sobota, 26 października 2013

Chapter 3.

Pod spodem króciuteńkie info i pytanie do osób, które mają tt :)

Rano obudził mnie irytujący dźwięk budzika, który oznajmił, że najwyższa pora wstać. Przesunęłam palcem po dotykowym ekranie telefonu, tym samym odsyłając budzik w stan spoczynku. Niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Ziewając leniwie, zrzuciłam nogi z wysokiego łóżka i udałam się do łazienki, aby wykonać poranną toaletę.
Wycisnęłam na szczoteczkę odrobinę pasty i zaczęłam szorować zęby. Gdy zaczęłam płukać moją jamę ustną z piany, dostrzegłam swoje odbicie w lustrze. Wytarłam usta z resztek pasty i przyjrzałam się sobie uważnie.
Nie wiem co takiego zobaczył we mnie Harry. Zwykła, przeciętna dziewczyna. Jedynymi moimi atutami były długie, ciemne i gęste włosy oraz duże, czekoladowe oczy. Ale to wszystko. Przecież na modelkę jestem nawet za niska!
Wyciągnęłam jedną gumkę do włosów, którą następnie związałam wcześniej splecionego, luźnego warkocza.
Na swoją piżamę, która składała się z dość krótkich, obcisłych, granatowych spodenek oraz z idealnie przylegającego do ciała topu kończącego się nad pępkiem, zarzuciłam hotelowy, frotowy szlafrok.
Wychodząc z łazienki, od razu skierowałam się na balkon, aby sprawdzić jaka temperatura jest na zewnątrz. Było ciepło. Jak na angielski klimat można by powiedzieć, że nawet gorąco. Wręcz upalnie. Szybko powróciłam do siebie, gdy usłyszałam, że drzwi balkonu z pokoju obok się otwierają.
Podeszłam do swojej torby, z której następnie wyciągnęłam turkusową sukienkę bez rękawów oraz czarne koturny fasonu ala krótkie rzymianki.
Szybko zrzuciłam z siebie dotychczasowe ubrania, na miejscu których pojawił się mój letni strój.
Chwyciłam telefon, aby zobaczyć która godzina.
9:43 am
Oraz 3 nieprzeczytane wiadomości.
Od: Mr. Styles
Zimno mi :( Nie miałabyś może ochoty przyjść i troszeczkę mnie ogrzać?
Jeszcze z wczoraj...
Od: Mr. Styles
Czas wstawać piękna pani. Widzimy się na śniadaniu :)

Od: Mr. Styles
Ranisz mnie swoją obojętnością :( Jak można nie odpisać AŻ na dwie wiadomości?!

Do: Mr. Styles
Odpisując na SMS’a wieczornego: Cytuję ,,Na coś więcej możesz liczyć dopiero po trzech tygodniach pracy ze mną“
Co do SMS’a ostatniego... Muszę się przygotować... Nie mogę wyjść nago, prawda?

Nie minęła minuta jak już dostałam odpowiedź.
Boże... Że ten chłopak nie ma jeszcze palców w gipsie...

Od: Mr. Styles
Ja coś takiego powiedziałem? Musiałem być chyba pijany... Wiesz... Ja tam cenię sobie nagość. Śpię nago, w czasie wolnym chodzę nago, teraz też jestem nago... Warte wypróbowania :)

Do: Mr. Styles
Etap noworodka, czyli ciągłego chodzenia nago, mam już za sobą. A kieliszkiem szampana chyba nie za bardzo można się upić... :)

Gdy tylko wysłałam wiadomość, usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko zerwałam się z łóżka i podeszłam do nich najszybciej jak tylko mogłam. Gdy je otworzyłam, moim oczom ukazał się Harry Styles we własnej osobie. Zaczął mi się przyglądać, zaczynając od stóp, zatrzymując się na wysokości mojego wzroku.
- Zależy jak bardzo pojemny jest ten kieliszek. - Uśmiechnął się, następnie oferując mi swoje ramię, które natychmiast przyjęłam - Jak się spało?
- Bardzo dobrze.
- Karaluchy nie gryzły?
- Nie tym razem.
- Ach, co za pech. - Zaśmiał się, następnie przenosząc swój wzrok na windę przy której się zatrzymaliśmy - Ładnie wyglądasz.
- Dzięki. Ty też, z resztą jak zwykle. - Westchnęłam z lekkim zażenowaniem. Oczywiście swoją osobą.
- Coś nie tak?
- Wyjaśnij mi jedno. Po co ci taki wypłosz jak ja?
- Wypłosz? - zaśmiał się, jednocześnie wpuszczając mnie do windy jako pierwszą
- No tak. Masz pod opieką tyle modelek. Podkreślam, pięknych modelek. Po co ci takie... Coś jak ja? Przecież ja się nawet nie maluję!
- I właśnie dlatego cię wybrałem. Sztuka nie leży w tym jak mocno, czy też jak dokładnie i precyzyjnie się pomalujemy. Sztuką jest to jak wyglądamy pod tymi całymi stertami makijażu. Poza tym jesteś... Ciekawą osobą... Już ci to mówiłem. Ach, no i oczywiście oczy... Przyciągają uwagę, a o to też między innymi chodzi w tym zawodzie. Musisz czymś zwrócić na siebie uwagę. Ponadto jesteś oryginalna i masz nietypową urodę. Nie znajdziesz na ulicy drugiej takiej Melanie Grey. - Zaśmiał się, ponownie chwytając mnie pod ramię i prowadząc w stronę hotelowej restauracji.
Odsunął dla mnie krzesło, po czym usiadł na przeciwko mnie. Na obsługę nie musieliśmy długo czekać. Kelner zjawił się w sekundę.
- Dzień dobry panie Styles. Dzień dobry pięknej pani. - Uśmiechnął się na powitanie - W czym mogę pomóc?
Harry spojrzał na mnie, tym samym dając mi pierwszeństwo w złożeniu zamówienia.
- Poproszę... Jogurt z musli i malinami.
- Coś do picia?
- Sok. Pomarańczowy. - Oznajmiłam, po czym odłożyłam kartę na bok. Spojrzałam na chłopaka siedzącego przed mną, który aktualnie spoglądał pod stół.
- Ty wiesz, że odchudzać się nie musisz? - zaczął, gdy przeniósł na mnie swój wzrok
- Wiem?
- W takim razie może zjesz coś normalnego, a nie jakieś otręby zwierzęce. Jeszcze mi trupem padniesz i co wtedy zrobimy?
- Zawsze jem takie śniadania i jakoś jeszcze żyję. Nie musisz się o mnie martwić. Jestem dorosła i wiem co robię. Potrafię o siebie zadbać. Spokojnie.
- Jak chcesz. Ja w takim razie poproszę tosty i... Jajka na bekonie. Do tego sok jabłkowy.
- Wedle życzenia. - Oznajmił, po czym odszedł, zapewne złożyć nasze zamówienia kucharzowi
- Sok jabłkowy na śniadanie?
- Mój ulubiony. Piję go w zasadzie do wszystkiego. Da się przyzwyczaić.
- I tak przez cały czas? - zapytałam nieco zaskoczona
- Tak. A co?
- Ja osobiście miałabym dość po dwóch tygodniach. - Zaśmiałam się, na co na twarzy chłopaka także pojawił się delikatny uśmiech - A tobie jak się spało?
- No, było mi trochę zimno, ale tak poza tym to w porządku. - Zaśmiał się
Poczułam jak coś brzęczy w kieszeni mojej sukienki. Wyciągnęłam z niej czarny telefon, aby odczytać wiadomość.

Od: Mr. Styles
Boże, wyglądasz zabójczo...

Spojrzałam na niego jak na idiotę, na co tylko się wyszczerzył.
- Serio? Siedzisz naprzeciwko mnie i nie potrafisz powiedzieć mi tego prosto w twarz?
- Ale publicznie to tak nie wypada...
- Jesteś nienormalny...
- Mówisz zupełnie ja moja siostra. - Westchnął zirytowany
- O! Masz siostrę?
- O Boże, tak... I po co ja to mówiłem...
- Spokojnie... Nie będziemy cię obgadywać.
- Znając Gemmę i jej długi język, już po godzinie będziesz wiedziała o wszystkich moich wpadkach z dzieciństwa... Ale ty na prawdę nie wiedziałaś, że mam siostrę? - zapytał po chwili z nieukrywalnym zdziwieniem
- Wiem o tobie tylko tyle, że pochodzisz z Holmes Chapel, ale wyjechałeś z rodziną do Stanów, kiedy byłeś dzieckiem. Jesteś fotografem, ponoć najlepszym jeśli chodzi o młode pokolenie, no i masz na własność agencję modelek... Jedną jak na razie.
- Jak na razie. - Zaśmiał się - Dobrze powiedziane.
- Ile ty masz lat tak właściwie?
- Dwadzieścia trzy.
- A twoja siostra?
- Stara krowa... Stuknie jej za niedługo dwudziestka piątka.
- No faktycznie stara... Jak świat...
- No mówię przecież. - Zaśmiał się ponownie
Naszą rozmowę przerwał kelner, który przyniósł nasze śniadania. Zauważyłam, że bacznie mi się przyglądał. Spojrzeliśmy na niego z Harry’m wyczekująco
- Coś się stało? - zapytałam
- No bo... Jest pani na prawdę przepiękna.
Zatkało mnie. Jeszcze nigdy wcześniej nie usłyszałam takich słów od nikogo. No dobra... Harry mówił to bardzo ogólnie, ale nigdy wprost.
- Ja... Dziękuję. Zaskoczył mnie pan. - Uśmiechnęłam się, jednocześnie delikatnie się czerwieniąc
- Ma pan szczęście. - Zwrócił się do Harry’ego - Taka dziewczyna to na prawdę jest warta każdych pieniędzy.
- Zdaję sobie z tego sprawę. - Odpowiedział tak samo zaskoczony wyzwaniem kelnera jak ja. Po chwili pracownik hotelu ponownie zostawił nas samych - No to widzę, że już się zaczyna. - Zaśmiał się - Będę musiał cię uważniej pilnować, kotku.
- Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę. - Odrzekłam ironicznie, po czym zabrałam się za jedzenie swojego jogurtu.
- Wiesz ile dziewczyn chciałoby się znaleźć na twoim miejscu?
- No mam już dwie kandydatki. - Oznajmiłam, na co obydwoje się zaśmialiśmy. Przynajmniej w tej kwestii potrafiliśmy się porozumieć bez słów.
Wyświetlacz mojego iPhone’a rozjaśnił się, czym dał mi znać, że otrzymałam najprawdopodobniej nową wiadomość.
Spojrzałam na nadawcę. Następnie mój morderczy wzrok przeniosłam na niewinnie uśmiechającego się chłopaka z naprzeciwka.

Od: Mr. Styles
Powoli zaczynam czuć się zagrożony...

Do: Mr. Styles
Zagrożony? Czym?

Od: Mr. Styles
Że ktoś mi ciebie sprzątnie sprzed nosa...

Do: Mr. Styles
Wolę osobiście zastosować się do tych trzech tygodni..

Od: Mr. Styles
Będę czekał ^^ + nie mogę na ciebie patrzeć, bo zaraz chyba umrę... Powietrza...

Do: Mr. Styles
Drzwi są prosto, w lewo i prawo... Chyba pan trafi, panie Styles... :)

Od: Mr. Styles
Co sprawia, że z twoich SMS’ów aż kipi od tej śmiałości?

Do: Mr. Styles
Nie słyszę twojego głosu. To wiele ułatwia.

Na treść mojej ostatniej wiadomości, Harry uśmiechnął się pod nosem, następnie przeniósł swój wzrok na mnie.
- A ja z kolei uwielbiam słuchać jak mówisz...

Do: Mr. Styles
Czy pan próbuje mnie uwieść?

Od: Mr. Styles
Niech to szlag! Rozgryzłaś mnie ;)

Do: Mr. Styles
Nie wydaje się pan być tym faktem zasmucony..

Od: Mr. Styles
Bo nie jestem... Wręcz przeciwnie ^^
P.S. Jak masz mnie zapisanego w telefonie?

Do: Mr. Styles
,,Natręt“... Ładnie nieprawdaż? :)

Od: Mr. Styles
:(

Nie odpisywałam więcej. Odłożyłam telefon na stolik i ponownie zabrałam się za konsumowanie śniadania. Czułam na sobie palący wzrok chłopaka. Widać było, że zależy mu na odpowiedzi. Dostałam od niego kolejnego SMS’a. No to pora zacząć zabawę...

Od: Mr. Styles
Smutno mi teraz... A sądziłem, że będzie to coś w stylu ,,Misiaczek“ albo ,,Słodziaczek“... Takie coś bardziej czułego...

Od: Mr. Styles
Odpisz coś w końcu, a nie tylko czytasz... Ja tu usycham z tęsknoty!

Od: Mr. Styles
Halooooooooooooooooo!

Od: Mr. Styles
Czy mi się wydaje, czy ty mnie ignorujesz?

Nadal nie robiąc sobie niczego z jego starań, spojrzałam w bok na chłopaka, który od dłuższego czasu nam się przyglądał.
Dobrze ubrany, wysoki blondyn z lazurowymi tęczówkami. Na moje oko biznesman. Posłał mi niemrawy, za to jak szlag uwodzicielski uśmiech.
Czy to się dzieje na prawdę?
- Po śniadaniu jedziemy do Pałacu Westministerskiego. Dzisiejszy pokaz odbywa się właśnie tam. - Oznajmił bezuczuciowo, chłodno wpatrując się w tego samego mężczyznę. Następnie przeniósł swój wzrok na mnie, na co nieznacznie złagodniał - Na prawdę cudownie wyglądasz. Niestety będziesz musiała się przebrać w coś bardziej wygodnego. Będzie sporo pracy, a przecież nie chcemy żebyś szybko się zmęczyła, prawda?
- Oczywiście. - Odpowiedziałam, po czym wzięłam do ust ostatnią łyżeczkę jogurtu
- Gotowa?
- Tak, dziękuję.
- W takim razie chodźmy.
Gdy tylko wstaliśmy, od razu chwycił mnie za rękę, znacząco patrząc się na blondyna siedzącego przy stoliku obok. Ten tylko zaśmiał się drwiąco i sięgnął po coś do swojej kieszeni.
- Hej, mała. Zadzwoń kiedyś. - Odezwał się, tym samym wręczając mi niechlujną karteczkę z krzywymi cyferkami. Ja tylko spojrzałam na niego zdegustowana, po czym pociągnęłam Harry’ego za sobą do wyjścia.
Do apartamentów dotarliśmy w zupełnej ciszy. Nie chciałam roztrząsać tematu niepotrzebnie na drobne.
Będąc w pokoju szybko przejrzałam swoją torbę, w poszukiwaniu czegoś wygodnego, a za razem eleganckiego. Wybrałam jasne, dżinsowe spodenki z wysokim stanem i nieco luźniejszą koszulkę w kremowym odcieniu, prawie wpadającym w blady róż, którą następnie włożyłam za linię pasa shortów.
Czarne koturny zastąpiłam beżowymi sandałami w tym samym stylu.
Chyba jestem uzależniona od krótkich rzymianek.
Wyciągnęłam jeszcze swoją czarną torbę, do której wrzuciłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Następnie uformowałam włosy z warkocza na luźnego koka, zarzuciłam torebkę na ramię i ruszyłam do wyjścia, upewniając się wcześniej czy aby na pewno wszytko wzięłam. Otwierając drzwi spotkałam się twarzą w twarz z Harrym, który najwyraźniej miał zamiar właśnie pukać.
- Wow. - Wydusił z siebie - Czy przede mną aby na pewno stoi ten wypłosz, któremu wczoraj zaproponowałem pracę?
- Bardzo zabawne. - Zaśmiałam się, następnie go wymijając i ruszając do windy - Pośpiesz się! Nikt wiecznie na ciebie czekał nie będzie! - krzyknęłam, na co chłopak dosłownie po kilku sekundach znalazł się przy mnie
Przed wyjściem hotelu czekała na nas limuzyna. Ta sama, którą przyjechaliśmy tu wczoraj.
Szofer otworzył przede mną drzwi, ciepło się przy tym uśmiechając.
- Dzień dobry pani Grey.
- Dzień dobry... Mark. - Dodałam, gdy zdążyłam przeczytać jego imię z plakietki. Mężczyzna zaśmiał się cicho pod nosem, po czym gdy tylko wsiadłam do samochodu, zatrzasnął za mną drzwi.
Droga nie zajęła nam więcej niż pół godziny. Harry cały czas wisiał na telefonie rozmawiając zapewne ze swoją dziewczyną, no bo bądźmy szczerzy... Takich tekstów jakie się pojawiały w tej rozmowie nie mówi się byle koleżance...
Rozmowę zakończył dopiero przed wejściem do Parlamentu.
- Przepraszam... To było ważne.
- Nie wątpię. - Zaśmiałam się, na co spotkałam się z jego zdziwionym spojrzeniem
Szliśmy kamienną podłogą przez ługi hall. Budynek był nieziemsko wysoki. Zapierający dech w piersiach.
Temperatura była o najpewniej kilka stopni niższa niż na zewnątrz, za co osobiście byłam ogromnie wdzięczna.
- Harold! - usłyszeliśmy radosny krzyk za nami, na który chłopak tylko zamknął z politowaniem oczy. Natychmiast odwróciłam się w stronę, z której dobiegał ten głos. Ujrzałam wysoką brunetkę o dużych, przepięknych oczach. Jej uśmiech był przyozdobiony malutkimi dołeczkami w policzkach, co od razu dało mi poznać kim była. Gemma.
- Jak słowo daję, kiedyś ją zabiję. - Wymamrotał do siebie, po czym odwrócił się w jej kierunku ze sztucznym uśmiechem - Cześć siostrzyczko. Dzisiaj wolisz aby przerzucić cię przez kolano, czy może raczej powolna śmierć w torturach na miejscu?
- Nigdy nie lubił jak mówi się do niego Harold. - Zwróciła się tym razem do mnie - Cześć, jestem Gemma. Ty to pewnie Melanie. - Uśmiechnęła się ciepło, następnie przytulając mnie mocno na powitanie
- Miło cię poznać. Możesz mi mówić Mel i będzie okej. - Zaśmiałam się, jednocześnie odwzajemniając jej uścisk.
- Zaraz poznamy się bliżej. Zobaczysz, będzie fajnie.
- O nie, błagam, tylko nie to... - westchnął błagalnie brunet
- Zawsze tak mówi, kiedy zależy mu na reputacji przed jakąś dziewczyną. - Szepnęła mi na ucho, na co ja tylko zarumieniłam się z zawstydzenia
- Wcale, że nie! Po prostu nienawidzę, kiedy sprzedajesz te wszystkie historyjki z naszego dzieciństwa. To naprawdę... Żenujące. - Dodał nieco ciszej
- Idź się przygotować, a ja zajmę się naszym skarbem.
- Chciałaś powiedzieć twoim czyli w potocznym znaczeniu moim skarbem. Nie zapominaj, że to ja ją odkryłem.
- Zwał jak zwał, nie dziel przez pięćdziesiąt. - Oznajmiła, po czym chwyciła mnie pod ramię i ruszyła w stronę jednego z pokoi, który aktualnie był zaaranżowany jako garderoba - Rozgość się. Chcesz czegoś do picia? Może do jedzenia?
- Nie, dziękuję. - Uśmiechnęłam się ciepło, następnie zajmując miejsce na kanapie. Gemma usiadła koło mnie
- Harry nie mówił mi o tobie za wiele.
- Bo sam nie wiele wie. - Oznajmiłam, na co obydwie się zaśmiałyśmy
- Opowiedz coś o sobie.
- Jak mam na imię wiesz. Wiek pewnie też znasz.
- No oczywiście. Słodka dziewiętnastka. - Uśmiechnęła się zadziornie, czym tylko wywołała u mnie szeroki uśmiech
Czas leciał nieubłagalnie szybko. Głównie wykorzystywałyśmy go na lepsze poznanie się. Wystarczyła nam dosłownie godzina, abyśmy się zaprzyjaźniły tak, że spokojnie można nas nazwać najlepszymi przyjaciółkami pod słońcem.
- No a Harry, oczywiście jak to Harry. Wylał na siebie całą masę. - Mówiła ledwo łapiąc oddech przez salwy śmiechu - Oczywiście wszystko było słodkie jak diabli, więc pszczoły od razu zaczęły za nim gonić. Wtedy właśnie po raz pierwszy został użądlony. Ale mówię ci, wyglądał przekomicznie. Taki pięcioletni boroczek cały w cieście, uciekający przed pszczołami, w dodatku przez nie pogryziony...
- Weź już przestań, bo mnie tu udusisz. - Błagałam, tym samym zwijąjąc się ze śmiechu na kanapie
- Ale nie... Teraz to wydaje się zabawne. A z resztą nie ukrywajmy, że wtedy też było, ale pamiętam, że dostał wtedy takiego ataku, że wylądował prawie w szpitalu...
- Ataku?
- Harry ma astmę. Znaczy się... Miał. Teraz jest już w miarę spokojnie, chociaż czasami nadal potrzebuje inhalatora.
- Ja... Nie wiedziałam... - wyszeptałam, siadając z powrotem prosto na kanapie
- Nie miałaś prawa. Wie o tym tylko rodzina. W zasadzie jesteś pierwszą osobą spoza niej, która wie o jego chorobie. No ale w zasadzie możemy cię już uznawać jako jej część...
- Słucham? - zapytałam nieco zdezorientowana
- No dogadujemy się jak siostry. Jestem przekonana, że mama cię pokocha. No i będąc szczera... Wyglądacie z Harry’m razem idealnie.
- Ale nie! Nie, to nie tak. - Szybko zaprzeczyłam - My nie jesteśmy razem i zapewne nigdy nie będziemy. Nie jestem w jego lidze, to po pierwsze, a poza tym on już przecież kogoś ma...
- Coś ty! Singiel z niego jak z gołębia ptak! - zaśmiała się. Niektóre jej porównania dosłownie zwalały mnie z nóg. Była idealną osobą na poprawę humoru, to trzeba przyznać - Mógł rozmawiać ewentualnie z Wnedy. Taka tam jednorazowa przygoda...
- Chyba często miewa takie jednorazowe przygody.
- No, dosyć... Ale wydaje mi się, że powoli z tego wyrasta...
- To wieczne dziecko? Coś mi się wierzyć nie chce. - Oznajmiłam z grobową miną, po czym obydwie, jak na zawołanie, wybuchłyśmy ponownie niepohamowanym śmiechem. W tym samym momencie drzwi gwałtownie się otworzyły i stanął z nich w osobie własnej Harry Styles.
 - Czy tu się dzieje coś, co mogłoby zagrozić mojemu dalszemu życiu w towarzystwie tej oto pani? - zapytał, jednocześnie na mnie spoglądając, następnie do mnie podchodząc
- Oczywiście, że nie. - Zaprzeczyłyśmy jednocześnie, co wywołało u nas kolejny, jednak tym razem stłumiony napad śmiechu
- Ale muszę przyznać, że byłeś wspaniałym dzieckiem. - Zaśmiałam się, tym samym wręczając mu zdjęcie na którym miał nie więcej niż trzy lata
- O Boże... Nie wierzę, że to się dzieje na prawdę. - Westchnął, uważnie lustrując fotografię
- Nie ma się czego wstydzić. - Zaczęłam, jednocześnie podnosząc się z miejsca - Ale nie martw się. Ja też biegałam nago po ulicy. Może to nie był Nowy Jork, ale jednak. - Szepnęłam mu do ucha, z wyraźnym rozbawieniem, na samo wspomnienie opowieści jego siostry
- Chodź, pomogę ci wybrać sukienkę na wieczór. No chyba Harry, że wolisz to zrobić osobiście
- Osobiście to ja wolę rozbierać się przed dziewczyną, którą znam prawie jak własną kieszeń. - Wtrąciłam, zanim chłopak zdążył odpowiedzieć na propozycję Gemmy
- I tak już cię widziałem nago...
- Wpół... Podkreślam WPÓŁ nago.
- W takim razie możemy posunąć się o krok dalej. - Podskoczył w miejscu. Zauważyłam w jego oczach błysk podniecenia, który naprawdę mnie rozbawił
- Chodź. Mogę się założyć, że i tak w jego oczach jesteś naga już od jakiś dziesięciu minut, jak nie dłużej. - Zaśmiała się, po czym chwyciła mnie pod ramię i ruszyła w stronę ogromnej sali konferencyjnej, która dzisiaj sprawowała funkcję magazynu - Masz zniewalająco długie nogi, które aż proszą się o pokazanie, dlatego dostaniesz dzisiaj coś krótkiego, ale zarazem mało wyzywającego. Nie chcemy cię przecież postarzać. Jakich kosmetyków używasz?
- Żadnych. Od czasu do czasu może jakiż błyszczyk, ale bardzo rzadko.
- Wow... Nie powiedziałabym. Masz piękne oczy. Wyglądają na prawdę jakby były pomalowane. - Zaśmiała się - Hmmm... Jaki by tu kolor. Masz ciemne włosy, oczy i karnację. Chyba biały będzie najbardziej odpowiedni. Idealnie podkreśli twoją urodę. O tak. To coś idealnie dla ciebie! - klasnęła w dłonie zachwycona pewną sukienką, którą następnie ściągnęła z wieszaka i podbiegła z nią do mnie. Spojrzałam na ubranie, następnie na metkę.
Mark&Spencer
- Uwielbiam ich. Dostałam kiedyś od cioci płaszcz, który zaprojektowali. Do dzisiaj go mam. Jest moim ulubionym. - Oznajmiłam zachwycona
- To akurat też wiedziałam. - Zaśmiała się
- Ale skąd?
- Harry mówił, że wyglądasz na taką, która ich uwielbia. Powiem ci, masz dobry gust.
- Są na prawdę niesamowici. Dobra, pokaż mi ją. - Poprosiłam zniecierpliwiona. Po chwili już trzymałam jedwabny materiał w rękach. Przyłożyłam sukienkę do ciała i spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. O Matko... Obłędna...
- Będziesz wyglądać zniewalająco. Chodź! Dobierzemy do tego jakieś dodatki!
Chwyciła mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę stołów, na których leżały przeróżnej wielkości pudełka
- Nie nosisz kolczyków... - zaczęła, tym samym bacznie mi się przyglądając - Weźmiemy ten naszyjnik i bransoletę... O! Tą. - Oznajmiła, następnie wręczając mi dwa pudełka.
Do licha! Skąd ona wiedziała co w niech jest!
Powoli otworzyłam jedno z nich. Srebrny wisior z doczepionymi czarnymi piórami na końcu. W drugim z kolei była srebrna bransoletka z doczepianymi, czarnymi charms’ami, również w kształcie piór.
- Są przepiękne.
- Jeszcze buty. Chodź! - zarządziła podekscytowana, następnie biegnąc w kierunku półek z obuwiem. Zanim zdążyłam do niej dojść, ona już trzymała w ręce czarne, klasyczne, lakierowane szpilki.
- Założysz to wszystko, a ludzie poumierają z zachwytu. Zobaczysz. - Oznajmiła zadowolona ze swojego dzieła
Zestawiłyśmy jeszcze ze sobą wszystkie części mojego wieczorowego stroju, aby zobaczyć, czy aby wszystko do siebie pasuje. Następnie Gemma zaprowadziła mnie do charakteryzatorni. Obydwie zajęłyśmy miejsca i już po chwili byłyśmy robione na bóstwa. Gemma na wybieg oczywiście, a ja na czerwony dywan.
Osobiście spodziewałam się na swojej twarzy tony podkładu i pudru. Ku mojemu zaskoczeniu młoda dziewczyna poprawiła widoczność mojej kreski czarną kredką, natomiast usta podkreśliła szminką, która nadała moim ustom zmysłowy, malinowy kolor.
Z kolei moje włosy z byle jakiego koka zamieniły się w cudowne, niedbałe fale.
Pożegnałam się z Gemmą. Po czym ruszyłam z powrotem do magazynu, aby się przebrać. Szybko zrzuciłam z siebie koszulkę, spodenki oraz biustonosz, które następnie złożyłam w kącie. Ostrożnie Naciągnęłam na swoje ciało sukienkę, która opinała każdy okryty nią szczegół mojego ciała. Nie miała ramion, dlatego też zarzuciłam na nie pare loków.
Zawiesiłam na szyi wisior, a nadgarstek przyozdobiłam bransoletką. Na koniec wsunęłam stopy w szpilki, które leżały na mojej nodze wprost idealnie. Jakby były stworzone tylko i wyłącznie dla mnie.
Opuściłam szybko magazyn i skierowałam się do przejścia na tzw. foyrt. Od pierwszych sekund mojej obecności, czułam na sobie spojrzenia innych. Mężczyzn, kobiet, projektantów, kawalerów, wdowców... Można by tak wymieniać w nieskończoność.
Czułam się z lekka zagubiona. Za Chiny nie wiedziałam co mam robić. Nikogo tu przecież nie znam, więc jak do diaska mam się wpasować! Tym bardziej, że to zapewne ja jestem tematem większości rozmów. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Gwałtownie się odwróciłam. Moim oczom ukazał się, oczywiście tylko i wyłącznie w tym momencie, mój wybawiciel.
- Harry, jak dobrze cię... - urwałam gdy tylko uważniej mu się przyjrzałam - Widzeć...
Miał na sobie białą koszulę, która idealnie opinała jego doprowadzony do perfekcji tors, ciemne dżinsowe rurki oraz białe conversy.
Niby taki prosty i zwyczajny strój, a jednak zapierał dech w piersiach.
- Wzajemnie. Pięknie wyglądasz. - Wyszeptał mi wprost do ucha, na co przez moje ciało mimowolnie przebiegło stado dreszczy - Jak zwykle z resztą. - Dodał, następnie ponownie lustrując mnie od góry do dołu
- Jest tylko jeden problem. Nie za bardzo wiem co zrobić z rękami...
Na moje słowa chłopak zaśmiał się pod nosem, na co ja oczywiście się zarumieniłam, bo jakże by nie!
Wziął mnie pod ramię i ruszył w kierunku grupy ludzi.
Od razu poczułam się lepiej.
- Och, Harry. Witaj!
- Cześć Paul. - Przywitał się z chłopakiem na moje oko w jego wieku. Miał ciemne, gęste włosy, których grzywka była lekko uniesiona ku górze. Jego ciemne, pełne blasku oczy aż krzyczały Jestem miły, sympatyczny! To ja, wesołek!
Wystarczyło tylko na niego spojrzeć, a uśmiech sam wkradał się na usta.
Zauważyłam, że także ma dołeczki.
Ludzie! Czy tylko ja ze wszystkich tutaj obecnych jestem gładka jak jakaś deska?!
- To jest Melanie Grey, nowa modelka.
- Cześć! Jestem Paul Hudson. Fajnie, że będziemy ze sobą współpracować. Osobiście nie mogę się doczekać. - Przywitał mnie z szerokim uśmiechem, jednocześnie całując mnie w rękę
- Paul jest jednym z moich modeli. Resztę poznasz w agencji. - Zwrócił się do mnie, po czym powrócił wzrokiem z powrotem do znajomych - Wybaczycie nam.
Chwycił tym razem moją i dłoń i wplótł swoje długie palce w moje.
- Zajmijmy miejsce. Za chwilę zacznie się pokaz...

-----------------------------------------
Postaram się to napisać najkrócej jak tylko mogę :)
Ostatnio dosyć popularne stało się zakładanie kont na tt postaciom z ff.
Mam do was pytanie... Był by może ktoś chętny do prowadzenia konta któregoś z bohaterów?
Jeśli tak, to skontaktujcie się ze mną na moim oficjalnym tt :) (@alwayscoldhands)
Tym czasem możecie już followować Harry'ego,  Mel oraz Lucy :)

P.S. Kolejny rozdział dopiero 9.11.2013

One More Night - Zayn Malik - Prolog






9 komentarzy :

  1. Jeju! Harry jest taki afjfskfdjkfhdjkf <33 Taki słodkiii! ♥
    Swietny rozdział! ;*
    Czekam na następny!! Dlaczego dopiero 9 listopada? :((
    Nie wytrzymam tak długo... ;(
    @klaudia_0304

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo sobota to jeszcze tak jakby nie patrząc święto...
      Wytrzymasz :)

      Usuń
  2. Boże, jak ja to uwielbiam. ♥♥♥ *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski jak zawsze *.*
    Podobał misie fragment gdy pisali do siebie smsy na śniadaniu :D
    masz wielki talent chciałabym chociaż w połowie pisać tak dobrze jak ty :)

    http://unmasked-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jdgfuwegvyudfgjfbg awwwwwwwwww pisz następny♥ @xilyhazzax

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Gemmę! Widać, że uwielbia opowiać historyjki z życia Harry'ego :>
    Hazzę zawsze będę uwielbiać, już taka jestem :D Mam nadzieję, że spławi inne dziewczyny dla Mel :D
    Osobiście mam fioła na punkcie aniołów (i czarny i białych), dlatego zastanawia mnie ten wisior z piórami... czy on ma jakieś ważne znaczenie?
    Przepraszam za taki krótki komentarz (zasługujesz na dłuższy) ale nie potrafię napisać czegoś dłuższego :/
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział! :)
    @Irydda
    http://black-white-and-grey-angels.blogspot.com/
    http://strip-and-theft.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest świetne. Jestem ciekawa jak dalej się ułoży współpraca z Harrym.
    Kocham Gemme. Przedstawiona jest ona bardzo dobrze. Taka radosna i bezpośrednia.
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń