Włóczyłem się bez celu po ulicach
Oxfordu już kolejną z rzędu godzinę. Czasami nienawidziłem siebie za te
niekontrolowane wybuchy złości. Robiły jeszcze więcej szkody. Jakby było mi
tego wszystkiego mało...
Moją uwagę przykuł podświetlony
napis jednego z nielicznych tu klubów.
Upić się? W zasadzie dlaczego nie?
Jutro sesja... A, chrzanić to.
Już od samego wejścia czuć było
zapach alkoholu wymieszanego z dymem papierosowym i innymi używkami.
Czyli jak wszędzie.
Usiadłem przy barze, tym samym
dając barmanowi gest, którym oznajmiłem co chcę zamówić. Odwróciłem się przodem
do tańczących na parkiecie ludzi. Głównie studenci.
Wypiłem swoją pierwszą kolejkę i
zamówiłem kolejną. Ponownie zlustrowałem klub, jednak tym razem dokładniej.
Moją uwagę przykuł jeden stolik przy którym siedziała grupa ludzi. Kilku z nich
wydawało się być znajomych. Przymrużyłem lekko oczy, aby wyostrzyć obraz.
Pili, palili, niektórzy nawet
ćpali. No tak. Studenci odreagowują tydzień. Zdziwił mnie jednak fakt, że Mel..
Chwila, moment, zaraz... Co?!
Gwałtownie zerwałem się z miejsca
i potrącając kogoś co chwilę, przedzierałem się przez tłum, aby dotrzeć do
dziewczyny, która na przemian piła i paliła mam nadzieję, że tylko alkohol i
papierosy.
Kiedy dotarłem do stolika wszyscy
się z czegoś śmiali. Mój wzrok powędrował do chłopaka, który mocno obejmował
Melanie w pasie.
Od razu zaczęła się we mnie
zbierać złość.
Szczerze, to nie mam pojęcia
dlaczego tak reagowałem. Przecież nic szczególnego nas nie łączy. Ja jestem
tylko jej szefem, ona tylko dla mnie pracuje. To wszystko. Ale jednak pomimo to
coś mnie do niej ciągnie. Może dlatego, że po prostu dobrze się z nią rozmawia?
W zasadzie mogę jej powiedzieć wszystko i wiem, że zawsze mi pomoże. Czułem się
za nią w pewnym sensie odpowiedzialny.
- Melanie?
Na dźwięk mojego głosu dziewczyna
spojrzała na mnie, po czym, tak jak cała reszta, ponownie wybuchła
niekontrolowanym śmiechem.
- Idziemy. - Oznajmiłem chwytając
ją za rękę i pomagając wstać.
- Ej no, gościu. Znajdź sobie
swoją laskę. - Protestował ten, który ją obejmował. Ja natomiast zupełnie go
zignorowałem i razem z Mel ruszyłem do wyjścia.
- I wiesz co?
- Nie mam pojęcia. - Westchnąłem,
tym samym pomagając dziewczynie jako tako iść
- W zasadzie to sama nie wiem. -
Odpowiedziała, po czym zaczęła się śmiać
- Coś ty piła, paliła, albo ćpała?
- zaśmiałem się pod nosem.
No bo pomimo wszystko jej niektóre
zachowania były przekomiczne.
- No i wiecie, Harry Styles był w
klubie, ale wyszedł z tą nową modelką. A tak chciałam z nim pogadać.
- Mhmmm... Pogadać. - Usłyszałem
rozmowę kilku dziewczyn, która odbijała się echem od ścian kamienic.
Automatycznie skręciłem w jedną z węższych uliczek. Nie zależało mi teraz na
spotykaniu napalonych dziewczyn, które były nieprzewidywalne.
- Wiecie co? Stawiam stówę, że oni
mają ze sobą romans. - Oznajmiła jedna z nich, na co parsknąłem śmiechem. Czego
to ludzie dzisiaj nie wymyślą
- Steve, co ty robisz? Ja chcę na
plażę. - Marudziła, próbując się wyrwać z mojego uścisku
- Nie jestem Steve.
- Nie? - zapytała z przerażeniem -
To kim ty jesteś i... Kim jestem ja?
- Muszę chyba ci kupić jakiś
łańcuch i przywiązać nim do łóżka, bo nie wyrobię zdrowotnie przy tobie. -
Zaśmiałem się, jednocześnie zaczesując pasemko jej włosów za ucho.
Przyjrzałem się jej uważnie. W tym
momencie stała nieruchomo. Jedynie oddychała i wpatrywała się we mnie jak
zahipnotyzowana. Dokładnie skanowałem jej twarz. Wychwytywałem każdy detal.
Muszę przyznać, że była idealna.
Naprawdę. Przyznaję się bez bicia. I osobiście nie dziwi mnie to, że Lou ją tak
uwielbia. Co też nie zmienia faktu, że ani trochę mi się nie podoba.
Przejechałem kciukiem po jej
policzku i zatrzymałem się na podbródku, który delikatnie uniosłem do góry.
- I tak niczego nie zapamiętasz. -
Uśmiechnąłem się po czym nachyliłem nad nią i pocałowałem.
Nie był to pierwszy raz. Pamiętam
jak pocałowała mnie po pokazie. Co prawda tego nie pamięta, ale mnie jak na
razie to nie przeszkadzało.
Poczułem jak jedną dłoń kładzie na
moim karku, a drugą wplątuje we włosy. Przez mój kręgosłup przebiegł delikatny,
lekko wyczuwalny dreszcz, jednak tyle wystarczyło abym się od niej oderwał.
- Musimy wracać. - Oznajmiłem po
czym ponownie chwyciłem ją w pasie i pomogłem doprowadzić do domu.
Wyjście pod tą sakramencką górę
nie było wcale takie łatwe biorąc pod uwagę stan Melanie i moją miłość do
wspinaczki. Jednak jakoś się udało.
Najciszej jak tylko potrafiłem
dotarłem do mojego pokoju, gdzie przeszliśmy od razu do łóżka. W tym samym
momencie straciliśmy równowagę, więc opadliśmy na poduszki, tym samym znajdując
się w dosyć dwuznacznej sytuacji. Żadne z nas nie hamowało w tym momencie
śmiechu. Jednak po pewnym czasie ponownie tej nocy zaczęliśmy się w siebie
wpatrywać. Nie potrafiłem dłużej wytrzymać tej presji. Pocałowałem ją. Znowu.
Wiem, że nie powinienem się tak bawić, ale w tym momencie to było silniejsze
ode mnie.
Jej dłonie powędrowały do mojej
koszuli, której guziki powoli zaczęła rozpinać. Z kolei moje ręce wędrowały w
górę jej ud.
Szybko jednak wyrwałem się z
transu i zdałem sobie sprawę do czego to zmierza. Delikatnie się od niej
oderwałem i oparłem swoje czoło o jej tym samym uspokajając swój nieco
przyspieszony oddech.
- Nie możemy. - Wyszeptałem
jednocześnie składając na jej ustach drobne pocałunki
- Dlaczego? - zapytała wyraźnie
rozczarowana co tylko mnie rozbawiło
- Bo nie wiesz co się wokół ciebie
dzieje.
- Wiem!
- Tak? No to powiedz jak masz na
imię, jak na imię mam ja i gdzie jesteśmy.
- Ja jestem Kiera, ty jesteś Emett
i jesteśmy w Londynie.
- No.. Z ostatnim prawie trafiłaś.
- Zaśmiałem się pod nosem po czym po raz ostatni krótko ją pocałowałem i
usiadłem na jej biodrach. Powoli zacząłem ściągać jej ubrania, pozostawiając ją
w samej bieliźnie. Naprawdę powstrzymywałem się ostatkiem sił. Nie moja wina,
że Melanie Grey jest tak cholernie pociągającą fizycznie dziewczyną. Jakimś
cudem udało mi się ją ubrać w moją koszulkę. Jak najskuteczniej starałem się
zmyć jej makijaż, co nie powiem, w miarę mi się udało. Po dziesięciu minutach
już spała.
***
Nie za bardzo wiedziałam co
się ze mną dzieje. Od momentu dotarcia do klubu i wypicia pierwszej kolejki
miałam totalną pustkę w głowie. Nie pamiętałam niczego.
Ostrożnie się podniosłam i
usiadłam na łóżku. Byłam w pokoju Harry'ego, to pewne, ale dlaczego?
Przeczesałam palcami nerwowo
włosy, które opadły na lewą stronę mojej twarzy.
- Widzę, że śpiąca królewna już
wstała.
Szybko odwróciłam głowę w
kierunku, z którego dobiegał głos, jednak okazało się to największym błędem w
całym moim życiu.
- Czy przed śmiercią zdążę jeszcze
powiedzieć rodzicom, że ich kocham? - zapytałam jednocześnie opadając na
poduszki, na co on tylko się zaśmiał.
Jasne pieprzony perfekcjonisto.
Śmiej się ze mnie. Jasne.
- Pamiętasz coś? Cokolwiek?
- Nie bardzo...
- Mhmmm...
- 'Mhmmm' czyli dobrze, czy
'mhmmm' trumna już czeka?
- Zależy z której strony spojrzeć.
- Bardzo narozrabiałam? -
dopytywałam tym samym na niego spoglądając. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
Radosny jak nigdy dotąd.
- Nie. Powiedziałbym, że prawie w
ogóle. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej
- Co ci się stało, że jesteś taki
szczęśliwy, co?
- Nie musisz tego wiedzieć. -
Zaśmiał się
- Wytłumacz mi jedno. Dlaczego TY
musisz wiedzieć o mnie wszystko łącznie z najbardziej prywatnymi sprawami, a ja
zaledwie wiem tylko jak się nazywasz.
- Tyle ci wystarczy. A poza tym
wiesz o mnie więcej niż ci się wydaje.
Między nami zapanowała cisza, ale
nie była ona niezręczna. Wręcz przeciwnie. Uspokajała mnie. Harry przekręcił
głowę na bok i zaczął się we mnie wpatrywać.
- Wiesz... Do twarzy ci w...
Pościeli. - Oznajmił, następnie zaczynając się śmiać. Po pewnym czasie ja także
do niego dołączyłam.
Nie trwało to jednak za długo,
kiedy do pokoju wtargnął pełny energii, przeszczęśliwy Lou.
- Melanie, moje słońce najdroższe.
Najmocniej cię przepraszam za mojego syna.
Zauważyłam, że na jego słowa Harry
automatycznie się spiął. Jego spojrzenie było przepełnione nienawiścią, złością
i potwornym bólem. Bądź co bądź, było mi go naprawdę szkoda.
- Louis... To żaden problem. Swoją
drogą to cieszę się, że poznałam Mike'a. To wspaniały chłopiec.
- Powiem ci coś w tajemnicy. -
Uśmiechnął się szeroko następnie się nade mną nachylając - Mikey jest tobą
wprost zauroczony. - Zaśmiał się chrapliwie, na co mimowolnie się skrzywiłam. -
No to co? Za godzinę spotykamy się na dole? - zapytał Harry'ego, który w tym momencie
zajmował się jednym ze swoich aparatów. Spojrzał na niego zdezorientowany.
- Słucham?
Mężczyzna tylko westchną
zirytowany.
- Pytam się czy godzina wystarczy
abyś się przygotował do sesji.
- W zupełności.
Lou przeniósł swój wzrok ponownie
na mnie, posyłając mi szeroki uśmiech.
- W takim razie do zobaczenia
kochana. Już nie mogę się doczekać. - Oznajmił po czym ruszył do wyjścia.
Kiedy zostaliśmy z Harrym sami,
tym razem w pokoju zapanowała ta niezręczna cisza. Żadne z nas nie wiedziało co
powiedzieć. O czym rozmawiać.
Jednak w końcu na mnie spojrzał i
przerwał dotychczasowe milczenie.
- Więc... Emmm... Boli cię głowa?
- Jakoś nie bardzo. Pomimo, że
zapewne nie wypiłam najmniej. - Zaśmiałam się pod nosem, na co przez jego usta
przemknął cień uśmiechu - Masz ze mną istne piekło. Same kłopoty.
- Uwierz mi, bywały gorsze.
- Harry, ja naprawdę przepraszam.
Po prostu... Wiedziałam jak zareagujesz na to, że Maya...
- Nie ma o czym mówić. - Przerwał
szybko, zanim zdążyłam dokończyć.
Miałam do niego mnóstwo pytań. Już
od dłuższego czasu. Codziennie przybywało ich jeszcze więcej, ale... Bałam się
jakiekolwiek z nich zadać. No bo spójrzmy prawdzie w oczy. Nie wiedziałam czy
jesteśmy chociażby przyjaciółmi...
- O czym myślisz? - zapytał ni
stąd ni zowąd
- A, o wszystkim i o niczym. Jak
zwykle zresztą.
- Jakieś szczególnie trudne
tematy?
- No... Kilka by się znalazło. -
Westchnęłam ciężko - Ale... Wątpię żebyś mi z nimi pomógł.
- Ej! Aż takim idiotą nie jestem!
- Przecież niczego takiego nie
powiedziałam.
- No ale chyba pomyślałaś?
- Chodziło mi raczej o... Twoją
reakcję niż głupotę. Ale... Nieważne. Chyba powinniśmy się zbierać. Godzina to
na dobrą sprawę wcale nie tak dużo czasu. - Oznajmiłam szybko wstając z łóżka
następnie zabierając swoje rzeczy i wychodząc z pokoju.
Owinięta ręcznikiem stanęłam przed
szafą, z której wygrzebałam pierwsze, lepsze, jako tako nadające się do
założenia ubrania.
- Jak to o moją reakcję? - zapytał gdy tylko zamknęłam
drewniane drzwi. Podskoczyłam w miejscu kiedy go zobaczyłam.
- Możesz straszyć gdzieś indziej?
- Możesz odpowiedzieć na moje
pytanie?
- To... To nie jest ważne.
- No nie byłbym tego taki pewien?
- Harry, to nie są moje sprawy i
nie mam zamiaru cię tu teraz tym męczyć. To są po prostu moje myśli i kiedyś
prędzej czy później same się wyjaśnią.
- Myślisz o mnie. - Stwierdził z
zadziornym uśmiechem
- Tak? - odpowiedziałam ostrożnie,
bojąc się, że coś co powiem, mogłoby być jednak nieodpowiednie.
- Ach te kobiety. Tylko by się
zakochiwać mogły.
- Co? Czekaj, co?! Nie! To nie tak!
To... Czy ty sobie przypadkiem nie myślisz za dużo, Styles?
- No to spróbuj zaprzeczyć. -
Zaśmiał się, krzyżując ręce na piersi
- Właśnie to robię.
- Myślisz, że każda dziewczyna
rozmawia ze swoim szefem owinięta tylko ręcznikiem?
- Przepraszam cię bardzo, ale to
ty bez pytania wtargnąłeś do mojego pokoju.
- Mogłaś się ubrać.
- Przed tobą? Centralnie? Czy ty
siebie w ogóle słyszysz?
- Tak, tłumacz to sobie jak
chcesz. - Uśmiechnął się tym samym próbując dosięgnąć mojego policzka
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy
jak bardzo cię nienawidzę.
- To zabolało. - Oznajmił z
teatralnym smutkiem, co nieco mnie rozbawiło. Ale nie dałam tego po sobie
poznać
- Wyjdź z mojego pokoju. Już! -
krzyknęłam tym samym dosłownie wypychając go na korytarz
- A buziaka chociaż dostanę?
- Nie. - Odpowiedziałam następnie
zatrzaskując mu drzwi nosem.
Na prawdę go nie rozumiałam.
Raz się wkurza tak, że
prawdopodobnie potrafił by mnie zabić. Z kolei później dosłownie mnie uwielbia.
Osobiście mu współczuję. Mieć
takie wahania nastrojów przez całe życie... To tak jak by był w ciąży przez 23
lata! Straszne...
Szybko się przebrałam w czarne
dżinsy, koszulę w granatowo-czerwoną kratę oraz ciemne trampki, po czym
rozczesałam porządnie włosy i pozwoliłam im swobodnie opaść na ramiona.
Kiedy zbiegłam na dół wszyscy już
siedzieli przy stole.
- Słyszałem Mel, że nie źle
wczoraj zabalowaliście. - Zaśmiał się Lou następnie biorąc do ust kęs jajka na
bekonie
- No... Może troszeczkę.
- Ach ten Jose. Nigdy więcej nie
zostawię cię z nim samego. - Oznajmił rozbawiony tym samym spoglądając na
czerwonego już od wstydu chłopaka
- Każdy człowiek, zwłaszcza taki
młody jak my, czasami potrzebuje rozrywki.
- Ależ oczywiście, że tak. -
Uśmiechnął się szeroko, uporczywie się we mnie wpatrując, co było dosyć
niezręczne - Cudnie dzisiaj wyglądasz. Jak zwykle zresztą.
Na jego komplement posłałam mu
blady uśmiech po czym spojrzałam na swój pusty talerz. Wzięłam do ręki jogurt,
który powoli zaczęłam jeść. Jednak nie bardzo byłam w nastroju do jedzenia
czegokolwiek. Po opróżnieniu połowy zawartości plastikowego pojemnika,
położyłam go na talerzu i odsunęłam od siebie.
- Tylko tyle? - zapytała ze
zdziwieniem Cloe
- Przepraszam, nie jestem jakoś
specjalnie głodna.
- Ale musisz mieć siłę kochana. -
Wtrącił Lou - Czeka cię kilka, jak nie kilkadziesiąt godzin ciężkiej pracy.
- Bardzo dobrze to wiem. Jednak
wpychanie w siebie na siłę też nie jest najlepszym rozwiązaniem
- Ależ oczywiście. Po prostu nie
chcę żeby moja dziewczynka źle się czuła.
- Tak, tak. - Wymamrotałam po czym
bezsilnie opadłam na oparcie krzesła
- Zjedz coś jeszcze. Proszę. -
Wyszeptał dosłownie błagalnym tonem. Spojrzałam na bruneta błagalnym wzrokiem,
ale on chyba nie miał zamiaru odpuścić. Dzięki Bogu, Louis wstał od stołu i
zaczął nas poganiać, żeby zrobić zdjęcia na dobrym tle. To chyba jak na razie
pierwsza rzecz, za którą byłam mu naprawdę wdzięczna.
Szybko pobiegłam do swojego
pokoju, aby zabrać torbę i po niecałych pięciu minutach już siedziałam w samochodzie.
Wyciągnęłam słuchawki, które
następnie włożyłam do uszu. Włączyłam muzykę i opierając głowę o szybę
przymknęłam powieki, aby ostateczne zebrać w sobie wszystkie możliwe siły. Nie
przecież mogłam nawalić na swojej pierwszej sesji.
Nie jechaliśmy długo. Na miejscu
byliśmy niemalże po pół godziny.
- Dobrze. Twoja garderoba to ta po
prawej. My z Harry'm jesteśmy zaraz po lewej. - Uśmiechnął się, klepiąc tym
samym chłopaka po ramieniu - Sarah, do charakteryzatorni zaprowadzi cię Conrad.
- Uśmiechnął się po czym ruszył w kierunku pomieszczenia, którym zapewne była
jego garderoba. Odetchnęłam z ulgą na co chłopak tylko się zaśmiał pod nosem.
- Też bym tak chciał. - Westchnął
rozbawiony - Przygotuj się. Za godzinę zaczynamy. - Oznajmił puszczając tym
samym oczko i odchodząc.
Powoli i ostrożnie chwyciłam za
klamkę, którą następnie pociągnęłam w dół, otwierając przed sobą drzwi pokoju.
Był ogromny. Urządzony w stylu późnego średniowiecza, co nadawało mu niebywały
urok. Mój wzrok niemalże od razu powędrował w kierunku wieszaka z masą ubrań.
Wolnym krokiem do niego podeszłam i zaczęłam przeglądać kreacje, które niczym
nie przypominały tych z pokazu.
Przeważały długie, zwiewne
sukienki, odpowiednie w zasadzie na każdą okazję zaczynając od czerwonego dywanu, poprzez urodziny koleżanki,
kończąc na zwykłych zakupach.
Rzuciłam torbę na podłogę i
przygryzając dolną wargę zaczęłam intensywnie myśleć nad wyborem pierwszej
kreacji.
Postawiłam na zwiewną, beżową
sukienkę do ziemi, wiązaną z tyłu na szyi.
Gdy miałam już ją na sobie, nie
ubierając jeszcze butów, szybko pobiegłam do charakteryzatorni.
- No nareszcie! Ileż moż... Wow! -
przerwała gdy tylko mnie zobaczyła - Ta sukienka jest niesamowita.
- Prawda?
- No muszę powiedzieć, że Lou się
postarał z tą nową kolekcją. Cara nie wie co traci...
- Cara?
- No tak. Przecież to zawsze ona
była twarzą jego kolekcji, ale po ostatnim numerze jaki wykręciła, Louis
powiedział w końcu dość.
- Tak, tak. Słyszałam o tym. -
Przytaknęłam tym samym przymykając oczy, aby dać przyjaciółce łatwiejszy dostęp
do moich powiek
- Powiem ci, że sława potrafi
zniszczyć człowieka doszczętnie. Przecież Cara była taką fajną dziewczyną.
Później zaczęła romansować z Dess'em, Harry'm.
- Kim był Dess?
- Stary Styles.
- Serio?!
- Mhmmm... Żona prawie się z nim
przez to rozwiodła, ale związek z Harry'm tak jakby załagodził całą sytuację.
- A... Myślisz, że... No wiesz...
Są nadal razem? - zapytałam starając się brzmieć obojętnie
- Przecież nasz seksowny fotograf
poluje teraz na ciebie. - Zaśmiała się zadziornie, na co ja dałam jej tylko
kuksańca w bok - Uważaj, bo rozmażę tusz i co ja wtedy zrobię?!
- Pomalujesz mnie jeszcze raz. -
Zaśmiałam się, na co ona mi zawtórowała
- Mel..lanie Grey? - zapytał
chłopak około dwudziestki
- Tak?
- Jesteś proszona na plan.
- Jasne. Dzięki. - Podziękowałam
mu ciepłym uśmiechem co on
od razu odwzajemnił
- Idź i pokaż im kto tu rządzi.
- Oczywiście. - Westchnęłam po
czym podniosłam się z krzesła i najszybciej jak tylko mogłam pobiegłam po buty
a następnie na plan.
- Melanie, bogini ty moja. -
Zaczął gdy tylko mnie zobaczył. Kątem oka zauważyłam też Harry'ego, który chyba
nie bardzo wierzył w to co widzi.
- Już znowu nie przesadzajmy z
tymi bóstwami. - Zaśmiałam się nerwowo, niechętnie odwzajemniając jego uścisk
- Ale co ja poradzę, że jesteś
chodzącą... Afrodytą? - dodał po chwili zastanowienia
- Możemy już zaczynać? - dotarł do
nas znużony głos Harry'ego, na co, mogę przysiąc, że Lou przeklnął pod nosem
- Oczywiście. - Oznajmił ze
sztucznym uśmiechem, co chłopak, równie sztucznie odwzajemnił
- Twarda jesteś. - Szepnął kiedy
go mijałam
- To znaczy?
- Jeszcze nie dałaś się Lou.
Podziwiam cię. - Zaśmiał się, czym wywołał u mnie szeroki uśmiech. - Tak
trzymaj.
Dyskretnie przybiliśmy sobie po
piątce, po czym słysząc wołanie mężczyzny pobiegłam na wzgórze, na którym już
na nas czekał.
- Tak myślę o formie zdjęć. Chodzi
o to, żeby wydobyć kobiece piękno. -Tłumaczył zawzięcie - Bądź naturalna.
Zaczniemy może na tych skałach. Usiądź na nich. - Instruował mnie. Spojrzał na
mnie przechylając głowę. - Nie, nie... Hmmm... Co by tu...
- Niech się położy. - Zasugerował
Harry
- Człowiek geniusz. - Klasnął w
dłonie następnie delikatnie mnie popychając, abym się położyła. Odszedł,
zostawiając mnie samą. Usłyszałam dźwięk aparatu, który dał znak, że chłopak
zaczął robić zdjęcia.
Starałam się wykonać pracę
najlepiej jak tylko potrafiłam, co sądząc po minie Lou, bardzo dobrze mi
wychodziło.
- Okej. Teraz wstań i przejdź
odrobinę do tyłu. - Poprosił Harry, zmieniając tym samym aparat - Chwyć
sukienkę w obie ręce. Okej. Tak. - Mówił cały czas wykonując fotografie - Unieś
ją delikatnie do góry. O tak. Super.
- A gdyby zrobić zdjęcia na
polanie?
- Nie obraź się Lou, ale myślę,
że... Nie będą one najlepsze.
- To znaczy? - zapytał
najwyraźniej nie rozumiejąc jego uwagi
- Najprościej mówiąc, będą
wieśniackie. Chcesz wydobyć piękno Mel. Wpychając ją na łąkę, tylko ją
pogrążysz.
- Jak chcesz. To ty jesteś szefem.
Harry tylko mu przytaknął, po czym
przeniósł swój wzrok na mnie.
- Przebierz się w kolejny kostium.
Nie minęło pięć sekund jak Conrad
ciągnął mnie w kierunku jakiegoś namiotu.
- Przenieśliśmy się tutaj, żeby
wszystko szło szybciej. - Wyjaśnił, wręczając mi sweter
- Jasne, nie m problemu. -
Wzruszyłam ramionami, po czym szybko przebrałam się w kolejną sukienkę.
Zmieniłam makijaż oraz fryzurę i
po pół godziny byłam prowadzona w kolejne miejsce sesji.
Tym razem zdjęcia robione były na
plaży. Od razu pomyślałam o Brian'nie. Pamiętam jak zawsze opowiadał mi o jego
wymarzonym domu nad morzem. Zaśmiałam się na to wspomnienie.
- Melanie, możemy? - zapytał Lou,
tym samym wybudzając mnie z transu
- Tak. Oczywiście. - Uśmiechnęłam
się. Stanęłam na swoim miejscu i zaczęłam pozować do zdjęć. Szczerze, to nie
przypuszczałam, że będzie to takie proste i przyjemnie. Naprawdę świetnie się
przy tym bawiłam.
- Dobrze. Na razie dziękuję.
Musimy poczekać aż odrobinę się ściemni. Kolejne zdjęcia będą robione pod
zamkiem. Dziękuję. - Oznajmił, po czym ruszył z dół, zapewne do naszego
wcześniejszego miejsca zatrzymania.
Spojrzałam na Harry'ego, który w
tym momencie wgrywał zdjęcia do komputera. Podeszłam do niego i zaczęłam się
przyglądać jego pracy. Był niesamowicie skupiony. Jeszcze nigdy go takiego nie
widziałam. Po około piętnastu minutach w końcu podniósł na mnie swój wzrok.
- Mamy sporo dobrych zdjęć, a to
zdarza się naprawdę bardzo rzadko. - Zaśmiał się - Idziemy się przejść?
- Jasne. - Uśmiechnęłam się
zachęcająco. Ruszyłam jako pierwsza. Postanowiłam to dobrze wykorzystać,
dlatego też po dziesięciu minutach podziwialiśmy panoramę całego Oxfordu.
Chłopak usiadł na skale i starał
się uspokoić swój oddech. W tym momencie przypomniały mi się słowa Gemmy Harry ma astmę.
Szybko podeszłam do niego i
usiadłam na miejscu obok.
- Wszystko w porządku? - zaczęłam
wypytywać - Boże, Harry przepraszam cię. Na śmierć zapomniałam o astmie.
- Wiedziałaś? - zapytał zdziwiony,
ale i jednocześnie przerażony
- Tak. Gemma mi powiedziała.
- No oczywiście. - Zaśmiał się pod
nosem
- Naprawdę przepraszam.
- Nic się nie stało. To już nie
jest to samo co kiedyś. Udusić się raczej nie uduszę.
- Dlaczego nie wybiłeś mi tego pomysłu z
głowy?! - zapytałam z wyrzutem
- Panie mają pierwszeństwo.
- Głupek. - Wymamrotałam na co on
tylko się zaśmiał. Ściągnął z szyi aparat i położył go po drugiej stronie.
Zwinnie wstałam i chwyciłam go w ręce. Niestety karta okazała się być już
pusta. Westchnęłam
z niezadowoleniem i zaczęłam kombinować jak wykorzystać sprzęt.
- Więc... - zaczęłam po chwili
namysłu - Opowiesz mi w końcu coś o sobie? - zapytałam jednocześnie robiąc chłopakowi
zdjęcie. Spojrzał na mnie rozbawiony.
- A co konkretnie chcesz wiedzieć?
- To co wiesz o mnie ty. -
Powiedziałam, przechwytując aparatem kolejną sekundę dzisiejszego dnia. Zaczął
nad czymś intensywnie myśleć. Jednak po chwili w końcu zaczął mówić.
- Jestem Harry Styles, mam
dwadzieścia trzy lata i jeszcze więcej nieudanych związków za sobą. Biznesem
związanym z modelingiem zajmuje się teoretycznie cała moja rodzina. Mama jest
menagerem korporacji, tata szefem wszystkich agencji, siostra modelką, a ja
fotografem i szefem oddziału w Nowym Jorku.
- Czyli biznes rodzinny?
- Chyba najprościej można to tak
nazwać. - Zaśmiał się - O
moim dzieciństwie zapewne wiesz już wszystko z każdym najdrobniejszym
szczegółem. Kiedy byłem nastolatkiem porządnie się buntowałem. - Uśmiechnął się
na wspomnienie - Hulałem, szalałem, imprezowałem. Coś mi chyba z tego okresu
zostało. Ale pomimo wszystko w miarę wyrosłem na ludzi. Zakochany tak na
poważnie byłem tylko raz, ale wiesz jak się to skończyło. Dużo podróżuję, ale
tego wymaga mój zawód.
- Dlaczego dzwonisz do mojej
siostry? Jaki masz w tym cel? - zapytałam przeglądając zdjęcia, które mu
zrobiłam. Spojrzałam na niego kiedy nie odzywał się przez dłuższy czas.
- Czuję się w pewny sposób
odpowiedzialny.
- Odpowiedzialny? - zapytałam, wyraźnie nie rozumiejąc co
ma na myśli
- Zarówno za ciebie jak i całą
twoją rodzinę. Ja... - przerwał na moment - Ja wiem co to znaczy być chorym na
zanik mięśni.
Na jego słowa zaniemówiłam. Szybko
się otrząsnęłam i podeszłam do niego, stając naprzeciwko.
- Jak to?
Chwycił moją rękę i pociągnął mnie
tak, że siedziałam na skale obok niego.
- Lekarze wykryli u mnie tą
chorobę kiedy miałem cztery lata. Na rehabilitację chodziłem do szesnastego
roku życia. Wtedy okazało się, że wszystko zaczyna wracać do normy. Że zaczynam
zdrowieć. Dlatego chodzę codziennie wieczorem na siłownię. Żeby się nie cofnąć, pomimo że po chorobie nie ma już
praktycznie ani śladu. Po prostu... Nie mógłbym przechodzić przez to jeszcze
raz.
Między nami zapanowała cisza.
Harry cały czas wpatrywał się w swoje palce, natomiast ja nie potrafiłam
oderwać od niego wzroku.
Autentycznie byłam w szoku. Nie
potrafiłam wypowiedzieć ani jednego słowa.
W końcu na mnie spojrzał. Starał
się wyczytać jakąkolwiek reakcję z mojej twarzy, jednak na marne.
Po około pięciu minutach w końcu
się otrząsnęłam.
- Przepraszam... Gdybym wiedziała,
w ogóle nie zaczynałabym tej ro...
- Nie. W zasadzie cieszę się, że o
tym wiesz.
- Masz ze mną same problemy. Jak
nie uciekam to wymuszam. Osobiście ci współczuję.
Na moje słowa on tylko donośnie
się zaśmiał i objął mnie ramieniem.
- Przynajmniej potrafisz się do
tego przyznać. - Uśmiechnął się szeroko - Ale powiem ci, że cieszę się, że cię
mam. Może ja dla ciebie jestem tylko szefem, ale ty dla mnie... - przerwał na
chwilę - Jesteś jak druga siostra. Chociaż nawet Gemmie tyle o sobie nie mówię.
- Emmm... Wiesz... - zaczęłam
zakłopotana - Polecam się na przyszłość. - Oznajmiłam z dorodnymi rumieńcami na
policzkach.
- Zapamiętam. - Zaśmiał się,
delikatnie zacieśniając uścisk
------------------------------------------------------------
Sesja zdjęciowa ~Oxford~
Follow on tt:
Chcesz prowadzić konto jakiejś postaci? skontaktuj się ze mną na tt :) (alwayscoldhands)
+ jeśli macie jakieś pytania do mnie, PISZCIE :) Ask meeeee
Pytania postaciom możecie zadawać tutaj.
Tłumaczenie OMN
Chcę podziękować @MyBooBear_xx za ostatni komentarz pod rozdziałem :) nawet nie wiesz jak miło mi się zrobiło kiedy go przeczytałam x
Chcę ogólnie podziękować osobom, które to komentują. Każdy komentarz, nawet ten najkrótszy wiele dla mnie znaczy.
Przynajmniej wiem, że czyta to ktoś jeszcze oprócz moich dwóch koleżanek z klasy :D
Dodaję dzisiaj, bo jutro moja mama ma premierę w teatrze, na którą idę, a spektakl trwa ponad 3h, więc... Raczej bym nie zdążyła go wstawić w sobotę xd
P.S. Przepraszam jeśli pojawiły się jakiekolwiek błędy. Starałam się poprawić wszystkie, ale dzisiaj... Jestem nie do życia :( Przepraszam :(
------------------------------------------------------------
Sesja zdjęciowa ~Oxford~
Follow on tt:
Chcesz prowadzić konto jakiejś postaci? skontaktuj się ze mną na tt :) (alwayscoldhands)
+ jeśli macie jakieś pytania do mnie, PISZCIE :) Ask meeeee
Pytania postaciom możecie zadawać tutaj.
Tłumaczenie OMN
Chcę podziękować @MyBooBear_xx za ostatni komentarz pod rozdziałem :) nawet nie wiesz jak miło mi się zrobiło kiedy go przeczytałam x
Chcę ogólnie podziękować osobom, które to komentują. Każdy komentarz, nawet ten najkrótszy wiele dla mnie znaczy.
Przynajmniej wiem, że czyta to ktoś jeszcze oprócz moich dwóch koleżanek z klasy :D
Dodaję dzisiaj, bo jutro moja mama ma premierę w teatrze, na którą idę, a spektakl trwa ponad 3h, więc... Raczej bym nie zdążyła go wstawić w sobotę xd
P.S. Przepraszam jeśli pojawiły się jakiekolwiek błędy. Starałam się poprawić wszystkie, ale dzisiaj... Jestem nie do życia :( Przepraszam :(
Umm .. czyżby była pierwsza?? kocham cie kocham kocham!! Juz sie biorę za czytanie a bardziej rozwinięty komentarz dodam ... potem hah <3 @MyBooBear_xx
OdpowiedzUsuńZajebisty jak zawsze :D masz talent bardzo wielki talent *-* @zlodziejmalin
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! ♥
OdpowiedzUsuńDziękuje za informację i czekam na następny ;**
Przepraszam że tylko tyle ale musze już lecieć ;/
@klaudia_0304
Dobrze, że w notce znalazły się informacje, które zapewne przydadzą się w kolejnych rozdziałach. Ogólnie sposób w jaki piszesz jest fantastyczny <3. Gdy widzę, że dodajesz kolejne rozdziały po prostu skaczę do nieba, ponieważ uwielbiam czytać twoje wypociny. Fabuła jest wspaniała, a kolejnym plusem jest Twoja umiejętność obrania jej w słowa. Czekam na dalsze losy Mel i Harrego.
OdpowiedzUsuń+jeśli masz czas i ochotę zapraszam do mnie ;)
<3
OdpowiedzUsuńW końcu znalazłam czas zeby napisać coś o to pod tym cudem! jak zawsze cudownie ale to wiesz..i to nie ty mi dziekuj ale to ja tobie dziękuje za te twoje zajebiste wypociny! Do.następnego kochana!!@MyBooBear_xx
OdpowiedzUsuńSUPER :DDDD
OdpowiedzUsuńkocham to, kocham ich, kocham ciebie <3
OdpowiedzUsuńpijana Mel >>>>>>>>
huhuhu Hazz ją całował oj nie może sie powstrzymać chłopina xd
nie przepadam za Louisem ;/ ale cóż ...
czekam na nastepny x
Wow ale piekne czekam na nastepna czesc ;*
OdpowiedzUsuńHarry się zakochał, chociaż wciąż zaprzecza.
OdpowiedzUsuńMel zaskoczyło i zabolało jak powiedział że jest dla niego jak siostra.
I to jak ledwo się powstrzymywał jak ją całował czy rozbierał awww
to jest mega pięknie
@Justineayne81
Zrobiłam błąd w nazwie nicku do powyższego komentarza. Powinno być @JustinePayne81
OdpowiedzUsuńjeju, uwielbiam to opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
już nie mogę doczekać się kolejnego <3
Harry to idiota :)) nie chce sie przyznac ze sie zakochał eee. Mel biedna. Ehhh
OdpowiedzUsuńA tak btw. Miśka jesteś najlepsza i sie nie przejmuj. Blog jest świety
❤
Jak druga siostra...
OdpowiedzUsuńHarry Ty idioto!!!
Boze czy tylko ja czytam i caly czad mysle 'no dalej cioto, pocaluj ja!!!'
Emejzing!!!
Kocham ten ff <3