UWAGA!
Ważna informacja pod postem!
Przeczytajcie.
Proszę.
- Melanie! Ileż można
czekać! Stolik trzeci sam się nie posprząta! - krzyknęła Jessey
- Podłoga w magazynie
sama też się nie umyje! - zawtórowała jej siostra bliźniaczka
- A to latte nadal niegotowe?! Skąd ty żeś się
urwała?!
Melanie, zrób to! Melanie, zrób tamto! Umyj podłogę! Zrób kawę! Obsłuż
klientów! Wydaj rachunek!
Zajmij się najlepiej
wszystkim!
Tak oto wygląda każdy
dzień Melanie Grey w pracy. Czyli każdy mój dzień pracy.
Dlaczego robię za człowieka orkiestrę w Sweet Heaven? Bo jestem jej najbiedniejszym
pracownikiem. Jessey, Pola i Tom są dziećmi właściciela kawiarni. Są w zasadzie
jedyną taką instytucją w Holmes Chapel, przez co zbijają na niej miliony.
Pewnie zastanawia was
to, dlaczego nie odejdę.
W naszym miasteczku
dostać jakąkolwiek pracę graniczy z cudem. Chodzi mi tu o pracę dla młodych
ludzi, takich jak ja. No bo błagam... Kto chciałby zatrudnić taką błahą dziewiętnastolatkę,
którą jestem. Ni to ładna, ni to szczupła. Jedynie co to inteligentna, ale...
Kto w dzisiejszych czasach patrzy na wykształcenie...
Pieniądze są mi
potrzebne. I to bardzo.
Moi rodzice prowadzą mały
sklepik spożywczy. Cała wypłata idzie na nasze wyżywienie. Mówiąc nasze mam na myśli mnie, rodziców, rodzeństwo
oraz syna mojej siostry - Brian’a.
Lucy przeznacza swoją całą
wypłatę na leki oraz rehabilitację syna. Brian ma zanik mięśni.
Z kolei Brad zbiera na
studia, dlatego też musiałam odłożyć swoje marzenia na dalszy plan i zacząć
pracować na wszelkie opłaty typu woda, prąd, gaz itp.
Nie mam rodzinie tego za
złe. Broń Boże. Dla nich jestem w stanie zrobić wszystko. Nieważne czy będę się
musiała poświęcać, czy też nie.
- Halo! Ogłuchłaś, czy
jak!? - krzyknęła Pola, tym samym wytrącając mnie z zamyślenia - Podłoga w
magazynie jest brudna. Można się tam zabić. Czy w końcu łaskawie ją umyjesz?
- Oczywiście. Już tam idę.
Przecież to dla mnie czysta przyjemność. - Odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem,
po czym przeszłam na zaplecze, aby je posprzątać.
Oczywiście moi
pracodawcy nie wiedzieli o moich problemach rodzinnych. Po pierwsze, mało by
ich to interesowało, ponieważ są typami ludzi, którzy martwią się tylko i wyłącznie
o siebie, a po drugie, to nie jest ich sprawa. Nie oczekuję od nich łaski i
litości. Jest dobrze tak jak jest. Może się tu mną pomiata, ale przynajmniej są
z tego dobre zarobki, dzięki którym mogę zapewnić rodzinie w miarę godne życie.
Skończyłam układać
kartony, które nie zostały tknięte chyba od ostatniej dostawy. Pozamiatałam
wszystkie możliwe śmieci z podłogi, którą następnie wyczyściłam na błysk.
Odstawiłam wiadro wraz z
resztą przyborów i akcesoriów do kanciapy, aby po chwili wyręczyć w pracy
Jessey i Polę, które zapewne urządziły sobie codzienną, popołudniową przerwę w
największych godzinach szczytu.
Sprytne, mądre,
skuteczne.
- To jest szarlotka dla
dwójki. Herbata idzie do piątki, a espresso
do jedynki. - Oznajmił Tom, następnie zabierając się za robotę kolejnego
napoju.
On jako jedyny traktował
mnie w miarę godnie. Czasem mi pomagał, czasem wyręczał. Miałam wrażenie, że był
jedynym mądrym bliźniakiem z całej trójki.
Gdy wręczyłam wszystkie
zamówienia powróciłam za ladę, gdzie zaczęłam wycierać świeżo umyte naczynia.
Usłyszałam dźwięk
dzwonka, który oznajmił, że mamy nowego klienta. Obydwoje z Tom’em podnieśliśmy
na niego wzrok.
Chłopak z burzą loków.
Nie wiele starszy ode mnie. Ubrany w ciemne, dżinsowe rurki, zwykły, biały
T-shirt i czarny wiosenny płaszcz. Ściągając ciemne okulary ukazał swoje
hipnotyzujące, szmaragdowe spojrzenie, któremu pewnie uległa już niejedna
dziewczyna.
- Wow. - Usłyszałam głos
koło siebie. W trybie natychmiastowym przeniosłam swój wzrok na barmana - Czy
ty widzisz, kto właśnie wkroczył do naszej kawiarni?
- Jakiś cud chłopak?
- Cud chłopak to mało
powiedziane. Harry Styles. Najsłynniejszy i najzdolniejszy fotograf młodego
pokolenia. Jego ojciec posiada najlepsze agencje modelek na całym świecie. On
zapewne też jest właścicielem niejednej z nich. Nie przypuszczałem, że
przywieje go na takie wygwizdowo, w jakim mieszkamy.
- Z tego co wiem to on
też pochodzi z Holmes Chapel. - Skomentowałam, ponownie na niego spoglądając.
Lustrował lokal zapewnie w poszukiwaniu jakiegoś wolnego miejsca. Ostatecznie
jego wzrok zatrzymał się na mnie. Powoli zaczął zmierzać w naszą srtonę - W
takim razie ja idę do pana Smith’a. Coś czuję, że potrzebuje kolejnej porcji
kawy. - Oznajmiłam, następnie chwytając srebrny dzbanek i ruszając w przeciwnym
kierunku niż nasz nowy klient. Bardzo dobrze czułam na sobie jego wzrok.
Dlaczego to musiało być takie krępujące?!
- Dzień dobry panie
Smith. - Przywitałam się ciepło ze staruszkiem
- Och, witaj Melanie.
Jak dobrze, że tym razem obsługuje mnie taka piękna i sympatyczna dziewczyna
jak ty, a nie jedna z tych wstrętnych czarownic.
- Panie Smith... Nieładnie
jest tak mówić o innych. - Zaśmiałam się, następnie nachylając nad jego uchem -
Ale powiem coś panu w sekrecie. Jesteśmy w tej samej drużynie. Wiedźmy poleciały
na sabat.
Na moje słowa mężczyzna
parsknął śmiechem, na co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jego
wzrok powędrował w kierunku lady gdzie Tom zapewne obsługiwał tego fotografa.
- Ten chłopak z bocianim
gniazdem na głowie najwyraźniej ma do ciebie jakiś interes, bo patrzy się na
ciebie jakby był o mnie zazdrosny.
- Niech pan nawet tak
nie żartuje. - Zaśmiałam się
- No to zobacz sama.
Och, ma szczęście młodzieniec. Ja osobiście sam bym się z tobą umówił. Boże,
tylko 50 lat mniej. Czy ja proszę o tak wiele? - oznajmił,wpatrując się błagalnie
w sufit
- Mel! Telefon do
ciebie! - krzyknął Tom
Pożegnałam się grzecznie
ze staruszkiem i ruszyłam z powrotem za ladę. Gdy przeszłam koło Harry’ego,
mimowolnie zadrżałam. Sam jego zapach potrafił doprowadzić do śmierci z powodu
niesamowitych papilacji serca.
- Halo? - zapytałam,
jednocześnie przechodząc ze słuchawką na zaplecze
- Melanie, Brian jest w
szpitalu.- Usłyszałam wystraszony głos siosty
- Jak to? Lucy, co się
stało?
- Byliśmy dzisiaj na
rehabilitacji. Pracował dzielnie, jak zwykle, ale lekarze stwierdzili, że
trzeba go zatrzymać na badania. Nie chcieli mi powiedzieć o co chodzi. Boję się,
że coś mogło się pogorszyć. Mel, ja nie przeżyję jeśli coś mu się stanie.
- Luc... Spokojnie.
Uspokój się. Może to tylko badania kontrolne. Może chcą zbadać tylko jego stan
zdrowia, aby zareagować wcześniej, jeżeli byłoby coś nie tak.
- Proszę cię, przyjedź...
- błagała, jednocześnie płacząc
- Zrobię wszysto co w
mojej mocy. - Odpowiedziałam, po czym szybko się rozłączyłam.
Następnie powróciłam do
swojej poprzedniej pracy. Przecież to było wiadome, że Tom mnie nie puści. Z każdą
nowo wytartą szklanką, ręce trzęsły mi się jeszcze bardziej, co chłopak chyba
zauważył.
- Co się stało? - zapytał,
tym samym przykuwając moją uwagę
- Nic. Wszystko w porządku.
- I to dlatego ręce cię
się trzęsą jak jakaś galaretka?
Westchnęłam na jego słowa.
Odłożyłam ścierkę na blat i spojrzałam na klienta, który wszystkiemu się
bacznie przysłuchiwał. Spuściłam wzrok, gdy ponownie zaczął mnie przeszywać
swoim magicznym spojrzeniem.
- Czy... Mogę wyjść na
godzinę? Góra dwie. Obiecuję, że wszystko odpracuję wieczorem.
- Wyjść gdzie?
- Muszę jechać do
szpitala.
- Coś nie tak z twoimi
rodzicami? - dopytywał
- Nie, nie. Z Brian’em.
- Palnęłam, zupełnie nie zastanawiając się nad słowami. Niech to szlag!
- Przecież on ma dopiero
6 lat! - oburzył się
- Błagam cię, nie każ mi
tego teraz tłumaczyć...
- Idź. - Oznajmił,
jednocześnie powracając do przygotowania mrożonej czekolady
- Dzięki. Uwielbiam cię.
- Uśmiechnęłam się, po czym pobiegłam na zaplecze gdzie tylko ściągnęłam z
siebie fartuch, następnie porywając z wieszaka swój płaszcz.
- Uważaj, bo ci uwierzę.
- Parsknął - Pozdrów siostrę.
- Pozdrowię, na pewno! -
odkrzyknęłam zadowolona. Miałam już zamiar chwycić za klamkę, gdy zatrzymał
mnie głęboki ochrypły głos
- Może cię podwieźć? -
zaproponował brunet. Na jego słowa powoli się odwróciłam i spojrzałam prosto w
jego szmaragdowe oczy. Były niesamowite.
- Emm... Ja... Dziękuję,
ale... Dam sobie radę... Sama. - Wydukałam, po czym się odwróciłam i czym prędzej
wyszłam z kawiarni o mały włos nie wpadając pod samochód
- Uważaj ciamajdo! - usłyszałam
za sobą głos Tom’a, na którego nie za bardzo w tym momencie zwracałam uwagę.
Droga do szpitala zajęła
mi około 20 minut. Już na samym wejściu dostrzegłam roztrzęsioną siostrę, która
gdy tylko mnie zobaczyła, od razu rzuciła mi się w ramiona i zaniosła jeszcze
większym płaczem.
- Ćsii... Lucy. Wszytko
będzie w porządku. - Pocieszałam ją, jednocześnie głaszcząc po głowie - Musi być.
Po dosłownie kilku
sekundach, z gabinetu wyszedł lekarz, trzymając Brian’a za rękę.
- Ciocia! - krzyknął mały
tym samym podbiegając do mnie i wyciągając ręce ku górze. Bez wahania wzięłam
go na ręce - Jak fajnie, że jesteś! Wracasz z nami?
- Nie kochanie. Muszę
jeszcze wrócić do pracy, ale zobaczysz... Zanim się obejrzysz, już będę w domu.
- Pocieszyłam go, na co jego małe rączki owinęły się wokół mojej szyi
- Nie ma się o co martwić.
Brian jest zdrowym, silnym i dzielnym chłopakiem. Były to tylko badania
kontrolne. Przepraszam, że tak panie wystraszyłem. - Wytłumaczył lekarz
- Najważniejsze, że
wszystko jest w porządku. Dziękuję doktorze. Do zobaczenia.
- Do widzenia Lucy,
Melanie. Cześć Brian. - Uśmiechnął się, po czym ponownie zniknął w swoim
gabinecie
- No i widzisz. Mówiłam
ci, że to nic poważnego.
- Dziękuję ci Mel. Za
wszystko. - Oznajmiła, ocierając jedną z łez, która właśnie spłynęła po policzku
- Nie wiem co byśmy zrobili gdyby nie ty. Poświęcasz się dla całej rodziny.
- Lucy, ja to robię z
wielką przyjemnością. Rodzina jest dla mnie najważniejsza i zrobię wszystko aby
tylko jej pomóc. Znasz mnie. - Zaśmiałam się - Jak było dzisiaj na ćwiczeniach,
Brian? - zapytałam chłopczyka, z którym maszerowałam na rękach przez ulicę
- Jak zwykle. Trochę
skakaliśmy na piłkach, później wyścigi. Nie uwierzysz ciociu, ale dzisiaj wygrałem!
- wykrzyczał podekscytowany
- No to ci gratuluję.
Nawet nie wiesz jak bardzo jestem z ciebie dumna. A mama to już w ogóle. - Zaśmiałam
się - Właśnie... Apropo mamy... Masz pozdrowienia od Tom’a. - zwróciłam się do
siostry
- Oh... Emm... Pozdrów
go też ode mnie.
- Jasne. - Zaśmiałam się,
po czym powróciłam do rozmowy z siostrzeńcem - A pajacyki dzisiaj były?
- Tak. Zrobiłem aż 20.
Dzisiaj też wchodziliśmy na drabinki. Podciągaliśmy do góry kolana. W ogóle było
dzisiaj fajnie. Nie mogę się doczekać jutra. - Oznajmił z szerokim uśmiechem na
ustach.
Nim się zorientowaliśmy,
staliśmy już pod Sweet Heaven.
- Na prawdę musisz tam
wracać? - zapytał zasmucony
- Niestety. Ale powiem
ci coś w sekrecie. U mnie w pokoju, w szafce nocnej jest dla ciebie
niespodzianka. Będę ciekawa tego czy ci się spodobała, więc na pewno wrócę
szybciej. Co ty na to?
- Tak, tak! - krzyknął
uradowany, następnie wyskakując z moich ramion - Mamo, mamo, chodź! Szybko!
- Melanie... - zaczęła,
lecz ja szybko jej przerwałam
- To na prawdę drobiazg.
Nic wielkiego. - Zaśmiałam się - A buziaka dostanę? - zapytałam, na co chłopiec
dał mi krótkiego buziaka w policzek. Następnie ponownie zaczął ciągnąć Lucy za
płaszcz, dlatego też była zmuszona ruszyć razem z synem do domu. Wymieniłyśmy
się pożegnalnymi uśmiechami.
Poczekałam aż znikną za
rogiem, po czym przebiegłam przez ulicę, aby wrócić do pracy.
Gdy tylko otworzyłam
drzwi, uderzył mnie zapach świeżo mielonej kawy. Ludzi było już nieco mniej.
Pana Smith’a także nie było. Zauważyłam dwie blondynki o kręconych włosach,
które stały po obu stronach naszego słynnego klienta. Dosłownie rozbierały go
wzrokiem.
- A ja? - dopytywała
Pola, gdy chłopak skończył swój poprzedni wykład Bóg wie o czym
- Przecież jesteście bliźniaczkami.
- Zaśmiał się, na co mój oddech uwiązł w gardle. Czy ktoś o tak idealnym głosie
w ogóle ma prawo istnieć na tym świecie?
- Ale chcę usłyszeć jak
mówisz to do mnie. - Rozmarzyła się, na co on tylko pokręcił głową z
rozbawienia
- Uśmiech. To jest to co
macie najpiękniejsze. Naturalne, blond loki. Dosłownie zapierają dech w
piersiach. - Kontynuował - No a ja szczerze mówiąc mam straszną słabość do
blondynek. Przyznaję się bez bicia. - Uśmiechnął się uwodzicielsko, a co Jessey
i Pola dosłownie rozpłynęły się na ladzie
- A ja mam słabość do
wysokich brunetów o kręconych włosach i szmaragdowych oczach. Jesteśmy dla
siebie stworzeni. - Wtrąciła Jess
- Nie twierdzę, że nie.
- Szepnął, patrząc prosto w jej oczy
- Jak Brian. - Wyrwał
mnie z zamyślenia głos Tom’a
- W porządku. W porządku.
- Możesz mi w końcu
powiedzieć o co chodzi?
Spojrzałam na trójkę
siedzącą przed nami. Na tyle byli zajęci sobą, że mało co obchodził otaczający
ich wokoło świat.
- Jest chory na zanik mięśni.
- Słucham?! - krzyknął
tak głośno, że spojrzenia wszystkich zgromadzonych w kawiarni skierowały się na
naszą dwójkę
- Tak. Drzyj się jeszcze
głośniej.
- Dlaczego nic nie
powiedziałaś? - dopytywał, tym samym potrząsając mną za ramiona
- Nie czułam takiej
potrzeby. Przecież ja i tak tu tylko sprzątam... Robię za barmankę kelnerkę,
księgową i Bóg wie za kogo jeszcze. Ale i tak te dwie puste lalki pomiatają mną
gdzie popadnie. Faktycznie, jesteś jedyną osobą, która jako tako mnie tu
traktuje, ale przecież dla ciebie też jestem jakąś pospolitą sprzątaczką. Nie
potrzebuję litości. Dlatego niczego nie mówiłam. - Dokończyłam, po czym jak najszybciej
udałam się na zaplecze. - Idiotka. -
Zaczęłam mówić sama do siebie. Z moich oczu zaczęły płynąć niepohamowanie łzy.
Usłyszałam czyjeś kroki. Zapewne któreś przyszło oznajmić, że zostałam
zwolniona. Ku mojemu zaskoczeniu do niczego takiego nie doszło.
Blondyn usiadł koło mnie
i objął ramieniem.
- Nigdy nie uważałem cię
za jakąś pospolitą sprzątaczkę. Od zawsze cię lubiłem. - Tłumaczył - Moje
siostry nienawidzą cię za to, że jesteś od nich o stokroć ładniejsza.
- Nie prawda. - Szybko
zaprzeczyłam
- Spójrz na nie. - Zaśmiał
się - Tona makijażu, dopinane włosy, w dodatku kręcone lokówką.
- Nie... Nie gadaj! -
oznajmiłam zaszokowana
- No błagam cię. Trójka
bliźniąt i tylko jeden, który ma proste włosy? To dla niego tak się modelują.
- No i jest tego efekt.
- On łże jak pies! -
krzyknął rozbawiony, na co ja także zaczęłam się śmiać
- Zrobiłam małe
przedstawienie, prawda?
- Nikt nie zauważył. Nie
przejmuj się. - Uśmiechnął się, po czym otarł z policzków moje łzy. - Chodź.
Pomożesz mi za barem.
- Jasne. - Odpowiedziałam,
po czym ściągnęłam z siebie płaszcz i ponownie założyłam na siebie firmowy
fartuszek.
- Melanie zostajesz
dzisiaj po godzinach! - oznajmiła wściekła Jessey, która aktualnie poprawiała
swój makijaż - I to w dodatku za darmo!
- O nie moje drogie. Mel
zostanie dzisiaj dłużej tylko i wyłącznie przez obiecane 15 minut, za które i
tak jej zapłacimy.
- A co ty jej tak nagle
bronisz?
- Ja zawsze jej broniłem,
tylko wy za bardzo byłyście zajęte kręceniem swoich włosów. - Oznajmił na tyle
głośno, że każdy kto znajdował się w kawiarni dowiedział się o najskrytszym
sekrecie bliźniaczek. One tylko jeszcze bardziej się zaczerwieniły, po czym z
wysoko podniesionymi głowami opuściły lokal.
Reszta dnia mijała w
przyjemnej atmosferze. Razem z Tom’em idealnie daliśmy sobie radę z tłumem
klientów, który z każdą godziną zaczynał maleć, aż w końcu kawiarnia była całkowicie
pusta.
- Do zobaczenia. - Uśmiechnął
się, po czym zmierzył ku wyjściu
- Tom! - krzyknęłam za
nim, na co on szybko odwrócił się w moim kierunku - Po pierwsze, dzięki za
dzisiaj, a po drugie, Lucy też cię pozdrawia.
- Po pierwsze, nie ma za
co, a po drugie, tym razem ją ucałuj. - Zaśmiał się, po czym zniknął w ciemności
ulicy.
Zaśmiałam się pod nosem
na jego słowa. Chwyciłam ścierkę i zaczęłam czyścić blat baru. Następnie ruszyłam
po wcześniej przygotowaną miskę z wodą, aby powycierać wszystkie stoliki.
Niestety niespodziewanie na kogoś wpadłam, przez co znaczna część wody wylądowała
na jego butach.
- Ja przepraszam. Ja nie
chciałam. Ja... Po prostu... - zaczęłam mówić coraz to wolniej, gdy zdałam
sobie sprawę kim była ta osoba. Powoli i ostrożnie podniosłam się z ziemi, tak że
stałam z chłopakiem twarzą w twarz.
A/N: Hej!
Chciałam się z wami po pierwsze przywitać :)
Nie jest to mój pierwszy blog... Kiedyś, dawno, dawno, ale to naprawdę baaaardzo dawno temu zaczęłam pisać bloga również o 1D. Oczywiście był on taki jak większość... Ja, Harry, miłość od pierwszego wejrzenia, kłótnia, rozstanie, powrót, ślub, dzieci i we lived together, happy forever and after.
Dosyć pospolity i nudny schemat xd
Nie twierdzę, że tutaj będzie inaczej. Oczywiście... Będzie big love, kłótnie (swoją drogą całkiem sporo), ALE... zrobię WSZYSTKO co w mojej mocy, aby was tym jednak zaciekawić ^^
W podstronie Dark Angel jest takie małe wprowadzenie do opowiadania. Nie musicie czytać, ale możecie :)
Co do postów, będą one dodawane regularnie. W każdą sobotę, co tydzień. Jeśli jednak chcecie być informowani od razu po publikacji żeby nie wchodzić na bloga 981798179871981 razy niepotrzebnie, napiszcie komentarz wraz ze swoją nazwą na tt (bądź jakiekolwiek inne źródło kontaktu) w podstronie Informowani.
Co do informacji... Zawszę będę je pisać pod postami, na których początku zawsze będzie prośba o przeczytanie tego co napisałam. (tak jak dzisiaj)
Co by tu jeszcze napisać... Hmmm... No ogólnie to chyba nic mi już do głowy ważnego nie przyjdzie :)
Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu i będziecie z przyjemnością odwiedzać bloga :)
ADIOS!
xxx
WARNING!
Sprawdzałam błędy nie jeden raz, ale... Różnie to bywa. Jeśli jakiekolwiek się pojawią, PRZEPRASZAM!
Świetny początek! Napewno będę stałym czytelnikiem! Zapraszam do mnie http://our-last-moment.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! Kochanie, masz ogromny talent do pisania! :* Już na samym początku się wciągnęłam, więc nie ma mowy o tym, żebym kiedykolwiek przestała wchodzić na Twojego bloga. Czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńChciałabym być również informowana @kasiak901
Kocham Cię!! Xxx
ahhhhh ! <3
OdpowiedzUsuń@im_marvellous
ijodlepśmua informuj mnie please @zlodziejmalin
OdpowiedzUsuńBardzo dobre :) pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJej, świetny rozdział! Coś czuję że będę wpadać tu częściej hahah ;d
OdpowiedzUsuńbtw. zapraszam na moje tłumaczenie FF o Hazzie :)
http://bad-meets-good-fanfiction.blogspot.com/
Ej, ej zapowiada się świetnie. *-*
OdpowiedzUsuńAww świetnie się zapowiada informuj mnie @xilyhazzax ♥
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, na pewno będę czytać :)
OdpowiedzUsuńmogłabyś mnie informować na asku? http://ask.fm/xxDirectioner69xx
Zapraszam również na moje fanfiction :) unmasked-fanfiction.blogspot.com
super :D
OdpowiedzUsuńObiecałam, że wpadnę więc jestem :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudownyy ( oderwać się nie mogłam ) ! <3
Dzięki że do mnie napisałaś ! ;**
@klaudia_0304
Boże, to jest wspaniałe! Skarbie, jestem z Ciebie taka dumna. :') czekam na nexta no! I wcale się nie obrażę jak wtrącisz tam mojego męża Horana, hihi. Żartuje oczywiście :* nie moge się doczekać soboty <3 mojego tt znasz więc informuj mnie, koniecznie! Dobra, bo się rozpisałam, love you.
OdpowiedzUsuń@suuunshine_
Dopiero udało mi sie dzisiaj przeczytac. To jest cudowne, masz talent. Bede czytac. ;)
OdpowiedzUsuń@agehhh
best imagin ever
OdpowiedzUsuńnarobię ci spamu ok?
OdpowiedzUsuńthis is story of my life
OdpowiedzUsuńuwielbiam to
OdpowiedzUsuńBoshe idealne <33 musze nadrobic zaleglosci i wszystko przeczytac - Emili
OdpowiedzUsuń1. kanciapa . XD
OdpowiedzUsuń2. nie można byc "jedynym mądrym bliźniakiem z całej trójki" - to są wtedy trojaczki! XD
3. "trójka bliźniąt" to w sumie 6 osób, wiesz o tym? XD
ale ogólnie jest fajnie, taka trochę historia Kopciuszka, prawda? ;)
całusy, Ś.
Wow *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny i przede wszystkim oryginalny pomysł. Fajnie się czyta i baaardzo wciąga. Szkoda, że tak późno na niego trafiłam, ale od razu zacznę kolejne części :)
Zapraszam do mnie
http://imaginy-1dbyme.blogspot.com/
Żałuję że tak póżno znalazłam tą stronę, bo to opowiadanie jest świetne i na pewno będę czytać do końca :)
OdpowiedzUsuń