sobota, 21 grudnia 2013

Chapter 12.

- Jesteś dzika. Tak! Dokładnie! O tak. - Kontynuował Lou, co chwilę skacząc jak jakaś pantera
- Lou... Mógłbyś... Przygotować salę na kolejne zdjęcia? Byłbym ci bardzo wdzięczny. - Uśmiechnął się słodko, co tylko wywołało u mnie napad śmiechu. Lou spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, ale szybko się uśmiechnął.
- Muzyka dla moich uszu. - Wyszeptał jednak na tyle głośno, aby mój nastrój zmienił się o całe 180 stopni. Niechętnie ruszył w kierunku budynku gdzie miały się odbyć ostatnie już dzisiaj zdjęcia.
- Co w nim jest takiego, że na sam dźwięk jego głosu chce mi się wymiotować? - zapytałam jednocześnie przybierając kolejną pozę
- On taki już jest. Osobiście jest mi go żal. - Zaśmiał się, odkładając aparat na stolik - Świetnie ci dzisiaj poszło. Możesz być z siebie dumna. - Uśmiechnął się szeroko
- Oh, panie Styles... Niech pan nie chwali dnia przed zachodem słońca. - Oznajmiłam puszczając do niego oczko, następnie biegnąc w kierunku zamku gdzie miała się odbyć ostatnia część sesji.
Zrobiliśmy dosłownie kilka zdjęć. Każdy z nas był już okropnie zmęczony i jedyne o czym myślał to ciepłym łóżku.
Szybko się zebraliśmy i po półtorej godziny wracaliśmy do domu Lou.
- Mel, nie chcę cię męczyć kochanie, - zaczął - ale bardzo bym chciał abyś poszła w moim jutrzejszym pokazie w Mediolanie.
- Ja? - zapytałam zdziwiona. Rozumiem wybrać mnie raz, ale dwa? I to w dodatku kiedy dopiero się uczę?
- Oczywiście. Od teraz jesteś moją twarzą i będę cię angażował w większość moich pokazów, jak nie we wszystkie. - Zaśmiał się - Kiedy przyjedziemy spakuj się jak najszybciej. Samolot jest o 4 am.
Przełknęłam ciężko ślinę i spojrzałam błagalnym wzrokiem na Harry'ego, który tylko uniósł ręce w celu protestu i spasowania.
- Twoja prośba jest dla mnie rozkazem. - Odpowiedziałam najbardziej uradowanym głosem jakim tylko w tym momencie mogłam. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce szybko pobiegłam do pokoju i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Oczy mi się dosłownie zamykały. Nie miałam na nic siły. Chyba dopiero teraz zaczęłam odczuwać czym naprawdę jest zawód modelki.
Usłyszałam ciche pukanie, na które nawet nie miałam okazji odpowiedzieć, bo po kilku sekundach chłopak już do mnie podchodził.
- Pomóc ci? - zapytał chwytając jedną z upuszczonych przeze mnie koszulek
- A ty? Nie pakujesz się?
- Od dwóch dni się nie rozpakowałem. - Zaśmiał się, jednocześnie składając moje ubrania i układając je w walizce
- Lecisz z nami?
- Nie dostałem wcześniej żadnej informacji o tym pokazie, więc chyba wrócę do Nowego Jorku. - Wzruszył ramionami. Momentalnie zaprzestałam pakowania i spojrzałam na niego pytająco
- Próbujesz mi powiedzieć, że zostawiasz mnie z tą bestią samą?
- Mel, to nie jest takie hop siup dostać się na pokaz.
- Nawet dla ciebie?
- Nawet dla mnie. - Zaśmiał się
- Nie chcę tam jechać sama. - Zaczęłam marudzić jednocześnie siadając na łóżku. On tylko westchnął i usiadł koło mnie
- Mogę go w ostateczności przekonać. Wcisnąć jakiś kit...
- Tak, tak! - krzyknęłam tym samym przerywając jego wypowiedź. Następnie rzuciłam mu się na szyję, siadając mu na kolanach i mocno go przytulając.
- Spokojnie, bo mnie udusisz. - Zaśmiał się
- Trudno. - Oznajmiłam obojętnie, nie mając najmniejszego zamiaru się od niego oderwać.
Usłyszeliśmy jak ktoś zaczyna się wspinać po schodach na piętro. Odsunęliśmy się od siebie, jednak odległość między nami nie była wielka. Cały czas wpatrywaliśmy się w siebie, dosłownie zapominając o bożym świecie. Wzrok Harry'ego powędrował na moje usta, jednak bardzo szybko ponownie nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. Dystans pomiędzy nami z każdym ułamkiem sekundy zaczął maleć. Poczułam jak jego dłonie delikatnie i niepewnie oplatają mnie w pasie. Z kolei ja swoje przeniosłam na jego kark.
W ostatniej sekundzie drzwi gwałtownie się otworzyły i do pokoju wpadła Sarah wraz z Lou.
- Ale Lou! - kłóciła się z nim podczas gdy ja razem z Harry'm doprowadziliśmy się do normalnej postawy, stając w bezpiecznej odległości - Dwie godziny to za mało! Mel, poprzyj oł... - Przerwała gdy nas zobaczyła - Chociaż w zasadzie to chyba się wyrobię. Nie traćmy czasu! -klasnęła w dłonie - Lou, wychodzimy.
- Tak, tak... Emm, Harry, potrzebuję fotografa na pokazie. Mam nadzieje, że nie jesteś zajęty.
- Nie, jasne. Jestem do twojej dyspozycji. Możemy teraz obmówić szczegóły, jeśli chcesz. - Oznajmił,na co mężczyzna po raz pierwszy od kąd go poznałam, szczerze się uśmiechnął
- Tak, chodź. W pokoju mam całą rozpiskę.
Cała trójka bez słowa opuściła mój pokój zostawiają mnie w nim samą. Bezsilnie opadłam na łóżko. Naprawdę obydwoje prawie przekroczyliśmy granicę.
Przymknęłam powieki i zakryłam twarz dłońmi. Już sama nie wiedziałam co robię. Wszystko działo się tak szybko. O wiele za szybko.
Energicznym ruchem podniosłam się z materaca i dokończyłam się pakować. Zarzuciłam na siebie tylko cieplejszą bluzę i razem z bagażem w ręce ruszyłam na dół gdzie Jose właśnie żegnał się z Sarą.
- Zadzwoń jak dolecicie. Uważaj na siebie. No i ubieraj się ciepło. - Mówił cicho płacząc. Mimowolnie zaśmiałam się pod nosem na ten widok
- Jose, ona nie umiera. Za niedługo się zobaczycie. - Oznajmiłam na co on oderwał się od dziewczyny i wytarł mokre od łez policzki. Po schodach zeszła zaspana Miranda, która nie wiem jakim cudem, ale mimo niewyspania wyglądała niesamowicie.
Po chwili już wszyscy w komplecie żegnaliśmy się ze sobą.
- Uważajcie na siebie. I wypocznijcie. - Prosiła Cloe przytulając mnie do siebie
- Przyjedziesz jeszcze kiedyś? - dopytywała Miranda tym samym mocno przytulając Harry'ego, na co od samego patrzenia zachciało mi się wymiotować
- Czas pokaże. - Uśmiechnął się, następnie mocniej ją obejmując.
Natychmiast odwróciłam wzrok i czym prędzej ruszyłam za Lou do samochodu. W tym momencie nie kontrolowałam się. Po prostu robiłam rzeczy bez wcześniejszego przemyślenia.
- Lou, miejsce z przodu wolne?
- Tak. Chcesz je zająć?
- Z przyjemnością. - Uśmiechnęłam się szeroko jednocześnie wsiadając do samochodu.
Od razu spotkałam się ze zdziwionym spojrzeniem Harry'ego, który właśnie zajmował tylne siedzenie.
- Co ty robisz? - zapytał kiedy mężczyzna nieznacznie oddalił się od pojazdu
- Siedzę. Chyba mi wolno.
- Koło człowieka przez którego jeszcze godzinę temu błagałaś mnie żebym pojechał z tobą do Mediolanu.
- To tylko podróż na lotnisko. Uspokój się. - Tłumaczyłam obojętnie, wyglądając za okno. On tylko parsknął śmiechem i opadł,na oparcie. Nie zdążył powiedzieć już niczego, ponieważ mężczyzna zajął miejsce kierowcy i ruszył w kierunku centrum.
Przez całą drogę starałam się udawać jak najbardziej zainteresowaną wszystkim co do mnie mówił i pomimo zmęczenia, o dziwo dobrze mi to wychodziło.
- Idźcie się już odprawić, a ja oddam samochód. - Oznajmił po czym z piskiem opon odjechał. Poprawiłam na ramieniu torbę i ruszyłam w kierunku wnętrza lotniska. Poczułam jednak, że ktoś skutecznie mnie ogranicza.
- Możesz mnie puścić? - poprosiłam patrząc na niego mogę się założyć, że z idealnie wymalowaną w oczach furią
- W co ty pogrywasz, co? Co chcesz przez to osiągnąć?!
- Przez co?!
- Przez flirt z Lou! Co, chcesz mnie tym za coś ukarać, czy jak?!
- Nie wiem dlaczego tak ci to przeszkadza.
- Do cholery, Mel! - krzyknął na tyle głośno, że kilka osób zwróciło na nas swoją uwagę - Ile będziemy się w to bawić?! W te całe podchody?! Nie dotarło do ciebie to do czego prawie dzisiaj doszło?! Kurwa mać! Ja też mam jakieś uczucia!
- To może w końcu je wykorzystaj! Nikt wiecznie na ciebie czekał nie będzie! - wykrzyczałam - Widzisz! Znowu to samo! Znowu skaczemy sobie do gardeł! Dlaczego, powiedz mi dlaczego nie może być między nami normalnej relacji?! Co stoi na przeszkodzie?!
- Fakt, że żadne z nas nie może mieć tego czego chce. - Odpowiedział nieco spokojniej. Jego słowa spowodowały u mnie nagły przypływ łez, które ostatkami sił starałam się powstrzymać. Było w tym tyle prawdy. Bolesnej jak cholera prawdy. Wyrwałam ramię z jego uścisku i pociągając nosem ruszyłam w kierunku lotniska. Gdy tylko znalazłam się w jego wnętrzu od razu podbiegła do mnie Sarah i zaprowadziła do łazienki gdzie łzy lały się już strumieniami.
- Dlaczego to wszystko jest jakie skomplikowane! - krzyknęłam uderzając pięścią w drzwi jednej z kabin
- Mel, cśiii. Uspokój się. Oddychaj głęboko. - Tłumaczyła
- Dlaczego on musi być taki uparty?! Dlaczego zawsze musi postawić na swoim?!
- A nie zauważyłaś przypadkiem tego, że jesteście identyczni? - zapytała na co ja posłałam jej zdezorientowane spojrzenie - Jesteście jak wzajemne kopie charakteru.
Na jej słowa parsknęłam śmiechem. Ja i Harry tacy sami? Ona sobie chyba żartuje.
- Spójrz na to Mel. Przeanalizuj krok po kroku, a zobaczysz, że mam rację.
Stanęłam przed lustrem i spojrzałam w swoje odbicie. Otarłam ręcznikiem łzy i jako tako doprowadzając się do porządku opuściłam toaletę. Nogi od razu poniosły mnie na dwór do chłopaka, który aktualnie siedział na murku i... Palił?
- Astma i papierosy nie idą chyba ze sobą najlepiej w parze. - Zaczęłam, siadając koło niego
- Na serio cię to obchodzi? - zaśmiał sarkastycznie - Jakoś nie sądzę. - Dokończył następnie zaciągając się papierosem. Westchnęłam na jego słowa, które nie wiedząc dlaczego, zabolały mnie. Przecież to było oczywiste, że się o niego martwiłam. Wyrwałam mu skręta i wyciągnęłam najwyżej jak tylko potrafiłam gdy próbował go odzyskać.
- Mel, nie mam ochoty na zabawę. Oddaj mi to.
- Nie. To że sam nie potrafisz zadbać o swoje zdrowie, nie znaczy, że ja tego nie zrobię. - Oznajmiłam stanowczo na co spasował.
Spojrzałam na tlącego się papierosa. Wzięłam jeden głębszy oddech i zaciągnęłam się nim ostatni raz, po czym zgasiłam jego ostatek. Wiedziałam, że patrzył na mnie zszokowany.
- Nie robiłam tego od drugiej liceum. - Zaśmiałam się na wspomnienie - Niewiele się w każdym bądź razie zmieniło. - Dodałam, na co on również cicho się zaśmiał - Nie wiedziałam, że palisz.
- Nie jestem nałogowcem. - Sprostował - Palę tylko wtedy, kiedy jestem naprawdę zdenerwowany.
- Ile papierosów wypaliłeś od naszego pierwszego spotkania?
- Zdecydowanie więcej niż przez ostatnie trzy lata.
- Świetnie. - Burknęłam pod nosem czując jak wyrzuty sumienia zżerają mnie od środka - Sorry za to wszystko. Zaczynam ci na serio współczuć, że masz na głowie taką zołzę jak ja.
No moje słowa Harry tylko się zaśmiał i objął ramieniem, przyciągając bliżej siebie.
- Wolę mieć taką zołzę niż inną. - Uśmiechnął się szeroko następnie długo i czule całując mnie w policzek. W moim brzuchu od razu zaczęły tańczyć stada motyli. To było silniejsze ode mnie. Powstrzymywanie się przed miłością do tego człowieka było po prostu niemożliwe.
Niechętnie wyrwałam się z jego uścisku, słysząc o ostatnich minutach odprawy dla osób z naszego lotu. Ramię w ramię doszliśmy do Lou i Sary, którzy czekali na nas w kolejce.
Po niecałych dwóch godzinach siedzieliśmy już w samolocie.
- Potrzebujesz snu. - Oznajmił, patrząc na mnie z góry - Odpocznij. - Wyszeptał wprost do mojego ucha, na co po moim ciele przeszły salwy przyjemnych dreszczy. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. On z kolei objął mnie ramieniem i delikatnie zaczął gładzić po plecach. Nawet nie widziałam kiedy zasnęłam.


Obudziłam się w wygodnym łóżku, przykryta puchową, świeżą pościel, która aż prosiła żeby się w nią wtulić. Leniwie otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Szczególną uwagę przykuł tylko jeden szczegół. Mianowicie spokojnie śpiący Harry, zaraz przy mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem i przekręciłam na bok tak, aby mieć na niego idealny widok. Przejechałam delikatnie palcem po jego ramieniu i obojczyku następnie cofając dłoń, aby go nie obudzić.
Gdyby tak było zawsze. Było by idealnie. Właśnie... Za łatwo. Zawsze trzeba dostać jakiegoś kopa w dupę.
Ale tak bardzo pragnęłam żeby był mój. Tak bardzo tego chciałam. Niestety nie zawsze dostajemy to czego chcemy.
- Dlaczego już od rana jesteś smutna? - usłyszałam głos, który był zachrypnięty jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Podniosłam na niego swój wzrok
- Nie, dlaczego tak sądzisz? - zapytałam bawiąc się skrawkiem poduszki.
Chłopak chwycił moją dłoń i mocno ją ścisnął.
- Przecież widzę.
Westchnęłam.
- Niektóre sprawy i myśli mnie przerastają.
Niemalże natychmiast poczułam jego palce na moim policzku, które następnie umiejscowił na moim karku, przyciągając mnie bliżej siebie. Delikatnie chwyciłam jego podbródek i spojrzałam w oczy, które w tym momencie były spokojne, ciepłe i radosne.
Uwielbiałam go takiego.
- Puk, puk, halo? - usłyszeliśmy głos zza drzwi, na którego dźwięk obydwoje westchnęliśmy zirytowani. - Wstaliście już? - zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha Lou.
- Tak. Przed chwilą. - Oznajmiłam tym samym wstają z łóżka i okrywając ramiona bluzą ruszyłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic, odkręcając ciepłą wodę, która po chwili zaczęła rozluźniać moje spięte ciało.
Stałam w strumieniu bez ruch przez dobre piętnaście minut, tylko i wyłącznie myśląc o zdarzeniach, które miały dzisiaj miejsce. To zdecydowanie nie powinno zmierzać w tym kierunku.
Przekręciłam kurki jednocześnie zakręcając wodę. Stanęłam mokrymi stopami na chłodnej posadzce przez co przez moje ciało przebiegło stado lodowatych dreszczy.
Owinęłam się ręcznikiem i szybko przeszłam do pokoju gdzie zastałam tylko i wyłącznie Lou. Po Harry'm nie było ani śladu.
- Za piętnaście minut wyjeżdżamy do katedry, gdzie odbędzie się pokaz. - Oznajmił, lustrując mnie uważnie od stóp po głowę - Słuchaj Mel, mam dla ciebie propozycję. - Oznajmił jednocześnie zmniejszając dzielący nas dystans. - Potrzebuję modelki dla Victoria's Secret. Chciałem im wysłać zdjęcia Cary, ale  jak wiesz, nasza współpraca się nieco pokomplikowała. Sesja była by jutro wieczorem. W agencji. Na totalnym luzie. Bez żadnego stresu. Co ty na to?
- Emmm, jasne. - Uśmiechnęłam się przelotnie - Skoro uważasz, że dam sobie radę.
- Będziesz idealna. - Zaśmiał się, całując mój policzek - Z resztą Harry sam to zaproponował, a bądź co bądź, jest moim szefem. No i czasami ma rację. - Zaśmiał się głośniej - Ubierz się. Czekamy na dole.
Podeszłam do swojej walizki i wyciągnęłam z niej krótkie spodenki oraz luźną koszulkę z krótkim rękawem, sięgającą do pępka. Stopy wsunęłam w krótkie trampki, natomiast włosy związałam w luźnego koka. Założyłam na nos jeszcze okulary, torebkę przewiesiłam przez ramię i w pełni gotowa ruszyłam na dół, do lobby.
Posłałam ciepły uśmiech mężczyźnie, który otworzył przede mną drzwi hotelu.
Na podjeździe czekała na mnie długa, czarna limuzyna. Młody chłopak otworzył drzwi pasażera, tym samym wpuszczając mnie do środka pojazdu.
Ulice nie były o dziwo zatłoczone więc po niecałych trzydziestu minutach byliśmy pod dużym, białym budynkiem z kopułowatym zadaszeniem.
- Pokaz również będzie na świeżym powietrzu. - Wtrącił Lou - Sceneria będzie cudowna. A nasza Mel ponownie uhonoruje kreację.
Na jego słowa zaniemówiłam. Znowu miałam mieć na sobie jedną z najważniejszych kreacji. Naprawdę?
Zostałam zaprowadzona do jednej z garderób. Gdy tylko zostałam sama od razu bezsilnie opadłam na kanapę. Nie docierało do mnie to wszystko. Jeszcze miesiąc temu pracowałam jako nijaka kelnerka w Sweet Heaven, a dzisiaj idę w kolejnym już pokazie Louis'a de Marco i to w dodatku w honorowej kreacji.
Przetarłam dłonią twarz i ciężko odetchnęłam.
Usłyszałam dosyć intensywne pukanie do drzwi mojej garderoby, na co od razu się skrzywiłam.
Wyłożyłam wygodnie nogi na oparcie sofy i przeciągnęłam się leniwie.
- Proszę! - krzyknęłam jednocześnie przymykając powieki.
Usłyszałam ciche i ostrożnie stawiane kroki, które od razu mnie rozbawiły.
- Harry, przecież nie śpię. - Zaśmiałam się tym samym otwierając oczy niemalże od razu napotykając się na parę niebieskich tęczówek. Gwałtownie podniosłam się z miejsca, co tylko rozbawiło dziewczynę.
- Co ty tutaj robisz? Czego ode mnie chcesz? - pytałam nerwowo
- Spokojnie Mel. - zaśmiała się, zajmując moje miejsce na kanapie - Przyszłam po prostu porozmawiać.
- Nie wydaje mi się abyśmy miały wspólne tematy do rozmowy.
- A mnie wręcz przeciwnie. - Przymrużyła oczy jednocześnie uważnie mnie obserwując - Skąd ty się w ogóle wzięłaś, co? Z kawiarni w jakimś małym, zapyziałym miasteczku? Harry cię zauważył i tak od razu, bez żadnych kwalifikacji cię zatrudnił? Za długo go znam. Nigdy by czegoś takiego nie zrobił. On wymaga czystej, stu procentowej perfekcji. Przyznaj się lepiej ile razy musiałaś się z nim przespać żeby w końcu dał ci ten pieprzony kontrakt, co?
- Cara, nie mam pojęcia o co ci chodzi.
- Ty już dobrze wiesz o co mi chodzi! - krzyknęła - Jak często i od jak dawna pieprzysz mojego chłopaka?!
- Chyba raczej byłego chłopaka.
-  Dla twojej informacji, ja tak łatwo się nie poddaję. To co było moje, zawsze pozostanie moje. I chociażby ktoś miał ucierpieć, zrobię wszystko żeby osiągnąć cel.
- Oh, to dlatego sypiałaś z ojcem Harry'ego, tak? Później z Harry'm. Zapewne z Lou również. Wymieniać dalej?! - wymieniałam kolejno, starając się zapanować nad emocjami. Nachyliłam się nad nią tak, że patrzyłam prosto w jej zimne oczy - Posłuchaj... Nikt, a tym bardziej ty nie będzie mi mówił co mam robić a czego nie. Prędzej skoczę z mostu niż posłuchałam się takiej... Dziwki jaką jesteś ty, rozumiesz?
- Jeszcze tego pożałujesz. Zobaczysz do czego potrafię być zdolna. To wcale nie jest koniec. To dopiero początek. - Wysyczała następnie wstając, tym samym popychając mnie na stolik - Radzę ci uważać. I wszystko przemyśleć. - Dodała po czym szybko opuściła garderobę, zatrzaskując za sobą drzwi.
Przełknęłam ciężko ślinę i wyciągnęłam z kieszeni telefon, w którym po chwili już wpisywałam wiadomość.

Do: Harold
Jesteś bardzo zajęty?
Od: Harold
Z lekka. Coś się stało?

Nie odpisałam nic. Rzuciłam telefon na kanapę i schowałam twarz w dłoniach. W tym momencie miałam ochotę wziąć torbę i jak najszybciej wrócić do Holmes Chapel aby do końca życia pracować jako człowiek orkiestra w Sweet Heaven.
Usłyszałam dzwonek telefonu. Jednak nie miałam siły aby chociaż po niego sięgnąć. Siedziałam na stoliku tylko i wyłącznie czekając aż irytujący dźwięk umilknie. Kiedy nastał w końcu ten moment odetchnęłam z ulgą i wstałam aby zacząć się powoli przygotowywać do pokazu. Nie było mi to jednak dane, bo ktoś zaczął ponownie pukać do drzwi. Pewnie to Harry. Chociaż nie. On by wszedł bez pukania. W takim razie powtórka sprzed pięciu minut? Blond zdzira zapomniała czegoś dodać? A może stoi za drzwiami z nożem, którym będzie próbowała mnie zadźgać?
Żwawym krokiem ruszyłam do drzwi, które energicznie otwarłam tym samym biorąc głęboki wdech i zamykając oczy.
- Cara, odczep się w końcu ode mnie! Nie dociera do ciebie jak ktoś prosi raz?! - krzyknęłam następnie rozchylając powieki aby spojrzeć jej w twarz. Jednak to kogo przede mną zobaczyłam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.

-------------------------------------------------
Follow on tt:
Chcesz prowadzić konto jakiejś postaci? skontaktuj się ze mną na tt :) (alwayscoldhands) 
+ jeśli macie jakieś pytania do mnie, PISZCIE :) Ask meeeee

Na tumblr z moimi wszystkimi opowiadaniami znajdziecie też opcję aby zapytać postaci z DA. Pytać mogą wszyscy, nawet osoby, które nie mają konta :) jeśli macie czas i chcecie się pobawić w takie coś to wpadnijcie tutaj :)

Jeśli ktoś z was lubi czytać DŁUGIE ONE SHOT'Y i to w dodatku Bromance, przeczytajcie House Of Boys. Może akurat wam się spodoba :) #Zarry

~*~

Teraz główny powód, dla którego właściwie pisze tą notkę pod rozdziałem :)
IIIIIIDĄ ŚWIĘTA! CHOINKĘ STROIĆ CZAAAAAAAS
#MiśkaŚpiewa xd

Chcę wam życzyć wszystkiego co dobre!
Dużo zdrówka, szczęścia i spełnienia wszystkich marzeń.
Wiary w nie i wytrwałości, aby wszystkie się spełniły.
Nawet te (według nas) nierealne.

A teraz skoro miło już było, musi być też drama :(
Ja nie wiem... Może coś robię źle, może piszę coraz gorzej, może coraz mniej interesujące są te rozdziały, NAPRAWDĘ NIE WIEM :(
No bo wiecie... Nie chcę żeby wyszło, że jestem jakaś pazerna albo zachłanna na komentarze. Nie.
Nie będę też wyskakiwać z tekstem pt.: ,,No! Wiecie! Jak pod tą notką nie będzie co najmniej 17981464166176881 komentarzy to normalnie wiecie, nie? Rozdziału brak, blog usunięty i martwcie się sami, bo to nie mój biznes!". Nie. 
Chodzi mi tylko o to, że pod rozdziałem dziesiątym było 21 komentarzy, a pod jedenastym zaledwie (i to w dodatku w porywach) 13 :/
Czasami wchodzę na inne blogi i tych komentarzy jest na serio więcej. Nie mówię już tu nawet o blogach jak Dark, Cold/Chills czy After. 
Tam tych komentarzy jest ponad 300 pod rozdziałem, ale nie będę się porównywać do tłumaczeń opowiadań, którym autorkom, moim Dark Angel, mogłabym buty czyścić. 
Nie wiem... Jeśli faktycznie psuję to opowiadanie, to napiszcie mi co robię źle. Zrobię wszystko żeby wszystko było znowu dobrze :(
Tak by mi się marzyło dostać pod choinkę trochę fajnych komentarzy. Pytania do postaci też by były fajne.
Ale trudno... Przepraszam, że nie potrafię napisać czegoś tak zajebistego jak powyżej wymienione tłumaczenia.
#MiśkaMaDepresjeZaCoPrzeprasza

Wesołych Świąt!
Szczęśliwego Nowego Roku!


         










22 komentarze :

  1. Wszystko jest wspaniałe! tylko osobiście nie lubię takich zakończeń jakie ten rozdział posiada :(, gdyż strasznie szybko chcę się dowiedzieć co będzie dalej. Trudno wytrwam ten tydzień :D. Oczywiście, życzę Tobie wesołych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, abyś zawsze pisała tak dobrze i mam nadzieję, że z czasem będziesz pisać jeszcze lepiej! Przede wszystkim weny i dużej ilości wyświetleń. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze świetny. Ale no nie wierze, jak mogłaś skończyć w takim momencie? Mam nadzieje że Kolejny rozdział pojawi się szybko. Wiem, że są święta, no ale ja przez cały tydzień czekam na weekend, a to dlatego że dodajesz coś nowego. A teraz będzie zżerała mnie ciekawość kto jest za drzwiami, co bedzie miedzy Carą a Mel i Mel a Harrym, no po prostu tyle tego jest że masakra jakas, .
    Dodawaj szybko kolejny rozdział i powiadom mnie koniecznie na tt.
    A na koniec, chciałabym złożyć ci życzenia. To tak, przede wszystkim mile spędzonych świąt, dużo radości, szczęscia, miłości w nadchodzącym roku, duuużo weny i pomysłów do pisania, spełnienia wszystkich marzeń i wszystkiego dobrego. <3

    @basiaandbasiaa
    life-is-full-of-secrets.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. boskie,mam nadzieje że będa razem.czekam nie cierpliwie na next i życze wesolych świąt

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miej depresji :) ja postaram się wszystko nadrobić i będziesz mieć chociaż jeden komentarz więcej pod każdym rozdziałem :))
    Wesołych świąt!!
    @Irydda
    http://through-the-dark-fanfiction.blogspot.com/
    PS ROZDZIAŁ JAK ZWYKLE A M A Z I N G!!

    OdpowiedzUsuń
  5. jak zawsze zajebiste :) @zlodziejmalin

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze nie piszesz gorzej, ani mniej ciekawie, , bynajmniej ciraz bardziej mi to opowiadanie się podoba. Caly rozdział jest perfekcyjny. Muszę przyznać podoba mi się akcja z Carą , , choć pod koniec wydaje mi się, ze to wchodzi Harry. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwwwwwwwwwww....Wspaniała część

    OdpowiedzUsuń
  8. Całe opowiadanie jest cudowne... Uwielbiam je.<3
    nie moge doczekać się kolejnego rozdziału.;d

    OdpowiedzUsuń
  9. w takim momencie przerywać? .... nie ładnie ;c

    OdpowiedzUsuń
  10. asdfghj *__________*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie piszesz nie masz sie czym dołowac <3
    Kto to jest ?! Maya ?
    Matko Cara jaka ostra xd
    Ewidentnie widac ze Harry z Mel czuja do siebie cos wiecej
    Jestem ciekawa kiedy zrobią ten krok *_*
    Czekam na nastepny
    Wesołych Świąt !

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć słoneczko :* jestem tu znowu, miałam troszke braki, bo szkoła, dom, obowiązki.. i wiesz co Ci powiem? JESTEŚ MOIM ANIOŁEM <3 Co prawda mam ochotę Cię zabić, że skończyłaś w takim momencie i za te teksty "pisze źle bla bla bla" :> byłaś, jesteś i zawsze będziesz świetna <3 kocham DA i nie chce żeby sie kiedykolwiek skończył, bo będę ryczała przez najbliższe kilka lat, hihi. Czekam z niecierpliwością na następny... A MOŻE TAK W ŚWIĘTA NAM DODASZ? W RAMACH PREZENTU? <3
    I LOVE YOU SO MUCH DARLING AND I MISS YOU... <3
    @suuunshine_

    OdpowiedzUsuń
  13. o i jeszcze... WESOŁYCH ŚWIĄT MOJA POPIERDUŁKO, TAKICH WSPANIAŁYCH SPĘDZONYCH W RODZINNYM GRONIE, PREZENTY NIBY NIE NAJWAŻNIEJSZE, ALE TEŻ SAMYCH TAKICH ZAJEBISTYCH, BILETÓW NA KONCERTY CI ŻYCZĘ! A NO I... ŻEBY KTOŚ KIEDYŚ NAPISAŁ TŁUMACZENIE TWOJEGO BLOGA I ŻEBY DOTARŁO ONO DO SAMEGO STYLESA, KTÓRY WZRUSZONY TĄ HISTORIĄ ZADZWONI I POWIE "DZIEWCZYNO JESTEŚ ZAJEBISTA, KOCHAM CIĘ" <3 OOOO I JESZCZE ŻYCZĘ CI EKRANIZACJI DARK ANGEL! <3 NO I TAKICH RZECZY JAK ZDRÓWKO, SZCZĘŚCIE I SPEŁNIENIE MARZEŃ <3 ZRESZTĄ TY SAMA WIESZ CO CI JEST POTRZEBNE! <3 ILYSM XX
    (przepraszam, ale no poniosło mnie hihihi)
    @suuunshine_

    OdpowiedzUsuń
  14. Awwwwwww. Jak zawsze genialanie. Nie moge sie doczekac nastepnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny rozdział.
    Kocham to ff <333

    OdpowiedzUsuń
  16. Powoli zakochują się w sobie. Szkoda ze zaprzeczają.
    Cara jeszcze pokaże. Boje sie tego co może namieszać.
    Świetnie piszesz. Nie zmieniaj się.
    To jest świetne.
    Pozdrawiam
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  17. KIEDY NASTĘPNY? :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wcale nie piszesz niczego źle. To opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie czytałam! ♥ no i harry jest taki slodki <33
    Tobie również Wesołych Świąt i dużo weny do pisania! :**
    Dziekuje za informacje i czekam na nst rozdział xxx
    @klaudia_0304

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak dla mnie Sara miała rację oni do siebie pasują. Czy oni naprawdę nie widzą że potrzebują siebie nawzajem?! Oni muszą być razem! I wcale nie piszesz gorzej ani nudniej wręcz przeciwnie jest coraz ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń
  20. Cuuuudo <333
    Wesołych świąt kochana :).
    @TataraLoves1DLM

    OdpowiedzUsuń
  21. Niechze oni sie zejda. Nie mecz mnie tak bo spac nie moge ! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. WOHOOOO ♥ świetne :)) czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń