Uwaga!
Rozdział zawiera sceny nieprzeznaczone dla osób poniżej szesnastego roku życia.
Czytasz na własną odpowiedzialność lub opuszczasz fragment oddzielony od pozostałości tekstu '*'
Gwałtownie odwróciłam się przodem do
Harrego, nie wierząc w to co usłyszałam.
Wpatrywałam się w niego pytająco, no
co on tylko uklęknął i otworzył zamszowe pudełeczko z prześlicznym, srebrnym
pierścionkiem.
Poczułam jak pod moimi powiekami
zbierają się łzy, które w zawrotnym tempie zaczęły spływać po moich policzkach.
Chciałam odpowiedzieć. Wykrztusić z
siebie cokolwiek, jednak nie potrafiłam.
Uklękłam szybko przed nim i rzuciłam
mu się na szyję, mocno go obejmując tym samym chowając twarz w zagłębieniu jego
szyi.
Zaczęłam przytakiwać, aby dać mu
nieco jaśniejszą odpowiedź, na co poczułam jak mocniej mnie obejmuje.
Pociągnęłam nosem, odrywając się od
niego, przykładając dłonie do jego policzków, następnie delikatnie go całując.
- Kocham cię najmocniej na świecie.
Dobrze wiesz, że nie mogłabym się nie zgodzić. - Szepnęłam, opierając swoje
czoło o jego.
Chwycił moją dłoń, wsuwając
delikatnie pierścionek na palec, następnie muskając go swoimi ustami.
Uśmiechnęłam się szeroko na jego
gest, ponownie złączając nasze usta.
Harry pogłębiał każdy pocałunek,
jednocześnie wsuwając dłonie w moje włosy, pociągając za nie delikatnie.
Mruknęłam cicho w jego usta,
zjeżdżając dłońmi w dół jego ciała.
Zaczął delikatnie całować moją szyję,
na co mimowolnie odchyliłam głowę do tyłu, dłonie zaciskając na jego biodrach.
*
*
- Uwielbiam kiedy mi się oddajesz. - Szepnął
wprost do mojego ucha, na co zadrżałam z przyjemności, którą zadawał mi jego
ciepły oddech.
- Takim ustom nie łatwo jest się
oprzeć.
Przełknęłam ciężko ślinę, następnie
wypuszczając przyspieszony oddech, patrząc mu cały czas w oczy.
Jego dłonie zwinnie wślizgnęły się
pod moją koszulkę, tym samym podwijając ją ku górze.
Przygryzłam odruchowo wargę,
zahaczając palcami o gumkę jego bokserek, niepewnie pociągając za nią w dół.
Pocałował mnie delikatnie, na co
tylko przymknęłam powieki, rozchylając odrobinę usta, dając mu wolną rękę.
Bawił się delikatnie moim językiem co
tylko spotkało się z moim cichym jękiem wprost do jego ust.
Oderwał się ode mnie i pozbył
koszulki, następnie kładąc mnie ostrożnie na ziemi, uważnie lustrując każdy
centymetr mojego ciała.
- Jesteś przepiękna. I w dodatku
moja.
Uśmiechnęłam się szeroko na jego
słowa, splatając razem nasze palce i pociągając go do siebie w dół, całując
czule.
- Dziękuję, że jestem szczęśliwa.
Dziękuję, że to tylko i wyłącznie twoja zasługa. - Szepnęłam, przeczesując
delikatnie jego włosy
- To mój obowiązek. Ale i czysta
przyjemność. - Uśmiechnął się, na co dosłownie zaniemówiłam.
Był cudowny. Przepiękny. Mój. Tylko
mój.
Oblizał dyskretnie usta, kolejno
przygryzając dolną wargę gdy jego dłoń kreśliła delikatne wzory na moim
brzuchu.
Od razu przymknęłam powieki, czując
przyjemne dreszcze, przebiegające wzdłuż mojego kręgosłupa.
Przejechałam delikatnie opuszkami po
jego biodrze, na co nieznacznie zadrżał.
Otworzyłam powoli oczy, od razu
spotykając się z jego rozpalonym pożądaniem spojrzeniem.
Nie zrywając kontaktu wzrokowego,
zjechałam dłonią jeszcze niżej, delikatnie przejeżdżając palcami po jego
członku, na co wypuścił drżący oddech, przymykając powieki i zaciskając dłonie
w pięści.
- Dotknij mnie. Jeszcze raz. -
Szepnął, przygryzając mocno wargę gdy tylko ponowiłam swój ruch.
Poruszałam dłonią powoli w górę i w
dół, nie odrywając wzroku od jego twarzy, na której w tym momencie malowała się
czysta przyjemność.
Zupełnie niechcący zahaczyłam
kciukiem o główkę, jednak okazało się to strzałem w dziesiątkę.
Odchylił mocno głowę do tyłu,
wypuszczając z ust głośny krzyk rozkoszy, na którego dźwięk zadrżałam.
Wypuściłam wstrzymywany od dłuższego
czasu oddech, ponawiając regularnie swoje czynności, które w tak wolnym tempie
doprowadzały go do szału.
Nachylił się nade mną i nieprzytomnie
złączył nasze usta, sprawiając, że każdy nowy pocałunek stawał się coraz
bardziej zachłanny.
Uklęknął między moimi nogami,
zginając je nieco w kolanach, ponownie łapiąc ze mną kontakt wzrokowy.
Nachylił się nade mną tak, że byłam
zmuszona ponownie położyć się na ziemi.
Chwycił moją dłoń, umieszczając ją
tuż nad moją głową, jednocześnie powoli na mnie napierając.
Momentalnie zamknęłam oczy,
podwijając palce u stóp kiedy poczułam nie bardzo przyjemne uczucie.
Jednak kiedy zaczął składać drobne
pocałunki na mojej szyi, niemalże od razu rozluźniłam wszystkie napięte
mięśnie, rozchylając odrobinę usta, przez które uciekał mój urywany oddech.
Wykonał pierwsze ostrożne pchnięcie,
które przyprawiło mnie o delikatne dreszcze przebiegające wzdłuż mojego
kręgosłupa.
Wolną dłoń przyłożyłam do jego
policzka i odszukując po omacku jego usta, czule go pocałowałam.
Poruszał się powoli i delikatnie,
pozwalając mi tym idealnie wczuć się w każde pchnięcie, które mimo wszystko,
odczuwałam dwa razy intensywniej niż kiedykolwiek.
Uniosłam delikatnie biodra,
jednocześnie ocierając się nimi o jego, na co jęknął gardłowo, zupełnie nie
spodziewając się nagłego przypływu przyjemności.
Powtarzałam swoje ruchy za każdym
razem gdy wykonywał nowe pchnięcie, tym samym odczuwając coraz więcej
przyjemności z każdego, nawet najdrobniejszego ruchu.
W pewnym momencie poczułam jak mocno
uderza o miejsce, które pobudziło do życia wszystkie możliwe zmysły.
Wyginając się pod nim w łuk, głośno
krzyknęłam jego imię, przyciągając go do siebie, pragnąc coraz więcej.
Wykonywał mocne i regularne pchnięcia
pod tym samym kątem, zaciskając mocno pięści i krzycząc tuż nad moim uchem gdy
uderzał główką o mój czuły punkt.
Przejechałam paznokciami po jego
plecach na co jęknął głośno, odchylając nieco głowę do tyłu.
Położyłam wolną dłoń na jego karku,
całując delikatnie jego szyję, jęcząc coraz głośniej, gdy zaczął przyspieszać.
Każdy jego dotyk był wspaniały,
przyprawiający o dreszcze. Był wobec mnie delikatny, czuły. Jakby się bał, że w
jakiś sposób może mnie skrzywdzić.
- Harry, nie wytrzymam dłużej. -
Szepnęłam drżącym głosem, czując nadchodzącą falę spełnienia - Ch-chcę żebyś
doszedł ze mną. - Jęknęłam, odchylając głowę do tyłu, mocno napinając mięśnie.
Zacisnął wolną dłoń na moim udzie,
drugą z kolei zacieśniając uścisk naszych dłoni, wykonując dwa ostatnie i mocne
pchnięcia, zatrzymując się tuż przy moich biodrach, dochodząc razem ze mną.
Opadł bezsilnie na moje ramię, mocno
się we mnie wtulając.
Leżeliśmy tak w ciszy starając się
uspokoić swoje oddechy dobre piętnaście minut.
Po minionym czasie podniósł się i
spojrzał na mnie czule, następnie delikatnie całując, na co mimowolnie
przymknęłam powieki, jednocześnie uśmiechając się przez pocałunek.
*
*
- Moja narzeczona. - Zaśmiał się
cicho, cmokając mnie w nos - Moja przyszła żona.
- Mój narzeczony i mój przyszły mąż.
- Szepnęłam z szerokim uśmiechem, następnie przyciągając go do siebie i mocno
przytulając - Kocham cię, Harry.
- Ja ciebie o wiele mocniej.
- W życiu w to nie uwierzę. -
Zachichotałam cicho, całując go delikatnie w szyję
- A ja w tym przypadku nigdy nie
pozwolę ci wygrać. - Oznajmił rozbawiony, podnosząc się i patrząc na mnie z
lekkim uśmiechem, gładząc delikatnie po policzku - Wypadało by chyba położyć
się w łóżku, prawda?
- Kiedyś pewnie tak. - Zaśmiałam się,
przeczesując palcami jego loki.
Harry podniósł się powoli i wyciągnął
w moim kierunku dłoń, którą od razu chwyciłam i ruszyłam z nim do łóżka.
- Nareszcie się wyśpię. -
Uśmiechnęłam się, patrząc jak zajmuje miejsce obok mnie
- Pozwolisz, że tego nie skomentuję.
- Zmrużył oczy, jednocześnie obejmując mnie mocno i przyciągając do siebie -
Dobranoc. - Ucałował mnie w czubek głowy, zaczynając delikatnie gładzić
opuszkami po ramieniu.
Zamknęłam oczy i wtulając się w niego
jeszcze mocniej, zasnęłam spokojnie.
|DA|
Poczułam czyjś delikatny dotyk na
mojej odsłoniętej skórze, który powoli zaczął mnie wybudzać ze snu.
Jęknęłam cicho, marszcząc czoło,
starając się odwrócić na drugi bok.
Nie chciałam się jeszcze budzić. Nie
w takim momencie.
Usłyszałam za sobą cichy chichot, a
moment później, poczułam jak silne ramiona obejmują mnie w pasie.
Otworzyłam leniwie oczy, spoglądając
na uśmiechniętego od ucha do ucha chłopaka.
- Dzień dobry. - Szepnął, cmokając
mnie delikatnie w nos, na co mimowolnie przymknęłam powieki z rozbawienia - I jak
się spało tym razem?
- Wspaniale. - Przeciągnęłam się,
następnie układając na plecach - Ale ktoś mi przerwał wspaniały sen. -
Zmrużyłam oczy i spojrzałam na niego wymownie, starając się zachować powagę
- A co takiego ci się śniło, co?
- A ty, wiesz?
- No to opowiedz. - Oznajmił
ożywiony, układając się wygodniej obok mnie
- Nie ma mowy! Nie powiem, bo się nie
spełni.
- Jesteś za bardzo przesądna. -
Jęknął niezadowolony - Ale to coś dobrego?
- Bardzo. - Zaśmiałam się, krótko go
całując - Dlaczego mnie budzisz?
- Za chwilę będziemy musieli zejść na
śniadanie. Wiesz, nie bardzo zależy mi, aby podpadać teściowi. - Zmarszczył
nos, na co ja tylko głośno się zaśmiałam
- Jesteś niemożliwy. - Pokręciłam z
rozbawienia głową, następnie siadając na łóżku i trzymając przy klatce
piersiowej kołdrę, wzrokiem poszukiwałam swojej koszulki
- Musisz to trzymać? - mruknął,
przejeżdżając opuszkami po moim brzuchu, na co mimowolnie zadrżałam - Wolę na
ciebie patrzeć zdecydowanie bez tego. - Pociągnął delikatnie za poszewkę kołdry,
na co tylko wywróciłam oczami
- Z tobą to naprawdę jak z dzieckiem.
- Oznajmiłam, szybko wstając z łóżka i zakładając na siebie koszulkę oraz
czystą bieliznę i czarne getry - Wstawaj zięciu. - Zaśmiałam się wyciągając do
niego dłoń - Swoją drogą, ciekawe jak zareagują moi rodzice. Jak w ogóle
zareaguje moja rodzina. I twoja. - Mówiłam, patrząc na niego jak się ubiera,
starając się jak najlepiej skupić na wypowiadanych słowach, a nie na jego
perfekcyjnym jak cholera ciele.
Spojrzał na mnie, uśmiechając się
zwycięsko pod nosem.
Szybko przestałam przygryzać wargę, o
czym nawet nie miała pojęcia.
No właśnie tak na mnie działasz! Tak,
że nie mam pojęcia co robię. Raz już prawie pod auto wpadłam przez ciebie! No
przepraszam!
Czasami dobrze jak odbierze ci mowę.
Przynajmniej nie wypowiesz myśli na głos. To chyba jedyny plus tego, że Harry
Styles tak wspaniale i bezkarnie onieśmiela kobiety.
- Jesteś niemożliwa. - Zaśmiał się
obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie
- Wiesz, że zaręczając się ze mną,
skazujesz samego siebie na prawdopodobnie dożywocie takich reakcji z mojej
strony? - westchnęłam zażenowana samą sobą, przeczesując delikatnie jego włosy
- Nie przeszkadza mi to. Osobiście
bardzo to lubię. Jesteś wtedy urocza. - Oznajmił rozbawiony, następnie czule
mnie całując i ruszając na dół do jadalni, skąd dobiegały odgłosy żwawych
rozmów.
Weszłam niepewnie do środka,
zaciskając mocniej jego dłoń, gdy nagle wszyscy umilkli i przenieśli na nas
swoje spojrzenia.
- O Boże, powiedziała tak! -
wstała szybko, patrząc na moją dłoń z szerokim uśmiechem
- Ty wiedziałaś? - spojrzałam na nią
pytająco, no co tylko pokiwała energicznie głową
- Wszyscy wiedzieliśmy. Fakt faktem
dopiero od wczoraj popołudnia kiedy Harry prosił tatę o zgodę, no ale lepiej
późno niż wcale. - Zaśmiała się, obejmując mnie mocno.
Odwróciłam się patrząc na bruneta z
niedowierzaniem.
- Poszedłeś do taty prosić o moją
rękę?
- To chyba normalnie. - Oznajmił
rozbawiony, widząc zapewne moją minę
- A ty tato się zgodziłeś? - Uniosłam
brew - Żeby twoja córka wyszła za szefa - podkreśliłam - agencji modelek?
- Nie wracajmy już do tej rozmowy. -
Wywrócił oczami, wstając powoli - A poza tym ja nadal podtrzymuję wersję, że on
jest fotografem. A to zupełnie dwa inne zawody. - Zaśmiał się, stając przede
mną - Przecież widzę, że dla was poza sobą nawzajem nic innego dookoła może nie
istnieć. Wiesz przecież, że twoje szczęście zawsze było dla mnie najważniejsze.
A on ci je daje. - Szepnął mi do ucha, tak abym tylko ja była w stanie to
usłyszeć - I cieszę się, że powiedziałaś tak. - Zaśmiał się, na co tylko
mocno go objęłam.
Może to dziwnie zabrzmi, ale naprawdę
zależało mi na akceptacji ze strony rodziny. O Lucy się nie bałam. Od początku
z Harrym miała bardzo dobry kontakt. No, w pewnym momencie aż za dobry... Ale
pomijając ten szczegół, mama została oczarowana po pierwszej wymianie spojrzeń,
co z resztą mnie nie dziwi.
Brad jak to Brad. Facet z facetem
temat zawsze znajdzie, a bliźniaki uwielbiały się z nim bawić.
Zawsze zostawał tata. Niby
zaakceptował go przy pierwszym spotkaniu, ale tyle się od tego czasu wydarzyło,
że chyba nawet lepiej nie wspominać.
Jednak mimo wszystko się zgodził.
Cieszy się. I to jest dla mnie właśnie najważniejsze.
- Powiem ci jedno, jako stary kumpel
zza baru. - Zaśmiał się obejmując mnie mocno - Przez ciebie moje siostry umrą z
zazdrości, więc gratuluję ci i cieszę się razem z tobą o wiele za bardzo.
- Jesteś wstrętny. - Klepnęłam go w
ramię - Powiem wszystko Jessey i Poli.
- Jeśli zdążysz przed pogrzebem.-
Zaśmiał się, uciekając przed kolejnym ciosem.
Całe śniadanie mijało w doskonałej
atmosferze. Wszyscy się cieszyli, rozmawiali ze sobą na przeróżne tematy. Jak w
prawdziwej rodzinie.
- A może pójdziemy razem na plażę? -
zaproponowała Lucy, z czym wszyscy jednogłośnie się zgodziliśmy.
Pomogliśmy mamie posprzątać po
śniadaniu, po czym ruszyliśmy do swoich pokoi i łazienek, aby przygotować się
na popołudnie.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? -
zmarszczyłam czoło, zarzucając dłonie na jego kark, bawiąc się leniwie jego
lokami
- Chciałem żebyś miała niespodziankę.
- To już trzecia w przeciągu
niecałych dwóch dni. - Zaśmiałam się, przybliżając swoją twarz do jego - Za
bardzo mnie rozpieszczasz. - Szepnęłam, szybko oblizując usta, następnie
delikatnie i czule go całując.
Przymknęłam powieki, czując jak
oddaje i pogłębia pocałunek.
To wszystko było teraz takie
niesamowite. Takie inne.
Jakby się miało nigdy nie skończyć.
Trwać wiecznie.
- Mel ja chciaaaaa... - szybko
wróciła za drzwi, widząc, że nieco nam przeszkadza - Ja chciałam tylko pożyczyć
tą niebieską sukienkę. - Mówiła z korytarza, na co tylko razem z Harrym tylko
się zaśmialiśmy.
- Pozwalam ci. Jest w szafie. -
Odpowiedziałam, opierając głowę na jego klatce piersiowej, uważnie patrząc na
ruchy Lucy.
Weszła szybko do pokoju, swoją twarz
zasłaniając dłonią. Wyciągnęła sukienkę i ostrożnie cofając się do
tyłu, wyszła, momentalnie zatrzaskując za sobą drzwi.
- Ubierzesz sukienkę? Dla mnie? -
spojrzał na mnie błagalnie
- Poproś ładnie, to ubiorę. -
Uśmiechnęłam się, następnie układając usta w dziubek.
Nie musiałam długo czekać na słodki i
idealny pocałunek, który mógłby trwać całe wieki.
Jednakże w tym domu nawet pięciu
minut dla siebie nie dostaniesz.
- Wejść! - krzyknęłam gdy tylko
usłyszałam pukanie - Brad, czego chcesz? - zmrużyłam oczy, patrząc na niego
wyczekująco
- Ja tylko w sprawie umywalki. Umyłem
ją. - Oznajmił dumnie, następnie opuszczając pokój tak szybko jak do niego
wszedł
- Obiecuję, że kiedyś tego idiotę
zabiję. - Wypowiedziałam przez zęby, kolejno biorąc kilka głębszych oddechów.
Usłyszałam cichy śmiech, który od
razu mnie uspokoił i odprężył.
Przymknęłam powieki, wtulając się w
chłopaka.
- Chyba powinniśmy się przygotować,
co? - odezwał się po chwili, bawiąc delikatnie moimi włosami - Nie będą na nas
przecież wiecznie czekać.
- Ja osobiście mogłabym się nie
ruszać. - Zachichotałam, podnosząc na niego wzrok - Ale obiecałam ci sukienkę.
- Mruknęłam, odrywając się od niego.
Wyciągnęłam szybko swoje ubrania, po
czym ruszyłam do łazienki, gdzie przygotowałam się do wyjścia.
Przeglądając się w lustrze, po raz
ostatni upewniłam się czy wyglądam dobrze i czy wszystko pasuje do siebie
idealnie.
Chwytając swoją piżamę ruszyłam
szybko do sypialni gdzie zostawiłam koszulkę na łóżku, następnie szybko
zbiegając na dół, gdzie wszyscy już na mnie czekali.
- Pięknie wyglądasz. - Szepnął mi do
ucha z szerokim uśmiechem na ustach, na co ja jak zwykle oblałam się rumieńcem.
Chwycił moją dłoń i wypuszczając
bliźniaki jako pierwsze, ruszyliśmy wszyscy razem na plażę.
- Wiesz, brakowało mi takich chwil.
Spędzanych z całą rodziną. - Mówiłam, patrząc jak wszyscy przed nami wspaniale
się bawią - Cieszę się, że rodzice zgodzili się tu przeprowadzić. - Chwyciłam
go pod rękę, opiera głowę na jego ramieniu - Szkoda tylko, że Brian już nie
zdążył.
- Mel, jestem przekonany, że on teraz
z nami tutaj jest. Bawi się tak samo jak Lucy, Alice, czy Brad.
- Ja wiem. - Westchnęłam, przymykając
powieki na sekundę - Wiem, że zawsze będzie z Lucy. Ja po prostu za nim
tęsknię.
- Chyba nie ma tu osoby, która by za
nim nie tęskniła. - Objął mnie mocniej, całując delikatnie w czubek głowy -
Myślisz, że Lucy jeszcze kiedyś się przełamie?
- Co masz na myśli?
- Gdyby Tom chciał kiedyś mieć
dziecko.
- Lucy jest naprawdę silna. -
Mówiłam, nie spuszczając z niej wzroku ani na sekundę - Chyba teraz nie
zdecydowała by się jeszcze na taki krok, ale za kilka lat może znowu zostanę
ciocią. - Uśmiechnęłam się szeroko na samą myśl
- Za jakiś czas to my będziemy tu tak
chodzić z naszymi dziećmi kiedy przyjedziemy w odwiedziny do dziadków. -
Zaśmiał się, splatając razem nasze palce.
Uśmiechnęłam się pod nosem na jego
słowa, wizualizując je w głowie.
Jeśli mam być szczera, ten obrazek
był za piękny, aby mógł być prawdziwy.
- Tak myślisz? - Zapytałam,
przygryzając nieznacznie dolną wargę
- Po prostu bym chciał.
- Nie wierzę własnym uszom. Harry
Styles rozmawia o dzieciach. Gdzie to ja miałabym być w dodatku w ciąży.
- Już mówiłem, że dopóki ja wiem, że
są moje i dopóki ja sam je spłodziłem, nie ma żadnego problemu. - Zaśmiał się,
całując mój policzek
- Wiesz, nie zamierzam szukać sobie
innego chłopaka, skoro mam najwspanialszego narzeczonego pod słońcem. Którego w
dodatku zazdrości mi trzy czwarte nacji kobiet tego świata. W życiu bym takiego
nie oddała.
- I ja na taką odpowiedź liczyłem. -
Zaśmiał się rozbawiony moją wypowiedzią, następnie delikatnie mnie całując -
Bardzo cię kocham. - Szepnął, gładząc mój policzek - I nigdy, ale to przenigdy
cię nie zostawię.
- W takim razie trzymam cię za słowo. - Uśmiechnęłam się, mocno w niego wtulając, spędzając w tym momencie najwspanialsze popołudnie w całym moim życiu.
- W takim razie trzymam cię za słowo. - Uśmiechnęłam się, mocno w niego wtulając, spędzając w tym momencie najwspanialsze popołudnie w całym moim życiu.