piątek, 11 października 2013

Chapter 1.

UWAGA!
Ważna informacja pod postem!
Przeczytajcie.
Proszę.

- Melanie! Ileż można czekać! Stolik trzeci sam się nie posprząta! - krzyknęła Jessey
- Podłoga w magazynie sama też się nie umyje! - zawtórowała jej siostra bliźniaczka
- A to latte nadal niegotowe?! Skąd ty żeś się urwała?!
Melanie, zrób to! Melanie, zrób tamto! Umyj podłogę! Zrób kawę! Obsłuż klientów! Wydaj rachunek!
Zajmij się najlepiej wszystkim!
Tak oto wygląda każdy dzień Melanie Grey w pracy. Czyli każdy mój dzień pracy.
Dlaczego robię za człowieka orkiestrę w Sweet Heaven? Bo jestem jej najbiedniejszym pracownikiem. Jessey, Pola i Tom są dziećmi właściciela kawiarni. Są w zasadzie jedyną taką instytucją w Holmes Chapel, przez co zbijają na niej miliony.
Pewnie zastanawia was to, dlaczego nie odejdę.
W naszym miasteczku dostać jakąkolwiek pracę graniczy z cudem. Chodzi mi tu o pracę dla młodych ludzi, takich jak ja. No bo błagam... Kto chciałby zatrudnić taką błahą dziewiętnastolatkę, którą jestem. Ni to ładna, ni to szczupła. Jedynie co to inteligentna, ale... Kto w dzisiejszych czasach patrzy na wykształcenie...
Pieniądze są mi potrzebne. I to bardzo.
Moi rodzice prowadzą mały sklepik spożywczy. Cała wypłata idzie na nasze wyżywienie. Mówiąc nasze mam na myśli mnie, rodziców, rodzeństwo oraz syna mojej siostry - Brian’a.
Lucy przeznacza swoją całą wypłatę na leki oraz rehabilitację syna. Brian ma zanik mięśni.
Z kolei Brad zbiera na studia, dlatego też musiałam odłożyć swoje marzenia na dalszy plan i zacząć pracować na wszelkie opłaty typu woda, prąd, gaz itp.
Nie mam rodzinie tego za złe. Broń Boże. Dla nich jestem w stanie zrobić wszystko. Nieważne czy będę się musiała poświęcać, czy też nie.
- Halo! Ogłuchłaś, czy jak!? - krzyknęła Pola, tym samym wytrącając mnie z zamyślenia - Podłoga w magazynie jest brudna. Można się tam zabić. Czy w końcu łaskawie ją umyjesz?
- Oczywiście. Już tam idę. Przecież to dla mnie czysta przyjemność. - Odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem, po czym przeszłam na zaplecze, aby je posprzątać.
Oczywiście moi pracodawcy nie wiedzieli o moich problemach rodzinnych. Po pierwsze, mało by ich to interesowało, ponieważ są typami ludzi, którzy martwią się tylko i wyłącznie o siebie, a po drugie, to nie jest ich sprawa. Nie oczekuję od nich łaski i litości. Jest dobrze tak jak jest. Może się tu mną pomiata, ale przynajmniej są z tego dobre zarobki, dzięki którym mogę zapewnić rodzinie w miarę godne życie.
Skończyłam układać kartony, które nie zostały tknięte chyba od ostatniej dostawy. Pozamiatałam wszystkie możliwe śmieci z podłogi, którą następnie wyczyściłam na błysk.
Odstawiłam wiadro wraz z resztą przyborów i akcesoriów do kanciapy, aby po chwili wyręczyć w pracy Jessey i Polę, które zapewne urządziły sobie codzienną, popołudniową przerwę w największych godzinach szczytu.
Sprytne, mądre, skuteczne.
- To jest szarlotka dla dwójki. Herbata idzie do piątki, a espresso do jedynki. - Oznajmił Tom, następnie zabierając się za robotę kolejnego napoju.
On jako jedyny traktował mnie w miarę godnie. Czasem mi pomagał, czasem wyręczał. Miałam wrażenie, że był jedynym mądrym bliźniakiem z całej trójki.
Gdy wręczyłam wszystkie zamówienia powróciłam za ladę, gdzie zaczęłam wycierać świeżo umyte naczynia.
Usłyszałam dźwięk dzwonka, który oznajmił, że mamy nowego klienta. Obydwoje z Tom’em podnieśliśmy na niego wzrok.
Chłopak z burzą loków. Nie wiele starszy ode mnie. Ubrany w ciemne, dżinsowe rurki, zwykły, biały T-shirt i czarny wiosenny płaszcz. Ściągając ciemne okulary ukazał swoje hipnotyzujące, szmaragdowe spojrzenie, któremu pewnie uległa już niejedna dziewczyna.
- Wow. - Usłyszałam głos koło siebie. W trybie natychmiastowym przeniosłam swój wzrok na barmana - Czy ty widzisz, kto właśnie wkroczył do naszej kawiarni?
- Jakiś cud chłopak?
- Cud chłopak to mało powiedziane. Harry Styles. Najsłynniejszy i najzdolniejszy fotograf młodego pokolenia. Jego ojciec posiada najlepsze agencje modelek na całym świecie. On zapewne też jest właścicielem niejednej z nich. Nie przypuszczałem, że przywieje go na takie wygwizdowo, w jakim mieszkamy.
- Z tego co wiem to on też pochodzi z Holmes Chapel. - Skomentowałam, ponownie na niego spoglądając. Lustrował lokal zapewnie w poszukiwaniu jakiegoś wolnego miejsca. Ostatecznie jego wzrok zatrzymał się na mnie. Powoli zaczął zmierzać w naszą srtonę - W takim razie ja idę do pana Smith’a. Coś czuję, że potrzebuje kolejnej porcji kawy. - Oznajmiłam, następnie chwytając srebrny dzbanek i ruszając w przeciwnym kierunku niż nasz nowy klient. Bardzo dobrze czułam na sobie jego wzrok. Dlaczego to musiało być takie krępujące?!
- Dzień dobry panie Smith. - Przywitałam się ciepło ze staruszkiem
- Och, witaj Melanie. Jak dobrze, że tym razem obsługuje mnie taka piękna i sympatyczna dziewczyna jak ty, a nie jedna z tych wstrętnych czarownic.
- Panie Smith... Nieładnie jest tak mówić o innych. - Zaśmiałam się, następnie nachylając nad jego uchem - Ale powiem coś panu w sekrecie. Jesteśmy w tej samej drużynie. Wiedźmy poleciały na sabat.
Na moje słowa mężczyzna parsknął śmiechem, na co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jego wzrok powędrował w kierunku lady gdzie Tom zapewne obsługiwał tego fotografa.
- Ten chłopak z bocianim gniazdem na głowie najwyraźniej ma do ciebie jakiś interes, bo patrzy się na ciebie jakby był o mnie zazdrosny.
- Niech pan nawet tak nie żartuje. - Zaśmiałam się
- No to zobacz sama. Och, ma szczęście młodzieniec. Ja osobiście sam bym się z tobą umówił. Boże, tylko 50 lat mniej. Czy ja proszę o tak wiele? - oznajmił,wpatrując się błagalnie w sufit
- Mel! Telefon do ciebie! - krzyknął Tom
Pożegnałam się grzecznie ze staruszkiem i ruszyłam z powrotem za ladę. Gdy przeszłam koło Harry’ego, mimowolnie zadrżałam. Sam jego zapach potrafił doprowadzić do śmierci z powodu niesamowitych papilacji serca.
- Halo? - zapytałam, jednocześnie przechodząc ze słuchawką na zaplecze
- Melanie, Brian jest w szpitalu.- Usłyszałam wystraszony głos siosty
- Jak to? Lucy, co się stało?
- Byliśmy dzisiaj na rehabilitacji. Pracował dzielnie, jak zwykle, ale lekarze stwierdzili, że trzeba go zatrzymać na badania. Nie chcieli mi powiedzieć o co chodzi. Boję się, że coś mogło się pogorszyć. Mel, ja nie przeżyję jeśli coś mu się stanie.
- Luc... Spokojnie. Uspokój się. Może to tylko badania kontrolne. Może chcą zbadać tylko jego stan zdrowia, aby zareagować wcześniej, jeżeli byłoby coś nie tak.
- Proszę cię, przyjedź... - błagała, jednocześnie płacząc
- Zrobię wszysto co w mojej mocy. - Odpowiedziałam, po czym szybko się rozłączyłam.
Następnie powróciłam do swojej poprzedniej pracy. Przecież to było wiadome, że Tom mnie nie puści. Z każdą nowo wytartą szklanką, ręce trzęsły mi się jeszcze bardziej, co chłopak chyba zauważył.
- Co się stało? - zapytał, tym samym przykuwając moją uwagę
- Nic. Wszystko w porządku.
- I to dlatego ręce cię się trzęsą jak jakaś galaretka?
Westchnęłam na jego słowa. Odłożyłam ścierkę na blat i spojrzałam na klienta, który wszystkiemu się bacznie przysłuchiwał. Spuściłam wzrok, gdy ponownie zaczął mnie przeszywać swoim magicznym spojrzeniem.
- Czy... Mogę wyjść na godzinę? Góra dwie. Obiecuję, że wszystko odpracuję wieczorem.
- Wyjść gdzie?
- Muszę jechać do szpitala.
- Coś nie tak z twoimi rodzicami? - dopytywał
- Nie, nie. Z Brian’em. - Palnęłam, zupełnie nie zastanawiając się nad słowami. Niech to szlag!
- Przecież on ma dopiero 6 lat! - oburzył się
- Błagam cię, nie każ mi tego teraz tłumaczyć...
- Idź. - Oznajmił, jednocześnie powracając do przygotowania mrożonej czekolady
- Dzięki. Uwielbiam cię. - Uśmiechnęłam się, po czym pobiegłam na zaplecze gdzie tylko ściągnęłam z siebie fartuch, następnie porywając z wieszaka swój płaszcz.
- Uważaj, bo ci uwierzę. - Parsknął - Pozdrów siostrę.
- Pozdrowię, na pewno! - odkrzyknęłam zadowolona. Miałam już zamiar chwycić za klamkę, gdy zatrzymał mnie głęboki ochrypły głos
- Może cię podwieźć? - zaproponował brunet. Na jego słowa powoli się odwróciłam i spojrzałam prosto w jego szmaragdowe oczy. Były niesamowite.
- Emm... Ja... Dziękuję, ale... Dam sobie radę... Sama. - Wydukałam, po czym się odwróciłam i czym prędzej wyszłam z kawiarni o mały włos nie wpadając pod samochód
- Uważaj ciamajdo! - usłyszałam za sobą głos Tom’a, na którego nie za bardzo w tym momencie zwracałam uwagę.
Droga do szpitala zajęła mi około 20 minut. Już na samym wejściu dostrzegłam roztrzęsioną siostrę, która gdy tylko mnie zobaczyła, od razu rzuciła mi się w ramiona i zaniosła jeszcze większym płaczem.
- Ćsii... Lucy. Wszytko będzie w porządku. - Pocieszałam ją, jednocześnie głaszcząc po głowie - Musi być.
Po dosłownie kilku sekundach, z gabinetu wyszedł lekarz, trzymając Brian’a za rękę.
- Ciocia! - krzyknął mały tym samym podbiegając do mnie i wyciągając ręce ku górze. Bez wahania wzięłam go na ręce - Jak fajnie, że jesteś! Wracasz z nami?
- Nie kochanie. Muszę jeszcze wrócić do pracy, ale zobaczysz... Zanim się obejrzysz, już będę w domu. - Pocieszyłam go, na co jego małe rączki owinęły się wokół mojej szyi
- Nie ma się o co martwić. Brian jest zdrowym, silnym i dzielnym chłopakiem. Były to tylko badania kontrolne. Przepraszam, że tak panie wystraszyłem. - Wytłumaczył lekarz
- Najważniejsze, że wszystko jest w porządku. Dziękuję doktorze. Do zobaczenia.
- Do widzenia Lucy, Melanie. Cześć Brian. - Uśmiechnął się, po czym ponownie zniknął w swoim gabinecie
- No i widzisz. Mówiłam ci, że to nic poważnego.
- Dziękuję ci Mel. Za wszystko. - Oznajmiła, ocierając jedną z łez, która właśnie spłynęła po policzku - Nie wiem co byśmy zrobili gdyby nie ty. Poświęcasz się dla całej rodziny.
- Lucy, ja to robię z wielką przyjemnością. Rodzina jest dla mnie najważniejsza i zrobię wszystko aby tylko jej pomóc. Znasz mnie. - Zaśmiałam się - Jak było dzisiaj na ćwiczeniach, Brian? - zapytałam chłopczyka, z którym maszerowałam na rękach przez ulicę
- Jak zwykle. Trochę skakaliśmy na piłkach, później wyścigi. Nie uwierzysz ciociu, ale dzisiaj wygrałem! - wykrzyczał podekscytowany
- No to ci gratuluję. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem z ciebie dumna. A mama to już w ogóle. - Zaśmiałam się - Właśnie... Apropo mamy... Masz pozdrowienia od Tom’a. - zwróciłam się do siostry
- Oh... Emm... Pozdrów go też ode mnie.
- Jasne. - Zaśmiałam się, po czym powróciłam do rozmowy z siostrzeńcem - A pajacyki dzisiaj były?
- Tak. Zrobiłem aż 20. Dzisiaj też wchodziliśmy na drabinki. Podciągaliśmy do góry kolana. W ogóle było dzisiaj fajnie. Nie mogę się doczekać jutra. - Oznajmił z szerokim uśmiechem na ustach.
Nim się zorientowaliśmy, staliśmy już pod Sweet Heaven.
- Na prawdę musisz tam wracać? - zapytał zasmucony
- Niestety. Ale powiem ci coś w sekrecie. U mnie w pokoju, w szafce nocnej jest dla ciebie niespodzianka. Będę ciekawa tego czy ci się spodobała, więc na pewno wrócę szybciej. Co ty na to?
- Tak, tak! - krzyknął uradowany, następnie wyskakując z moich ramion - Mamo, mamo, chodź! Szybko!
- Melanie... - zaczęła, lecz ja szybko jej przerwałam
- To na prawdę drobiazg. Nic wielkiego. - Zaśmiałam się - A buziaka dostanę? - zapytałam, na co chłopiec dał mi krótkiego buziaka w policzek. Następnie ponownie zaczął ciągnąć Lucy za płaszcz, dlatego też była zmuszona ruszyć razem z synem do domu. Wymieniłyśmy się pożegnalnymi uśmiechami.
Poczekałam aż znikną za rogiem, po czym przebiegłam przez ulicę, aby wrócić do pracy.
Gdy tylko otworzyłam drzwi, uderzył mnie zapach świeżo mielonej kawy. Ludzi było już nieco mniej. Pana Smith’a także nie było. Zauważyłam dwie blondynki o kręconych włosach, które stały po obu stronach naszego słynnego klienta. Dosłownie rozbierały go wzrokiem.
- A ja? - dopytywała Pola, gdy chłopak skończył swój poprzedni wykład Bóg wie o czym
- Przecież jesteście bliźniaczkami. - Zaśmiał się, na co mój oddech uwiązł w gardle. Czy ktoś o tak idealnym głosie w ogóle ma prawo istnieć na tym świecie?
- Ale chcę usłyszeć jak mówisz to do mnie. - Rozmarzyła się, na co on tylko pokręcił głową z rozbawienia
- Uśmiech. To jest to co macie najpiękniejsze. Naturalne, blond loki. Dosłownie zapierają dech w piersiach. - Kontynuował - No a ja szczerze mówiąc mam straszną słabość do blondynek. Przyznaję się bez bicia. - Uśmiechnął się uwodzicielsko, a co Jessey i Pola dosłownie rozpłynęły się na ladzie
- A ja mam słabość do wysokich brunetów o kręconych włosach i szmaragdowych oczach. Jesteśmy dla siebie stworzeni. - Wtrąciła Jess
- Nie twierdzę, że nie. - Szepnął, patrząc prosto w jej oczy
- Jak Brian. - Wyrwał mnie z zamyślenia głos Tom’a
- W porządku. W porządku.
- Możesz mi w końcu powiedzieć o co chodzi?
Spojrzałam na trójkę siedzącą przed nami. Na tyle byli zajęci sobą, że mało co obchodził otaczający ich wokoło świat.
- Jest chory na zanik mięśni.
- Słucham?! - krzyknął tak głośno, że spojrzenia wszystkich zgromadzonych w kawiarni skierowały się na naszą dwójkę
- Tak. Drzyj się jeszcze głośniej.
- Dlaczego nic nie powiedziałaś? - dopytywał, tym samym potrząsając mną za ramiona
- Nie czułam takiej potrzeby. Przecież ja i tak tu tylko sprzątam... Robię za barmankę kelnerkę, księgową i Bóg wie za kogo jeszcze. Ale i tak te dwie puste lalki pomiatają mną gdzie popadnie. Faktycznie, jesteś jedyną osobą, która jako tako mnie tu traktuje, ale przecież dla ciebie też jestem jakąś pospolitą sprzątaczką. Nie potrzebuję litości. Dlatego niczego nie mówiłam. - Dokończyłam, po czym jak najszybciej udałam  się na zaplecze. - Idiotka. - Zaczęłam mówić sama do siebie. Z moich oczu zaczęły płynąć niepohamowanie łzy. Usłyszałam czyjeś kroki. Zapewne któreś przyszło oznajmić, że zostałam zwolniona. Ku mojemu zaskoczeniu do niczego takiego nie doszło.
Blondyn usiadł koło mnie i objął ramieniem.
- Nigdy nie uważałem cię za jakąś pospolitą sprzątaczkę. Od zawsze cię lubiłem. - Tłumaczył - Moje siostry nienawidzą cię za to, że jesteś od nich o stokroć ładniejsza.
- Nie prawda. - Szybko zaprzeczyłam
- Spójrz na nie. - Zaśmiał się - Tona makijażu, dopinane włosy, w dodatku kręcone lokówką.
- Nie... Nie gadaj! - oznajmiłam zaszokowana
- No błagam cię. Trójka bliźniąt i tylko jeden, który ma proste włosy? To dla niego tak się modelują.
- No i jest tego efekt.
- On łże jak pies! - krzyknął rozbawiony, na co ja także zaczęłam się śmiać
- Zrobiłam małe przedstawienie, prawda?
- Nikt nie zauważył. Nie przejmuj się. - Uśmiechnął się, po czym otarł z policzków moje łzy. - Chodź. Pomożesz mi za barem.
- Jasne. - Odpowiedziałam, po czym ściągnęłam z siebie płaszcz i ponownie założyłam na siebie firmowy fartuszek.
- Melanie zostajesz dzisiaj po godzinach! - oznajmiła wściekła Jessey, która aktualnie poprawiała swój makijaż - I to w dodatku za darmo!
- O nie moje drogie. Mel zostanie dzisiaj dłużej tylko i wyłącznie przez obiecane 15 minut, za które i tak jej zapłacimy.
- A co ty jej tak nagle bronisz?
- Ja zawsze jej broniłem, tylko wy za bardzo byłyście zajęte kręceniem swoich włosów. - Oznajmił na tyle głośno, że każdy kto znajdował się w kawiarni dowiedział się o najskrytszym sekrecie bliźniaczek. One tylko jeszcze bardziej się zaczerwieniły, po czym z wysoko podniesionymi głowami opuściły lokal.
Reszta dnia mijała w przyjemnej atmosferze. Razem z Tom’em idealnie daliśmy sobie radę z tłumem klientów, który z każdą godziną zaczynał maleć, aż w końcu kawiarnia była całkowicie pusta.
- Do zobaczenia. - Uśmiechnął się, po czym zmierzył ku wyjściu
- Tom! - krzyknęłam za nim, na co on szybko odwrócił się w moim kierunku - Po pierwsze, dzięki za dzisiaj, a po drugie, Lucy też cię pozdrawia.
- Po pierwsze, nie ma za co, a po drugie, tym razem ją ucałuj. - Zaśmiał się, po czym zniknął w ciemności ulicy.
Zaśmiałam się pod nosem na jego słowa. Chwyciłam ścierkę i zaczęłam czyścić blat baru. Następnie ruszyłam po wcześniej przygotowaną miskę z wodą, aby powycierać wszystkie stoliki. Niestety niespodziewanie na kogoś wpadłam, przez co znaczna część wody wylądowała na jego butach.
- Ja przepraszam. Ja nie chciałam. Ja... Po prostu... - zaczęłam mówić coraz to wolniej, gdy zdałam sobie sprawę kim była ta osoba. Powoli i ostrożnie podniosłam się z ziemi, tak że stałam z chłopakiem twarzą w twarz.


A/N: Hej!
Chciałam się z wami po pierwsze przywitać :) 
Nie jest to mój pierwszy blog... Kiedyś, dawno, dawno, ale to naprawdę baaaardzo dawno temu zaczęłam pisać bloga również o 1D. Oczywiście był on taki jak większość... Ja, Harry, miłość od pierwszego wejrzenia, kłótnia, rozstanie, powrót, ślub, dzieci i we lived together, happy forever and after.
Dosyć pospolity i nudny schemat xd
Nie twierdzę, że tutaj będzie inaczej. Oczywiście... Będzie big love, kłótnie (swoją drogą całkiem sporo), ALE... zrobię WSZYSTKO co w mojej mocy, aby was tym jednak zaciekawić ^^
W podstronie Dark Angel jest takie małe wprowadzenie do opowiadania. Nie musicie czytać, ale możecie :)
Co do postów, będą one dodawane regularnie. W każdą sobotę, co tydzień. Jeśli jednak chcecie być informowani od razu po publikacji żeby nie wchodzić na bloga 981798179871981 razy niepotrzebnie, napiszcie komentarz wraz ze swoją nazwą na tt (bądź jakiekolwiek inne źródło kontaktu) w podstronie Informowani.
Co do informacji... Zawszę będę je pisać pod postami, na których początku zawsze będzie prośba o przeczytanie tego co napisałam. (tak jak dzisiaj)
Co by tu jeszcze napisać... Hmmm... No ogólnie to chyba nic mi już do głowy ważnego nie przyjdzie :)
Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu i będziecie z przyjemnością odwiedzać bloga :)
ADIOS!
xxx
WARNING! 
Sprawdzałam błędy nie jeden raz, ale... Różnie to bywa. Jeśli jakiekolwiek się pojawią, PRZEPRASZAM! 

21 komentarzy :

  1. Świetny początek! Napewno będę stałym czytelnikiem! Zapraszam do mnie http://our-last-moment.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział! Kochanie, masz ogromny talent do pisania! :* Już na samym początku się wciągnęłam, więc nie ma mowy o tym, żebym kiedykolwiek przestała wchodzić na Twojego bloga. Czekam na kolejny rozdział. :)
    Chciałabym być również informowana @kasiak901
    Kocham Cię!! Xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. ahhhhh ! <3
    @im_marvellous

    OdpowiedzUsuń
  4. ijodlepśmua informuj mnie please @zlodziejmalin

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobre :) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej, świetny rozdział! Coś czuję że będę wpadać tu częściej hahah ;d

    btw. zapraszam na moje tłumaczenie FF o Hazzie :)
    http://bad-meets-good-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, ej zapowiada się świetnie. *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Aww świetnie się zapowiada informuj mnie @xilyhazzax ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się ciekawie, na pewno będę czytać :)
    mogłabyś mnie informować na asku? http://ask.fm/xxDirectioner69xx

    Zapraszam również na moje fanfiction :) unmasked-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Obiecałam, że wpadnę więc jestem :D
    Rozdział jest cudownyy ( oderwać się nie mogłam ) ! <3
    Dzięki że do mnie napisałaś ! ;**
    @klaudia_0304

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże, to jest wspaniałe! Skarbie, jestem z Ciebie taka dumna. :') czekam na nexta no! I wcale się nie obrażę jak wtrącisz tam mojego męża Horana, hihi. Żartuje oczywiście :* nie moge się doczekać soboty <3 mojego tt znasz więc informuj mnie, koniecznie! Dobra, bo się rozpisałam, love you.
    @suuunshine_

    OdpowiedzUsuń
  12. Dopiero udało mi sie dzisiaj przeczytac. To jest cudowne, masz talent. Bede czytac. ;)
    @agehhh

    OdpowiedzUsuń
  13. best imagin ever

    OdpowiedzUsuń
  14. narobię ci spamu ok?

    OdpowiedzUsuń
  15. this is story of my life

    OdpowiedzUsuń
  16. Boshe idealne <33 musze nadrobic zaleglosci i wszystko przeczytac - Emili

    OdpowiedzUsuń
  17. 1. kanciapa . XD
    2. nie można byc "jedynym mądrym bliźniakiem z całej trójki" - to są wtedy trojaczki! XD
    3. "trójka bliźniąt" to w sumie 6 osób, wiesz o tym? XD

    ale ogólnie jest fajnie, taka trochę historia Kopciuszka, prawda? ;)
    całusy, Ś.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wow *-*
    Świetny i przede wszystkim oryginalny pomysł. Fajnie się czyta i baaardzo wciąga. Szkoda, że tak późno na niego trafiłam, ale od razu zacznę kolejne części :)
    Zapraszam do mnie
    http://imaginy-1dbyme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Żałuję że tak póżno znalazłam tą stronę, bo to opowiadanie jest świetne i na pewno będę czytać do końca :)

    OdpowiedzUsuń