sobota, 22 lutego 2014

Chapter 21.

Tony zużytych chusteczek, to jedyne co mnie otaczało ostatnimi czasy.
Gwałtowne zmiany klimatów chyba nie najlepiej mi służą.
Nie wstaję z łóżka od dobrego tygodnia i nie czuję żadnej specjalnej poprawy od tych tysięcy tabletek, które rzekomo powinny pomóc.
Szczerze, to nigdy bym nie pomyślała, że mogę tęsknić za szkołą.
Może i praca w agencji nie należała do tych najłatwiejszych i była okropnie męcząca, ale przynajmniej miałam coś na zabicie czasu.
Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę.
8:32 am.
Minęły dopiero dwie minuty?
Naprawdę?
Jak dla mnie trwały one całą wieczność.
Usiadłam aby wydmuchać nos jednak przeszkodził mi w tym dźwięk telefonu.
Spojrzałam na wyświetlacz. Widząc kto dzwoni, na moje usta wkradł się delikatny uśmiech.
- Halo? - odchrząknęłam chrypę, co jednak wywołało u mnie chwilowy atak kaszlu
- Miałem się zapytać czy jest lepiej, ale słysząc to, wnioskuję, że chyba nie bardzo.
- Ja już nie wiem czym mam się leczyć. Nic mi nie pomaga. Z resztą sam dobrze wiesz, że jak padłam na łóżko po przylocie, tak nie ruszyłam się do dzisiaj nie dalej niż do łazienki. - Westchnęłam, przecierając dłonią ciepłe czoło
- Za jakieś pół godziny powinien przyjść lekarz.
- Harry, ja nie potrzebuję...
- Mam powtórzyć twoje słowa? - przerwał mi, mogę się założyć, że unosząc brew z rozbawienia.
Westchnęłam wywracając oczami.
- Nie, nie musisz. - Zaczęłam się bawić rogiem kołdry, nerwowo przygryzając wargę - Tęsknię za tobą.
Byliśmy razem. Niby nie mieliśmy przed sobą tajemnic, mówiliśmy sobie wprost wszystko co czujemy, jednak to nadal było dla mnie... Dziwne. Nowe.
Nigdy nikomu nie mówiłam czegoś takiego, bo nikogo nie kochałam tak jak Harry'ego.
- Mel, jesteś tam? - wyrwał mnie z zamyślenia
- Co? Tak, tak. Znaczy, tak. Umm, więc... Mówiłeś coś?
- Tak.
- Możesz powtórzyć?
- No i co ja z tobą mam, co? - zaśmiał się - Mówiłem, że też tęsknię i pytam, czy masz na coś ochotę, to kupię jak będę wracał.
- No tak. Jasne. Przecież słyszałam. - Uśmiechnęłam się szeroko - Możesz kupić czekoladę z OREO. Ale dużą. - Rozmarzyłam się na samą myśl - I mleko.
- Wedle życzenia. - Oznajmił rozbawiony - Co robisz?
- No jak na razie to leżę i najpewniej pozostanę w tej pozycji już na wieki. - Westchnęłam okrywając się szczelniej kołdrą - A ty? Masz dużo pracy?
- Trochę.
- Marnujesz przeze mnie tylko czas. - Mruknęłam niezadowolona.
Nie powinien zaniedbywać przeze mnie swoich obowiązków. Nie o to przecierz chodzi.
- Wcale go nie marnuję. Dobrze jest czasem sobie zrobić przerwę między sesjami, podpisywaniem kontraktów, umów i różnych innych pierdół. Nie jestem maszyną.
- Ale i tak mam wrażenie, że tylko ci przeszkadzam.
- Mel, jesteś moją dziewczyną. To dla ciebie powinienem mieć czas. Nie dla pracy. A poza tym nie czujesz się najlepiej i to chyba normalne, że się o ciebie martwię.
- Zupełnie niepotrzebnie. - Westchnęłam
- To się okaże po wizycie lekarza. Ja naprawdę staram się najlepiej jak potrafię.
- I wychodzi ci to idealnie, Harry. Ale nie chcę żebyś myślał o mnie kiedy pracujesz.
- W takim razie musielibyśmy się cofnąć kilka miesięcy wstecz, kiedy cię poznałem, bo od tamtej pory myślę tylko o tobie.
- I ty się dziwisz, że wypaliłeś przeze mnie więcej papierosów w miesiącu niż w przeciągu trzech ostatnich lat. - Zaśmiałam się - Więcej skupienia na pracy, mniej uwagi na mnie, panie Styles.
- Wymaga pani ode mnie rzeczy niemożliwych, pani Grey.
- Harry, muszę kończyć. Chyba przyszedł lekarz.
- Zadzwoń do mnie po wizycie, dobrze?
- Obiecuję. Kocham cię.
- Trzymaj się. - Oznajmił po czym się rozłączył. Odrzuciłam telefon na bok, po czym wygramoliłam się spod kołdry i ruszyłam do drzwi.
- Dzień dobry. - Uśmiechnął się młody mężczyzna, na moje oko przed trzydziestką.
Szybko wpuściłam go do środka zamykając za nim drzwi.
- Więc co pani dolega? - zapytał ściągając płaszcz i buty następnie przechodząc wgłąb mieszkania
- Nic poważnego w zasadzie. Podejrzewam osłabienie po zmianach stref czasowych.
- Niech się pani rozbierze, zbadam panią.
Przytaknęłam na jego słowa, ściągając z siebie koszulkę Harry'ego i siadając przed mężczyzną, plecami do niego.
- Proszę głęboko oddychać.
Od razu wykonałam jego polecenie, lekko drżąc na kontakt chłodnego przedmiotu, z moją rozgrzaną skórą.
Kolejno badał moje gardło, węzły chłonne i wszystkie inne ważne części po drodze.
- Jest pani po prostu przemęczona. Strefy czasowe też zrobiły swoje. Sądzę, że jeszcze tydzień i będzie pani zdrowa jak ryba. Przepiszę witaminy i tabletki na wzmocnienie, które powinny pomóc.
- Dziękuję bardzo. - Uśmiechnęłam się - Może napije się pan czegoś?
- Może następnym razem. Nie mam w tej chwili zbyt wiele czasu. - Wręczył mi recepty i ruszył do wyjścia - Wizyta jest opłacona więc proszę się nie martwić. - Ubierał swój płaszcz i buty - Proszę odpoczywać, a wszystko będzie dobrze. - Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie
W tym samym momencie drzwi gwałtownie się otworzyły przez co mężczyzna wpadł na mnie, przypierając do ściany, aby nie stracić równowagi.
Obydwoje spojrzeliśmy na chłopka, który wyczekująco oczekiwał od nas odpowiedzi.
Lekarz szybko się ode mnie oderwał i poprawił swój płaszcz.
- Wszystkie zalecenia są zapisane na receptach. - Odchrząknął - Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. - Uśmiechnął się ciepło, następnie żegnając skinięciem głowy z chłopakiem, opuścił mój apartament.
- Więc...
- Więc następnym razem otwieraj drzwi ostrożniej. - Przerwałam mu szybko, leniwym krokiem przechodząc do kuchni - Ale swoją drogą, dziękuję kochanie, że umawiasz mnie z tak przystojnymi lekarzami. - Zaczęłam się z nim powoli droczyć - Od razu poczułam się lepiej.
- Ach tak? - uniósł brew stawiając torbę z zakupami na kuchennym blacie - W takim razie może jeszcze mam po niego polecieć i przytargać go tu z powrotem?
- A mógłbyś?
Na moje słowa tylko parsknął śmiechem, odwracając się do mnie tyłem i rozpinając jeden z guzików koszuli.
Podeszłam do niego rozbawiona i objęłam mocno w pasie od tyłu, przytulając się do jego pleców.
- Harry, ja się z tobą tylko droczę. Nie zależy mi na tym doktorku.
- Stwierdził chociaż co ci jest?
- Przemęczenie. Przepisał mi jakieś witaminy i kazał dużo odpoczywać. Za kilka dni wszystko powinno być w porządku.
- To znaczy, że mogę cię całować. - Uśmiechnął się szeroko, odwracając do mnie przodem - No w końcu to tylko zmęczenie. Już się nie wymigasz, kochanie. - Mruknął nachylając się nade mną i delikatnie całując, co niemalże od razu odwzajemniłam
- Nawet nie miałam takiego zamiaru. - Zaśmiałam się przez pocałunki, bawiąc jego włosami - Kupiłeś czekoladę, tato?
- Tato? - spojrzał na mnie zdziwiony
Przez chwilę analizowałam, co w mojej wypowiedzi mogło zabrzmieć dwuznacznie, marszcząc przy tym delikatnie nos.
- Znaczy... - szybko zaczęłam - Nie w tym sensie.
- Na pewno? - przymrużył oczy
- Tak. - Wywróciłam oczami odpychając go delikatnie i ruszając do zakupów - Nie jestem w ciąży. - Oznajmiłam jednocześnie wyciągając czekoladę
- No to kamień z serca. - Zaśmiał się podchodząc do mnie i obejmując w talii, tym samym opierając podbródek na moim ramieniu - Mogę wziąć szybki prysznic?
- Jasne. - Uśmiechnęłam się - Chcesz ciepłe mleko i czekoladę?
- Byłoby miło. - Oznajmił radośnie następnie całując mnie w policzek i ruszając wolnym krokiem do łazienki.
Nalałam mleka do dwóch kubków następnie wstawiając je do mikrofalówki i włączając odpowiedni program.
Usiadłam na kanapie w jadalni, wygodnie wykładając nogi na jej oparcie. Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam na moment powieki aby nieco się odprężyć.
Usłyszałam ciche kroki, na których dźwięk od razu się podniosłam.
- Faktycznie szybkie te twoje prysznice. - Zaśmiałam się wyciągając kubki, dodatkowo zabierając czekoladę następnie wszystko stawiając na stoliku
- Nie potrzebuję wiele czasu.
- Przypomnę ci to przy naszym kolejnym wyjściu. - Oznajmiłam rozbawiona, zajmując miejsce obok tym samym mocno wtulając się w chłopaka - Jak było w pracy? - zapytałam rozpakowując czekoladę następnie chwytając swój napój i zanurzając w nim kostkę
- Pracowicie. - Zrobił to samo - Tysiące pretensji, skarg, zażaleń. Wiesz jakie są dziewczyny. Nie dogodzisz im. Chyba jesteś jedną z niewielu modelek, które nie mają Bóg wie jakich wymagań.
- Po prostu doceniam to co dostaję i jestem za to wdzięczna. Ja nie miałam w życiu tak łatwo jak one. To jest właśnie ta różnica. Maya cię nie odwiedziła? - Zaczęłam się bawić uszkiem filiżanki
- Przypuszczam, że obraziła się na mnie po mojej ostatniej publicznej wypowiedzi na jej temat.
- Nie sądzę, że odpuściła. Nie wracałaby do twojego życia, gdyby nie miała celu. A poza tym rozmawiała ze mną...
- Rozmawiała? - przerwał mi - Kiedy?
- Ta rana nie zrobiła się sama. - Wskazałam na palec, który był już prawie zagojony - Przyszła odwiedzić przyjaciółkę. - Uśmiechnęłam się sztucznie - Wtedy kiedy byliście razem na zakupach.
Między nami zapanował niezręczna cisza. Nie chciałam już dłużej roztrząsać tego tematu, ale widzę, że spokój nie był chyba moim przeznaczeniem.
- Co ci powiedziała?
- To nie jest ważne. - Szybko zaprzeczyłam, nieco się od niego odsuwając
- Widzę, że nie jesteś przez to w najlepszym nastroju.
- A kto by był, Harry. - westchnęłam - Jakoś nie bardzo zależało mi na tym, aby słuchać jej kolorowych planów na przyszłość. O waszej wspólnej przeszłości już nie wspominając. - Dodałam nieco ciszej - A, i wasza rozmowa telefoniczna. Nic tylko skakać z radości pod sufit. Ze mną nigdy tak nie rozmawiałeś, więc pomyślałam wtedy, już na poważnie, że jestem tylko i wyłącznie na doczepkę. Dlatego nie odbierałam od ciebie telefonów.
- Przepraszam za to wszystko. - Automatycznie przyciągnął mnie bliżej siebie, zacieśniając uścisk - Wiem, że mówię to już kolejny raz z rzędu, ale mówię to szczerze. Chociaż też nie wiem co innego mam powiedzieć.
- Ta dziewczyna wprowadza w życie strasznie dużo zamieszania. - Zaśmiałam się cicho, układając się wygodniej na jego klatce piersiowej. Odstawiłam kubek i czekoladę na stolik następnie przymykając powieki gdy poczułam jak bawi się moimi włosami - Opowiesz mi coś?
- Co? - usłyszałam jego cichy chichot
- Lubię słuchać o tym jak byłeś mały. - Uśmiechnęłam się szeroko na co on tylko westchnął z bezsilności
- Jak słowo daję, Gemma będzie kiedyś się za to smażyć w piekle. - Burknął - I tak mogę się założyć, że wszystko ci już opowiedziała.
- Harry, proszę. - Podniosłam się i wydęłam dolną wargę, patrząc na niego
- Nie rób tak. - Szybko odwrócił wzrok na co ja tylko oparłam podbródek o jego ramię - Na jakim wieku skończyła? - westchnął
- Koniec przedszkola. - Odpowiedziałam radośnie, układając się ponownie na jego klatce piersiowej
- W pierwszych klasach podstawówki wszyscy nas ze sobą mylili. Nie mam pojęcia dlaczego, skoro miałem krótkie włosy, no i przepraszam bardzo, ale bądź co bądź, nie wyglądałem chyba jak dziesięcioletnia dziewczynka.
Kiedyś z kolegami weszliśmy do pracowni chemicznej. Byliśmy ciekawi jak to wszystko wygląda. Któryś z nich dosypał czegoś do menzurek, no i jak na filmach zazwyczaj jest, wszystko wybuchło. Możesz uznać to za dziwne, ale mieli szczęście, że zafarbowali na niebiesko. Ja byłem cały różowy. A naszą karą było siedzenie tak w szkole przez cały dzień, do końca zajęć. To cholerstwo przez tydzień zmywałem z włosów.
- Od zawsze wpychałeś łapska tam gdzie nie trzeba. - Zaśmiałam się - Niektóre nawyki pozostają, panie Styles.
- Do tej pory nie słyszałem od pani żadnej skargi, panno Grey. - Zjechał dłonią na moje biodro, przez co od razu przeszedł mnie przyjemny dreszcz
- Wróćmy lepiej do naszych poprzednich zajęć. - Szybko przerwałam jego dalsze poczynania, na co on tylko się zaśmiał - Niegrzeczny też nadal jesteś. W tej kwestii chyba nigdy nic się nie zmieni.
- No cóż, taka natura. - Oznajmił rozbawiony - Kiedyś chciałem się zemścić na Gemmie. Już nawet nie pamiętam za co. Ale pamiętam skutki tej zemsty. Dziesięciostronicowy esej na temat zanieczyszczania środowiska, płonął latem w kominku. Przyjechało chyba z siedem wozów strażackich z myślą, że nasz dom się pali. Po tym wszystkim rodzice dali mi szlaban na jakikolwiek ruch. Nawet w moim pokoju. Przez dwa tygodnie, kiedy oni wygrzewali się na Hawajach, ja siedziałem w domu, w Nowym Jorku na łóżku, pilnowany przez nianię, nie mogąc nic robić. To były chyba najgorsze wakacje w moim życiu. No i jeszcze moja pierwsza dziewczyna, która wyszła z randki pięć minut po tym jak przyszła. Właśnie moja siostrzyczka, którą tak bardzo kochasz, opowiedziała jej o wszystkich moich wpadkach z dzieciństwa i fobiach. A żeby było jeszcze lepiej, kiedy wybiegała, przez przypadek strąciła szkatułkę z jakimś tam leczniczym, świętym piaskiem, który jak się okazało, w moich oczach nie był tak bardzo uzdrowicielski.
- Ty to nie masz chyba szczęścia do kobiet. - Zaśmiałam się, podnosząc lekko i zaczesując kilka jego loków z czoła do tyłu
- Gdyby nie Gemma, ten związek mógłby przetrwać gdzieś z dwadzieścia minut. Jestem tego pewien. - Oznajmił rozbawiony - Jestem pod wrażeniem, że ty tu jeszcze jesteś.
- Nie mam niczego czym bym ci mogła sypnąć w oczy.
Na moje słowa obydwoje się zaśmialiśmy.
- Biedny, mały chłopczyk, z mściwą i niedobrą starszą siostrą.
- Nareszcie ktoś przyznaje mi rację. - Uśmiechnął się szeroko - Teraz ty powiedz mi coś o sobie. Nie ma tak, że tylko ja się tutaj ośmieszam.
- Ale ja byłam grzeczna.
- Znam cię za dobrze żeby w to uwierzyć.
- To ty mnie tak rozpuściłeś. - Przymrużyłam oczy
- I znowu ja zły?
- W tym przypadku tak. - Zaśmiałam się - Ja nie mściłam się na rodzeństwie, przez co oni nie mieli powodów żeby mścić się na mnie. W szkole nie dotykałam tego, czego nie należało. - Wystawiłam koniuszek języka - A randki były zbiorowe i nie na prawdę. - Zaśmiałam się - Wiesz, na zasadzie spotkań przyjacielskich. Tylko chcieliśmy żeby było tak doroślej, to mówiliśmy na to randki. Ogólnie fajna zabawa.
Pamiętam tylko jeden kawał Tom'a. Zmieszał puder Jessey i Poli z cukrem pudrem, a był wtedy strasznie upalny dzień.
- Dlaczego ja na to nie wpadłem? - Zaśmiał się - Oszczędziłoby to tych siedmiu straży.
- Nie każdemu została dana inteligencja. - Uśmiechnęłam się niewinnie, na co on tylko zmarszczył czoło
- Czy ty próbujesz coś podważać?
- Ja? Skądże. - Starałam się ukryć rozbawienie
- Dlaczego ja ci nie wierzę, hmm? - delikatnie przejechał palcem po moim policzku
- A skąd ja mam to wiedzieć?
Wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana. Nie potrafiłam przestać.
Uważnie się mi przyglądał.
- Co ja z tobą zrobię, co? - westchnął rozbawiony - Nie mam na ciebie żadnego wpływu. Buntujesz mi się. Jak ja sobie z tobą poradzę, dziecko?
- To nie będzie takie trudne jak się wydaje.
Na moje słowa tylko cicho się zaśmiał po czym nie czekając dłużej czule i delikatnie pocałował.
Od razu odwzajemniłam pocałunek, leniwie bawiąc się jego włosami.
- Skoro tak mówisz. - Oderwał się ode mnie - To zapewne tak będzie. - Cmoknął mnie krótko w nos, cicho chichocząc

|DA|

- Chciałeś mnie widzieć? - objęłam go od tyłu w talii, tym samym zaskakując go swoją obecnością
- Co ty się tak skradasz? - zaśmiał się odwracając się do mnie przodem i przypierając do biurka, na którym chwilę później usiadłam - Wystraszyłaś mnie.
- Przepraszam. - Wydęłam wargę jednocześnie oplatając go nogami w pasie i przyciągając bliżej siebie. Poczułam jak jego dłonie przesuwają się w górę zewnętrznej strony moich ud - Chciałeś mnie widzieć.
- Owszem. - Zaśmiał się, zaczynając delikatnie muskać ustami moją szyję
- W celu? - Przygryzłam wargę, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku
- Miałem nieodpartą potrzebę zobaczenia cię. - Przygryzał delikatnie moją skórę, podwijając do góry moją koszulkę. Splotłam dłonie na jego karku, tym samym przyciągając go jeszcze bliżej. - Harry, jesteśmy w pracy. W biurze jest pełno osób. A poza tym byłbyś w stanie spokojnie pracować przy biurku, na którym wiłam się pod tobą z przyjemności?
Na same słowa, wzdłuż kręgosłupa przeszedł mnie szybki deszcz. To było niemożliwe jak na mnie działał.
- Masz rację. Byłoby mi ciężko się skupić. - Zaśmiał się cicho, nie przestając całować mojej szyi.
- Ktoś może tu wejść. - Westchnęłam, starając się powstrzymać przed jękiem
- No i co z tego? Przecież nie kryję się z tym, że jesteśmy razem.
- Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o to. - Warknęłam nieco zdesperowana
- No dobrze. Przepraszam. - Zaśmiał się następnie złączając nasze usta w zapierającym dech w piersi pocałunku.
- Ja wiem, że ty coś ode mnie chcesz. - Szepnęłam w przerwie na nabranie powietrza, opierając czoło o jego
- To nic wielkiego.
- Czyli jednak. - Zaśmiałam się, gładząc delikatnie jego policzek - W takim razie zamieniam się w słuch.
Na moje słowa przygryzł nieznacznie wargę, w myślach dobierając odpowiednie słowa.
- Chciałbym żebyś... Żebyś poznała moich rodziców.





20 komentarzy :

  1. Wiedziałam, że tak będzie, wiedziałam, że będzie chciał żeby poznała jego rodziców;) czekam na następny...

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg *.* to jest świetne !!!!! @Nicole_Wille +pierwsza 0.0

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg omg omg! Zakończenie tego rozdziału....awww *.* słodko ;) Wgl dzisiaj czytałam całe to opowiadanie od początku, tyle się działo ;D Nie wiem jak wytrzymam tydzień do kolejnego rozdziału ;((

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwwwwwwwww *o* Taki uroczy ten rozdział!<3

    OdpowiedzUsuń
  5. awwwwww super *.* hahah kompletnie nie spodziewałam sie takiego zakończenia xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Sweeet idzie ci coraz lepeij a szczegóły ci napisze na dm na tt :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jestes wielka!dziekuje bardoz za ten rozdzial!jest swietny !

    OdpowiedzUsuń
  8. Okropne ! Jak można takie coś czytać ??? Coś strasznego !

    <3333333333333333333 Nie można tego nazwać fantastycznym czy wspaniałym bo to jest 1000000000 razy lepsze *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój blog jest świetny :) i zawsze dodajesz rozdziały terminowo już nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3<3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kto jest świetny??? TY JESTEŚ!!! dzisiaj będzie krótko bo jakos nie mam co pisać ale rozdział ... NO CUDENKO!!! mega ciekawi mnie jak będzie wygladac to spotkanie z rodzicami i czy wydarzy sie tam coś .. niespodziewanego xD @MyBooBear_xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział po prostu... aww. <3
    Brak słów. ;)
    Czekam na następny z niecierpliwością, zapowiada się bardzo ciekawie ;-)
    Zapraszam do mnie! ;P
    <3
    @loostiindreaams

    OdpowiedzUsuń
  12. awwww, jakie idealne <3
    uwielbiam ich razeeeeem, są taaacy słodcy
    Mam nadzieję, że nie będzie kłótni przez to, że Harry chce przedstawić ją rodzicom:)
    @ILooveCurlyHair

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział super :) czekam na następny !!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, rozdzial swietny! Mam prosbe moglabys mnie informowac o nowych rozdzialach? @PaulinaJakalska

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne. Jeśli Harry proponuje jej spotkanie z rodzicami. To naprawdę musi ja kochać.
    WSPANIAŁE
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  16. Www , genialnee *u*

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń