Dark Angel to MOJE opowiadanie. Tłumaczenie to OMN :)
KOCHAM. CIĘ. KASIU :))))
Ale i tak ci dedykuję rozdział, hah x
+ WAŻNIE INFO POD POSTEM :))))))))))))))))))))))
+ WAŻNIE INFO POD POSTEM :))))))))))))))))))))))
Obudziła mnie nagła fala
chłodu, która bardzo szybko dotarła do mojego ciała. Przycisnęłam do siebie
kołdrę najmocniej jak tylko mogłam jednak to nic nie dało. Niechętnie
otworzyłam oczy aby zobaczyć co się wokół mnie dzieje.
Zlustrowałam dokładnie
pokój w którym się znajdowałam. Następnie powoli i bezszelestnie przewróciłam
się na drugi bok.
Uśmiechnęłam się na widok
spokojnie śpiącego chłopaka. Uniosłam dłoń aby pogładzić go po policzku, ale w
ostatniej chwili się powstrzymałam. Nie chciałam go budzić.
Bezszelestnie
wygramoliłam się z jego łóżka, po czym chwyciłam swój telefon i skierowałam się
do wyjścia.
Moją uwagę przykuł
wystający z walizki chłopaka granatowy sweter z żółtymi akcentami.
Spojrzałam na Harry’ego
aby upewnić się czy aby na pewno śpi.
Sięgnęłam po ubranie i
rozłożyłam tak, aby zobaczyć jak wygląda.
New York Uniwersity
Zarzuciłam go na siebie
i potarłam ramiona aby szybciej się rozgrzać.
Następnie cicho wyszłam
z jego pokoju i ruszyłam do swojego.
Gdy tylko do niego
dotarłam rozebrałam się ze wszystkich ubrań i weszłam pod prysznic gdzie
odkręciłam ciepłą wodę aby się ogrzać. Umyłam dodatkowo włosy oraz zęby i po
około 45 minutach ubierałam się już w czyste rzeczy.
Założyłam na siebie
czarne getry, czarny top i pożyczony od Harry’ego sweter. Dodatkowo wsunęłam
swoje stopy w ocieplane, granatowe Converse’y.
Osuszyłam mokre włosy
ręcznikiem, po czym usiadłam na łóżku opierając się o jego ramę i przejrzałam w
telefonie wiadomości, których nie zdążyłam odebrać.
Od: Max
No to bardzo się cieszę. Nie szalej za bardzo, trzymaj łapska Styles’a
na wodzy no i oczywiście wracaj szybko. Już tęsknię :(
Od: Lucy
To dobrze, że dotarłaś szczęśliwie. Martwiłam się, bo prognozy nie były
najlepsze. Odezwij się jak będziesz miała chwilę.
Całusy od Brian’a.
Od: Lou
Witaj najpiękniejsza. Mam nadzieję, że dobrze ci się spało. Wiem, że
było zimno. Przepraszam, ale ogrzewanie nam niespodziewanie wysiadło. Dzisiaj
wszystko powinno być już w porządku. Zrób sobie ciepłej czekolady. To ci
dobrze zrobi :)
Śniadanie o 9 am.
Do zobaczenia xxx
Spojrzałam na zegarek,
który wskazywał dopiero 6:32 am.
Szybko wyszłam z pokoju
i bezszelestnie zbiegłam po schodach do kuchni.
Mój wzrok od razu
zatrzymał się na wysokiej osobie, która była okryta po uszy białą kołdrą i
aktualnie robiła sobie coś ciepłego do picia. Postać odwróciła się do mnie
przodem i gdy tylko mnie zobaczyła przymrużyła ze złości oczy na co ja
wybuchłam śmiechem, który starałam się stłumić zakrywając usta dłonią.
- Złodziejka swetrów. -
Oznajmił przez zaciśnięte zęby, następnie powoli do mnie podchodząc. Ja
natomiast dla odmiany w ogóle się nie ruszyłam - Gdyby nie to, że wyglądasz w
nim cudownie zapewne w tym momencie już byś zamarzała. - Zaśmiał się,
jednocześnie zamykając dzielący nas dystans
- I tak zamarzam, więc
co a różnica?
- Chodź.
Przeszłam za nim do
blatu gdzie stały dwa kubki z parującym mlekiem. Harry wsypał do nich po dwie
łyżeczki kakao i zamieszał dokładnie. Następnie posłodził po jednej łyżeczce
cukru i wręczył mi jedno z ceramicznych naczyń.
Przeszliśmy do stołu,
przy którym usiedliśmy obok siebie.
Przysunęłam się bliżej
chłopaka, który w tym momencie rozłożył kołdrę tak, że teraz także byłam nią
opatulona.
- Skąd masz ten sweter?
- zaczęłam, powoli popijając kakao
- Spędziłem rok na New York University.
- Studiowałeś
fotografię?
- Nie, prawo. - Zaśmiał
się - Ale po roku uznałem, że jednak się do tego nie nadaję.
- Fajnie.
Obydwoje upiliśmy
kolejny łyk ciepłego napoju i wtuliliśmy się w siebie jeszcze bardziej.
- Nienawidzę zimna. -
Oznajmiłam, następnie kichając, na co chłopak zaśmiał się z rozbawienia
- No pięknie. Jeszcze mi
się tu pochorujesz.
- Jestem odporna. -
Zapewniłam, po czym ponownie kichnęłam
- Mhmm... Właśnie widzę.
- Zaśmiał się jeszcze głośniej - Chodź. Musisz się położyć.
- Ale ja nie chcę...
- Ale mnie to nie
obchodzi. - Uśmiechnął się szeroko, po czym owinął mnie szczelnie kołdrą i
wziął na ręce.
Niestety wszystkie próby
ucieczki poszły na marne, ponieważ chłopak był za silny.
Po chwili już leżałam w
swoim łóżku okryta dwoma pierzynami.
Harry położył się koło
mnie i przyciągnął do siebie, następnie szczelnie zaciskając w swoim gorącym
uścisku.
- Prześpij się. To ci
dobrze zrobi.
- Zaśpiewaj mi coś. -
Poprosiłam
- Nie. Nie ma mowy.
- W takim razie zapomnij
o spaniu. I nawet nie próbuj się do mnie odzywać. - Oznajmiłam, następnie
wyrywając się z jego uścisku i odwracając do niego tyłem
- Ale zamarzniesz. -
Powiedział rozbawiony
- Trudno. Teraz
osobiście wolę zamarzać niż obcować z takim samolubem.
- Ty zawsze tak
negocjujesz i, za przeproszeniem, wjeżdżasz na sumienie?
- Przeważnie...
Usłyszałam jego cichy
śmiech. Po kilku sekundach ponownie mocno obejmował mnie w pasie. Usłyszałam
jak cicho zaczął śpiewać Kiss Me.
Odwróciłam się tak, że
miałam idealny widok na jego twarz. Przez całą piosenkę wpatrywał się tylko i
wyłącznie we mnie.
Czułam jak z każdym
nowym słowem i dźwiękiem moje powieki stają się cięższe. Po niecałej minucie
jego głos odbijał się już tylko i wyłącznie echem w mojej głowie.
Ze snu wybudziły mnie
delikatne opuszki, które czule gładziły mój policzek, następnie usta, brodę i
szyję.
Niemalże od razu
otworzyłam oczy aby napotkać uśmiechniętego Harry’ego.
- Za piętnaście minut
śniadanie. - Wyszeptał, w ogóle nie zaprzestając swoich czynności
- Nie chce mi się jeść.
Na moje słowa chłopak
cicho się zaśmiał.
- Cóż za niechęć. -
Zażartował - Musisz zjeść chociażby jednego tosta.
- Nie. - Wymamrotałam,
ponownie zamykając oczy i wtulając się mocniej w jego rozgrzane ciało. Objął mnie
opiekuńczo i zaczął delikatnie głaskać po głowie.
Mogłabym się tak budzić
codziennie.
Otworzyłam oczy i
zaczęłam wpatrywać się bezczynnie w sufit. Chwyciłam telefon i spojrzałam na
godzinę.
11:13 am
Cholera...
Powoli usiadłam na łóżku
i przetarłam oczy dłonią, jednocześnie przeciągle ziewając.
Spojrzałam za siebie i
od razu się uśmiechnęłam.
No cóż, tak właśnie na
mnie działa spokojnie śpiący Harry Styles. Przepraszam!
- Harry, wstawaj. -
Wyszeptałam, jednocześnie delikatnie go tyrpiąc
- Jeszcze pięć minut
mamo. - Wymamrotał w poduszkę, ciężko wzdychając
- Harry, jest po
jedenastej.
- Gemma idź sobie. Nie
pozwoliłem ci wchodzić do mojego pokoju.
- Harry, wstawaj! -
krzyknęłam tym razem, na co on powoli uniósł swoje powieki
- O co chodzi?
- Jest 11:15 am...
- Cholera! - krzyknął,
jednocześnie wyskakując z łóżka jak poparzony.
Założył na siebie swoje
szare dresy, które wcześniej musiał ściągnąć. Następnie chwycił mnie za rękę i
wyciągnął z pokoju. Zbiegliśmy na dół gdzie wszyscy siedzieli już w salonie i
zajmowali się sobą.
- No nareszcie nasze
gołąbeczki wstały. - Uśmiechnęła się Cloe - Jesteście głodni?
- Emmm.... Ni...
- Tosty wystarczą. -
Przerwał mi, po czym posłał zwycięski uśmiech, za który miałam go ochotę
dosłownie zabić
- Oczywiście. Usiądźcie,
zaraz je przyniosę.
Przeszliśmy do dużego
pokoju i usiedliśmy na wolnym fotelu, w którym nasza dwójka zmieściła się bez
większego problemu.
- Więc jak wam minęła
noc? - zaczęła Miranda, która nie była chyba zadowolona z naszego wspólnego spóźnienia
- Zimno. - Oznajmiłam
krótko, na co wszyscy, łącznie z blondynką, się zaśmiali
Po około pięciu minutach
Cloe przyniosła ogromny talerz tostów na widok którego moja szczęka opadała do
samej ziemi.
- Smacznego dzieciaki. -
Oznajmiła, następnie puszczając do nas oczko.
Wszyscy jak na zawołanie
zajęli się ponownie swoimi sprawami dzięki czemu mogliśmy zjeść śniadanie w
spokoju.
Po dwóch tostach
bezczynnie opadłam na siedzenie.
- Tyle? To wszystko? -
zapytał zdziwiony
- Więcej nie dam rady...
- I mam to wszystko zjeść
sam?
- Nie zaszkodzi ci. -
Zaśmiał się
- No tobie tym bardziej.
No dawaj. Jeszcze gryza.
- Naprawdę nie dam rady.
- Za mamusię. - Zaczął
się bawić ze mną jak z małym dzieckiem. Pokręciłam głową z rozbawienia, po czym
ugryzłam tosta, którego podstawił mi pod nos
- A teraz jeszcze dwa
tościki za malutkiego Harry’ego. Plosę... - Dodał robiąc przy tym maślane oczy.
Westchnęłam z
dezaprobatą i wyrwałam mu z ręki grzankę, którą następnie zaczęłam jeść do
końca - Grzeczna dziewczynka. - Zaśmiał się, następnie dając mi krótkiego
całusa w policzek
- Widzę, że już
wstaliście. - Oznajmił Lou z szerokim uśmiechem na ustach - Dzisiaj z sesji
raczej nici. Pada. Ale na jutro zapowiadają świetną pogodę, więc myślę, że
właśnie wtedy zaczniemy. Dobrze?
Na jego słowa obydwoje z
Harry’m przytaknęliśmy.
- Dzisiaj was zostawiam.
Muszę załatwić kilka spraw w Londynie. Wrócę dopiero w nocy. Czujcie się
swobodnie. Młode piranie chyba was nie zjedzą żywcem.
- Jose chyba odpłynął do
swojego świata i nie za bardzo wie co się wokół niego dzieje. - Oznajmiłam, tym
samym patrząc na blondyna, który właśnie na mnie spojrzał i szeroko się
uśmiechnął - Co do Mirandy, jakoś sobie poradzimy.
- No to jestem spokojny.
Do zobaczenia. - Pożegnał się, następnie dając mi długiego całusa w policzek
- Ohyda. - Skrzywił
się, gdy tylko Lou wyszedł z salonu
- Co?
- Stary dziad przystawia
się do młodej dziewczyny. Niech w końcu do niego dotrze, że ja ciebie nie
oddam. No przynajmniej nie jemu.
- Oh, czyli jednak
rozpatrujesz opcję dzielenia się mną, tak?
- Czasami, ale zazwyczaj
bardzo szybko wracam z kosmosu na Ziemię. - Wyszczerzył się, jednocześnie
obejmując mnie ramieniem
- Mel, Harry, pomożecie
dzisiaj przy obiedzie?
- Nie jestem pewien
czy...
- Oczywiście, że tak. -
Szybko mu przerwałam dzięki czemu spotkałam się z jego morderczym spojrzeniem
- W takim razie zjedzcie
i przyjdźcie do kuchni. - Uśmiechnęła się po czym ruszyła w kierunku długiego
korytarza
- Co ty do cholery
robisz?
- Oj no weź... Będzie
fajnie. - Oznajmiłam pocieszająco na co on, chcąc czy też nie, zaśmiał się pod
nosem
- Wiedz, że robię to
tylko i wyłącznie dla ciebie.
- Tak jak śpiewanie?
- Można to tak nazwać...
- Odpowiedział po czym dokończył grzankę i zrzucając mnie ze swoich kolan
ruszył do kuchni
- Melanie umiesz wyrabiać
ciasto? - zaczęła Cloe gdy tylko nas zobaczyła
- Oczywiście że tak.
- Harry?
- Emmm... Pierwsze
słyszę o czymś takim. - Wypowiedział zdezorientowany, na co obydwie się
zaśmiałyśmy - Mel, pomożesz mu?
- Oczywiście. -
Oznajmiłam z szerokim uśmiechem. Następnie podeszłam do blatu gdzie była miska
oraz cała reszta składników.
Wsypałam do naczynia
mąkę, do której następnie dodałam jajko i podlewając co jakiś czas wodą,
zaczęłam formować z papki ciasto
- Próbujesz? - zapytałam
- Emmm... Wiesz...
Wolałbym trzymać ręce z daleka od tego sypkiego i lepkiego czegoś, zważywszy na
to, że...
Nie dane było mu
dokończyć ponieważ jednym zwinnym ruchem chwyciłam jego dłonie i wsadziłam do
miski.
- Coś ty najlepszego
zrobiła? - wycedził, oddzielając przy tym każdy z wyrazów
- Włożyłam ci ręce do lepkiego i sypkiego czegoś?
- Dokładnie?
- No cóż... Nadal
żyjesz... - oznajmiłam obojętnie po czym powróciłam do swojej poprzedniej
czynności - Skoro mi nie pomagasz mógłbyś łaskawie zabrać stąd te swoje łapska?
- Nie.
- A to dlaczego? -
zapytałam zdezorientowana
- Bo nie.
- To nie jest odpowiedź.
- Dla mnie jest. -
Wyszczerzył się po czym zaczął wyrabiać ciasto - Mmm... Całkiem to...
Przyjemne.
Na jego komentarz tylko
prychnęłam.
- Zawsze taki pewny
siebie?
- Zdecydowanie...
- Oczywiście. -
Powiedziałam sama do siebie, co niestety Harry także usłyszał. Spojrzał na mnie
wyczekująco - Nie przeszkadzaj sobie. - Wytłumaczyłam dając mu tym samym znak
ręką aby kontynuował. On tylko pokręcił głową z dezaprobatą, po czym ponownie
zaczął ugniatać składniki. - Co tak w zasadzie robimy? - zapytałam Cloe
- Moja była kucharka
miała słowiańskie korzenie. Zdradziła mi kilka swoich ojczystych przepisów,
które dosłownie aż dech w piersi zapierają. Jesteście młodzi. Powinniście
poznawać światową kuchnię. Zrobimy dzisiaj pierogi. Wyrobiliście już to ciasto?
- Harry? - zwróciłam się
do chłopaka, który popadł tak jakby w trans słuchając kobiety
- C-co?
- Ciasto...
- Ha, ha... Śmieszna
jesteś...
- Ale na serio chodziło
mi o ciasto. - Zaśmiałam się, zabierając mu miskę sprzed nosa - Coś ty taki
zakręcony dzisiaj? - zapytałam szeptem - Zakochałeś się, czy jak? - zaśmiałam
się po czym podeszłam do Cloe, aby pomóc jej w sklejaniu małych pierogów.
- Zakochać to może nie nie od razu...
- A co powiesz na ten? - zapytała,
podsuwając mi pod nos kolejną propozycję makijażu
- Sarah, nie wiem. Ty jesteś
ekspertem w tej dziedzinie.
- Ale to ty będziesz malowana! -
uniosła się.
Westchnęłam ciężko i bezsilnie
opadłam na poduszki. Ta praca naprawdę potrafiła wykończyć człowieka. Jak nie
nauka, to pokaz. Jak nie pokaz, to sesja. Jak nie sesja to rozmyślanie jaki
makijaż powinnam wybrać do danej kreacji.
Usłyszałyśmy ciche pukanie do
drzwi, które po chwili nieznacznie się uchyliły, a zza ich framugi wyłoniła się
blond czupryna należąca do Jose.
- Oj, przepraszam. Nie bę...
- Jose! Jak dobrze, że jesteś! -
przerwałam mu z nadzwyczajną euforią - Ja właśnie miałam wychodzić. Emmm,
Sarah? Każdy z nich jest dobry i każdy z nich pasuje do strojów. Wybierz po
prostu ten, który tobie odpowiada najbardziej. - Uśmiechnęłam się przyjaźnie po
czym puściłam do niej oczko i ruszyłam do drzwi.
Zdecydowanym krokiem przemierzyłam
korytarz, aby jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju. Kiedy w końcu do niego
dotarłam widok nieco mnie zdziwił.
Mianowicie przed szafą stał mały
chłopiec, na moje oko w wieku Brian'a, który uważnie przyglądał się mojej
garderobie.
- Emm, przepraszam?
- Tak, możesz wejść. Nie
przeszkadzasz mi. - Odpowiedział, na chwilę przenosząc na mnie swój wzrok. Ja
natomiast otworzyłam buzię aby coś powiedzieć, ale dosłownie odjęło mi mowę. Co
ten dzieciak robił w moim pokoju i to w dodatku przed moją szafą. Odchrząknęłam
znacząco, przez co jego błękitne oczy znowu powędrowały na moją osobę.
- Możesz mi wytłumaczyć...
- Jestem Mike. - Przerwał mi
- Dobrze, więc Mike, możesz mi
wytłumaczyć co...
- Przyjechałem do taty.
- Tak, tak. - Zaśmiałam się
nerwowo - Posłuchaj... Nie ładnie jest komuś przerywać w połowie zdania.
Powinno się wysłuchać do końca tego, co ma do powiedzenia twój rozmówca.
Rozumiesz?
- Używasz dosyć książkowego
słownictwa, ale rozumiem. Jesteśmy tacy sami. Inni. - Uśmiechnął się szeroko
- Inni?
- Mądrzejsi.
- Mhmm.. Taaa.. Mówiłeś coś o tym,
że przyjechałeś do taty?
- Tak... Ale ciocia Cloe
powiedziała, że musiał załatwić jakieś sprawy.
- Ciocia? W takim razie Louis to
twój ojciec? - zapytałam zdziwiona, na co chłopczyk pokiwał energicznie głową -
Kto cię tu przywiózł?
- Mama. Maya Momens.
Na imię i nazwisko zamarłam.
Usiadłam na brzegu łóżka i spojrzałam rozszerzonymi oczyma na chłopca, który
najwidoczniej wystraszył się mojej reakcji.
- Wszystko w porządku? Może chcesz
wody?
- Nie, nie. - Zaprzeczyłam
niemrawo - Ile ty masz lat?
- Za miesiąc skończę sześć.
- O Boże. -szepnęłam sama do siebie - Posłuchaj. Czy ktoś
oprócz nie i Cloe wie, że tu jesteś?
- Nie widziałem nikogo innego,
więc chyba raczej nie. Na pewno wszystko w porządku?
- Tak. Tak. A co robisz w ogóle w
moim pokoju?
- No... Kiedy przyjeżdżałem do
taty zawsze spałem tutaj, ale widzę, że chyba nie jestem tu mile widziany.
- Daj spokój! - szybko
zaprzeczyłam - Łóżko jest duże. Spokojnie zmieścimy się we dwójkę.
- Serio? - zapytał ożywiony z
niesamowitym blaskiem w oczach na co ja tylko się zaśmiałam
- Tak. A w mojej szafie czego
szukasz?
- Zawsze zadajesz tak dużo pytań?
- Jeśli jakiś mały chłopczyk stoi
w moim pokoju, przed otwartą szafą pełną moich ubrań, to tak. - Zaśmiałam się
- W zasadzie to byłem ciekawy kto
teraz tu mieszka, ale po drodze zaciekawiło mnie kilka rzeczy.
- Jakie konkretnie?
- Emm.. Nie ważne. - Odpowiedział
jednocześnie mocno się rumienią, co było dla mnie jednoznaczną odpowiedzią.
Zaśmiałam się pod nosem
- Jesteś może głodny?
- Troszeczkę...
- Jakieś specjalne życzenia mój
królewiczu? - zapytałam tym samym wstając z łóżka
- Kanapkę z Nutellą. I mleko.
- Zaraz wracam.
Szybko zbiegłam do kuchni, gdzie
zabrałam się za robienie kanapek. Po około dziesięciu minutach wracałam z
talerzem pełnym kanapek i dwoma dużymi kubkami gorącego mleka.
- Czy jest coś o czym nie wiem, a
bynajmniej powinienem? - usłyszałam za sobą zdziwiony głos, który automatycznie
mnie zatrzymał
- Nie, dlaczego pytasz? -
zapytałam niczym niewiniątko, stając twarzą w twarz z Harry'm.
- Nie wspominałaś coś ostatnio o
diecie?
- Coś musiało ci się przyśnić. -
Odpowiedziałam szybko, po czym zniknęłam,za drzwiami zanim zdążył cokolwiek
odpowiedzieć.
No bo bardzo mi zależy na tym,
żeby właśnie w tym momencie dowiedział się o tym, że Maya wcale nie usunęła
ciąży i że ojcem wcale nie jest sąsiad z apartamentu wyżej.
- Wow. Jestem chyba w niebie. -
Wydukał rozmarzony, gdy tylko postawiłam przed nim talerz z kanapkami. Nim się
obejrzałam już wpychał jedną do buzi.
- Lubisz Nutellę?
- Tak. - Wymamrotał z pełnymi ustami
- Wiesz co? Ja też. - Zaśmiałam
się po czym ruszyłam w jego ślady. Nie minęło dziesięć minut, jak wszystko było
już zjedzone. - W takim razie... -
zaczęłam, ale szybko urwałam gdy zobaczyłam słodko śpiącego chłopca - Możesz
pójść się umyć i położyć spać. - Dokończyłam już sama do siebie.
Przykryłam go kołdrą, natomiast
talerz i kubki odstawiłam na stolik nocny.
Usłyszałam dźwięk otwieranych
drzwi, na co mój wzrok automatycznie powędrował w ich kierunku.
Zastałam w nich zdezorientowanego
Harry'ego, który z zainteresowaniem przyglądał się chłopcu.
- Kto to jest? - zapytał w końcu
półszeptem jednocześnie stając przy krawędzi łóżka od strony Mike'a.
- Syn Louis'a.
- Lou ma syna?!
- Na to wygląda. Też się
zdziwiłam. Nigdy o tym nie wspominał.
- Może sam nie wiedział. - Zaśmiał
się po czym zwinnie wskoczył pod kołdrę, na wolne miejsce koło chłopca. -
Ciekawe kto jest matką.
- Mhmmm...
- Wiesz?
- Co? Nie, nie. - Zaprzeczyłam
szybko
- Wszystko okej?
- Tak. Czemu niby miało by być coś
nie tak?
- Nie wiem. - Przerwał jakby
zastanawiając się nad odpowiedzią - Jakoś dziwnie się zachowujesz.
- To... To pewnie nerwy... Z Sahrą
nadal nie wybrałyśmy makijażu i wiesz... Pewnie dlatego. Nie zrozumiesz, to
babskie sprawy.
- Wiesz, z grzeczności nawet nie
będę próbował. - Zaśmiał się
- Idę pod prysznic, ty rób co
chcesz. Nie wnikam. - Oznajmiłam, tym samym chwytając w drodze piżamę
- Co zechcę?
- Nie bierz Styles wszystkiego tak
dosłownie, bo zginiesz. - Sprostowałam, na co on tylko pokazał mi język.
Weszłam do łazienki, gdzie już od
progu zaczęłam z siebie ściągać ubrania.
Po chwili już stałam w strumieniu
gorącej wody, która dzięki Bogu szybko mnie rozgrzała po tym lodowatym dniu.
Po dwudziestu minutach, tak
przypuszczam, wróciłam do chłopaków w pełni gotowa do spania.
Mike jednak już nie spał. Był
przerażony. Z kolei w oczach Harry'ego nie widziałam niczego innego oprócz
złości.
- Zamierzałaś mi powiedzieć, że to
Maya jest jego matką? - wysyczał przez zęby
- Harry, to nie jest takie proste
jak ci się wydaje.
- Nie jest proste? Nie jest
proste?! Do cholery! Co jest w tym takiego trudnego!
- Chociażby twoja reakcja! -
krzyknęłam - Nie widzisz tego?! On jest przerażony! Skoro nadal tak bardzo
kochasz tą swoją Mayę, to może ją powinieneś prosić o tłumaczenie!
- Dobrze wiesz, że ona jest już
dla mnie tylko i wyłącznie przeszłością!
Poczułam jak małe rączki owijają
się wokół mojej nogi. Przykucnęłam przed chłopcem i pocieszająco pogłaskałam go
po głowie.
- Przepraszam, nie chciałem
żebyście się przeze mnie kłócili.
- To nie twoja wina, Mike. Oxford
najwyraźniej nam nie służy. - Oznajmiłam znacząco patrząc na Styles'a - W
przeciągu dwóch dni pokłóciliśmy się więcej razy niż ja ze swoim bratem przez
całe swoje życie.
- A ile lat ma twój brat? -
zapytał jakby nieco rozweselony, co wywołało u mnie blady uśmiech
- Harry, wyjdź. Chyba nie mamy już
żadnych tematów do rozmowy. - Powiedziałam, spoglądając na niego. Był już
jednak spokojniejszy niż chwilę temu. Bez słowa sprzeciwu wykonał moją prośbę.
- Wskakuj do łóżka, to opowiem ci
o moim rodzeństwie jak chcesz. - Uśmiechnęłam się. Chłopiec od razu popędził
pod kołdrę - Ogólnie mam dwóch braci i dwie siostry. Lucy jest najstarsza z nas
wszystkich. Ma syna, mniej więcej w twoim wieku. Ma na imię Brian. - Zaśmiałam
się na wspomnienie, które pojawiło się w mojej głowie - Brad ma osiemnastkę na
karku, z kolei Ethan i Alice są bliźniakami i mają po dziesięć lat. Myślę, że
szybko byś się z nimi zaprzyjaźnił. No a najbardziej to chyba z Brian'em. -
Kontynuowałam. Mike w ogóle mi nie przeszkadzał. Słuchał uważnie tego co do
niego mówiłam. Po jakiejś godzinie zasnął.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi,
na które dosłownie złość wzrosła do maksimum. Nie miałam ochoty słuchać tych
wszystkich tłumaczeń. Miałam jednym słowem dosyć tych jego zmiennych nastrojów.
Zachowywał się gorzej niż kobieta w ciąży!
Jednak tym razem to nie Harry
postanowił mnie odwiedzić.
- Chcesz zrobić coś szalonego, ale
w pewnym sensie zabronionego? - zapytał z błyskiem adrenaliny w jego
niebieskich oczach
- Jose, o czym ty do cholery
mówisz?
- Wchodzisz w to, czy nie?
- Dawaj Mel! Nie daj się prosić. -
Usłyszałam głos Sahry, która chwilę później już stała w moim pokoju - Co u
ciebie w łóżku robi mały chłopiec?
- Długo by mówić. - Oznajmiłam
- No to idziesz, czy nie? -
dopytywał zniecierpliwiony blondyn.
Spojrzałam na ich dwójkę pytająco.
Jednak szybko się otrząsnęłam i podjęłam decyzję.
- Żyje się tylko raz. -
Powiedziałam z uśmiechem tym samym wykramażając się spod pierzyny.
- Masz ze sobą jakąś sukienkę.
Taką wiesz... Seksi? - zapytała przyjaciółka
- Mam tylko tą czarną przed
kolano, z długim rękawem i dekoltem. - Odpowiedziałam, pokazując jej ubranie
- Idealna! I masz czerwone
szpilki! Kobieto, ty chyba jesteś jasnowidzem! - prawie że pisnęła ze szczęścia
- Jose, my idziemy do mnie. Za pół godziny spotykamy się na dole. - Zarządziła,
po czym pociągnęła mnie za sobą do pokoju, dodatkowo zabierając coś jeszcze z
mojej szafy. - Masz. Ubieraj to. - Oznajmiła wręczając mi komplet czarnej
bielizny - Nie mówiłaś, że masz w swojej szafie takie czadowe rzeczy. -
Zaśmiała się, znacząco poruszając brwiami
- Wiesz, ja sama nie wiem co w
niej mam. - Odpowiedziałam, wciskając się już w sukienkę
- Słyszeliśmy z Jose, że znowu
kłóciliście się z panem Aroganckim Kontrolerem.
- A daj mi spokój. - Westchnęłam
podchodząc do toaletki i zaczynając robić delikatny makijaż
- O co poszło tym razem? -
dopytywała krzątając się po pokoju
- Dużo by mówić, to po pierwsze, a
po drugie mam zamiar się dobrze bawić i nie chcę żeby rozmowa o Harry'm psuła
mi tą super zapowiadającą się noc.
- Nareszcie mówisz jak normalna
dziewczyna, a nie jakaś zakochana nastolatka. - Zaśmiała się - Czerwona będzie
idealna. - Doradziła kiedy zauważyła mój dylemat nad wyborem szminki.
Podkreśliłam nią usta, po czym
spojrzałam na przyjaciółkę, która miała na sobie neonową, żółtą sukienkę bez
ramion, przed kolano.Włosy zaczesała na bok i podpięła, dzięki czemu jej długie
pasma pozostawały na jednej stronie. W moje z kolei wtarła odrobinę pianki i
pozostawiła w nieładzie.
- No to idziemy się zabawić...
-------------------------------------------------
Follow on tt:
Chcesz prowadzić konto jakiejś postaci? skontaktuj się ze mną na tt :) (alwayscoldhands)
+ uruchomiłam ponownie swojego ask'a więc jeśli macie jakieś pytania do mnie lub do opowiadania, PISZCIE :) Ask meeeee
Moje skarbeńki najdroższe i najsłodsze pod słońcem, na całym świecie kochania moje :)))) Dla wszystkich, którzy jeszcze nie wiedzą... ROZDZIAŁY DODAJĘ CO TYDZIEŃ W SOBOTY :)))) WIĘC JEŚLI DODAM ROZDZIAŁ DZISIAJ, KOLEJNY POJAWI SIĘ DOPIERO ZA TYDZIEŃ x
Koooooocham was x
Na Fanfictions & One - Shots możecie również zadawać pytania postaciom z DA :) Jeżeli chcecie, piszcie pytania + do kogo ono jest x
Dobra... no to tak... Wczoraj opublikowałam pierwszy rozdział OMN (tłumaczenie). Tym samym przeniosłam go na TM :) znajdziecie je tu. Wpadnijcie :) może akurat wam przypadnie do gustu ^^
I mam do was jeszcze jedną sprawę. Jeżeli byście chcieli (i tak pewnie nie, no ale się zapytam) mogłabym zrobić takiego świąteczno/formalnego tc... Formalnego to znaczy, że odpowiadałabym na pytania jakie byście mieli do opowiadania/opowiadań :) Jeśli będzie ktoś chętny, zrobię. Jak nie, trudno x
Love ya x
-------------------------------------------------
Follow on tt:
Chcesz prowadzić konto jakiejś postaci? skontaktuj się ze mną na tt :) (alwayscoldhands)
+ uruchomiłam ponownie swojego ask'a więc jeśli macie jakieś pytania do mnie lub do opowiadania, PISZCIE :) Ask meeeee
Koooooocham was x
Na Fanfictions & One - Shots możecie również zadawać pytania postaciom z DA :) Jeżeli chcecie, piszcie pytania + do kogo ono jest x
Dobra... no to tak... Wczoraj opublikowałam pierwszy rozdział OMN (tłumaczenie). Tym samym przeniosłam go na TM :) znajdziecie je tu. Wpadnijcie :) może akurat wam przypadnie do gustu ^^
I mam do was jeszcze jedną sprawę. Jeżeli byście chcieli (i tak pewnie nie, no ale się zapytam) mogłabym zrobić takiego świąteczno/formalnego tc... Formalnego to znaczy, że odpowiadałabym na pytania jakie byście mieli do opowiadania/opowiadań :) Jeśli będzie ktoś chętny, zrobię. Jak nie, trudno x
Love ya x
Jej pierwsza! To się porobiło z tym synem,ale proszę niech oni się pogodzą i będą razem.
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial :) czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńMyy super rozdział <3 xx
OdpowiedzUsuńMyślę że na prawdę myślę że dobrze piszesz
Dużo miłości xx
Jeju niesamowity ! Nie mogę się doczekać, pewnie bd jakaś akcja z Mayą. Jestem tego pewna ! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to.
OdpowiedzUsuńNie pomyslałam ze bd to syn May.
@JustinePayne81
Cudowny rozdział ! Kocham Cię za to opowiadanie <33
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje za informowanie ;** Czekam na następny !! :))
@klaudia_0304
Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji :O, ale pomimo tego podoba mi się! Twój blog nie jest taki zwyczajny, że tylko miłość pomiędzy główną bohaterka a Harrym. A sposób w jaki piszesz mnie powala, niby zwyczajnie a jednak jak czytam rozdziały to mam od razu ochotę na więcej, przez co cierpię, ponieważ muszę czekać aż tydzień żeby dowiedzieć się co będzie dalej. Uwielbiam reakcje Mel-Harry.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny <3
+ zapraszam do mnie :)
Oh yeah, rozdział dla mnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
A co do rozdziału to taki afsdahfasghdfahgsda. no wiesz. haha. i przepraszam za to, że się pomyliłam z tym tłumaczeniem, hahahahah XD
@dinozarauhl / Kaśka. ay luvv yaa.
wooow
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam sie że mały będzie synem Louisa a co dopiero synkiem Maya'i o.O
kocham jak piszesz
i jestem ciekawa co Sarah i Jose wymyślili xd
Nominowałam Cię do LIEBSTER AWARDS !
OdpowiedzUsuńszczegóły znajdziesz na onedirectionworld-1d.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWeszlam wczoraj i zaczęłam czytać od początku i wynik jest taki że mam dzisiaj sprawdzian i nic nie umiem xD To co stworzyłas to cos niesamowitego!! Tylko nie wiem dlaczego jest tu tak mało komentarzy bo opowiadanie jest naprawde na najwyższym poziomie!! CUDO!! inaczej sie tego opisać nie da! Muszę zacząć polecać tego bloga innym bo zbyt mało osób o nim wie!(lub nie komentuje ) To co do tej pory napisałas jest mega realistycze a twój styl pisania sprawił że nawet nie wiem gdzie uciekł mi czas :*
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
@MyBooBear_xx