.
- Tak bardzo idealni i stworzeni dla
siebie jak ta sukienka dla ciebie.
- Zgodzę się z tym absolutnie.
Wyglądasz naprawdę zjawiskowo. - Przyznał jej rację, na co tylko wywróciłam
oczami
- A kiedy to ja według ciebie
wyglądałam okropnie?
- No to już nie moja wina, że we
wszystkim wyglądasz cudownie. - Zaśmiał się, obejmując mnie w talii i całując w
policzek - Masz na coś ochotę?
- Może tym razem się skuszę. -
Uśmiechnęłam się, sięgając po lampkę różowego wina, upijając drobny łyk - Gdzie
zgubiłaś rodziców?
- Pilnują Brada. - Zaśmiała się,
spoglądając w ich kierunku - Biedak przeżył szok. Nie ma aż tak podzielnej
uwagi. Za dużo kobiet.
- Jeszcze dwa takie pokazy i zacząłby
do tego podchodzić jak do codziennego prysznica. - Oznajmił, pocierając
delikatnie kciukiem moje biodro, na co od razu poczułam na nim przyjemne
mrowienie
- Czyli na pokazy przychodzisz jak
pod prysznic? - Zapytałam, marszcząc przy tym czoło
- Powiedzmy, że coś w tym rodzaju. -
Odpowiedział rozbawiony, całując mój policzek, następnie za kimś się
rozglądając
- Kogo szukasz?
- Zastanawiam się czy moi rodzice
przyjechali, ale chyba jednak nie wrócili jeszcze z Japonii.
- Boże, ty mówisz to tak spokojnie. -
Westchnęłam, tym samym wtulając się w niego odrobinę mocniej - Sama nie wiem
dlaczego, ale odrobinę mnie to przeraża.
- To normalne jeśli masz na głowie na
przykład sprawy całej firmy, która ma swoje oddziały na całym świecie. Tak jak
nasze agencje. To podróże służbowe. - Uśmiechnął się zaczesując pasemko włosów
za moje ucho - Masz ochotę krążyć wśród tej całej elity, czy może jednak
zadowoli cię tylko i wyłącznie moje towarzystwo? - Szepnął mi do ucha, na co
mimowolnie przygryzłam wargę.
- Jesteś w stanie zaczekać na mnie dziesięć
minut przy tylnym wyjściu. Tylko się przebiorę.
- Masz osiem minut i ani sekundy
dłużej. - Mruknął, następnie mnie puszczając i znikając w tłumie.
Starałam się znaleźć wzrokiem
kogokolwiek z mojej rodziny, ale niestety, na marne.
Zrezygnowana ruszyłam do garderoby,
szybko przebierając się w swoje ubrania, suknię odwiedzając z powrotem na jej
miejsce. Chwyciłam swoją torbę i ostrożnie, tak aby nikt mnie nie zauważył,
ruszyłam do tylnego wyjścia, gdzie już czekał na mnie Harry.
Bez słowa chwycił moją dłoń i ruszył
do samochodu, kciukiem delikatnie gładząc moje kłykcie.
Podróż do domu mijała w ciszy, która
budowała między nami niewyjaśnione napięcie, które w windzie osiągnęło niemalże
stan alarmowy. Nie brakowało wiele aby coś w nas pękło. Wybuchło.
Weszłam powoli do jego apartamentu,
opierając się o ścianę w przedpokoju, uważnie przypatrując się każdej jego
czynności.
Gdy ściągnął buty i płaszcz staną
przede mną i spojrzał prosto w oczy.
Widziałam, że jego były już nieco
pociemniałe i zamglone. Z kolei nasze oddechy stawały się z sekundy na sekundę
coraz bardziej płytkie.
Nie potrafiliśmy wytrzymać dłużej.
Po prostu obydwoje, w tym samym
momencie się na siebie rzuciliśmy.
*
Obdarowywał zachłannymi pocałunkami
moje usta, szyję i dekolt, co wywoływało tak cholernie dobre i przyjemne
uczucie, że nie sztuką było powstrzymać się od cichych jęków, które powoli
uciekały z moich ust
Objęłam go mocno i przyciągnęłam do
siebie, nie pozostawiając między nami żadnego dystansu, jednocześnie wsuwając
dłoń w jego włosy, mocno zaciskając ją w pięść, całując go zachłannie i
pożądliwie.
Poczułam jak z łatwością mnie unosi,
na co oplotłam go nogami w pasie, przygryzając na moment jego dolną wargę,
pociągając za nią delikatnie. Wiedziałam, że to doprowadza go do granic wytrzymałości.
Oderwał mnie gwałtownie od ściany, na
co tylko mocniej chwyciłam się jego ramion, gdy zaczął się przemieszczać.
Po chwili obydwoje opadliśmy razem na
łóżko, pragnąc swojej bliskości tak bardzo, że było to aż niemożliwe.
Jęknęłam cicho przez rozchylone usta,
czując jak jego zęby wykonują drobny, malinowy ślad na mojej szyi.
Chwilę później Harry siedział na
moich biodrach i gwałtownie pozbywał się moich ubrań, po drodze uszkadzając
kilka z nich.
Podniosłam się szybko, i zaczęłam
rozpinać jego koszulę, następnie zsuwając ją z jego ramion wraz z marynarką,
nie zrywając kontaktu wzrokowego ani na sekundę.
Położył mnie z powrotem na miękkiej
pościeli, klękając między moimi nogami, powoli rozpinając pasek i pozbywając
się swoich spodni. Odrzucił je w kąt następnie nachylając się nade mną i
obdarowując całe ciało drobnymi pocałunkami, które przyprawiały mnie o cudowne
dreszcze.
Zsunął zwinnie biustonosz z moich
ramion, pieszcząc ustami delikatnie moją pierś.
- Harry... - Jęknęłam cicho z
przyjemności, jedną dłoń zaciskając w jego włosach, drugą bezwiednie błądząc po
jego plecach.
Był niesamowity. Wystarczył jego
najdrobniejszy gest albo słowo, aby doprowadzić mnie na skraj.
Naprawdę uczucie kiedy był wobec mnie
stanowczy, ale delikatny jest nie do opisania.
Nim się zorientowałam, obydwoje
byliśmy zupełnie nadzy.
Nachylił się nad moim uchem,
delikatnie trącając je swoim nosem.
- Moja mała Mel. - Mruknął, na co
wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegło stado dreszczy - Mała, niewinna, bezbronna.
Moja. - Ucałował miejsce tuż przy zarysowaniu mojej żuchwy - Kocham cię. -
Szepnął, następnie gwałtownie na mnie napierając, na co mimowolnie wygięłam się
w łuk, przejeżdżając paznokciami po jego plecach.
Uniosłam swoje biodra, dociskając je
do jego, na co krzyknął z rozkoszy, ponawiając swoje mocne pchnięcie, na które
tylko ponownie wygięłam ciało z przyjemności.
Poruszał się powoli, jednak dobitnie,
przez co pożądanie i pragnienie wzrastało między nami tylko i wyłącznie z
sekundy na sekundę.
- Boże, Harry! - krzyknęłam głośno,
gdy uderzył o mój czuły punkt, który wysłał miliony impulsów do najskrytszych
zakamarków mojego ciała.
W tym momencie rozkosz rozchodziła
się dosłownie wszędzie.
Chłopak ponawiał swoje ruchy,
uderzając mocno główką o wrażliwe na dotyk zakończenia nerwów, które dawały mi
tak wiele przyjemności.
Po raz kolejny utworzyłam na jego
plecach kilka czerwonych śladów do kompletu, na co krzyknął głośno z natłoku
przyjemnych uczyć, mieszających się ze słodkim bólem.
Oplotłam go w pasie, przyciągając go
jeszcze bliżej siebie, pragnąc jak najwięcej jego bliskości.
- Harry, dojdź ze mną. Błagam. Chcę
cię poczuć. - Wyjęczałam wprost do jego ucha, całując delikatnie jego szyję,
wiedząc że rozluźniając go jeszcze bardziej, dozna najcudowniejszego
spełnienia.
Schował twarz w zagłębieniu mojej
szyi, krzycząc głośno moje imię, co spowodowało, że mięśnie mojego podbrzusza
zaciskały się jeszcze mocniej, wywołując rozlewającą się po całym ciele błogą
przyjemność.
Docisnęłam biodra do jego, zataczając
nimi kółko i wykonując kilka drobnych ruchów w przód i w tył tuż przy jego
ciele, zaciskając się mocno na jego członku, nie potrafiąc wytrzymać
dłużej i dochodząc razem z nim z głośnymi krzykami rozkoszy, następnie opadając
bezsilnie na łóżko, starając się złapać jakikolwiek oddech.
*
Przejechałam delikatnie opuszkami po
jego karku, na co tylko zadrżał, podsuwając się odrobinę do góry, wypuszczając
drżący oddech, który nie miał zamiaru szybko się unormować.
- Z tobą czuję się tak dobrze. Tak...
Wspaniale. - Szepnął, przełykając ciężko ślinę, starając się chociaż odrobinę
opanować swoje ciężkie i szybkie unoszenie klatki piersiowej - Żadna nie
doprowadzała mnie do takiego stanu. Żadnej nie kochałem tak mocno. - Przeturlał
się na bok, wtulając się we mnie - Nawet jej.
- Nawet jej? - zapytałam, nie będąc
pewna czy aby na pewno dobrze go usłyszałam
- Nawet jej. - Powtórzył pewnie,
następnie biorąc jeden głębszy oddech między tymi przyspieszonymi.
Naciągnął na nas kołdrę, kładąc się
na brzuchu, tym samym odsłaniając jego plecy, które nieświadomie przyozdobiłam
aż za bardzo.
Przejechałam delikatnie opuszkami po
kilku śladach, następnie nachylając się nad nim, delikatnie je całując.
- Nawet nie wiesz jaki ten ból jest
przyjemny. - Zaśmiał się cicho, chwytając moją dłoń, pociągając mnie w dół na
poduszki, nie otwierając oczu ani na moment.
Uśmiechnęłam się szeroko, widząc jego
spokojny wyraz twarzy.
Zaczął powoli zasypiać, gdy zaczęłam
bawić się leniwie jego lokami, od czasu do czasu muskając delikatnie jego
czoło.
Po niecałej godzinie wyswobodziłam
się z jego mocnego uścisku, ubierając jego koszulę i ruszając do łazienki aby
zmyć makijaż. Umyłam jeszcze szybko zęby, po czym ruszyłam do kuchni,
wyciągając z lodówki mleko, nalewając odrobinę do kubka, następnie je
podgrzewając, aby po chwili zamienić je ma pyszne i cieplutkie kakao.
- Dlaczego nie śpisz? - Objął mnie
mocno w pasie, podpierając podbródek na moim ramieniu
- Miałam ochotę na kakao. Chcesz
trochę? - Chwyciłam kubek, unosząc go do góry.
Harry odebrał go ode mnie i upił
kilka łyków, następnie oblizując usta.
- Chodź do salonu. - Szepnął,
chwytając moją dłoń i ruszając na kanapę gdzie usiadł jako pierwszy, poklepując
dłonią swoje kolana, na znak abym się położyła.
Dopiłam spokojnie swój napój,
następnie korzystając z jego propozycji.
Wpatrywałam się w niego przez dłużą
chwilę, w końcu czując jak sen powoli mnie nuży.
Genialny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki i5ukjgrbfoh5yrg
OdpowiedzUsuńHarry tutaj jest taki i3kgjbted
Super rozdział
Pozdrawiam
G xx
(@GmymemoriesK)
Boże dziewczyno jak Ty to robisz że te rozdziały są takie genialne? Tak bardzo ich kocham *___* @LoveHoranekEver
OdpowiedzUsuńTen rozdział był taki cudowny *.* No a Harry fjhgdhfghgsdjhg *.* kocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńOjejku ! To jest piękne ! <3 Oni są wspaniali ! <3 Jejku ... tak bardzo idealni ! Tak bardziej stworzeni dla siebie ... Kocham to ! ♥
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne :D okropnie cudownie :D Po prostu kocham twojego bloga <3 Nie wiem co powiedzieć *-* Kocham kocham kocham <3
OdpowiedzUsuńTO...JEST...BOSKIE !!!!!!
OdpowiedzUsuń@xdmysweetlovato
Ale cudo !!! <3333
OdpowiedzUsuńNajlepszy *.* *.* Czekam na następny <3 kldmfidsghndfihndfkhmgfkhmgfiohfgmhof Już nie mogę się doczekać ;]
OdpowiedzUsuń<3 ->opisuje więcej, niż tysiąc słów!
OdpowiedzUsuńSwietny jak zwykle ;*;*
OdpowiedzUsuńCzytam od początku ale komentuję pierwszy raz... Wspaniale czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńo jejciu kocham to no....
OdpowiedzUsuńcóż za rozdział haha no cudo po prostu *.*
ten rozdział był taki realny.... o matko jak każdy z resztą... no nic co mogę powiedzieć.... wszystko już wiesz..więc nie będę ci plotła że jest świetny bo jest cudowny.... no to co do następnej...
czekam ;D Mrs.Horan
Woww Świetnee :D ♥
OdpowiedzUsuńI ZNOWU RUCHANKO XD
OdpowiedzUsuńJestem tym pod jarana :D
Kocham<3
Pozdrawiam :)
@Kwiatkowska04
Nie wiem co powiedzieć to jest zbyt genialne.
OdpowiedzUsuńKOCHAM <3
OdpowiedzUsuńBRAK SŁÓW MI <3
Boże, to jest takie świetne<3! To było tak bardzo realne, że aż czułam sama jakbym się kochała z Harrym.XD.
OdpowiedzUsuńPomarzyć nikt nie zabronu xd
Rozdział po prostu dgsvhdvacjd *-*
Martix xx
Oni są i d e a l n i
OdpowiedzUsuńWe wszystkich kwestiach
*___*
Brad był raju hahhahaha
Super ale się martwię bo mówiłaś że będziesz pisać do 30 i co teraz zostawisz nas na pastwę losu :'(
OdpowiedzUsuńNie do opisania ♥
OdpowiedzUsuńsuper rozdział
OdpowiedzUsuńBędę z Tobą szczera. Od początku czytania tego Fanfiction, byłam przekonana, że jest ono tłumaczeniem jakiegoś zagranicznego - nie czytałam notek, bo zwyczajnie nie chciało mi się. Jednak kiedy zaczęłam je czytać - byłam w szoku. Nie mogę uwierzyć, że sama tworzysz coś takiego. Moim zdaniem, Twoją twórczość można przyrównać do takich Fanfiction, jak sławny Dark, Cold czy After. Masz ogromny talent, rozwijaj go jak możesz i nigdy, przenigdy nie wątp w swoje możliwości. Jestem pełna podziwu i szacunku, naprawdę. Nie poddawaj się, jesteś wielka - oby tak dalej. :)
OdpowiedzUsuńŚciskam,
Ana. xx
*-*
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuńZboczuszek ze mnie xd
OdpowiedzUsuńBo chciałam więcej :)
Czekam na nn :d
GENIALNE TO ♥
ten rozdział jest genialny shvsrihvsik
OdpowiedzUsuńa gify z początku notki są świetne haha
@KissMeAgainBabe
Neeeeext !!!!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńIde o zakład ,że teraz zajdzie w ciąże ,a rozdział jak zwykle genilany :*
OdpowiedzUsuńO mój bosze!
OdpowiedzUsuńJakie emocje!
Hazz ty niegrzeczny chłopcze, ty!
Ładnie to tak beze mnie?!
Haha :) Grzeje mi już ^-^
Rozdział jak zawsze cudowny <3
Ja chcem małą Darcy! <3
I Hazz z wózeczkiem zaiwania na spacerki <3
Mel... jak ja cię kocham!
Twoje opowiadanie jest... jajxjxlanshxoxkahajsidifjdnx!
Mel jest konkretna, a nie tak jak w innych opowiadaniach ciepłe kluchy, które nawet...
Nie potrafią rozebrać swojego chłopaka/partnera seksualnego -lolz-
No bo taka Re... Cold jest super, mega, zaje itp, ale to Zaza musi wszystko robić w łóżku.
Bo podobnie...
Tessa... hmm... Tess lubie najbardzej <3
Ale Mel! MEL JEST #1! HAZZE ZADOWALA! BOSZE!
Okej, jak widzisz Mel bije moją skale zajebistości!
Kooooocham <3
Pewnie wkurzają Cie moje pytania w zakładce A&Q, ale co ja moge?
Kto pyta nie błądzi i do łóżka Hazzy trafia xD
KC <3
Matkooo boskieee, cudowne, piękne, wspaniałe.......... Nie mam słów, żeby opisać. A tak wg to skąd ty bierzesz tą wenę?? Takie genialne pomysły??? Chyba się uzależniłam od tego bloga, jak widzisz to, co robisz działa na mnie jak narkotyk xd Harry, Mel boziuu takie idealnie piękne. Dziękuję ci za to opowiadanie, że tak się poświęcasz, żeby pisać, bo dobrze wiemy, że poza tym masz przecież prywatne życie. Kochaam <3
OdpowiedzUsuńKto jest na tych gifach?
OdpowiedzUsuńTroye Sivan
UsuńJej rozdział jak zawsze zajebisty. Nie wiem co powiedzieć... Nie umiem się już doczekać ich ślubu. Czekam na następny rozdział. Loffciam <333
OdpowiedzUsuńO Boże kooocham <3
OdpowiedzUsuńTakiego Harrego uwielbiam. Tak słodko. Trochę sie obawiam o te bóle Mel.
OdpowiedzUsuńRozdział godny pogratulowania :P
@JustinePayne81
Ten rozdział jest zajebisty <3 Love U
OdpowiedzUsuń" - Ale będziesz ze mną?
OdpowiedzUsuń- Nie pójdę nawet siku. "
Awwwwwwwe ;') <3
Jezu Harry i Mel są tacy uroczy dkwoduwhqgq
Albo Lucy i jej teksty o Bradzie hahahahahaha ;")
Czekam na następny ^^
@louiisek
xx
Cudny :*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D ^^ <3
Cudowny *,*
OdpowiedzUsuń