Dla mojej @suuunshine_ :(
- Marco, co mają znaczyć te trzy paski? - zapytał, starając się brzmieć jak najbardziej spokojnie
- Po pierwsze,
kaszmirowe paski, drogie dziecko, a po drugie nie trzy, a cztery... Ludzie,
nauczcie się w końcu liczyć! - oznajmił poirytowany, po czym odszedł do innej
modelki
- Ciekawe gdzie on widzi
ten czwarty pasek.
- Jest na plecach...
- Och, cudownie... Bo to
akurat plecy trzeba zasłaniać... Kto w ogóle przydzielał te stroje?!
- Wydaje mi się, że Lou.
Wzrok Harry’ego
momentalnie powędrował na niskiego mężczyznę, który coś przeglądał w swoich
papierach.
Brunet ruszył w jego
kierunku zdecydowanym krokiem.
- Umawialiśmy się
inaczej, prawda? - zaczął, tym samym przykuwając uwagę projektanta
- Nie rozumiem co masz
na myśli...
- Nie za skąpo, idealnie
w sam raz, a ty czasem Melanie wychodzi na wybieg prawie, że naga!
- Każdy inaczej rozumie
znaczenie słów nie za skąpo.
- Ona nie pójdzie w tym
pokazie. No na pewno nie tak ubrana.
- Harry... W porządku.
Rozebrana do naga nie jestem. - Wtrąciłam żeby go nieco uspokoić
- Widzisz? Skoro Mel się
na to zgadza, ty nie masz nic do gadania. Jest już dorosła. Nie potrzebuje natrętnego
ojczulka na karku. - Zaśmiał się, następnie puszczając do mnie oczko, na co ja
spojrzałam na niego zdegustowana
Chłopak chwycił mnie za
rękę, tym samym budząc do życia szepty pozostałych modelek, które bacznie
przyglądały się całej sytuacji.
Usiedliśmy na jednej z ławek
zupełnie ignorując wszystkie skierowane ku nam spojrzenia.
- Nie chodzi o to, że
wyglądasz beznadziejnie. - Zaczął gdy się uspokoił - Wyglądasz olśniewająco...
Chociaż to chyba nawet mało powiedziane... Chodzi mi tylko o to, że takie
stroje budzą wiele kontrowersji... Wzbudzają w mężczyznach pożądanie. Zwłaszcza
jeśli nosi to taka osoba jak ty. Młoda, piękna... Idealna... Nie chcę żeby to
skończyło się jak z większością dziewczyn.
- Czyli? - zapytałam
niepewnie
- Kilka drinków i
sypialnia jednego z nich.
- Harry, spójrz na mnie.
- Poprosiłam go. Chłopak wykonał moje polecenie bez chwili zawahania - Obiecuję
ci, że cały wieczór spędzę tylko i wyłącznie z tobą. Będę siedzieć koło ciebie,
stać koło ciebie, chodzić tam gdzie ty... No może za wyjątkiem toalety. - Zaśmiałam
się, co u Harry’ego także wywołało cichy chichot - Zobaczysz, jeszcze będziesz
miał mnie dość...
- Nie wymagaj ode mnie
rzeczy niemożliwych. - Uśmiechnął się, po czym mocno, przy wszystkich
zgromadzonych mnie przytulił. Przymknęłam powieki i niemalże od razu odwzajemniłam
jego uścisk, jednocześnie chowając twarz w zagłębieniu między jego szyją a
ramieniem
- Dziewczęta! Proszę,
chodźcie tu wszystkie na sekundę! - zarządał Lou, na co Harry niechętnie wypuścił
mnie ze swojego uścisku
Podeszłam do Gemmy,
która miała na ustach tryumfalny uśmiech
- Co? - zapytałam
zdezorientowana
- Przytulił cię. Przy
wszystkich. Boże, jakie to było super! - wykrzyczała, następnie mocno mnie
przytulając.
Coś czuję, że rodzina
Styles’ów bardzo lubi się przytulać...
- Na koniec pokazu jako
pierwsze wychodzą Gemma i Melanie. Idziecie razem, po obu torach wybiegu. Na końcu
sceny stajecie do siebie przodem, jednocześnie ukazując środek wybiegu, którym
idą pozostałe modelki. Dziewczyny z kolei rozchodzą się na końcu równomiernie
na prawo i lewo. Zaczynacie zawsze od prawej... Rozumiecie?
Wszystkie przytaknęłyśmy,
że przyswoiłyśmy informacje.
- No to powodzenia. -
Oznajmił, po czym opuścił salę
- Za chwile się zacznie.
Jeszcze... 10 minut. - Powiedziała Gemma - Ja lecę. Pożegnaj się z Harry’m i
przyjdź do nas. Powodzenia.
- Wzajemnie. - Uśmiechnęłam się,
po czym dla dodania sobie otuchy jeszcze raz mocno ją przytuliłam, na co ona dźwięcznie
się zaśmiała. W tym samym momencie zdałam sobie sprawę, że miała taką samą
sukienkę jak ja, tyle że w jasnych kolorach. Zielony, żółty i pomarańczowy. Z
mój kostium był granatowo, ciemno fioletowo, ciemno zielony.
Poczułam na ramieniu dużą
dłoń, która pasowała tylko i wyłącznie do jednego człowieka na tej planecie.
- Powodzenia. - Szepnął
mi na ucho, po czym dał mi krótkiego, ale delikatnego całusa w policzek
Matko...
Poczułam jak moje nogi
odmawiają mi posłuszeństwa. Szybko jednak się otrząsnęłam, mówiąc sobie w myślach,
że nie powinnam być rozkojarzona przed tak ważnym wydarzeniem. Szybko zrzuciłam
ze swoich stóp trampki, których miejsce zastąpiły ciemno granatowe, brokatowe szpilki.
Wzięłam kilka głębszych
oddechów i ruszyłam za kulisy wybiegu.
Panował w nich totalny
chaos. Nikt nie wiedział gdzie ma stać, dziewczyny się przepychały, kłóciły. Za
przeproszeniem totalny burdel.
Stanęłam na końcu
kolejki w takim miejscu, w którym byłam w miarę bezpieczna. Zauważyłam, że
Gemma mi się przygląda. Posłała mi pocieszający uśmiech, następnie puszczając
do mnie oczko.
Światła na widowni
zgaszono, przez co publika nieco ucichła. Po chwili na sali rozbrzmiała dosyć żywiołowa
muzyka.
Siostra Harry’ego wzięła
głęboki oddech, wyprostowała się, uniosła głowę lekko do góry i na znak mężczyzny
ze słuchawkami na uszach ruszyła na scenę. W tym momencie żołądek dosłownie
skoczył mi do gardła. Temperatura mojego ciała zaczęła gwałtownie wzrastać,
natomiast ja czułam, jakby było tu co najmniej -700... Moje ręce zaczęły się
pocić, a nogi niespodziewanie drżeć. Super. Jak galaretka...
Gemma wpadła za kulisy z
wielkim uśmiechem na ustach. Od razu do mnie podbiegła.
- Było świetnie! To będzie
zdecydowanie mój najlepszy jak dotąd pokaz. Dobrze się czujesz? Jesteś
strasznie blada...
- Nerwy. - Wybełkotałam
- Daj spokój! Tylko
przed wyjściem tak jest. Później idziesz przed siebie i o niczym nie myślisz.
Zaufaj mi. Pamiętam przecież swój pierwszy pokaz. - Pocieszyła mnie - A... Nie
wychodzimy zaraz po twoim zejściu. W kolejce są jeszcze faceci. Dopiero kiedy
Paul zejdzie ze sceny my na nią wchodzimy i kończymy pokaz.
- Jasne. - Oznajmiłam z
jak największym entuzjazmem, co chyba nie za bardzo ją przekonało - Zostanę z
tobą do twojego wyjścia.
- Dzięki, jesteś
kochana.
Dziewczyny szły jak
burza. Z każdą minutą byłam coraz bliżej wybiegu. Coraz bliżej wyjścia. Kiedy
ostatnia dziewczyna przede mną wyszła, poczułam jak kręci mi się w głowie. Mój
oddech momentalnie stał się szybszy, a powieki cięższe.
Gdy blondynka wróciła chłopak,
który nas wypuszczał chwilę jeszcze mnie przetrzymał po czym zabrał swoją rękę,
tym samym dając mi znak, że mam wychodzić.
Wzięłam głęboki oddech.
- Raz się żyje. - Szepnęłam
sama do siebie, po czym ruszyłam naprzeciw reflektorom.
Gemma miała rację.
Faktycznie nie myślałam o niczym. Szłam tylko i wyłącznie przed siebie, wzrok
mając wlepiony w jeden punkt.
Nim się obejrzałam, już
byłam z powrotem w ciemnych kulisach.
Usłyszałam za sobą tylko
gorące brawa. Następnie wszystkie dziewczyny do mnie doskoczyły gratulując mi i
chwaląc za przejście.
Nie za bardzo wiedziałam
co ze sobą zrobić. Stres odszedł jak ręką odjął, natomiast na mojej twarzy
pojawił się szeroki uśmiech ulgi.
Teraz przyszła kolej na mężczyzn,
więc miałyśmy chwilę na odpoczynek. Taki tam łyk wody, kilka głębszych oddechów
i ponowne ustawianie się w kolejce. Gemma przebiegła za kotarą na drugą stronę
tak, aby wyjść jak kazał nam Lou.
Paul wrócił za kulisy,
tym samym dając nam znak, że możemy ponownie wychodzić. Tym razem obydwie odprężone,
lecz z narzuconą przez siebie dyscypliną wkroczyłyśmy na wybieg. Szłyśmy tym
samym tempem, co dało efekt idealnego synchronu. Ustawiłyśmy się naprzeciwko
siebie i posłałyśmy sobie pewne siebie uśmiechy. Po chwili na podest weszła cała
reszta modelek wraz z modelami.
Nie musieliśmy czekać długo
na owacje na stojąco. Publiczność wstała od razu. Mój wzrok powędrował do
pierwszego rzędu, w którym od razu dostrzegłam Harry’ego z szerokim uśmiechem
na ustach oraz blaskiem w szmaragdowych oczach. Jak zwykle na jego widok
zapierało mi dech w piersiach.
Do wszystkich
uczestników pokazu dołączyli projektanci, którzy kolejno uściskali Gemmę oraz
mnie.
- Gratuluję, Mel. Liczę
na dalszą współpracę. Osobiście mam już dla ciebie kilka nowych propozycji. -
Wyszeptał mi na ucho Lou, na co nie powiem, moje policzki pokryły się dorodnym
rumieńcem, a na usta wkradł się promienny uśmiech
Po około 10 minutach zeszliśmy za scenę. Wszyscy sobie gratulowali, ściskali się, tulili. Ja
zdecydowałam się pójść do garderoby, aby się przebrać. Znalazłam na wieszaku śliczną
czerwoną, długą sukienkę z ramiączkami wykonanymi ze złotych łańcuszków. Od
razu mnie urzekła. Szybko zsunęłam swój strój wybiegowy do kostek, natomiast na
ciało narzuciłam wcześniej wspomnianą kreację. Do kompletu dobrałam czarne, średniej
wysokości szpilki. Następnie ruszyłam do charakteryzatorni. Rozczesałam włosy,
które następnie podkręciłam lokówką i związałam nisko w luźnego kucyka. Zmyłam makijaż, a następnie nałożyłam na twarz
krem, aby nie była sucha. Na koniec, usta podkreśliłam czerwoną szminką, która
dodała mi więcej pewności siebie. Uśmiechnęłam się do swojego lustrzanego
odbicia i tak oto gotowa ruszyłam na tzw. after party.
Po drodze minęłam kilka
dziewczyn, które pośpiesznie mi pogratulowały, a następnie zaczęły się zajmować
sobą. Kroczyłam korytarzem nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że na mojej
twarzy gościł szeroki uśmiech.
- Melanie! Moja ty perełko...
- zaczął Lou, gdy tylko mnie zobaczył - Byłaś niesamowita. - Oznajmił, jednocześnie
mocno mnie przytulając - Coś czuję, że nasza współpraca na prawdę nagrodzi nas
obfitymi zbiorami. Mam nadzieję, że rozumiesz o czym do ciebie mówię.
- Tak, oczywiście. - Zaśmiałam
się wyraźnie rozbawiona jego metaforą - Zobaczymy się jeszcze na przyjęciu?
- Nie odmówiłbym
wieczoru w towarzystwie tak pięknej dziewczyny jaką jesteś. - Wyszeptał mi do
ucha, po czym delikatnie pocałował w policzek.
Mogę się założyć, że w
tym momencie byłam rumiana jak dojrzałe jabłko.
Niepewnie ruszyłam przed
siebie, gdy mężczyzna podszedł do innych modelek.
Nie zareagowałam, pomimo
że powinnam się odsunąć. Czy ja z nim do cholery flirtuję?!
Szybko odgoniłam złe myśli,
po czym automatycznie przyspieszyłam kroku. Energicznie pchnęłam szklane drzwi,
które były przepustką na świeże powietrze. Zobaczyłam nasz wybieg, na którym
jeszcze przed sekundą stałam, oraz tłumy ludzi, którzy zapewne omawiali pokaz.
Dosłownie w jednej
chwili zaczęła mnie oślepiać masa flesh’y.
Dziennikarze.
Po kilku sekundach
przyzwyczaiłam się do jasnego światła i jako tako starałam się uśmiechnąć, co
chyba nawet nie źle mi wychodziło, bo byli dosłownie zachwyceni z materiału
jaki zyskiwali.
Z ledwością przecisnęłam
się przez paparazzi’ch i ruszyłam w stronę elity.
Pierwszą osobą, która
rzuciła mi się w oczy był oczywiście chłopak z burzą loków na głowie. Jego to
naprawdę nie trudno znaleźć w jakimkolwiek tłumie. Gdy tylko mnie dostrzegł od
razu szeroko się do mnie uśmiechnął, co ja od razu odwzajemniłam.
- Cześć. - Zaczął, gdy
już staliśmy naprzeciwko siebie
- Hej. - Uśmiechnęłam się
jeszcze szerzej, kiedy dostrzegłam w jego oczach szczęśliwe iskierki
- Muszę przyznać, że nie
spodziewałem się tego, że to ja odkryję najlepszą modelkę tego roku.
- O czym ty mówisz? -
zapytałam nieco speszona
- Dziennikarze i krytycy
siedzieli za mną. Nie trudno było usłyszeć ich rozmowy. - Zaśmiał się - Tym
bardziej, że wywołałaś u jednego z nich poważne papilacje serca...
- Bardzo śmieszne...
- Nie żartuję. Jeśli
tylko przeżył, poznam cię z nim. - Uśmiechnął się szeroko, po czym mocno mnie
przytulił - Z resztą bądźmy szczerzy, wcale mu się nie dziwię. Sam z ledwością
nie dostałem zawału.
- No już znowu bez
przesady. - Oburzyłam się, chociaż idealnie wyczuwałam szybsze bicie mojego
serca na wypowiedziane przez niego ostatnie zdanie
- Nic nie poradzę na to,
że jesteś świetna nawet bez przygotowania i żadnego wcześniejszego doświadczenia.
- Po prostu miałam
farta...
- Tłumacz to sobie jak
chcesz, kochanie. - Zaśmiał się, po czym się ode mnie oderwał.
Nie, nie. Dlaczego?
Mogę się założyć, że na
mojej twarzy widniał idealnie wymalowany kaprys.
- Chodź. Siedzimy razem
z projektantami. - Oznajmił, następnie chwytając moją rękę i prowadząc mnie w
stronę jednego z boksów ustawionych pod altaną w wielkim ogrodzie za podestem.
- Nareszcie jesteście. -
Uśmiechnął się Lou, robiąc tym samym miejsce dla mnie koło siebie - Właśnie
rozmawiałem z Marco o naszej nowej kolekcji.
- O tej, którą
prezentowałyśmy dzisiaj? - zapytałam jednocześnie poprawiając się na swoim
miejscu
- Nie, nie. - Zaśmiał się
- Jeszcze nowszej. Za dwa dni powinny zacząć się zdjęcia reklamujące jej
stroje. Tak się właśnie składa, że nie znaleźliśmy jeszcze modelki.
- Myślałem, że Cara
dostała tą posadę. - Wtrącił Harry,
popijając jakiś napój
- Emm... Tak. Masz rację.
Cara to dobra modelka, ale ja... Ja potrzebuję perfekcji, a sam wiesz jaka
panna Delevingne potrafi być... Upierdliwa. W dodatku jej problemy z alkoholem
i prochami od czasu do czasu odbijają
się często na naszej pracy.
- Tak, tak. Pamiętam
naszą ostatnią sesję w plenerze.
- Trzy dni i tylko dwa
zdjęcia, na których w dodatku była pijana jakby przez tydzień nie robiła nic
innego jak tylko waliła jabole... Przepraszam za wyrażenie. - Zaśmiał się, tym
samym spoglądając na mnie
- Nic się nie stało.
Jestem do tego... Przyzwyczajona. - Uśmiechnęłam się nieśmiało, jednocześnie
spuszczając wzrok na swoje ręce. Poczułam jak Lou unosi mój podbródek do góry i
kieruje moje spojrzenie na swoje oczy.
Ciężko przełknęłam ślinę,
gdy dostrzegłam jego martwy wzrok, który był tylko przyozdobiony uśmiechem na
ustach
- Pomimo to, i tak
przepraszam. Nie powinienem się tak wyrażać przy damach rzecz jasna.
Wracając do tematu. -
Kontynuował, opierając się o oparcie czarnej kanapy - Ty jesteś tym czego szukałem.
Świeża twarz, hipnotyzujące i przyciągające uwagę spojrzenie. Jesteś bardzo
wyrazista, a do tej kolekcji potrzebujemy właśnie takiej dziewczyny. Sesja za
dwa dni. Zatrzymamy się w moim rodzinnym domu w Oxfordzie. Wychowywałem się na
wsi. Takich właśnie plenerów też potrzebuję na tła zdjęć.
- Kto jest fotografem?
- Tego też jeszcze do końca
nie uzgodniliśmy. Jakieś sugestie? Propozycje? - zapytał, bez przerwy się uśmiechając
- Może Harry mógłby z
nami współpracować. Jestem przekonana, że doskonale sobie z tym poradzi.
- Myślę, że nie jest to
najgorszy pomysł. Powiedziałbym nawet, że bardzo dobry. Mamy za sobą już
niejedną wspólną sesję, prawda panie Styles?
Spojrzałam na bruneta
siedzącego po mojej drugiej stronie. Starał się ukryć uśmiech, ale coś nie za
bardzo mu to wyszło. Dołeczki zdradzają każdy jego najdrobniejszy ruch.
W odpowiedzi przytaknął.
Następnie przeniósł swój wzrok na mnie, tym razem uśmiechając się od ucha do
ucha.
- Więc jak będzie z tą
sesją?
- Jestem do twojej
dyspozycji, Lou. - Odpowiedział, cały czas się we mnie wpatrując
- Martini dla państwa. -
Oznajmił kelner, jednocześnie stawiając przed nami kieliszki z białym winem
- W takim razie wznieśmy
toast za naszą współpracę.
Zaśmiałam się na słowa mężczyzny.
Pamiętam, że mój pierwszy toast, który był wznoszony bardzo podobnym zdaniem.
Wszyscy unieśliśmy
kieliszki do góry, po czym jednocześnie je do siebie przybliżając, tym samym
powodując dźwięk ich tłuczenia.
- Ile ty masz tak w
zasadzie lat? - zapytałam rozbawiona, zupełnie nie wiedząc co robię
- 47 kochanie, ale dla
ciebie mogę mieć nawet 15. - Zaśmiał się Lou, który ledwie trzymał się w
pozycji siedzącej
Jedno było pewne...
Zdecydowanie za dużo wypiłam.
Rozejrzałam się dokoła.
Byliśmy sami, tylko w dwójkę.
- Chyba muszę poszukać
Harry’ego. - Oznajmiłam z trudem hamując śmiech
- Siedź tu. Harry nie
zając, nie ucieknie... No chyba, że z Carą Delevingne. - Ponownie głośno się zaśmiał,
co u mnie także wywołało falę niekontrolowanego śmiechu
Dzięki Bogu, że alkohol
powoli zaczął opuszczać mój organizm, bo nie wiem co głupiego bym zrobiła
dzisiejszej nocy gdyby było inaczej
- Jesteś taka piękna. -
Wyszeptał, następnie padając trupem po drugiej stronie kanapy. Mimowolnie zaczęłam
się śmiać. Wyglądał przekomicznie
- Cześć gwiazdo. - Usłyszałam
znajomy głos. Zauważyłam młodego chłopaka, który właśnie się do mnie przysiadał.
Ej, chwila. To chyba mój sąsiad.
- A ty kto?
- Max Sue. Pamiętasz
mnie? Mieszkam koło ciebie. Rozmawialiśmy wczoraj na balkonie.
- A to nie było
przypadkiem dzisiaj? - zapytałam nieco zdezorientowana
- Wiesz, jest już 2:53 am, więc to raczej na pewno było
wczoraj. - Zaśmiał się, na co ja obdarzyłam go szerokim uśmiechem
- Jak podobał ci się
pokaz? - zapytałam, starając się przekrzyknąć głośną jak szlag muzykę
- Zdecydowanie najlepszy
na jakim kiedykolwiek byłem.
- A byłeś już na jakimś?
- Nie.
Na jego słowa obydwoje
się zaśmialiśmy. Poczułam delikatny ucisk w okolicach skroni. Czyżby odzywał się
kac morderca?
- Pan wybaczy, ale porwę
teraz tą panią na chwilę na parkiet. - Oznajmił bardzo dobrze znany mi głos, na
którego dźwięk przez moje ciało od razu przechodziło stado dreszczy
- Ależ proszę pana
bardzo. - Zaśmiał się, jednocześnie wstając z kanapy abym mogła bez problemu
wyjść zza stolika.
Chwyciłam rękę Harry’ego,
który w tym momencie prowadził nas w miejsce gdzie wszyscy tańczyli do jakiejś
wolnej piosenki.
Odwrócił się do mnie
przodem i delikatnie objął w tali. Z kolei ja swoje ręce zarzuciłam mu na
ramiona, a twarz przycisnęłam do jego piersi. Pomimo głośnej muzyki idealnie słyszałam
równomierne tempo bicia jego serca.
Zaczęliśmy się powoli
poruszać. Momentalnie przymknęłam powieki. Jak dla mnie ta chwila mogłaby się
nigdy nie skończyć. Mogłaby trwać w nieskończoność.
Poczułam jak moje ciało
powoli robi się ciężkie, a powieki coraz ciężej było mi utrzymać otwarte.
Ostatecznie przestałam
ze sobą walczyć.
- Melanie, wstawaj. - Usłyszałam głos, którego ton był nadzwyczaj słodki
- Już późno. Wstań kotku.
Uśmiechnęłam się pod nosem na jego dźwięk.
- Melanie Grey! Do
cholery rusz się, bo widzę, że po dobroci to z tobą nie można! - tym razem
krzyknął, na co momentalnie się skrzywiłam
- Błagam, nie krzycz.
Daj człowiekowi spać...
- Oho, moja droga. Ty już
wystarczająco się dziś wyspałaś. Godzina 11:00
am, a ta jeszcze w łóżku się wyleguje. - Oznajmił z idealnie słyszalnym
rozbawieniem
- Wczoraj miałam ciężki
dzień. Zlituj się.
- Dzień czy może raczej
noc? Ile ty w ogóle wczoraj wypiłaś?
- Jeden kieliszek...
- No to coś bardzo
pojemny był ten twój kieliszek. - Zaśmiał się, jednocześnie ściągając ze mnie
kołdrę
- No dobra, może dwa. -
Sprostowałam, powoli otwierając oczy.
Zobaczyłam Harry’ego w
swoich szarych dresach, stojącego nade mną, wyczekująco tupiąc stopą o podłogę.
Gdy zobaczyłam ręce, które w tym momencie znajdowały się na jego biodrach,
wybuchłam niepohamowanym śmiechem
- A ciebie co tak bawi?
- Ty! - wykrzyczałam
przez śmiech. On tylko westchnął z bezsilności, po czym dołączył do mnie
- A co we mnie takiego śmiesznego?
- wydukał
- Nie wiem... Ty!
Po jakiś dobrych dziesięciu minutach naszych
chichów i śmichów w końcu z własnej woli usiadłam na łóżku. Coś było nie tak.
Włosy związane w koka,
a były w kucyku. Za duży T-shirt w dodatku nie mój. Jedyne co się zgadzało,
to moja bielizna, która... I tak była niekompletna. Rozejrzałam się po pokoju.
Nie należał do mnie. Zauważyłam na wieszaku swoją sukienkę i biustonosz.
- Jesteś u mnie. Nie
martw się, nie wywiozłem cię nigdzie gdzie byś nie chciała. - Zaśmiał się
- A jak doszło do tego, że
mam na sobie twoje ubrania?
- No cóż... Nie powiem, że
łatwo było cię tak co rusz podnosić żeby najpierw ściągnąć twoją sukienkę, która
swoją drogą zaczepiła się o twoje włosy, które ostatecznie postanowiłem tak
jakby obezwładnić. Później trzeba było cię znowu posadzić żeby pozbyć się
biustonosza, a później znowu, kiedy wróciłem z koszulką.
- To znaczy, że ty mnie
przebierałeś? I... Rozbierałeś?
- Mhmmm... I muszę ci
powiedzieć, że jestem z tego powodu bardzo zadowolony. - Zaśmiał się, poruszają przy tym zabawnie brwiami - Wyglądasz
bardzo... Seksownie pod ubraniem.
- Zamknij się. - Uśmiechnęłam
się, po czym rzuciłam w niego poduszką
- No ale krok przełomowy
mamy już za sobą! - krzyknął rozbawiony, jednocześnie unikając kolejnej
poduszki
- A teraz mów, jak na
spowiedzi, po co mnie budzisz?
- Zabieram cię na sesję.
- W celu? - zapytałam
zdezorientowana
- Będziesz miała za sobą
pierwsze poważne zdjęcia.
- A kiedy miałeś mi o
tym zamiar powiedzieć?
- Emmm.. Dzisiaj? -
zapytał niepewnie
- Och, jak miło. - Zaśmiałam
się, po czym chcąc czy też nie wstałam z łóżka - Jakiegoś śniadania się
doczekam?
- Myślisz, że budziłbym
cię bez powodu? - oznajmił z poważną miną, jednak bardzo szybko zamieniła się
ona w szeroki uśmiech.
Chwycił moją dłoń i
poprowadził po schodach na dół do jadalni.
Do cholery, ile on tu ma
pięter?!
- Jogurt z musli i
owocami. Do tego sok pomarańczowy. Odpowiada pani taki zestaw? - zapytał, stając
za mną i patrząc w tym samym kierunku co ja. Osobiście nie potrafiłam się ruszyć
z wrażenia. Stół zastawiony niczym dla rodziny królewskiej.
- My się jakiejś
monarchii przy śniadaniu spodziewamy czy jak?
Na mój komentarz on
tylko się zaśmiał, po czym podszedł do jednego z krzeseł, które następnie dla
mnie odsunął.
Gdy zajęłam swoje
miejsce, on usiadł naprzeciwko mnie i zabrał się za jedzenie swoich naleśników.
Dlaczego musi siedzieć
tak daleko?!
Chwyciłam do ręki łyżeczkę,
którą następnie zanurzyłam w jogurcie.
Szczerze mówiąc to
jeszcze nigdy nie jadłam czegoś tak dobrego. Nawet pięciogwiazdkowy hotel nie był
w stanie zrobić tak wyśmienitego musli.
- Zatrudniam cię jako
mojego śniadaniowego. To jest wspaniałe.
- A tam, przesadzasz. -
Oznajmił wyraźnie nabierając czerwonego koloru na policzkach.
Czy on się właśnie
zarumienił?
Zaśmiałam się na tą myśl,
jednocześnie spotykając się z jego zdezorientowanym spojrzeniem. Ja tylko potrząsnęłam
głową, dając Harry’emu znak, aby się tym nie przejmował.
- Wiesz, że ja doskonale
wiem gdzie ty masz łaskotki. - Oznajmił na co automatycznie przestałam się śmiać
- Zapamiętaj to sobie. - Wyszczerzył się, po czym powrócił do konsumowania
swojego śniadania-----------------------------------------------
Tęsknię skarbeńku :( I jestem załamana, że mnie jutro nie będzie na tym zlocie :(
Mój pokój to w tym momencie Bajkał, a co gorsza... NIE MAM ŁODZI, A PŁYWAĆ NIE POTRAFIĘ :(
Baw się dobrze :(
A/N: Publikuję dzisiaj, bo jutro mama cały dzień w domu, a rzekomo mam karę :))))
Follow on tt:
Chcesz prowadzić konto jakiejś postaci? skontaktuj się ze mną na tt :) (alwayscoldhands)
P.S. KOCHAM WAS WSZYSTKICH <3 ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE, ZA TO ŻE CZYTACIE I ZA TO, ŻE KTOŚ Z WAS JEDNAK CHCE PROWADZIĆ TE KONTA NA TT <3
JESTEŚCIE THE BEST <3
OdlidwpażeżwkekekwfbgbymdđplwżqlwifnroglglgowpwlfkfkdZAJEBISTEEEEogkflrf
OdpowiedzUsuńamazing *-* ♥ czekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuń@labilex
świetny! <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO CZYTAĆ TAK MAX MAX ♥
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudowny, nie mam żadnych zastrzeżeń. :)
Swietny ^^
OdpowiedzUsuńŚwietne o boże boże <33 Harry i Mel oni muszą być razem <333
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !
OdpowiedzUsuńcudowny.cudowny.cudowny. *.*
Powiem to kolejny raz : KOCHAM TO OPOWIADANIE . ♥
Czekam na następny rozdział i nie mam wątpliwości ze będzie świetny. ;)
@basiaandbasiaa
Matko! Jak ci się udaje tak świetnie pisać?! <3
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest CUDOWNY!!!
Kocham to opowiadanie! xx
@klaudia_0304
Fajny rozdział a Hazz jak zwykle idealny *.*
OdpowiedzUsuń@Irydda
http://black-white-and-grey-angels.blogspot.com/
http://strip-and-theft.blogspot.com/
czytając dedykację na początku mówiłam sobie "nie rozbeczysz sie, nawet nie próbuj"... haha, nie dało rady. Skarbie, tak bardzo mi Ciebie brakuje :< to takie niesprawiedliwe, dlaczego nie moge Cie jutro zobaczyć, Jezu...
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału... każdy następny jest coraz lepszy, nie wiem jak to robisz. <3
Jesteś cudowna, kocham Cię <3
@suuunshine_
Jej super rozdział :) Wciągam się w historię coraz bardziej z każdym rozdziałem C:
OdpowiedzUsuńno no :D coraz ciekawiej się robi :D
OdpowiedzUsuń@im_marvellous
iiii znowu tydzień czekać, nawet nie wiesz jak się stresowałam jak Mel miała wyjść na wybieg... hahaha :D
OdpowiedzUsuńNajlepsze! <3
OdpowiedzUsuńTo jest świetne Uwielbiam to. Harry ma coś do niej Tak samo jak ona do niego.
OdpowiedzUsuńCzekam aż bd razem, Nie odoba mi się tylko Lou.
Pfosze informuj mnie o nowych rozdziałah @JustinePayne81
Wow to jest geNIALLne!Czekam na kolejną czesc
OdpowiedzUsuń