piątek, 15 listopada 2013

Chapter 7.

Dla mojej @suuunshine_ :(

- Marco, co mają znaczyć te trzy paski? - zapytał, starając się brzmieć jak najbardziej spokojnie
- Po pierwsze, kaszmirowe paski, drogie dziecko, a po drugie nie trzy, a cztery... Ludzie, nauczcie się w końcu liczyć! - oznajmił poirytowany, po czym odszedł do innej modelki
- Ciekawe gdzie on widzi ten czwarty pasek.
- Jest na plecach...
- Och, cudownie... Bo to akurat plecy trzeba zasłaniać... Kto w ogóle przydzielał te stroje?!
- Wydaje mi się, że Lou.
Wzrok Harry’ego momentalnie powędrował na niskiego mężczyznę, który coś przeglądał w swoich papierach.
Brunet ruszył w jego kierunku zdecydowanym krokiem.
- Umawialiśmy się inaczej, prawda? - zaczął, tym samym przykuwając uwagę projektanta
- Nie rozumiem co masz na myśli...
- Nie za skąpo, idealnie w sam raz, a ty czasem Melanie wychodzi na wybieg prawie, że naga!
- Każdy inaczej rozumie znaczenie słów nie za skąpo.
- Ona nie pójdzie w tym pokazie. No na pewno nie tak ubrana.
- Harry... W porządku. Rozebrana do naga nie jestem. - Wtrąciłam żeby go nieco uspokoić
- Widzisz? Skoro Mel się na to zgadza, ty nie masz nic do gadania. Jest już dorosła. Nie potrzebuje natrętnego ojczulka na karku. - Zaśmiał się, następnie puszczając do mnie oczko, na co ja spojrzałam na niego zdegustowana
Chłopak chwycił mnie za rękę, tym samym budząc do życia szepty pozostałych modelek, które bacznie przyglądały się całej sytuacji.
Usiedliśmy na jednej z ławek zupełnie ignorując wszystkie skierowane ku nam spojrzenia.
- Nie chodzi o to, że wyglądasz beznadziejnie. - Zaczął gdy się uspokoił - Wyglądasz olśniewająco... Chociaż to chyba nawet mało powiedziane... Chodzi mi tylko o to, że takie stroje budzą wiele kontrowersji... Wzbudzają w mężczyznach pożądanie. Zwłaszcza jeśli nosi to taka osoba jak ty. Młoda, piękna... Idealna... Nie chcę żeby to skończyło się jak z większością dziewczyn.
- Czyli? - zapytałam niepewnie
- Kilka drinków i sypialnia jednego z nich.
- Harry, spójrz na mnie. - Poprosiłam go. Chłopak wykonał moje polecenie bez chwili zawahania - Obiecuję ci, że cały wieczór spędzę tylko i wyłącznie z tobą. Będę siedzieć koło ciebie, stać koło ciebie, chodzić tam gdzie ty... No może za wyjątkiem toalety. - Zaśmiałam się, co u Harry’ego także wywołało cichy chichot - Zobaczysz, jeszcze będziesz miał mnie dość...
- Nie wymagaj ode mnie rzeczy niemożliwych. - Uśmiechnął się, po czym mocno, przy wszystkich zgromadzonych mnie przytulił. Przymknęłam powieki i niemalże od razu odwzajemniłam jego uścisk, jednocześnie chowając twarz w zagłębieniu między jego szyją a ramieniem
- Dziewczęta! Proszę, chodźcie tu wszystkie na sekundę! - zarządał Lou, na co Harry niechętnie wypuścił mnie ze swojego uścisku
Podeszłam do Gemmy, która miała na ustach tryumfalny uśmiech
- Co? - zapytałam zdezorientowana
- Przytulił cię. Przy wszystkich. Boże, jakie to było super! - wykrzyczała, następnie mocno mnie przytulając.
Coś czuję, że rodzina Styles’ów bardzo lubi się przytulać...
- Na koniec pokazu jako pierwsze wychodzą Gemma i Melanie. Idziecie razem, po obu torach wybiegu. Na końcu sceny stajecie do siebie przodem, jednocześnie ukazując środek wybiegu, którym idą pozostałe modelki. Dziewczyny z kolei rozchodzą się na końcu równomiernie na prawo i lewo. Zaczynacie zawsze od prawej... Rozumiecie?
Wszystkie przytaknęłyśmy, że przyswoiłyśmy informacje.
- No to powodzenia. - Oznajmił, po czym opuścił salę
- Za chwile się zacznie. Jeszcze... 10 minut. - Powiedziała Gemma - Ja lecę. Pożegnaj się z Harry’m i przyjdź do nas. Powodzenia.
- Wzajemnie. - Uśmiechnęłam się, po czym dla dodania sobie otuchy jeszcze raz mocno ją przytuliłam, na co ona dźwięcznie się zaśmiała. W tym samym momencie zdałam sobie sprawę, że miała taką samą sukienkę jak ja, tyle że w jasnych kolorach. Zielony, żółty i pomarańczowy. Z mój kostium był granatowo, ciemno fioletowo, ciemno zielony.
Poczułam na ramieniu dużą dłoń, która pasowała tylko i wyłącznie do jednego człowieka na tej planecie.
- Powodzenia. - Szepnął mi na ucho, po czym dał mi krótkiego, ale delikatnego całusa w policzek
Matko...
Poczułam jak moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Szybko jednak się otrząsnęłam, mówiąc sobie w myślach, że nie powinnam być rozkojarzona przed tak ważnym wydarzeniem. Szybko zrzuciłam ze swoich stóp trampki, których miejsce zastąpiły ciemno granatowe, brokatowe szpilki.
Wzięłam kilka głębszych oddechów i ruszyłam za kulisy wybiegu.
Panował w nich totalny chaos. Nikt nie wiedział gdzie ma stać, dziewczyny się przepychały, kłóciły. Za przeproszeniem totalny burdel.
Stanęłam na końcu kolejki w takim miejscu, w którym byłam w miarę bezpieczna. Zauważyłam, że Gemma mi się przygląda. Posłała mi pocieszający uśmiech, następnie puszczając do mnie oczko.
Światła na widowni zgaszono, przez co publika nieco ucichła. Po chwili na sali rozbrzmiała dosyć żywiołowa muzyka.
Siostra Harry’ego wzięła głęboki oddech, wyprostowała się, uniosła głowę lekko do góry i na znak mężczyzny ze słuchawkami na uszach ruszyła na scenę. W tym momencie żołądek dosłownie skoczył mi do gardła. Temperatura mojego ciała zaczęła gwałtownie wzrastać, natomiast ja czułam, jakby było tu co najmniej -700... Moje ręce zaczęły się pocić, a nogi niespodziewanie drżeć. Super. Jak galaretka...
Gemma wpadła za kulisy z wielkim uśmiechem na ustach. Od razu do mnie podbiegła.
- Było świetnie! To będzie zdecydowanie mój najlepszy jak dotąd pokaz. Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada...
- Nerwy. - Wybełkotałam
- Daj spokój! Tylko przed wyjściem tak jest. Później idziesz przed siebie i o niczym nie myślisz. Zaufaj mi. Pamiętam przecież swój pierwszy pokaz. - Pocieszyła mnie - A... Nie wychodzimy zaraz po twoim zejściu. W kolejce są jeszcze faceci. Dopiero kiedy Paul zejdzie ze sceny my na nią wchodzimy i kończymy pokaz.
- Jasne. - Oznajmiłam z jak największym entuzjazmem, co chyba nie za bardzo ją przekonało - Zostanę z tobą do twojego wyjścia.
- Dzięki, jesteś kochana.
Dziewczyny szły jak burza. Z każdą minutą byłam coraz bliżej wybiegu. Coraz bliżej wyjścia. Kiedy ostatnia dziewczyna przede mną wyszła, poczułam jak kręci mi się w głowie. Mój oddech momentalnie stał się szybszy, a powieki cięższe.
Gdy blondynka wróciła chłopak, który nas wypuszczał chwilę jeszcze mnie przetrzymał po czym zabrał swoją rękę, tym samym dając mi znak, że mam wychodzić.
Wzięłam głęboki oddech.
- Raz się żyje. - Szepnęłam sama do siebie, po czym ruszyłam naprzeciw reflektorom.
Gemma miała rację. Faktycznie nie myślałam o niczym. Szłam tylko i wyłącznie przed siebie, wzrok mając wlepiony w jeden punkt.
Nim się obejrzałam, już byłam z powrotem w ciemnych kulisach.
Usłyszałam za sobą tylko gorące brawa. Następnie wszystkie dziewczyny do mnie doskoczyły gratulując mi i chwaląc za przejście.
Nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić. Stres odszedł jak ręką odjął, natomiast na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech ulgi.
Teraz przyszła kolej na mężczyzn, więc miałyśmy chwilę na odpoczynek. Taki tam łyk wody, kilka głębszych oddechów i ponowne ustawianie się w kolejce. Gemma przebiegła za kotarą na drugą stronę tak, aby wyjść jak kazał nam Lou.
Paul wrócił za kulisy, tym samym dając nam znak, że możemy ponownie wychodzić. Tym razem obydwie odprężone, lecz z narzuconą przez siebie dyscypliną wkroczyłyśmy na wybieg. Szłyśmy tym samym tempem, co dało efekt idealnego synchronu. Ustawiłyśmy się naprzeciwko siebie i posłałyśmy sobie pewne siebie uśmiechy. Po chwili na podest weszła cała reszta modelek wraz z modelami.
Nie musieliśmy czekać długo na owacje na stojąco. Publiczność wstała od razu. Mój wzrok powędrował do pierwszego rzędu, w którym od razu dostrzegłam Harry’ego z szerokim uśmiechem na ustach oraz blaskiem w szmaragdowych oczach. Jak zwykle na jego widok zapierało mi dech w piersiach.
Do wszystkich uczestników pokazu dołączyli projektanci, którzy kolejno uściskali Gemmę oraz mnie.
- Gratuluję, Mel. Liczę na dalszą współpracę. Osobiście mam już dla ciebie kilka nowych propozycji. - Wyszeptał mi na ucho Lou, na co nie powiem, moje policzki pokryły się dorodnym rumieńcem, a na usta wkradł się promienny uśmiech
Po około 10 minutach zeszliśmy za scenę. Wszyscy sobie gratulowali, ściskali się, tulili. Ja zdecydowałam się pójść do garderoby, aby się przebrać. Znalazłam na wieszaku śliczną czerwoną, długą sukienkę z ramiączkami wykonanymi ze złotych łańcuszków. Od razu mnie urzekła. Szybko zsunęłam swój strój wybiegowy do kostek, natomiast na ciało narzuciłam wcześniej wspomnianą kreację. Do kompletu dobrałam czarne, średniej wysokości szpilki. Następnie ruszyłam do charakteryzatorni. Rozczesałam włosy, które następnie podkręciłam lokówką i związałam nisko w luźnego kucyka. Zmyłam makijaż, a następnie nałożyłam na twarz krem, aby nie była sucha. Na koniec, usta podkreśliłam czerwoną szminką, która dodała mi więcej pewności siebie. Uśmiechnęłam się do swojego lustrzanego odbicia i tak oto gotowa ruszyłam na tzw. after party.
Po drodze minęłam kilka dziewczyn, które pośpiesznie mi pogratulowały, a następnie zaczęły się zajmować sobą. Kroczyłam korytarzem nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że na mojej twarzy gościł szeroki uśmiech.
- Melanie! Moja ty perełko... - zaczął Lou, gdy tylko mnie zobaczył - Byłaś niesamowita. - Oznajmił, jednocześnie mocno mnie przytulając - Coś czuję, że nasza współpraca na prawdę nagrodzi nas obfitymi zbiorami. Mam nadzieję, że rozumiesz o czym do ciebie mówię.
- Tak, oczywiście. - Zaśmiałam się wyraźnie rozbawiona jego metaforą - Zobaczymy się jeszcze na przyjęciu?
- Nie odmówiłbym wieczoru w towarzystwie tak pięknej dziewczyny jaką jesteś. - Wyszeptał mi do ucha, po czym delikatnie pocałował w policzek.
Mogę się założyć, że w tym momencie byłam rumiana jak dojrzałe jabłko.
Niepewnie ruszyłam przed siebie, gdy mężczyzna podszedł do innych modelek.
Nie zareagowałam, pomimo że powinnam się odsunąć. Czy ja z nim do cholery flirtuję?!
Szybko odgoniłam złe myśli, po czym automatycznie przyspieszyłam kroku. Energicznie pchnęłam szklane drzwi, które były przepustką na świeże powietrze. Zobaczyłam nasz wybieg, na którym jeszcze przed sekundą stałam, oraz tłumy ludzi, którzy zapewne omawiali pokaz.
Dosłownie w jednej chwili zaczęła mnie oślepiać masa flesh’y.
Dziennikarze.
Po kilku sekundach przyzwyczaiłam się do jasnego światła i jako tako starałam się uśmiechnąć, co chyba nawet nie źle mi wychodziło, bo byli dosłownie zachwyceni z materiału jaki zyskiwali.
Z ledwością przecisnęłam się przez paparazzi’ch i ruszyłam w stronę elity.
Pierwszą osobą, która rzuciła mi się w oczy był oczywiście chłopak z burzą loków na głowie. Jego to naprawdę nie trudno znaleźć w jakimkolwiek tłumie. Gdy tylko mnie dostrzegł od razu szeroko się do mnie uśmiechnął, co ja od razu odwzajemniłam.
- Cześć. - Zaczął, gdy już staliśmy naprzeciwko siebie
- Hej. - Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, kiedy dostrzegłam w jego oczach szczęśliwe iskierki
- Muszę przyznać, że nie spodziewałem się tego, że to ja odkryję najlepszą modelkę tego roku.
- O czym ty mówisz? - zapytałam nieco speszona
- Dziennikarze i krytycy siedzieli za mną. Nie trudno było usłyszeć ich rozmowy. - Zaśmiał się - Tym bardziej, że wywołałaś u jednego z nich poważne papilacje serca...
- Bardzo śmieszne...
- Nie żartuję. Jeśli tylko przeżył, poznam cię z nim. - Uśmiechnął się szeroko, po czym mocno mnie przytulił - Z resztą bądźmy szczerzy, wcale mu się nie dziwię. Sam z ledwością nie dostałem zawału.
- No już znowu bez przesady. - Oburzyłam się, chociaż idealnie wyczuwałam szybsze bicie mojego serca na wypowiedziane przez niego ostatnie zdanie
- Nic nie poradzę na to, że jesteś świetna nawet bez przygotowania i żadnego wcześniejszego doświadczenia.
- Po prostu miałam farta...
- Tłumacz to sobie jak chcesz, kochanie. - Zaśmiał się, po czym się ode mnie oderwał.
Nie, nie. Dlaczego?
Mogę się założyć, że na mojej twarzy widniał idealnie wymalowany kaprys.
- Chodź. Siedzimy razem z projektantami. - Oznajmił, następnie chwytając moją rękę i prowadząc mnie w stronę jednego z boksów ustawionych pod altaną w wielkim ogrodzie za podestem.
- Nareszcie jesteście. - Uśmiechnął się Lou, robiąc tym samym miejsce dla mnie koło siebie - Właśnie rozmawiałem z Marco o naszej nowej kolekcji.
- O tej, którą prezentowałyśmy dzisiaj? - zapytałam jednocześnie poprawiając się na swoim miejscu
- Nie, nie. - Zaśmiał się - Jeszcze nowszej. Za dwa dni powinny zacząć się zdjęcia reklamujące jej stroje. Tak się właśnie składa, że nie znaleźliśmy jeszcze modelki.
- Myślałem, że Cara dostała tą posadę. - Wtrącił Harry, popijając jakiś napój
- Emm... Tak. Masz rację. Cara to dobra modelka, ale ja... Ja potrzebuję perfekcji, a sam wiesz jaka panna Delevingne potrafi być... Upierdliwa. W dodatku jej problemy z alkoholem i prochami od czasu do czasu odbijają się często na naszej pracy.
- Tak, tak. Pamiętam naszą ostatnią sesję w plenerze.
- Trzy dni i tylko dwa zdjęcia, na których w dodatku była pijana jakby przez tydzień nie robiła nic innego jak tylko waliła jabole... Przepraszam za wyrażenie. - Zaśmiał się, tym samym spoglądając na mnie
- Nic się nie stało. Jestem do tego... Przyzwyczajona. - Uśmiechnęłam się nieśmiało, jednocześnie spuszczając wzrok na swoje ręce. Poczułam jak Lou unosi mój podbródek do góry i kieruje moje spojrzenie na swoje oczy.
Ciężko przełknęłam ślinę, gdy dostrzegłam jego martwy wzrok, który był tylko przyozdobiony uśmiechem na ustach
- Pomimo to, i tak przepraszam. Nie powinienem się tak wyrażać przy damach rzecz jasna.
Wracając do tematu. - Kontynuował, opierając się o oparcie czarnej kanapy - Ty jesteś tym czego szukałem. Świeża twarz, hipnotyzujące i przyciągające uwagę spojrzenie. Jesteś bardzo wyrazista, a do tej kolekcji potrzebujemy właśnie takiej dziewczyny. Sesja za dwa dni. Zatrzymamy się w moim rodzinnym domu w Oxfordzie. Wychowywałem się na wsi. Takich właśnie plenerów też potrzebuję na tła zdjęć.
- Kto jest fotografem?
- Tego też jeszcze do końca nie uzgodniliśmy. Jakieś sugestie? Propozycje? - zapytał, bez przerwy się uśmiechając
- Może Harry mógłby z nami współpracować. Jestem przekonana, że doskonale sobie z tym poradzi.
- Myślę, że nie jest to najgorszy pomysł. Powiedziałbym nawet, że bardzo dobry. Mamy za sobą już niejedną wspólną sesję, prawda panie Styles?
Spojrzałam na bruneta siedzącego po mojej drugiej stronie. Starał się ukryć uśmiech, ale coś nie za bardzo mu to wyszło. Dołeczki zdradzają każdy jego najdrobniejszy ruch.
W odpowiedzi przytaknął. Następnie przeniósł swój wzrok na mnie, tym razem uśmiechając się od ucha do ucha.
- Więc jak będzie z tą sesją?
- Jestem do twojej dyspozycji, Lou. - Odpowiedział, cały czas się we mnie wpatrując
- Martini dla państwa. - Oznajmił kelner, jednocześnie stawiając przed nami kieliszki z białym winem
- W takim razie wznieśmy toast za naszą współpracę.
Zaśmiałam się na słowa mężczyzny. Pamiętam, że mój pierwszy toast, który był wznoszony bardzo podobnym zdaniem.
Wszyscy unieśliśmy kieliszki do góry, po czym jednocześnie je do siebie przybliżając, tym samym powodując dźwięk ich tłuczenia.

- Ile ty masz tak w zasadzie lat? - zapytałam rozbawiona, zupełnie nie wiedząc co robię
- 47 kochanie, ale dla ciebie mogę mieć nawet 15. - Zaśmiał się Lou, który ledwie trzymał się w pozycji siedzącej
Jedno było pewne... Zdecydowanie za dużo wypiłam.
Rozejrzałam się dokoła. Byliśmy sami, tylko w dwójkę.
- Chyba muszę poszukać Harry’ego. - Oznajmiłam z trudem hamując śmiech
- Siedź tu. Harry nie zając, nie ucieknie... No chyba, że z Carą Delevingne. - Ponownie głośno się zaśmiał, co u mnie także wywołało falę niekontrolowanego śmiechu
Dzięki Bogu, że alkohol powoli zaczął opuszczać mój organizm, bo nie wiem co głupiego bym zrobiła dzisiejszej nocy gdyby było inaczej
- Jesteś taka piękna. - Wyszeptał, następnie padając trupem po drugiej stronie kanapy. Mimowolnie zaczęłam się śmiać. Wyglądał przekomicznie
- Cześć gwiazdo. - Usłyszałam znajomy głos. Zauważyłam młodego chłopaka, który właśnie się do mnie przysiadał. Ej, chwila. To chyba mój sąsiad.
- A ty kto?
- Max Sue. Pamiętasz mnie? Mieszkam koło ciebie. Rozmawialiśmy wczoraj na balkonie.
- A to nie było przypadkiem dzisiaj? - zapytałam nieco zdezorientowana
- Wiesz, jest już 2:53 am, więc to raczej na pewno było wczoraj. - Zaśmiał się, na co ja obdarzyłam go szerokim uśmiechem
- Jak podobał ci się pokaz? - zapytałam, starając się przekrzyknąć głośną jak szlag muzykę
- Zdecydowanie najlepszy na jakim kiedykolwiek byłem.
- A byłeś już na jakimś?
- Nie.
Na jego słowa obydwoje się zaśmialiśmy. Poczułam delikatny ucisk w okolicach skroni. Czyżby odzywał się kac morderca?
- Pan wybaczy, ale porwę teraz tą panią na chwilę na parkiet. - Oznajmił bardzo dobrze znany mi głos, na którego dźwięk przez moje ciało od razu przechodziło stado dreszczy
- Ależ proszę pana bardzo. - Zaśmiał się, jednocześnie wstając z kanapy abym mogła bez problemu wyjść zza stolika.
Chwyciłam rękę Harry’ego, który w tym momencie prowadził nas w miejsce gdzie wszyscy tańczyli do jakiejś wolnej piosenki.
Odwrócił się do mnie przodem i delikatnie objął w tali. Z kolei ja swoje ręce zarzuciłam mu na ramiona, a twarz przycisnęłam do jego piersi. Pomimo głośnej muzyki idealnie słyszałam równomierne tempo bicia jego serca.
Zaczęliśmy się powoli poruszać. Momentalnie przymknęłam powieki. Jak dla mnie ta chwila mogłaby się nigdy nie skończyć. Mogłaby trwać w nieskończoność.
Poczułam jak moje ciało powoli robi się ciężkie, a powieki coraz ciężej było mi utrzymać otwarte.
Ostatecznie przestałam ze sobą walczyć.

- Melanie, wstawaj. - Usłyszałam głos, którego ton był nadzwyczaj słodki - Już późno. Wstań kotku.
Uśmiechnęłam się pod nosem na jego dźwięk.
- Melanie Grey! Do cholery rusz się, bo widzę, że po dobroci to z tobą nie można! - tym razem krzyknął, na co momentalnie się skrzywiłam
- Błagam, nie krzycz. Daj człowiekowi spać...
- Oho, moja droga. Ty już wystarczająco się dziś wyspałaś. Godzina 11:00 am, a ta jeszcze w łóżku się wyleguje. - Oznajmił z idealnie słyszalnym rozbawieniem
- Wczoraj miałam ciężki dzień. Zlituj się.
- Dzień czy może raczej noc? Ile ty w ogóle wczoraj wypiłaś?
- Jeden kieliszek...
- No to coś bardzo pojemny był ten twój kieliszek. - Zaśmiał się, jednocześnie ściągając ze mnie kołdrę
- No dobra, może dwa. - Sprostowałam, powoli otwierając oczy.
Zobaczyłam Harry’ego w swoich szarych dresach, stojącego nade mną, wyczekująco tupiąc stopą o podłogę. Gdy zobaczyłam ręce, które w tym momencie znajdowały się na jego biodrach, wybuchłam niepohamowanym śmiechem
- A ciebie co tak bawi?
- Ty! - wykrzyczałam przez śmiech. On tylko westchnął z bezsilności, po czym dołączył do mnie
- A co we mnie takiego śmiesznego? - wydukał
- Nie wiem... Ty!
 Po jakiś dobrych dziesięciu minutach naszych chichów i śmichów w końcu z własnej woli usiadłam na łóżku. Coś było nie tak.
Włosy związane w koka, a były w kucyku. Za duży T-shirt w dodatku nie mój. Jedyne co się zgadzało, to moja bielizna, która... I tak była niekompletna. Rozejrzałam się po pokoju. Nie należał do mnie. Zauważyłam na wieszaku swoją sukienkę i biustonosz.
- Jesteś u mnie. Nie martw się, nie wywiozłem cię nigdzie gdzie byś nie chciała. - Zaśmiał się
- A jak doszło do tego, że mam na sobie twoje ubrania?
- No cóż... Nie powiem, że łatwo było cię tak co rusz podnosić żeby najpierw ściągnąć twoją sukienkę, która swoją drogą zaczepiła się o twoje włosy, które ostatecznie postanowiłem tak jakby obezwładnić. Później trzeba było cię znowu posadzić żeby pozbyć się biustonosza, a później znowu, kiedy wróciłem z koszulką.
- To znaczy, że ty mnie przebierałeś? I... Rozbierałeś?
- Mhmmm... I muszę ci powiedzieć, że jestem z tego powodu bardzo zadowolony. - Zaśmiał się, poruszają  przy tym zabawnie brwiami - Wyglądasz bardzo... Seksownie pod ubraniem.
- Zamknij się. - Uśmiechnęłam się, po czym rzuciłam w niego poduszką
- No ale krok przełomowy mamy już za sobą! - krzyknął rozbawiony, jednocześnie unikając kolejnej poduszki
- A teraz mów, jak na spowiedzi, po co mnie budzisz?
- Zabieram cię na sesję.
- W celu? - zapytałam zdezorientowana
- Będziesz miała za sobą pierwsze poważne zdjęcia.
- A kiedy miałeś mi o tym zamiar powiedzieć?
- Emmm.. Dzisiaj? - zapytał niepewnie
- Och, jak miło. - Zaśmiałam się, po czym chcąc czy też nie wstałam z łóżka - Jakiegoś śniadania się doczekam?
- Myślisz, że budziłbym cię bez powodu? - oznajmił z poważną miną, jednak bardzo szybko zamieniła się ona w szeroki uśmiech.
Chwycił moją dłoń i poprowadził po schodach na dół do jadalni.
Do cholery, ile on tu ma pięter?!
- Jogurt z musli i owocami. Do tego sok pomarańczowy. Odpowiada pani taki zestaw? - zapytał, stając za mną i patrząc w tym samym kierunku co ja. Osobiście nie potrafiłam się ruszyć z wrażenia. Stół zastawiony niczym dla rodziny królewskiej.
- My się jakiejś monarchii przy śniadaniu spodziewamy czy jak?
Na mój komentarz on tylko się zaśmiał, po czym podszedł do jednego z krzeseł, które następnie dla mnie odsunął.
Gdy zajęłam swoje miejsce, on usiadł naprzeciwko mnie i zabrał się za jedzenie swoich naleśników.
Dlaczego musi siedzieć tak daleko?!
Chwyciłam do ręki łyżeczkę, którą następnie zanurzyłam w jogurcie.
Szczerze mówiąc to jeszcze nigdy nie jadłam czegoś tak dobrego. Nawet pięciogwiazdkowy hotel nie był w stanie zrobić tak wyśmienitego musli.
- Zatrudniam cię jako mojego śniadaniowego. To jest wspaniałe.
- A tam, przesadzasz. - Oznajmił wyraźnie nabierając czerwonego koloru na policzkach.
Czy on się właśnie zarumienił?
Zaśmiałam się na tą myśl, jednocześnie spotykając się z jego zdezorientowanym spojrzeniem. Ja tylko potrząsnęłam głową, dając Harry’emu znak, aby się tym nie przejmował.
- Wiesz, że ja doskonale wiem gdzie ty masz łaskotki. - Oznajmił na co automatycznie przestałam się śmiać - Zapamiętaj to sobie. - Wyszczerzył się, po czym powrócił do konsumowania swojego śniadania

-----------------------------------------------
Tęsknię skarbeńku :( I jestem załamana, że mnie jutro nie będzie na tym zlocie :(
Mój pokój to w tym momencie Bajkał, a co gorsza... NIE MAM ŁODZI, A PŁYWAĆ NIE POTRAFIĘ :(
Baw się dobrze :(
A/N: Publikuję dzisiaj, bo jutro mama cały dzień w domu, a rzekomo mam karę :))))

Follow on tt:


Chcesz prowadzić konto jakiejś postaci? skontaktuj się ze mną na tt :) (alwayscoldhands)

P.S. KOCHAM WAS WSZYSTKICH <3 ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE, ZA TO ŻE CZYTACIE I ZA TO, ŻE KTOŚ Z WAS JEDNAK CHCE PROWADZIĆ TE KONTA NA TT <3
JESTEŚCIE THE BEST <3

16 komentarzy :

  1. OdlidwpażeżwkekekwfbgbymdđplwżqlwifnroglglgowpwlfkfkdZAJEBISTEEEEogkflrf

    OdpowiedzUsuń
  2. amazing *-* ♥ czekam na ciąg dalszy :D

    @labilex

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM TO CZYTAĆ TAK MAX MAX ♥

    Rozdział jak zawsze cudowny, nie mam żadnych zastrzeżeń. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne o boże boże <33 Harry i Mel oni muszą być razem <333

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !
    cudowny.cudowny.cudowny. *.*
    Powiem to kolejny raz : KOCHAM TO OPOWIADANIE . ♥
    Czekam na następny rozdział i nie mam wątpliwości ze będzie świetny. ;)

    @basiaandbasiaa

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko! Jak ci się udaje tak świetnie pisać?! <3
    Ten rozdział jest CUDOWNY!!!
    Kocham to opowiadanie! xx
    @klaudia_0304

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział a Hazz jak zwykle idealny *.*
    @Irydda
    http://black-white-and-grey-angels.blogspot.com/
    http://strip-and-theft.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. czytając dedykację na początku mówiłam sobie "nie rozbeczysz sie, nawet nie próbuj"... haha, nie dało rady. Skarbie, tak bardzo mi Ciebie brakuje :< to takie niesprawiedliwe, dlaczego nie moge Cie jutro zobaczyć, Jezu...
    a co do rozdziału... każdy następny jest coraz lepszy, nie wiem jak to robisz. <3
    Jesteś cudowna, kocham Cię <3
    @suuunshine_

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej super rozdział :) Wciągam się w historię coraz bardziej z każdym rozdziałem C:

    OdpowiedzUsuń
  10. no no :D coraz ciekawiej się robi :D
    @im_marvellous

    OdpowiedzUsuń
  11. iiii znowu tydzień czekać, nawet nie wiesz jak się stresowałam jak Mel miała wyjść na wybieg... hahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest świetne Uwielbiam to. Harry ma coś do niej Tak samo jak ona do niego.
    Czekam aż bd razem, Nie odoba mi się tylko Lou.
    Pfosze informuj mnie o nowych rozdziałah @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow to jest geNIALLne!Czekam na kolejną czesc

    OdpowiedzUsuń