sobota, 22 lutego 2014

Chapter 21.

Tony zużytych chusteczek, to jedyne co mnie otaczało ostatnimi czasy.
Gwałtowne zmiany klimatów chyba nie najlepiej mi służą.
Nie wstaję z łóżka od dobrego tygodnia i nie czuję żadnej specjalnej poprawy od tych tysięcy tabletek, które rzekomo powinny pomóc.
Szczerze, to nigdy bym nie pomyślała, że mogę tęsknić za szkołą.
Może i praca w agencji nie należała do tych najłatwiejszych i była okropnie męcząca, ale przynajmniej miałam coś na zabicie czasu.
Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę.
8:32 am.
Minęły dopiero dwie minuty?
Naprawdę?
Jak dla mnie trwały one całą wieczność.
Usiadłam aby wydmuchać nos jednak przeszkodził mi w tym dźwięk telefonu.
Spojrzałam na wyświetlacz. Widząc kto dzwoni, na moje usta wkradł się delikatny uśmiech.
- Halo? - odchrząknęłam chrypę, co jednak wywołało u mnie chwilowy atak kaszlu
- Miałem się zapytać czy jest lepiej, ale słysząc to, wnioskuję, że chyba nie bardzo.
- Ja już nie wiem czym mam się leczyć. Nic mi nie pomaga. Z resztą sam dobrze wiesz, że jak padłam na łóżko po przylocie, tak nie ruszyłam się do dzisiaj nie dalej niż do łazienki. - Westchnęłam, przecierając dłonią ciepłe czoło
- Za jakieś pół godziny powinien przyjść lekarz.
- Harry, ja nie potrzebuję...
- Mam powtórzyć twoje słowa? - przerwał mi, mogę się założyć, że unosząc brew z rozbawienia.
Westchnęłam wywracając oczami.
- Nie, nie musisz. - Zaczęłam się bawić rogiem kołdry, nerwowo przygryzając wargę - Tęsknię za tobą.
Byliśmy razem. Niby nie mieliśmy przed sobą tajemnic, mówiliśmy sobie wprost wszystko co czujemy, jednak to nadal było dla mnie... Dziwne. Nowe.
Nigdy nikomu nie mówiłam czegoś takiego, bo nikogo nie kochałam tak jak Harry'ego.
- Mel, jesteś tam? - wyrwał mnie z zamyślenia
- Co? Tak, tak. Znaczy, tak. Umm, więc... Mówiłeś coś?
- Tak.
- Możesz powtórzyć?
- No i co ja z tobą mam, co? - zaśmiał się - Mówiłem, że też tęsknię i pytam, czy masz na coś ochotę, to kupię jak będę wracał.
- No tak. Jasne. Przecież słyszałam. - Uśmiechnęłam się szeroko - Możesz kupić czekoladę z OREO. Ale dużą. - Rozmarzyłam się na samą myśl - I mleko.
- Wedle życzenia. - Oznajmił rozbawiony - Co robisz?
- No jak na razie to leżę i najpewniej pozostanę w tej pozycji już na wieki. - Westchnęłam okrywając się szczelniej kołdrą - A ty? Masz dużo pracy?
- Trochę.
- Marnujesz przeze mnie tylko czas. - Mruknęłam niezadowolona.
Nie powinien zaniedbywać przeze mnie swoich obowiązków. Nie o to przecierz chodzi.
- Wcale go nie marnuję. Dobrze jest czasem sobie zrobić przerwę między sesjami, podpisywaniem kontraktów, umów i różnych innych pierdół. Nie jestem maszyną.
- Ale i tak mam wrażenie, że tylko ci przeszkadzam.
- Mel, jesteś moją dziewczyną. To dla ciebie powinienem mieć czas. Nie dla pracy. A poza tym nie czujesz się najlepiej i to chyba normalne, że się o ciebie martwię.
- Zupełnie niepotrzebnie. - Westchnęłam
- To się okaże po wizycie lekarza. Ja naprawdę staram się najlepiej jak potrafię.
- I wychodzi ci to idealnie, Harry. Ale nie chcę żebyś myślał o mnie kiedy pracujesz.
- W takim razie musielibyśmy się cofnąć kilka miesięcy wstecz, kiedy cię poznałem, bo od tamtej pory myślę tylko o tobie.
- I ty się dziwisz, że wypaliłeś przeze mnie więcej papierosów w miesiącu niż w przeciągu trzech ostatnich lat. - Zaśmiałam się - Więcej skupienia na pracy, mniej uwagi na mnie, panie Styles.
- Wymaga pani ode mnie rzeczy niemożliwych, pani Grey.
- Harry, muszę kończyć. Chyba przyszedł lekarz.
- Zadzwoń do mnie po wizycie, dobrze?
- Obiecuję. Kocham cię.
- Trzymaj się. - Oznajmił po czym się rozłączył. Odrzuciłam telefon na bok, po czym wygramoliłam się spod kołdry i ruszyłam do drzwi.
- Dzień dobry. - Uśmiechnął się młody mężczyzna, na moje oko przed trzydziestką.
Szybko wpuściłam go do środka zamykając za nim drzwi.
- Więc co pani dolega? - zapytał ściągając płaszcz i buty następnie przechodząc wgłąb mieszkania
- Nic poważnego w zasadzie. Podejrzewam osłabienie po zmianach stref czasowych.
- Niech się pani rozbierze, zbadam panią.
Przytaknęłam na jego słowa, ściągając z siebie koszulkę Harry'ego i siadając przed mężczyzną, plecami do niego.
- Proszę głęboko oddychać.
Od razu wykonałam jego polecenie, lekko drżąc na kontakt chłodnego przedmiotu, z moją rozgrzaną skórą.
Kolejno badał moje gardło, węzły chłonne i wszystkie inne ważne części po drodze.
- Jest pani po prostu przemęczona. Strefy czasowe też zrobiły swoje. Sądzę, że jeszcze tydzień i będzie pani zdrowa jak ryba. Przepiszę witaminy i tabletki na wzmocnienie, które powinny pomóc.
- Dziękuję bardzo. - Uśmiechnęłam się - Może napije się pan czegoś?
- Może następnym razem. Nie mam w tej chwili zbyt wiele czasu. - Wręczył mi recepty i ruszył do wyjścia - Wizyta jest opłacona więc proszę się nie martwić. - Ubierał swój płaszcz i buty - Proszę odpoczywać, a wszystko będzie dobrze. - Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie
W tym samym momencie drzwi gwałtownie się otworzyły przez co mężczyzna wpadł na mnie, przypierając do ściany, aby nie stracić równowagi.
Obydwoje spojrzeliśmy na chłopka, który wyczekująco oczekiwał od nas odpowiedzi.
Lekarz szybko się ode mnie oderwał i poprawił swój płaszcz.
- Wszystkie zalecenia są zapisane na receptach. - Odchrząknął - Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. - Uśmiechnął się ciepło, następnie żegnając skinięciem głowy z chłopakiem, opuścił mój apartament.
- Więc...
- Więc następnym razem otwieraj drzwi ostrożniej. - Przerwałam mu szybko, leniwym krokiem przechodząc do kuchni - Ale swoją drogą, dziękuję kochanie, że umawiasz mnie z tak przystojnymi lekarzami. - Zaczęłam się z nim powoli droczyć - Od razu poczułam się lepiej.
- Ach tak? - uniósł brew stawiając torbę z zakupami na kuchennym blacie - W takim razie może jeszcze mam po niego polecieć i przytargać go tu z powrotem?
- A mógłbyś?
Na moje słowa tylko parsknął śmiechem, odwracając się do mnie tyłem i rozpinając jeden z guzików koszuli.
Podeszłam do niego rozbawiona i objęłam mocno w pasie od tyłu, przytulając się do jego pleców.
- Harry, ja się z tobą tylko droczę. Nie zależy mi na tym doktorku.
- Stwierdził chociaż co ci jest?
- Przemęczenie. Przepisał mi jakieś witaminy i kazał dużo odpoczywać. Za kilka dni wszystko powinno być w porządku.
- To znaczy, że mogę cię całować. - Uśmiechnął się szeroko, odwracając do mnie przodem - No w końcu to tylko zmęczenie. Już się nie wymigasz, kochanie. - Mruknął nachylając się nade mną i delikatnie całując, co niemalże od razu odwzajemniłam
- Nawet nie miałam takiego zamiaru. - Zaśmiałam się przez pocałunki, bawiąc jego włosami - Kupiłeś czekoladę, tato?
- Tato? - spojrzał na mnie zdziwiony
Przez chwilę analizowałam, co w mojej wypowiedzi mogło zabrzmieć dwuznacznie, marszcząc przy tym delikatnie nos.
- Znaczy... - szybko zaczęłam - Nie w tym sensie.
- Na pewno? - przymrużył oczy
- Tak. - Wywróciłam oczami odpychając go delikatnie i ruszając do zakupów - Nie jestem w ciąży. - Oznajmiłam jednocześnie wyciągając czekoladę
- No to kamień z serca. - Zaśmiał się podchodząc do mnie i obejmując w talii, tym samym opierając podbródek na moim ramieniu - Mogę wziąć szybki prysznic?
- Jasne. - Uśmiechnęłam się - Chcesz ciepłe mleko i czekoladę?
- Byłoby miło. - Oznajmił radośnie następnie całując mnie w policzek i ruszając wolnym krokiem do łazienki.
Nalałam mleka do dwóch kubków następnie wstawiając je do mikrofalówki i włączając odpowiedni program.
Usiadłam na kanapie w jadalni, wygodnie wykładając nogi na jej oparcie. Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam na moment powieki aby nieco się odprężyć.
Usłyszałam ciche kroki, na których dźwięk od razu się podniosłam.
- Faktycznie szybkie te twoje prysznice. - Zaśmiałam się wyciągając kubki, dodatkowo zabierając czekoladę następnie wszystko stawiając na stoliku
- Nie potrzebuję wiele czasu.
- Przypomnę ci to przy naszym kolejnym wyjściu. - Oznajmiłam rozbawiona, zajmując miejsce obok tym samym mocno wtulając się w chłopaka - Jak było w pracy? - zapytałam rozpakowując czekoladę następnie chwytając swój napój i zanurzając w nim kostkę
- Pracowicie. - Zrobił to samo - Tysiące pretensji, skarg, zażaleń. Wiesz jakie są dziewczyny. Nie dogodzisz im. Chyba jesteś jedną z niewielu modelek, które nie mają Bóg wie jakich wymagań.
- Po prostu doceniam to co dostaję i jestem za to wdzięczna. Ja nie miałam w życiu tak łatwo jak one. To jest właśnie ta różnica. Maya cię nie odwiedziła? - Zaczęłam się bawić uszkiem filiżanki
- Przypuszczam, że obraziła się na mnie po mojej ostatniej publicznej wypowiedzi na jej temat.
- Nie sądzę, że odpuściła. Nie wracałaby do twojego życia, gdyby nie miała celu. A poza tym rozmawiała ze mną...
- Rozmawiała? - przerwał mi - Kiedy?
- Ta rana nie zrobiła się sama. - Wskazałam na palec, który był już prawie zagojony - Przyszła odwiedzić przyjaciółkę. - Uśmiechnęłam się sztucznie - Wtedy kiedy byliście razem na zakupach.
Między nami zapanował niezręczna cisza. Nie chciałam już dłużej roztrząsać tego tematu, ale widzę, że spokój nie był chyba moim przeznaczeniem.
- Co ci powiedziała?
- To nie jest ważne. - Szybko zaprzeczyłam, nieco się od niego odsuwając
- Widzę, że nie jesteś przez to w najlepszym nastroju.
- A kto by był, Harry. - westchnęłam - Jakoś nie bardzo zależało mi na tym, aby słuchać jej kolorowych planów na przyszłość. O waszej wspólnej przeszłości już nie wspominając. - Dodałam nieco ciszej - A, i wasza rozmowa telefoniczna. Nic tylko skakać z radości pod sufit. Ze mną nigdy tak nie rozmawiałeś, więc pomyślałam wtedy, już na poważnie, że jestem tylko i wyłącznie na doczepkę. Dlatego nie odbierałam od ciebie telefonów.
- Przepraszam za to wszystko. - Automatycznie przyciągnął mnie bliżej siebie, zacieśniając uścisk - Wiem, że mówię to już kolejny raz z rzędu, ale mówię to szczerze. Chociaż też nie wiem co innego mam powiedzieć.
- Ta dziewczyna wprowadza w życie strasznie dużo zamieszania. - Zaśmiałam się cicho, układając się wygodniej na jego klatce piersiowej. Odstawiłam kubek i czekoladę na stolik następnie przymykając powieki gdy poczułam jak bawi się moimi włosami - Opowiesz mi coś?
- Co? - usłyszałam jego cichy chichot
- Lubię słuchać o tym jak byłeś mały. - Uśmiechnęłam się szeroko na co on tylko westchnął z bezsilności
- Jak słowo daję, Gemma będzie kiedyś się za to smażyć w piekle. - Burknął - I tak mogę się założyć, że wszystko ci już opowiedziała.
- Harry, proszę. - Podniosłam się i wydęłam dolną wargę, patrząc na niego
- Nie rób tak. - Szybko odwrócił wzrok na co ja tylko oparłam podbródek o jego ramię - Na jakim wieku skończyła? - westchnął
- Koniec przedszkola. - Odpowiedziałam radośnie, układając się ponownie na jego klatce piersiowej
- W pierwszych klasach podstawówki wszyscy nas ze sobą mylili. Nie mam pojęcia dlaczego, skoro miałem krótkie włosy, no i przepraszam bardzo, ale bądź co bądź, nie wyglądałem chyba jak dziesięcioletnia dziewczynka.
Kiedyś z kolegami weszliśmy do pracowni chemicznej. Byliśmy ciekawi jak to wszystko wygląda. Któryś z nich dosypał czegoś do menzurek, no i jak na filmach zazwyczaj jest, wszystko wybuchło. Możesz uznać to za dziwne, ale mieli szczęście, że zafarbowali na niebiesko. Ja byłem cały różowy. A naszą karą było siedzenie tak w szkole przez cały dzień, do końca zajęć. To cholerstwo przez tydzień zmywałem z włosów.
- Od zawsze wpychałeś łapska tam gdzie nie trzeba. - Zaśmiałam się - Niektóre nawyki pozostają, panie Styles.
- Do tej pory nie słyszałem od pani żadnej skargi, panno Grey. - Zjechał dłonią na moje biodro, przez co od razu przeszedł mnie przyjemny dreszcz
- Wróćmy lepiej do naszych poprzednich zajęć. - Szybko przerwałam jego dalsze poczynania, na co on tylko się zaśmiał - Niegrzeczny też nadal jesteś. W tej kwestii chyba nigdy nic się nie zmieni.
- No cóż, taka natura. - Oznajmił rozbawiony - Kiedyś chciałem się zemścić na Gemmie. Już nawet nie pamiętam za co. Ale pamiętam skutki tej zemsty. Dziesięciostronicowy esej na temat zanieczyszczania środowiska, płonął latem w kominku. Przyjechało chyba z siedem wozów strażackich z myślą, że nasz dom się pali. Po tym wszystkim rodzice dali mi szlaban na jakikolwiek ruch. Nawet w moim pokoju. Przez dwa tygodnie, kiedy oni wygrzewali się na Hawajach, ja siedziałem w domu, w Nowym Jorku na łóżku, pilnowany przez nianię, nie mogąc nic robić. To były chyba najgorsze wakacje w moim życiu. No i jeszcze moja pierwsza dziewczyna, która wyszła z randki pięć minut po tym jak przyszła. Właśnie moja siostrzyczka, którą tak bardzo kochasz, opowiedziała jej o wszystkich moich wpadkach z dzieciństwa i fobiach. A żeby było jeszcze lepiej, kiedy wybiegała, przez przypadek strąciła szkatułkę z jakimś tam leczniczym, świętym piaskiem, który jak się okazało, w moich oczach nie był tak bardzo uzdrowicielski.
- Ty to nie masz chyba szczęścia do kobiet. - Zaśmiałam się, podnosząc lekko i zaczesując kilka jego loków z czoła do tyłu
- Gdyby nie Gemma, ten związek mógłby przetrwać gdzieś z dwadzieścia minut. Jestem tego pewien. - Oznajmił rozbawiony - Jestem pod wrażeniem, że ty tu jeszcze jesteś.
- Nie mam niczego czym bym ci mogła sypnąć w oczy.
Na moje słowa obydwoje się zaśmialiśmy.
- Biedny, mały chłopczyk, z mściwą i niedobrą starszą siostrą.
- Nareszcie ktoś przyznaje mi rację. - Uśmiechnął się szeroko - Teraz ty powiedz mi coś o sobie. Nie ma tak, że tylko ja się tutaj ośmieszam.
- Ale ja byłam grzeczna.
- Znam cię za dobrze żeby w to uwierzyć.
- To ty mnie tak rozpuściłeś. - Przymrużyłam oczy
- I znowu ja zły?
- W tym przypadku tak. - Zaśmiałam się - Ja nie mściłam się na rodzeństwie, przez co oni nie mieli powodów żeby mścić się na mnie. W szkole nie dotykałam tego, czego nie należało. - Wystawiłam koniuszek języka - A randki były zbiorowe i nie na prawdę. - Zaśmiałam się - Wiesz, na zasadzie spotkań przyjacielskich. Tylko chcieliśmy żeby było tak doroślej, to mówiliśmy na to randki. Ogólnie fajna zabawa.
Pamiętam tylko jeden kawał Tom'a. Zmieszał puder Jessey i Poli z cukrem pudrem, a był wtedy strasznie upalny dzień.
- Dlaczego ja na to nie wpadłem? - Zaśmiał się - Oszczędziłoby to tych siedmiu straży.
- Nie każdemu została dana inteligencja. - Uśmiechnęłam się niewinnie, na co on tylko zmarszczył czoło
- Czy ty próbujesz coś podważać?
- Ja? Skądże. - Starałam się ukryć rozbawienie
- Dlaczego ja ci nie wierzę, hmm? - delikatnie przejechał palcem po moim policzku
- A skąd ja mam to wiedzieć?
Wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana. Nie potrafiłam przestać.
Uważnie się mi przyglądał.
- Co ja z tobą zrobię, co? - westchnął rozbawiony - Nie mam na ciebie żadnego wpływu. Buntujesz mi się. Jak ja sobie z tobą poradzę, dziecko?
- To nie będzie takie trudne jak się wydaje.
Na moje słowa tylko cicho się zaśmiał po czym nie czekając dłużej czule i delikatnie pocałował.
Od razu odwzajemniłam pocałunek, leniwie bawiąc się jego włosami.
- Skoro tak mówisz. - Oderwał się ode mnie - To zapewne tak będzie. - Cmoknął mnie krótko w nos, cicho chichocząc

|DA|

- Chciałeś mnie widzieć? - objęłam go od tyłu w talii, tym samym zaskakując go swoją obecnością
- Co ty się tak skradasz? - zaśmiał się odwracając się do mnie przodem i przypierając do biurka, na którym chwilę później usiadłam - Wystraszyłaś mnie.
- Przepraszam. - Wydęłam wargę jednocześnie oplatając go nogami w pasie i przyciągając bliżej siebie. Poczułam jak jego dłonie przesuwają się w górę zewnętrznej strony moich ud - Chciałeś mnie widzieć.
- Owszem. - Zaśmiał się, zaczynając delikatnie muskać ustami moją szyję
- W celu? - Przygryzłam wargę, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku
- Miałem nieodpartą potrzebę zobaczenia cię. - Przygryzał delikatnie moją skórę, podwijając do góry moją koszulkę. Splotłam dłonie na jego karku, tym samym przyciągając go jeszcze bliżej. - Harry, jesteśmy w pracy. W biurze jest pełno osób. A poza tym byłbyś w stanie spokojnie pracować przy biurku, na którym wiłam się pod tobą z przyjemności?
Na same słowa, wzdłuż kręgosłupa przeszedł mnie szybki deszcz. To było niemożliwe jak na mnie działał.
- Masz rację. Byłoby mi ciężko się skupić. - Zaśmiał się cicho, nie przestając całować mojej szyi.
- Ktoś może tu wejść. - Westchnęłam, starając się powstrzymać przed jękiem
- No i co z tego? Przecież nie kryję się z tym, że jesteśmy razem.
- Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o to. - Warknęłam nieco zdesperowana
- No dobrze. Przepraszam. - Zaśmiał się następnie złączając nasze usta w zapierającym dech w piersi pocałunku.
- Ja wiem, że ty coś ode mnie chcesz. - Szepnęłam w przerwie na nabranie powietrza, opierając czoło o jego
- To nic wielkiego.
- Czyli jednak. - Zaśmiałam się, gładząc delikatnie jego policzek - W takim razie zamieniam się w słuch.
Na moje słowa przygryzł nieznacznie wargę, w myślach dobierając odpowiednie słowa.
- Chciałbym żebyś... Żebyś poznała moich rodziców.





piątek, 21 lutego 2014

! ARMAGEDON - WIELKI POWRÓT !

W zasadzie nie mam zielonego pojęcia po co to piszę, ale mniejsza...
MAM JUŻ INTERNET W KOMPUTERZE, WIĘC UWAGA, UWAGA.... ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JUŻ JUTRO! #YAY

Korzystając już z okazji nowego posta, pragnę poinformować, iż:
  • uaktualniona została podstrona Liebster Award  [dziękuję wam za wszystkie nominacje x]
  • uaktualniona została podstrona A&Q [dziękuję ci Anonimie! nareszcie ktoś się odważył x kocham cię]
  • uaktualniona została podstrona Reklamy
Przypominam wam również o dodatkach do Dark Angel w postaci zdjęć, które znajdziecie pod wszystkimi podstronami :)

Mam do was ogromną prośbę... Jeżeli zmieniacie nazwy na tt, a chcecie być nadal informowani o rozdziałach, proszę, napiszcie mi zmianę nick'u, bo szukanie was jest strasznie czasochłonne, a jednocześnie mam wrażenie, że się narzucam :/

Okej, ode mnie to tyle. Pędzę zjeść sobie Mlekołaki (kdvbfkjgbnjgb *-*) i kończę dla was rozdział.

ily x

niedziela, 16 lutego 2014

Chapter 20.

! Ważna informacja apropo dodawania kolejnych rozdziałów pod notką !

Rozdział zawiera sceny nieprzeznaczone dla osób poniżej szesnastego roku życia. Czytasz na własną odpowiedzialność lub opuszczasz fragment oddzielony '*'.

|DA|

- Naprawdę musimy stąd wyjeżdżać? - westchnęłam pakując ostatnie, niepotrzebne już rzeczy.
Nie chciałam wracać. Chciałam zostać. Tutaj, w Indiach.
Mam wrażenie, że to na prawdę magiczny kraj.
Wszystko w końcu zaczęło się układać. Jestem szczęśliwa, Harry chyba też. No przynajmniej na takiego wygląda.
- Aż tak ci się spodobało? - zaśmiał się, odwracając w moją stronę
- Nie wmówisz mi Styles, że Indie nie są piękne. A poza tym tyle się zmieniło. - Westchnęłam wrzucając koszulkę do walizki - Boję się, że jak wrócimy do Nowego Jorku, wszystko trafi szlag. Wrócimy do punktu zerowego. Dobrze wiesz, że nie raz już tak było.
Usłyszałam jego ciche kroki, czym wywnioskowałam, że do mnie podchodzi. Po chwili już obejmował mnie w talii.
- Obiecuję, że to się nie stanie. Już nigdy więcej.
- Na sto procent? - odwróciłam się do niego przodem, spotykając z jego delikatnym i czułym uśmiechem
- Masz moje słowo.
Zaśmiałam się cicho następnie krótko muskając jego usta.
- Jesteś Styles szczęściarzem, wiesz?
- Moja droga, ja zdałem sobie z tego sprawę kiedy postawiłem pierwszy krok w Sweet Heaven.
- I tak ma być. - Oznajmiłam rozbawiona, próbując mu się wyrwać - Harry, musimy się spakować. Za trzy godziny pokaz, jak ty to sobie wyobrażasz?
- Pół godziny nas nie zbawi. - Zachichotał, całując moją szyję
- O nie, nie, kochaniutki. Masz obowiązki i musisz się z nich wywiązać.
- Mówisz jak moja mama.
- Tak mówi każda mama. - W końcu mu się wyrwałam tym samym poprawiając swój T-shirt.
- Dowiem się w końcu co tu jest? - Wyciągnął z szafy frakonosz, przyglądając mu się zawzięcie
- Jesteś niemożliwy. - Wyrwałam u z rąk sukienkę następnie ruszając do łazienki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, dodatkowo zamykając je na klucz.
Stanęłam przed lustrem i rozpuściłam jeszcze wilgotne po wspólnym prysznicu włosy.
Szybko je rozczesałam, następnie związując je w wysokiego i ciasnego kucyka, prawie na czubku głowy.
Zaczęłam patrzeć na kosmetyki, zastanawiając się nad makijażem. Nie chciałam żeby był jakoś specjalnie wyzywający, ale nie mógł też być za delikatny.
Nałożyłam na twarz podkład i puder aby ją ujednolicić. Następnie zaczęłam rysować kreskę eyeliner'em, łącząc nią górne i dolne kontury oczu, zamalowując powstały w kształcie przedłużonego kąta oka środek.
Kolejno nałożyłam na powieki czarny cień, który w efekcie końcowym dawał wrażenie przydymionego oka.
Usta podkreśliłam nieco ciemniejszym odzieniem czerwieni, następnie rozsuwając frakonosz i wyciągając z niego odpowiednią bieliznę.
Szybko zrzuciłam z siebie dotychczasowe ubrania i przebrałam się w czarny, koronkowy komplet.
W końcu nadszedł czas na sukienkę.
Nie mogłam już dłużej czekać. Czym prędzej ją na siebie zarzuciłam i poprawiłam wszelkie odwinięcia patrząc na siebie w lustrze.
Faktycznie, leżała idealnie.
Wzięłam głęboki oddech i ostrożnie uchyliłam drzwi.
Teren wydawał się być czysty, więc szybko przeszłam do sypialni, gdzie niestety zastałam tylko kartkę z informacją.
Musiałem pojechać wcześniej, aby wszystkiego dopilnować. Wiesz, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik :)
Pojedź razem z Gemmą i Paul'em. Powinna po ciebie przyjść o 6:30 pm.
Przepraszam,
Harry.
Nie byłam na niego zła. W zasadzie to wręcz przeciwnie. Przynajmniej niespodzianka pozostanie niespodzianką.
Szybko wrzuciłam ostatnie ubrania do walizki, którą następnie zasunęłam i postawiłam obok łóżka.
Ubrałam jeszcze szpilki, które były dopełnieniem całego stroju.
W tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
Chwyciłam swoją kopertówkę i w pełni gotowa, ruszyłam do wyjścia.
- No, moja kochana. W nocy to wy z Harry'm chyba za długo nie pośpicie. - Zaśmiała się, uważnie mnie lustrując
- A to dlaczego? - zapytałam rozbawiona, zamykając za sobą drzwi pokoju
- Biorąc pod uwagę to jak wyglądasz i jego kiepskie pohamowanie, założę się, że nawet nie zdążysz wysiąść z limuzyny, jak będziesz z nim z powrotem jechać do hotelu.
- Gemma, on tam pracuje.
- I myślisz, że to go powstrzyma? - zaśmiała się wchodząc do windy
- Mam taką nadzieję.
- No, nadzieja matką głupich. - Oznajmiła rozbawiona, opierając się o ścianę - A jak sprawy między wami?
- Gemma, widzieliśmy się wczoraj wieczorem.
- No od tej pory wiele się mogło zmienić. - Poruszyła wymownie brwiami na co ja tylko wywróciłam oczami
- Myślisz, że on tylko uprawia ze mną seks?
- No oczywiście, że nie. Ale od czasu do czasu nie zaszkodzi.
- Właśnie. Od czasu do czasu. - Podkreśliłam wychodząc z windy - Ostatnio jesteśmy zbyt zmęczeni na te sprawy.
- Uważaj, bo uwierzę. - Zaśmiała się, szybko podbiegając do Paul'a i mocno go przytulając.
- Nasi słodcy zakochańcy. - Uśmiechnęłam się, chwytając dziewczynę pod rękę i ruszając z nimi do limuzyny
- Dlaczego Harry z nami nie jedzie? - zapytał, spoglądając na mnie
- Musiał dopilnować wszystkich przygotowań do pokazu.
- No tak. Chodzący perfekcjonista. - Zaśmiał się, kręcąc głową z rozbawienia
Otworzył przed nami drzwi i wpuścił jako pierwsze.
Kiedy wsiedliśmy do limuzyny, chłopak otworzył szampana i nalał go do trzech kieliszków następnie je nam podając.
- Nie wiem czy powinnam. - Zaśmiał się - Alkohol chyba nie wpływa na mnie najlepiej.
- Oj, Mel. - Poklepała mnie po kolanie - To tylko kieliszek. Tak dla pewności siebie.
- Skoro mam pozwolenie od starszej - podkreśliłam - siostry Harry'ego, to chyba nie należy odmawiać. - Oznajmiłam rozbawiona, upijając łyk - Pyszny.
- Paul wie co dobre. - Wtuliła się w niego, popijając co chwilę trunek.
Uśmiechnęłam się spoglądając na nich kątem oka, następnie przenosząc wzrok na obrazek za przyciemnianą szybą.
Tak bardzo chciałam tu zostać.
Niczym się nie martwiłam. Po prostu żyłam. Byłam szczęśliwa.
Zero zmartwień, zero kłopotów. Zupełnie inny świat.
Poprawiłam nerwowo sukienkę kiedy dojechaliśmy na miejsce.
Elegancki mężczyzna podszedł do moich drzwi, które otworzył w mgnieniu oka.
Gdy tylko wysiadłam, od razu oślepił mnie błysk fleszy.
Uśmiechnęłam się do fotografów, czekając na Gemmę i Paul'a, którzy stali po drugiej stronie limuzyny.
Po chwili cała nasza trójka zmierzała po czerwonym dywanie, fotografowana przez miliony osób.
- Gemma! - usłyszeliśmy znajomy głos, na którego dźwięk od razu szeroko się uśmiechnęłam.
Gwałtownie się odwróciłam napotykając na swojej drodze szmaragdowe spojrzenie, które w tym momencie zawzięcie mnie lustrowało.
- Mel? - odchrząknął, wyrywając się jakby z zamyślenia
- Twoja dziewczyna, wygląda nieziemsko. - Poklepała go po ramieniu następnie ciągnąc Paul'a w przeciwnym kierunku
- I to było tą tajemnicą? - uniósł brew, podchodząc bliżej
- No tak. - Zaśmiałam się - Może być? - przygryzłam wargę uważnie na niego patrząc - Jak ty to robisz, że w zwykłych spodniach i koszuli wyglądasz idealnie?
- I tak przy tobie się nie umywam. - Szepnął mi do ucha, mocno obejmując w talii
- Czyli ci się podoba? - uśmiechnęłam się szeroko
- Jak cholera. - Mruknął następnie delikatnie muskając ustami miejsce za moim uchem, co od razu przyprawiło mnie o przyjemne dreszcze.
Tę chwilę przerwały dopiero krzyki reporterów, którzy za wszelką cenę starali się przekrzyczeć, aby dowiedzieć się czegokolwiek na temat naszych relacji.
Chłopak zaczął ich uciszać dłonią, co mnie nieco zdziwiło.
- Co do relacji między mną, a Melanie, chyba nie jest to tajemnicą, że jesteśmy parą. Osobiście nie wstydzę się tego. Jestem szczęśliwy.
- A co z Mayą? - wyrwał się jeden z mężczyzn. Spojrzałam kątem oka chłopaka, który w tym momencie analizował w myślach każde słowo swojej wypowiedzi
- Z Mayą wszelkie stosunki zakończyliśmy sześć lat temu. To że wróciła do modelingu nie znaczy, że my wrócimy do siebie. Ja w każdym bądź razie nie mam takiego zamiaru.
- Ostatnio widywano cię z nią bardzo często. - Uniósł brew, zdziwiony jego wypowiedzią
- Spotkania absolutnie oficjalne. Pokazy, sesje. To moja praca. Należy do naszej agencji. Ja wykonuję zlecenia.
- To samo tyczy się waszej kolacji?
- Omawialiśmy kwestie nowego kontraktu, który by jej odpowiadał. Byliśmy sami przez jakieś piętnaście minut. Po minionym czasie dotarł również mój ojciec.
Harry Formalny Styles. Mam tylko nadzieję, że nie będzie się tak zachowywał przez cały dzisiejszy wieczór. Nie zniosę tego.
Poczułam jak chwyta moją dłoń i rusza w kierunku tłumu, w którym dostrzegłam kilka znajomych twarzy.
Zaczął się przepychać, aby być jak najdalej od wszystkich ludzi.
Po chwili byliśmy na widowni, która jako jedyna była pusta.
Wpatrywał się w wybieg bez jakichkolwiek emocji.
Stałam tak przy nim chyba z jakieś piętnaście minut. Jednak ktoś w końcu musiał przerwać tę ciszę.
- Harry, co się dzieje?
- Nigdy się od niej nie uwolnię. - Westchnął - Ludzie zawsze będą mnie z nią łączyć. Jakkolwiek ułożę sobie życie, zawsze będę tym, który był w związku z Mayą Momens.
Położyłam dłoń na jego plecach, delikatnie je gładząc, aby go uspokoić.
- Harry, kiedyś na pewno się uspokoją. Będą mieli inne tematy. - Spojrzałam na podest, przygryzając nieznacznie wargę na myśli, które pojawiły się w mojej głowie - Obydwoje ułożycie sobie życie i będą o was pisać, ale jako dwa zupełnie odrębne tematy. No chyba, że faktycznie jednak do siebie wrócicie. - Zaśmiałam się cicho.
Jednak nie był to szczery śmiech. Na samo wyobrażenie czułam, jakby ktoś wyrywał mi serce bez żadnego znieczulenia. To było okropne.
Harry odwrócił się do mnie przodem i objął w talii, przyciągając nieco bliżej.
- Nie zamierzam się żenić. Nie z nią. - Uśmiechnął się delikatnie, cały czas patrząc mi w oczy
- Nie żałujesz tego co im powiedziałeś? - przygryzłam nerwowo wargę
- Ani trochę. Mam żałować tego, że mówię prawdę? - zmarszczył czoło
- A kto cię tam wie. - Zaśmiał się cicho, na co on tylko mi zawtórował. Nachylił się nade mną i czule pocałował.
Za każdym razem kiedy to robił, traciłam grunt pod nogami. Byłam w zupełnie innym wymiarze.
- Naprawdę chciałbym to z ciebie ściągnąć. - Mruknął mi do ucha, pociągając za koniec mojej sukienki
- No ale to chyba nie tutaj. - Oznajmiłam rozbawiona
- A to niby dlaczego? Miejsca mamy dużo.
- Harry. - Pisnęłam, próbując mu się wyrwać kiedy zaczął całować moją szyję
- No co?
- Ja się na to nie zgadzam. - Zaśmiałam się widząc jego smutną minę - Ale zajmiemy się tym jak wrócimy.
- Obiecujesz?
- Tak. - Wywróciłam oczami, następnie go od siebie odpychając, gdy widownia zaczęła się wypełniać
- Co ty robisz?
- Harry, tu są ludzie.
- No i co z tego? - zaśmiał się, następnie mnie do siebie przyciągając - Jesteś moją dziewczyną. Mogę z tobą robić co mi się żywnie podoba.
- A ja mam jakąkolwiek szansę wypowiedzi?
- Tak ubrana? Raczej nie. - Uśmiechnął się szeroko, całując mnie w policzek, następnie ciągnąc w kierunku naszych miejsc, gdzie siedziała już Gemma razem z Paul'em.
Chwilę po zajęciu foteli, pokaz się zaczął. Muszę przyznać, że nie gdyby nie to, że wiem o tym jakie modelki szły w pokazie, w życiu nie powiedziałabym, że są początkującymi. To był zdecydowanie najlepszy pokaz na jakim kiedykolwiek byłam. Cała aranżacja połączona ze strojami i urodą dziewczyn, dopełniała się idealnie.
Tyle żywych kolorów na przeróżnych wzorach. Coś pięknego.
- Kolejny pokaz zamierzam zorganizować w Nowym Jorku. - Kontynuował projektant, z którym zdążyłam już wypić prawie cały kieliszek szampana - Chciałbym tak jakby przenieść ten wybieg z Indii na wybieg nowojorski. Chciałbym żeby Mel poszła w pokazie. Wiele o niej czytałem i słyszałem. Zrobiła furorę. - Uśmiechnął się sympatycznie - Moi znajomi nie potrafią przestać jej chwalić.
- No już znowu nie przesadzajmy. Dopiero się uczę.
- Mimo wszystko i tak cię rezerwuję. Mam nadzieję, że znajdziesz jeden dzień, dla staruszeczka. - Zaśmiał się, wręczając mu kolejny kieliszek
- Pan mnie chce upić? - zapytałam rozbawiona, upijając łyka
- Coś ty. Harry by mnie chyba ukatrupił.
- Pozostanie to między nami. Taki malutki sekrecik. - Zaśmiałam się. Poczułam jak czyjeś ramię owija się wokół mojej talii.
- Mam pytać, który to kieliszek, czy lepiej to przemilczeć?
- Zdecydowanie druga opcja. - Oznajmiłam, wtulając się w niego
- Chyba będziemy już wracać. - Zaśmiał się, co tylko odbiło się echem w mojej głowie. Zdecydowanie bardzo słabej głowie.
- Miło było cię poznać. - Wyciągnął dłoń w moim kierunku, którą od razu ścisnęłam - I pamiętaj o pokazie.
- Oczywiście. - Uśmiechnęłam się szeroko - W takim razie do zobaczenia.
- O co mu chodziło? - zapytał, kierując się ze mną do limuzyny
- Zaproponował mi pójście w pokazie w Nowym Jorku. Ja się zgodziłam, ale wszystko i tak zależy od agencji, więc to nic pewnego. - Wzruszyłam ramionami
- Zostawić cię na pięć minut, a ta już z kolejną pracą i w dodatku pijana.
- Ej, nie jestem pijana. - Skrzywiłam się - To była tylko trzecia lampka szampana.
- Oczywiście. - Oznajmił rozbawiony, pomagając mi wsiąść do samochodu. Chwilę później już jechaliśmy do hotelu
- Przypomniał mi się początek naszej współpracy. - Zaśmiał się - Brakuje tylko deszczu i nocy za oknem. - Uśmiechnęłam się wyglądając za szybę.
Usłyszałam jak przysuwa się bliżej mnie, a następnie obejmuje w talii i przyciąga do siebie.
- To dobre wspomnienie?
- Bardzo. - Uśmiechnęłam się, patrząc na niego - Gdybym wtedy nie wyszła z domu, pewnie w tym momencie wycierałabym szklanki w Sweet Heaven.
- No i co ja bym zrobił, co?
- Pewnie na moim miejscu siedziałaby albo Maya, albo Cara. - Położyłam głowę na jego
- Pewnie tak. - Westchnął bawiąc się moimi palcami - Naprawdę cieszę się, że cię mam.
- Miło słyszeć. - Zaśmiałam się, mocno w niego wtulając. - Więc to ostatnia noc tutaj?
- Mhmmmm.... - Poczułam jak bawi się moimi włosami na co szeroko się uśmiechnęłam - Masz w związku z tym jakieś plany?
- Nie. Chyba nie. A ty?
- Powiedzmy, że tak. - Uśmiechnął się zadziornie, przesuwając dłonią w dół i górę mojego kolana. Przygryzłam nieznacznie wargę, na jego dotyk, który powoli zaczynał doprowadzać mnie do szału.
W myślach dosłownie błagałam na kolanach, aby jak najszybciej znaleźć się w hotelu.
Gdy w końcu dotarliśmy do celu, Harry wysiadł jako pierwszy i wolnym krokiem okrążył całą limuzynę, aby w końcu otworzyć moje drzwi.
Jestem przekonana w stu procentach, że robi to specjalnie.
Jednak nie dałam niczego po sobie poznać. Chwyciłam jego dłoń i z szerokim uśmiechem na ustach wysiadłam z samochodu.
Przeszliśmy spokojnie do recepcji po kartę do naszego apartamentu, następnie wolnym krokiem zmierzyliśmy do windy.
- Wyglądałaś naprawdę pięknie.
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się, wciskając przycisk z odpowiednim numerem piętra - Ty jak zwykle oszałamiająco.
- Dziękuję. - Przedrzeźnił mnie - Sądzę jednak, że możesz wyglądać jeszcze lepiej.
Nim się zorientowałam, już przypierał mnie do ściany i całował wzdłuż linii szczęki.
- Naprawdę wystawiłaś mnie dzisiaj na próbę. Powstrzymywałem się ostatkami sił żeby nie zedrzeć z ciebie tej sukienki przed wszystkimi.
- Ale wiesz, że gdybyś to zrobił, setki  mężczyzn widziałoby mnie nagą.
- Właśnie dlatego starałem się powstrzymać najlepiej jak tylko mogłem. - Delikatnie przygryzł skórę mojej szyi
- Należy się panu szóstka z plusem, panie Styles. - Zaśmiałam się cicho, następnie przygryzając wargę.
Wplątałam dłonie w jego włosy i delikatnie za nie pociągnęłam, na co mruknął ledwo słyszalnie.
Usłyszeliśmy dźwięk windy, której drzwi rozsunęły się kilka sekund później.
Chłopak mocno chwycił moją dłoń i szybko przeszedł na koniec korytarza, zatrzymując się przed naszym pokojem.
Weszłam do niego jako pierwsza, czym prędzej wciągając Harry'ego za sobą do środka.
Nie potrafiąc wytrzymać dłużej, zachłannie go pocałowałam, co od razu odwzajemnił.
Zaczęliśmy się przemieszczać do sypialni, po drodze obijając się chyba o każdą możliwą szafkę.
- Jeśli później będę cała w siniakach, to będzie twoja wina. - Jęknęłam miedzy pocałunkami, rozpinając jego koszulę
- Nie martw się. Zaopiekuję się tobą tak, że po dwóch dniach nie będzie po nich ani śladu.
Objął mnie mocno w talii, biorąc tym samym na ręce.
Oplotłam go w pasie nogami i nie przestając go całować, zrzuciłam z jego ramion koszulę.
Poczułam jak w mgnieniu oka rozpina zamek mojej sukienki, po chwili opadając ze mną na łóżko.
Usiadł między moimi nogami i gwałtownymi ruchami zaczął się jej pozbywać. Uniosłam nieco biodra aby ułatwić mu to zadanie.
- No proszę bardzo. - Zaśmiał się rzucając moje ubranie za siebie - Ile sekretów może kryć jeden pokrowiec na ubranie. Podobasz mi się coraz bardziej. - Szepnął, kreśląc palcami kółka na moim brzuchu.
Chwycił mnie za kostkę i zgiął moją nogę w kolanie, tym samym ściągając z moich stóp buty.
Po chwili wstał i ruszył do wyjścia, co mnie nieco zdezorientowało.
Podniosłam się na łokciach i przygryzając nerwowo wargę, zawzięcie wpatrywałam się na drzwi sypialni.
Wrócił po kilku minutach mając na sobie już jedynie bokserki. Jęknęłam niezadowolona, opadając na poduszki.
- Co? - zapytał rozbawiony, wchodząc na łóżko i ponownie się nade mną nachylając
- Ja chciałam cię rozebrać. - Wydęłam dolną wargę - Odbierasz mi całą frajdę.
Na moje słowa tylko głośno się zaśmiał, co spotkało się z moim jeszcze większym naburmuszeniem.
Gwałtownie okręcił nas tak, że to ja siedziałam na jego biodrach. Położył małą, srebrną paczuszkę obok i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
- Dzisiaj ty się mną zajmiesz.
Na jego słowa moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości.
- S-słucham? Ale Harry, ja... Ja nigdy nie robiłam takich rzeczy. Ja... Nie wiem jak. - Zawstydziłam się, na co on tylko cicho się zaśmiał
- Po prostu rób to co sprawia, że jest ci dobrze. Uwierz mi, że ja odczuję to dokładnie tak samo, albo nawet dwa razy intensywniej. Chłopaków podnieca myśl, że ktoś ma nad nimi kontrolę.
- Jesteś pewien? - spytałam, aby mieć absolutną pewność, że wie co robi
- Jak nigdy dotąd. - Uśmiechnął się szeroko następnie  przyciągając mnie do siebie i czule całując.
*
Przygryzłam jego wargę, delikatnie, za nią pociągając. Poprawiłam się nieco na miejscu, na co on jęknął gardłowo, przymykając powieki.
Spojrzałam na niego zdziwiona, analizując swój każdy ruch.
Leniwie i niepewnie poruszyłam biodrami, zaciskając mocno swoje usta, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
On z kolei wypuścił drżący oddech, nieznacznie zaciskając pięści na pościeli.
- Błagam cię. - Jęknął zdesperowany - Pragnę cię teraz, tu i w tym momencie. Nie baw się tak ze mną.
- Idziesz po najprostszej linii oporu. - Zaśmiałam się, wykonując leniwe ruchy, oddychając nieco ciężej - Sam się na to pisałeś, więc teraz siedź cicho.
- Ale...
- Powiedziałam coś. - Uciszyłam go - Jeżeli nie będziesz mnie słuchał, zaspokoisz się sam. - Oznajmiłam niewinnie, powoli z niego wstając
- Okej, okej, już. Przepraszam. Po co reagować tak gwałtownie?
- Wiedziałam, że dojdziemy do porozumienia. - Uśmiechnęłam się zwycięsko, nachylając nad nim i zachłannie całując, w tym samym czasie ocierając się o niego nieco mocniej niż poprzednio.
Jęknął głośno, odchylając głowę do tyłu. Delikatnie muskałam ustami jego perfekcyjnie zarysowaną linię szczęki. Jego klatka piersiowa unosiła się coraz szybciej, co tylko dawało mi jeszcze większą satysfakcję.
Przygryzłam delikatnie skórę jego szyi, następnie tworząc w tym miejscu malinowy ślad.
- Jest pan bardzo grzeczny, panie Styles. Nie poznaję pana. - Mocno się o niego otarłam, przez co głośno krzyknął, mocno zaciskając pięści na pościeli. Uśmiechnęłam się na myśl, że to wszystko dzięki mnie. Kto by pomyślał, że taka dziewczynka jak ja, potrafi doprowadzać do takiego stanu.
Zsunęłam się z niego i zaczęłam powoli ściągać jego bokserki, nie odrywając wzroku od jego twarzy. Widziałam, że jest mu dobrze. I to dzięki mnie.
Może nie był to najlepszy moment, ale cieszyłam się z tego jak dziecko.
Chwyciłam prezerwatywę i rzuciłam ją na jego klatkę piersiową.
- Zajmij się tym skarbie. - Uśmiechnęłam się słodko, następnie schodząc z łóżka
- G-gdzie idziesz? - wydyszał, przełykając ciężko ślinę
- Sądzę, że powinnam się rozebrać. No chyba, że woli pan nie.
Chłopak szybko się podniósł i zaczął rozpakowywać prezerwatywę, którą następnie założył.
- Tak też myślałam.
Opadł z powrotem na łóżko i zaczął mi się uważnie przyglądać.
Na początku rozpuściłam włosy, roztrzepując je delikatnie, aby odzyskały naturalną objętość. Zarzuciłam je na prawe ramię i wyjrzałam przez okno na wschodzące już Słońce.
W końcu odwróciłam się do niego przodem, zsuwając ze swoich bioder bieliznę.
Automatycznie przygryzł dolną wargę, a jego oddech nieznacznie przyspieszył.
Rozpięłam swój biustonosz i rzuciłam go na podłogę, uśmiechając się do niego zadziornie.
- Doprowadzasz mnie tym do obłędu. - Jęknął zdesperowany - To jest jakaś kara, czy jak?
- Nie miałam zamiaru cię karać. - Zaśmiałam się, podchodząc do niego na czworaka - Ale skoro tak to odebrałeś, to pomyśl sobie jaką nagrodę dostaniesz. - Uśmiechnęłam się szeroko następnie zachłannie go całując. Od razu oddał i pogłębił pocałunek, błądząc dłońmi po moich plecach.
Nagle moje serce zaczęło bić dwa razy mocniej. To był ten moment.
Zabawa się skończyła. Muszę to zrobić.
A co jeśli coś pójdzie nie tak?
Ale nie mogę się wycofać. Nie teraz.
Wzięłam jeden, głębszy oddech i powoli opuściłam biodra na jego członka.
Obydwoje wypuściliśmy drżące powietrze, starając się przystosować do zaistniałej sytuacji.  Zacisnęłam dłonie na jego ramionach, wykonując ostrożny ruch biodrami.
Rozchylił usta, nieznacznie odchylając do tyłu głowę. Ponowiłam swoją czynność jednak tym razem bardziej zdecydowane.
Zacisnął dłonie na moich biodrach, przyciągając mnie jeszcze bliżej.
Jęknęłam głośno, czując jak wchodzi we mnie całą długością.
Gwałtownie opuściłam biodra, zataczając nimi kółko tuż przy jego.
- Boże. - Wygiął się pode mną w łuk, oddychając ciężko - Mocniej.
Przełknęłam nerwowo ślinę, ponawiając swój poprzedni ruch, jednakże mocniej.
Krzyknął głośno moje imię, na co przez moje ciało przeszło stado przyjemnych dreszczy.
Opuszczałam biodra coraz szybciej i dokładniej, chcąc dać mu jak największą przyjemność. Nachyliłam się nad nim i zaczęłam go czule całować.
Przy kolejnym pchnięciu przyciągnął mnie do siebie maksymalnie, przez co nie wytrzymałam dłużej.
Głośno krzycząc jego imię opadłam na jego klatkę piersiową starając się opanować oddech. Poczułam w sobie coś ciepłego w tym samym momencie kiedy wypuścił drżący oddech, ewidentnie powstrzymując się przed krzykiem.
*
Objął mnie mocno i ucałował dla rozluźnienia w czubek głowy.
- Musimy to praktykować zdecydowanie częściej. - Zaśmiał się z jeszcze przyspieszonym oddechem - To było wspaniałe.
Na jego słowa tylko się uśmiechnęłam, chowając twarz w zagłębieniu między jego szyją a ramieniem.
- Dziękuję. - Szepnął, bawiąc się moimi włosami
Podniosłam się nieznacznie i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Idziemy pod prysznic? - zapytałam, muskając ustami jego policzek, na końcu delikatnie całując miejsce za jego uchem
- Z wielką przyjemnością.
-------------------------------------
A/N: okej, jakoś wstawiłam ten rozdział przez telefon :/ nie powiem, że było łatwo, ale przynajmniej coś jest. Przepraszam jeżeli pojawiły się jakiekolwiek błędy, ale ciężko się sprawdza na telefonie. Mam jednak nadzieję, że nie zmaściłam go do końca.
+ co do reszty rozdziałów... Będę próbowała publikować je w terminie, ale nie obiecuję gruszek na wierzbie, bo Internetu w laptopie nie będę mieć szybko. Prawdopodobnie mam uszkodzony kabel, więc... :/
+ Dziękuję wszystkim za zrozumienie x

sobota, 15 lutego 2014

Informacja; przepraszam

Wiem, że dzisiaj powinien pojawić się rozdział, ale mam problemy z internetem. Nie wiem co się z nim dzieje. Laptop mi go nie wczytuje. Przez tydzień jakoś go naprawiałam, ale dzisiaj już na amen się zepsuł :/
Piszę z telefonu. Niestety na Windows Phone nie ma aplikacji takiej jak blogger, więc korzystam ze zwykłej strony internetowej, co jest jakąś totalną masakrą -.-
Niestety nie jestem w stanie przesłać przez telefon tak dużej ilości tekstu.
Naprawdę przepraszam. Nie byłam w stanie tego przewidzieć. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.
Postaram się to załatwić jak najszybciej i tym samym wstawić rozdział.
Do (jak najszybszego) napisania x

sobota, 8 lutego 2014

Chapter 19.

Uwaga!
Rozdział zawiera sceny nieprzeznaczone dla osób poniżej szesnastego roku życia.
Czytasz na własną odpowiedzialność lub opuszczasz fragment oddzielony od pozostałości tekstu '*'
+ pod rozdziałem chcę wyjaśnić kilka spraw organizacyjnych.
Zmiany, nowości i tak dalej :)

- Wiesz co, Mel? Nie przypuszczałam, że mój brat może być takim... Sukinsynem. - Oznajmiła cicho, leniwie mieszając łyżeczką w kawie
Indie.
Cudowny kraj.
Ciepo, malownicze krajobrazy.
Istny raj na ziemi.
No może poza jednym szczegółem.
Dzielić pokój z Harry'm niekoniecznie było moim największym marzeniem w tym momencie.
Faktycznie, stara się i próbuje naprawić to co zepsuł, ale tym razem nie jest mi już tak łatwo wybaczyć.
Z każdym nowym incydentem jest coraz trudniej.
To oczywiste, że nie chcę go tracić. Że mi na nim zależy. Ale co to zmienia, skoro on widzi we mnie tylko kolejną modelkę do jego towarzystwa?
Mnie niestety nie chodzi tylko o to. Ja naprawdę nie mam zamiaru całego życia spędzić sama.
- Gemma, - westchnęłam - to nie jest jego wina. Może tego właśnie potrzebował. Przekonać się jakie jesteśmy obydwie. A później wybrać.
Na moje słowa poczułam okropny ścisk w gardle.
Dlaczego tak bardzo musi mi na nim zależeć? Gdyby było inaczej, wszystko było by łatwiejsze.
- Nie próbuj mi tu zamydlić oczu, dobrze? Nie broń go, bo nie miał najmniejszego prawa tak cię wykorzystać. Ja nie wiem czy on jest ślepy, czy głupi, a może obydwie te rzeczy, ale po tym wszystkim... Przecież tyle krzywdy ile wyrządziła mu Maya, nie wyrządził mu nikt. A on jeszcze ma ochotę ją widzieć. Całować. To wszystko co robią. Naprawdę czuję się w tej sytuacji bezsilna. - Westchnęła, opadając na oparcie fotela
- Wiesz, on ją naprawdę kochał. Sądzę, że te kilka lat to za mało, aby przestał do niej czuć cokolwiek. Zjawiła się za wcześnie.
- Ale to z tobą zarezerwował sobie pokój. - Podkreśliła
- Do teraz tego nie rozumiem. Stara się wszystko naprawić, ale...
- Nie ma żadnego ale. - Przerwała mi - Mel, on zasługuje na wyrzuty sumienia. Jeżeli w ogóle je ma. Nie możesz mu ulec. Znam go i wiem, że bardzo dobrze to wykorzysta. Wiesz, Harry jest chłopakiem, który zawsze wszystko miał podane na tacy i wychodzi z założenia, że wszystko mu się należy. I tak odkąd cię poznał, zmienił się i to nie do poznania, ale coś zawsze zostaje. Nie da się zmienić człowieka w zupełnie inną osobę. Niestety. - Westchnęła
- Gemma, nie martw się o mnie. To naprawdę nie jest Bóg wie jaka poważna sprawa.
- Jak dla mnie jest. Mel, jesteś i będziesz dla mnie jak siostra, nawet jeśli ten dupek się z tobą nie ożeni. Ale i tak już zawsze będę cię traktowała jak rodzinę.
Na jej słowa szeroko się uśmiechnęłam i nie czekając dłużej mocno się w nią wtuliłam. 
To niesamowite, że zaledwie po kilku spotkaniach mam w niej takie wsparcie. Tym bardziej, że rodzeństwo ponoć powinno się trzymać razem, a tu co?
Z jednej strony dobrze, że mam w kimś wsparcie, ale z drugiej nie chcę żeby z mojego powodu Harry i Gemma byli ze sobą skłóceni.
Boże, dlaczego nic nie może się ułożyć w końcu dobrze?!
- O Boże. - Usłyszałam cichy, zdegustowany jęk na co spojrzałam na nią pytająco - Ten obleśny staruch tu jest.
- Słuchaj, ja rozumiem, że jesteś wściekła na swojego brata, no ale nie przesadzajmy. Dwadzieścia trzy lata to nie jest wcale taki poważny wiek.
- Ale ja nie o nim! Lou właśnie idzie do naszego stolika.
Gwałtownie odwróciłam się za siebie aby napotkać chłodne spojrzenie mężczyzny, jak zwykle przyozdobione szerokim uśmiechem.
- Gemma, Melanie, jak miło was widzieć. Widzę, że też zawitałyście w Indiach.
- No w końcu to pokaz naszej agencji. - Odpowiedziała obojętnie
- Aż jestem zaskoczony, że takie piękności jak wy nie pojawią się dzisiaj na wybiegu.
- No cóż, tata z Harry'm postanowili, że jednak postawią na tutejszą urodę i tutejsze modelki.
- Moim zdaniem Melanie idealnie by się z nimi komponowała. A ja bardzo chętnie bym ją zobaczył...
- Zobaczył gdzie? - Usłyszałam głos, który od razu mnie uspokoił.
Po raz pierwszy od kilku dni byłam wdzięczna, że jest w pobliżu.
Mężczyzna odwrócił się i zlustrował chłopaka wzrokiem, sztucznie się do niego uśmiechając.
- Harry, słońce, jak miło cię znowu widzieć. Właśnie rozmawiamy o pokazie i modelkach. Mówię, że szkoda mi Melanie. Zdecydowanie powinna być jedną z...
- Pokaz jest dla początkujących modelek z Indii, a tego co wiem, Mel jest za bardzo doświadczona jak na początkującą. - Ponownie mu przerwał - Chcemy rozwijać naszych pracowników równocześnie. Żeby mieli jednakowe szanse w castingach.
- Zawsze dobrze przemyślany plan pracy, co?
- Do perfekcji. - Przymrużył oczy następnie przenosząc wzrok na mnie
- Usiądź z nami. - Wywrócił oczami - Gemma nie będzie chyba miała nic przeciwko jeśli będziecie siedzieć razem.
- Przykro mi, ale nie mam w tej chwili czasu. Chciałbym omówić z Melanie kilka spraw w kwestii sesji.
- Sesji. - Nachylił się, wypytując w niego z zaciekawieniem
- To jeszcze nic pewnego. I będzie to raczej praca w małym gronie jak nie tylko nasza dwójka.
- Rozumiem. - Zaśmiał się - Uważasz na nią, co?
- Może.
- I sądzisz, że tym ją zatrzymasz przy sobie?
- Może. - Odpowiedział krótko, nie okazując żadnych emocji. Gemma posłała mi pytające spojrzenie, jednak to nie był najlepszy czas na tłumaczenia.
- No cóż. - Westchnął - Chyba znowu się nie dogadamy.
- Widzę, że siniak spod oka już zniknął. Możemy załatwić kolejny.
- To nie będzie potrzebne. - Szybko im przerwałam jednocześnie wstając - Gemma, widzimy się wieczorem.
- Tak, tak. Jak ten szympans się uspokoi, możesz go wziąć ze sobą.
- Jasne. - Zaśmiał się następnie żegnając się z nią całusem w policzek.
Harry objął mnie w pasie i ruszył do wyjścia.
Nie powiem, że miałam coś przeciwko, bo perfidnie bym skłamała.
Broniłam się przed jakimkolwiek jego dotykiem, to fakt. Jednak strasznie za nim tęskniłam.
Czasami jego brak był dosłownie nie do zniesienia.
- Wszystko w porządku? - Zapytał gdy byliśmy już poza kawiarnią
- Tak. Nie. - Westchnęłam - Już sama nie wiem.
- Dotknął cię mimo twojej woli?
- Nie. Nie tym razem. - Skrzywiłam się nieco, przypominając sytuację sprzed miesiąca
- Gdzie idziesz wieczorem z Gemmą?
- Na kolację razem z Paul'em. To nasza ostatnia wolna noc w Indiach. Jeśli będziesz miał ochotę, możesz do nas dołączyć.
- Nie chcę ci psuć wieczoru.
- Jeśli nie będziesz się zachowywał jak skończony zazdrosny dupek, będzie okej.
Na moje słowa zaśmiał się cicho i objął bardziej opiekuńczo.
Nie zwlekałam długo. Od razu mocno się w niego wtuliłam i delikatnie położyłam głowę na jego ramieniu.
- Gdzie mnie zabierasz?
- Na sesję. - Zaśmiał się - Tak jak obiecałem.
- We dwójkę? - Przygryzłam nieco dolną wargę gdy przytaknął.
Pociągnął mnie za rękę do wnętrza jakiegoś starego budynku.
Pomimo ruin, był niesamowity.
Przeszliśmy na górę gdzie był mały pokój na wszelkie przygotowania.
- Zdjęcia będziemy robić w ogrodzie po drugiej stronie i małej kawiarence. Tutaj tylko się przebierzesz. Makijaż zrobią ci na miejscu. - Tłumaczył rozkładając aparaty - Wybierz pierwszy lepszy strój.
Stanęłam przed wieszakiem, uważnie lustrując każdy zestaw.

Chwyciłam wieszak z czarną, długą, zwiewną sukienką, która wydawała mi się idealna na początek.
Stanęłam za wiklinowym parawanem gdzie zaczęłam się przebierać. 
Nie mam pojęcia czy mi się przyglądał, czy był zupełnie w innym świecie. Jeśli mam być szczera, nie interesowało mnie to zbytnio.
Wyszłam poprawiając dolną część stroju i stanęłam przed lustrem, w którym już idealnie widziałam, że uważnie mi się przyglądał.
- Coś nie tak? 
- Co? - zapytał jakby wyrwany ze snu, na co tylko zwycięsko się uśmiechnęłam - Ja... Umm... Co?
- Czy pan się jąka? - uniosłam brew rozbawiona, odwracając się do niego przodem
- Ja? Ja? Że jąkać? Że ja?
- Że pan. Że tak. Że ty.
- W-w życiu... - przełknął ciężko ślinę, uważnie mnie lustrując
- No jak pan uważa. - Wzruszyłam ramionami ponownie przeglądając się w lustrze, kątem oka go obserwując. 
Odłożył ostrożnie aparat na stół, opierając się o jego kant, mocno zaciskając dłonie i przygryzając wargę.
- Na pewno wszystko w porządku?
Podniósł na mnie swój wzrok, którego mimo szczerych chęci nie potrafiłam rozszyfrować.
- Halo, ziemia do Harry'ego Styles'a.
Nie odezwał się. Szybko zerwał się z miejsca i przemierzył pokój następnie przypierając mnie do lustra i zachłannie całując.
Mimowolnie oddawałam każdy pocałunek. To było silniejsze ode mnie. Za bardzo go pragnęłam, żeby myśleć w tym momencie o przeszłości.
Objęłam go nogami w pasie, a dłonie zarzuciłam na jego kark.
Przygryzł moją wargę następnie delikatnie ją ciągnąc.
Wypuścił ją i spojrzał na mnie, przez co mój oddech od razu uwiązł w gardle.
Niestety mimo wszystko nadal tak na mnie działał. Wystarczyło jedno spojrzenie abym dosłownie zapominała o bożym świecie.
Przyciągnęłam go do siebie i delikatnie pocałowałam.
Harry pogłębiał każdy pocałunek, co jakiś czas przejeżdżając językiem po moim podniebieniu, co tylko powodowało jeszcze większy przypływ podniecenia i pragnienia.
Chwycił mnie mocno i zaczął się przemieszczać. 
Otworzyłam na sekundę oczy, aby zobaczyć gdzie idziemy.
Chwilę później kładł mnie na skórzanej kanapie, która w zasadzie była jedynym komfortowym meblem w pomieszczeniu.
Usiadł na moich biodrach następnie się nade mną nachylając i ponownie złączając nasze usta. Poczułam jak jego parce rozsuwają zamek sukienki.
- Nie chcę nic mówić, ale ubierać później też będziesz mnie ty. - Wymamrotałam między pocałunkami - Wiesz jakie to męczące?
Na moje słowa tylko się zaśmiał i cmoknął w nos.
- Zaryzykuję.
Nie minęło kilka sekund jak już zsuwał ze mnie sukienkę.
Ja naprawdę nie mam pojęcia jak on to rozbroił. Może jakieś siły nadprzyrodzone?
Zaśmiałam się sama do siebie na tą myśl.
- Co jest takie zabawne?
- Nie, nie przejmuj się tym. - Starałam się zahamować przypływ śmiechu najlepiej jak tylko potrafiłam
Na moje słowa tylko przymrużył oczy i ułożył usta w dziubek, przez co wyglądał jak Brian kiedy był zły.
Uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam go krótko w dolną wargę na co on cicho zachichotał.
Zsunął moją sukienkę do końca, jednocześnie całując moją szyję
Wplątałam dłonie w jego włosy delikatnie za nie pociągając, czując jego pełne usta na mojej skórze.
Uwielbiałam to uczucie. Było nie do opisania.
Zjechałam dłońmi na jego biodra jednocześnie chwytając końce jego koszulki, szybko podwijając ją do góry aby się jej pozbyć.
Odrzuciłam ją w kąt i przyciągnęłam chłopaka do siebie, czule go całując.
Zwinnie rozpięłam jego spodnie, które po chwili leżały na podłodze. 
Oderwał się ode mnie i nachylił nad nimi, szybko wyciągając z kieszeni srebrne opakowanie.
Przyglądałam mu się uważnie. 
Nie wiem jak to robił ale z każdym dniem w moich oczach był jeszcze bardziej idealnym, pomimo że nie jeden raz uważałam to za niemożliwe.
Co prawda, ćwiczył codziennie, ale to nie było to.
Spojrzał na mnie pytająco.
- Co?
- Naprawdę nic. - Westchnęłam odwracając wzrok
- No jakoś nie bardzo. - Nachylił się nade mną i odwrócił moją głowę tak, aby mogła spojrzeć mu prosto w oczy
- Nie możesz mi się po prostu podobać? To naprawdę tak wiele?
Na moje słowa szeroko się uśmiechnął. Widziałam, że go tym rozbawiłam.
- Dobrze wiedzieć.
- Taa. - Wywróciłam oczami
- Oj no już. Nie powiem nikomu. - Oznajmił następnie mnie całując.
Od razu oddałam pocałunek jednocześnie go pogłębiając.
*
Poczułam jak zsuwa bieliznę z moich bioder, tym samym pozostawiając mnie przed nim całkowicie nagą.
Przygryzłam delikatnie jego wargę na co cicho jęknął.
Jedną dłoń cały czas trzymałam na jego karku. Drugą z kolei błądziłam po jego rozgrzanym torsie, tym samym pozostawiając między nami jakikolwiek dystans.
- Nie ma opcji żebym wytrzymał to dłużej. - Szepnął, szybko się ode mnie odrywając i ściągając swoje bokserki.
Jedynie co byłam w stanie zakodować to moment, w którym się oderwał, szelest małej paczuszki, oraz chwilę, w której ponownie się nade mną nachylał i zachłannie całował.
To wszystko działo się tak szybko. O wiele za szybko.
Zaczął na mnie napierać przez co odchyliłam głowę do tyłu, mocno przygryzając wargę.
Wypuściłam drżący oddech, kolejno łapiąc łapczywie powietrze. 
Objęłam go w pasie nogami, jednocześnie przyciągając go bliżej siebie.
Jęknęłam cicho, kiedy poczułam go w sobie.
Wykonał pierwsze, delikatne pchnięcie, które od razu odczułam dwa razy intensywniej.
Nie wiem jakim cudem to robił, ale tak to właśnie wyglądało. Idealnie.
Zaczął się powoli poruszać jednocześnie całując moją szyję.
Wiem, że może nie powinnam była do tego dopuścić, ale potrzebowałam jego bliskości. Potrzebowałam jego.
- H-harry, a co jeśli kt-toś tu wejdzie? - wyjęczałam, oddychając coraz szybciej
- Nikogo tu nie ma oprócz nas.
- Ale sesja.
- Mamy jeszcze czas. - Szepnął następnie zamykając mi usta swoimi.
Czułam jak stada dreszczy przebiegają wzdłuż mojego kręgosłupa, co dawało mi tylko więcej przyjemności.
Wypchnęłam instynktownie biodra do góry w tym samym momencie kiedy wykonywał kolejne pchnięcie.
Usłyszałam jego głośny jęk, na co tylko ponowiłam swój ruch.
Poczułam jego ciepły, przyspieszony oddech na swojej skórze.
Samo to uczucie potrafiło mnie doprowadzić na sam skraj.
Z każdą sekundą poruszał się coraz szybciej tym samym fundując mi niesamowitą dawkę przyjemności.
Był zdecydowany, ale za razem delikatny. Uwielbiałam go takiego.
Odszukałam jego usta i pocałowałam go nieprzytomnie. W tym samym momencie zaczął spowalniać.
Przepraszam, że co?!
- Dlaczego? - wydyszałam patrząc na niego z wyrzutem
- Dlaczego co?
- Właśnie teraz? W tym momencie? - Wypchnęłam zdesperowana biodra, które od razu przycisnął do kanapy, uniemożliwiając mi tym jakikolwiek ruch. Zauważyłam na jego ustach zadziorny uśmiech, który wziął się zupełnie znikąd.
Wykonał mocne pchnięcie, uderzając o punkt, który wywołał niesamowitą falę przyjemności.
- Boże! - Krzyknęłam głośno, wyginając się pod nim w łuk - Dlaczego ty mi to robisz?
- Robię co? - wydyszał ponawiając swój ruch, jednak pod innym kątem
- Doprowadzasz dosłownie do obłędu, szału. Nazywaj to sobie jak chcesz. - Jęknęłam, mocno zaciskając powieki, starając się złapać jakikolwiek oddech.
- Właśnie o to mi chodzi.
Wypchnęłam mocno biodra do góry, kiedy wykonał kolejne ostre pchnięcie.
Oboje głośno krzyknęliśmy, nie wytrzymując dłużej i dochodząc w tym samym czasie.
Opadł na mnie oddychając ciężko. 
*
Wplątałam dłonie w jego włosy, którymi leniwie zaczęłam się bawić. To była jedna z moich ulubionych rzeczy.
- Harry? - zaczęłam, kiedy w miarę unormowałam oddech.
Chłopak podniósł się i spojrzał na mnie ciepłymi i radosnymi oczami.
Uśmiech aż sam wkradał się na usta.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie powinno było do tego dojść?
- Wiem. - Westchnął, spuszczając wzrok
- Nie chodzi mi o to, że to jest... Złe. Ale Harry, postaw się w mojej sytuacji. Jakbyś się czuł gdybym sypiała z tobą, a całowała i obściskiwała publicznie z kimś innym? I nie próbuj mi powiedzieć, że to robię, bo bardzo dobrze wiesz, że Max jest gejem, a Paul to chłopak twojej siostry.
- Nie czułbym się z tym dobrze. - Wymamrotał - Ja naprawdę cie przepraszam. - Westchnął - Nie wiem co się ze mną dzieje.
- A ja tak. - Nadal bawiłam się jego włosami - Dałeś się jej omotać wokół palca po raz kolejny.
Na moje słowa tylko westchnął po czym mocno się we mnie wtulił.
- Nie wiem jak to jest. - Kontynuowałam - Naprawdę nie mam pojęcia jak się... Wtedy czułeś. Ale niestety, odczułam to uczucie przynajmniej w połowie.
- Jak to? - spojrzał na mnie zdziwiony
- Pomyśl.
Ponownie spuścił wzrok i wtulił się we mnie, przymykając powieki.
- Naprawdę cię przepraszam. Nie życzę nikomu żeby tak właśnie się czuł.
- Po prostu to napraw. 
- Nie wiem jak.
- Harry, musisz się zdecydować. Na to czy kochasz Mayę, czy...
- Nie. - Przerwał mi - Nie chcę jej więcej w moim życiu. Ale też nie potrafię jej powiedzieć nie. To uczucie jest chyba jeszcze gorsze od samego cierpienia, przez które przeszedłem.
- Naprawdę jest mi przykro z powodu twojej przeszłości i mówię to całkowicie szczerze, ale nie mogę ci tak po prostu wszystkiego odpuszczać, rozumiesz?
Na moje słowa podniósł się i spojrzał na mnie.
- Jesteś najlepszą dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałem. I mówię to całkowicie szczerze. - Zacytował mnie, na co obydwoje cicho się zaśmialiśmy.
- Więc to doceń. - Upomniałam go rozbawiona następnie krótko i delikatnie całując - A teraz wstawaj, bo sesja nie będzie czekać na nas wieki. - Zaśmiałam się, zrzucając go z siebie.
Podniosłam swoją bieliznę i szybko ją ubrałam, następnie zakładając tą przepiękną, jednak przeklętą sukienkę.
- No i proszę bardzo jak dziewczynka ładnie sobie poradziła. - Uśmiechnął się zakładając koszulkę - Chodź. - Chwycił moją dłoń i ruszył do wyjścia.
Gdy dotarliśmy do ogrodu od razu doskoczyła do mnie dwójka, która wykonała mój makijaż i fryzurę.
Rozejrzałam się dokoła aby znaleźć Harry'ego, ale niestety nie było to łatwe. Niepewnie ruszyłam na środek ogrodu, który aż zapierał dech w piersiach. 
Niby coś co jest tylko ozdobą dla domu, a wygląda jak łąka, która jest dodatkowo cała obsypana kwiatami.
Coś przepięknego.
- Możesz teraz podnieść sukienkę? - usłyszałam jego głos, na którego dźwięk zaczęłam się obracać we wszystkie możliwe strony - Tu jestem. - Zaśmiał się na moją reakcję. 
Jasne. Bo moja dezorientacja jest bardzo zabawna.
- Bardzo śmieszne, Styles. - Oznajmiłam wykonując jego polecenie
- Żebyś wiedziała. - Uśmiechnął się szeroko, robiąc kolejne zdjęcia - Możesz się przebrać.
- Już? - zapytałam zaskoczona - Tylko tyle?
- Nawet nie wiesz ile zdjęć ci zrobiłem kiedy tu szłaś. - Puścił do mnie oczko następnie szybko biegnąć do kawiarni, zapewne chcąc uniknąć mojego malutkiego wybuchu.
Ruszyłam szybko do pokoju gdzie przebrałam się w kolejną sukienkę. Założyłam do niej płaskie buty i zbiegłam do kawiarni po drodze wpadając na Harry'ego.
- No ja właśnie idę po ciebie. - Zaśmiał się obejmując mnie w pasie i prowadząc do kolejnego miejsca sesji.
- Po mnie czy raczej do mnie?
- A jest jakaś różnica.
- Tak, i to duża. - Oznajmiłam rozbawiona
- No i powiedz mi, co ja z tobą mam. - Westchnął, kręcąc głową
- Siedem światów, ciekawe i urozmaicone życie.
- Dobra, dobra, nie bądź taka do przodu. - Zaśmiał się, przepuszczając mnie w drzwiach. - Usiądź na kanapie i zachowuj się naturalnie. To są twoje najlepsze zdjęcia.
- Serio? - spojrzałam na niego zdziwiona
- Te zawsze wychodzą najlepiej. - Uśmiechnął się, zwinnie operując aparatem, przemieszczając się z miejsca na miejsce.
Na sesji zeszło nam do wieczora, ale naprawdę świetnie się wszyscy bawiliśmy. Nikt nie mógł narzekać na brak świetnej atmosfery.
- Powiem ci, że najchętniej zostałabym w hotelu. - Westchnęłam, opadając bezsilnie na łóżko - Okropnie mnie dzisiaj wymęczyłeś.
- Ja? Takie niewinne stworzenie? - pytał rozbawiony, podpierając się na łokciu obok mnie
- Niewinne. - Burknęłam - Wskaż mi chodź jedno miejsce w tobie albo na tobie, które jest niewinne.
- Okej, wstawaj. - Oznajmił po chwili namysłu - Gemma to nie jest cierpliwe stworzenie. 
- No już. Idę tato. - Wywróciłam oczami następnie leniwym krokiem przechodząc do łazienki. 
Spięłam wysoko włosy i weszłam pod prysznic aby się odświeżyć.
Po niecałych dwudziestu minutach wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem.
- Już wolne.
Podeszłam do szafy, aby wyciągnąć z niej sukienkę na dzisiejszy wieczór.
- Co masz tutaj? - zapytał obejmując mnie od tyłu w pasie, pociągając lekko za frakonosz
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, panie Styles. - Zaśmiałam się, opierając o niego
- I tak w nim wyląduję, więc co za różnica.
- Może jest jeszcze jakaś szansa. - Uśmiechnęłam się szeroko - Ale skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to dowiesz się jutro.
- Dlaczego mi to robisz? - jęknął
- Harry, to tylko sukienka.
- Pewnie bardzo seksowna sukienka. - Mruknął, całując delikatnie moją szyję
- Ocenisz sam. Jutro. Na pokazie.
- A co ja zrobię jeśli okaże się taka, że nie będę się mógł powstrzymać.
- Będziesz musiał. - Odpowiedziałam rozbawiona jednocześnie wyrywając się z jego uścisku - No już. Gemma nie jest cierpliwym stworzeniem. - Zacytowałam go następnie zsuwając z siebie ręcznik, szybko ubierając bieliznę, zanim zdążył wykonać jakikolwiek ruch. Naciągnęłam na siebie sukienkę i odwróciłam do niego przodem. - No i co ty tu jeszcze robisz?
- Patrzę, bo chyba tyle mi na razie wolno.
- Harry, już swoje dzisiaj dostałeś.
- Mało. - Wydął dolną wargę
- Jesteś niemożliwy. - Zaśmiałam się na co on rozbawiony ruszył w końcu do łazienki.
Alleluja!
Ubrałam buty i rozpuściłam włosy, nieco je poprawiając po sesji.
Czekając na Haryy'ego chwyciłam telefon i zaczęłam przeglądać najnowsze informacje, w których byłam... Ja?
Nasze wspólne zdjęcia z dzisiaj.
No to Maya nie będzie chyba najszczęśliwszą osobą na świecie kiedy to zobaczy.
- Jestem gotowy. - Oznajmił poprawiając kołnierzyk
- Nareszcie. - Zaśmiałam się podchodząc do niego i poprawiając nieco jego koszulę.
Chwyciłam kopertówkę do której wrzuciłam jeszcze telefon, po czym splatając razem nasze palce ruszyłam z nim na dół, do hotelowej restauracji.
Od razu dostrzegłam Gemmę, która była nieco zdziwiona naszym widokiem.
- No widzę, że państwo już pogodzeni?
- Powinno cię to chyba cieszyć. - Uniósł brew, patrząc na siostrę
- Jeśli będę mieć pewność, że nie urządzisz jej z życia kolejnego piekła, to tak, będę się cieszyć. Aż skakać pod sufit.
- Gemma. - Upomniał ją Paul - Są dorośli. Wiedzą co robią.
- No mam wrażenie, że nie bardzo.
- Rozmawialiśmy o tym.
- Nie pierwszy raz. - Fuknęła, zakładając ręce na piersi
Westchnęłam na jej reakcję.
- Gem, ja naprawdę mam nadzieję, że od teraz będzie już dobrze. A jeśli się mylę, pozwolę ci mu skopać tyłek tak, że nie będzie wiedział jak się nazywa.
Na moje słowa dziewczyna zaśmiała się pod nosem, starając się to ukryć, jednak nie wyszło jej to najlepiej.
- Jedyne pocieszenie w całej sytuacji.
Usiedliśmy razem naprzeciwko dwójki, chwilę później zamawiając kolację.
- W ogóle to myślimy już o ślubie. - Oznajmiła szczęśliwa upijając kolejny łyk wina - Wiem, że strasznie wcześnie, ale po co czekać skoro znamy się od małego i to na wylot. Kochamy się. To chyba wystarczy.
- Najważniejsze żebyś była szczęśliwa. - Uśmiechnął się do niej Paul, co chcąc czy też nie, było chyba najbardziej uroczą rzeczą pod Słońcem. 
- A ty braciszku jeśli mnie nie zadowolisz i ona formalnie nie będzie moją siostrą, to będziesz się przewracał w grobie szybciej niż ci się zdaje.
- Wiesz ile razy mi to już obiecałaś? - zaśmiał się upijając odrobinę alkoholu jednocześnie kładąc dłoń na moim kolanie, co mnie nieco zaskoczyło.
O nie, Styles. Tak pogrywać to my nie będziemy. 
Szybko zepchnęłam jego rękę, na co on spojrzał na mnie z rozbawieniem.
Posłałam mu niewinny uśmiech, na co on tylko przymrużył odrobinę oczy.
Próbował ponowić swój ruch jednak ja skutecznie mu to uniemożliwiałam.
Tak zaczęła się nasza mała wojna, na której, na szczęście, Paul i Gemma się nie skupili. 
Byli za bardzo zajęci rozmową żeby cokolwiek zauważyć.
- Przestań. - Szepnęłam rozbawiona - Harry, to nie jest miejsce ani czas.
- No ale co ja poradzę. - Zaśmiał się cicho
- Opanuj się chłopcze. - Oznajmiłam poważnie, łapiąc jego dłoń. Od razu splątał nasze palce i odwrócił się przodem do kolegi, który w tym momencie przyglądał się nam zawzięcie.
- Co? - zapytałam zdezorientowana
- Tak sobie myślę, że może zrobilibyśmy taki podwójny ślub, co?
- A kogo chcecie jako drugą parę?
- No was. To oczywiste. - Uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Co? Nie.
- Jak na razie chyba ślub sobie odpuścimy. - Sprostował, upijając kolejny łyk wina - No bądź, co bądź, nie znamy się od piaskownicy 
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nie masz do Mel zaufania.
- Oczywiście, że mam. Ale chcę nam dać trochę czasu. Sama widzisz, że dopiero dzisiaj zaczęło się jako tako układać. Fakt, faktem powinno tak być od początku, ale...
- Byłeś za mało dojrzały. - Przerwała mu rozbawiona - Tak, Harry wiemy to i miło, że się do tego przyznajesz.
- Gemma, jedz kolację, bo ci wystygnie. - Wyszczerzył się po czym puścił moją dłoń i zaczął jeść swoje danie.
*
- To był naprawdę świetny wieczór. - Uśmiechnęła się szeroko, wtulając w chłopaka - Dzięki, że przyszliście. I braciszku, dziękuję, że w końcu zachowałeś się jak cywilizowany człowiek.
Na jej słowa tylko się zaśmiał.
- Oj Gemma, Gemma, nic się nie zmieniłaś.
- Pamiętaj, że cokolwiek się stanie, zawsze będziemy rodzeństwem. I nie mam zamiaru traktować cię lepiej. No ewentualnie gorzej.
- Widzisz to? I tak mam od dwudziestu trzech lat. - Szepnął mi do ucha rozbawiony, na co tylko cicho zachichotałam - No dobrze. Było miło, ale trzeba się pożegnać. Jutro ciężki dzień. - Westchnął, obejmując mnie delikatnie w talii, na co przez mój kręgosłup od razu przebiegło stado delikatnych dreszczy.
- W takim razie do jutra i grzecznie mi tam. - Pogroziła palcem następnie całując nas w policzki i ruszając w przeciwnym kierunku korytarza.
Razem z Harry'm przeszliśmy do naszego pokoju, gdzie już na samym wejściu ściągnęłam szpilki.
Spacer w nich nie był chyba najlepszym wyborem. No ale poza tym szczegółem nie mogę narzekać.
Wieczór był wspaniały.
- Zmęczona? - zapytał kładąc się koło mnie
- Strasznie. - Przeciągnęłam się, cicho ziewając. Usłyszałam jego cichy chichot na co tylko otworzyłam oczy.
Uśmiechnęłam się do niego i przyłożyłam dłoń do jego policzka, no co on nieznacznie przymknął powieki. 
- Z tym w restauracji, nie mówiłeś na poważnie, prawda?
- A dlaczego nie? - skrzywił się lekko, spoglądając na mnie
- Na serio? Ślub?
- Wiesz, nie będę do końca życia kawalerem. - Zaśmiał się - A skoro jesteśmy razem, to chyba mogę mieć takie plany wobec ciebie, prawda?
- A... Jesteśmy?
Przysunął się bliżej mnie i przejechał delikatnie opuszkiem po moim policzku, zatrzymując się na podbródku następnie delikatnie mnie całując.
- Tak.

------------------------------------------------

Sesja zdjęciowa ~Indie~

A/N: Co do sceny +16 w tym rozdziale.... Nie miała ona wyjść TAK jak jest opisana, ale cóż... W każdym bądź razie z tego miejsca chcę podziękować mojemu wspaniałemu przyjacielowi, który dał mi na nią pomysł. Nie będę zdradzać imienia, ale chłopie, wiedz, że cię kocham :D

~*~

Follow on tt:
Chcesz prowadzić konto jakiejś postaci? skontaktuj się ze mną na tt :) (alwayscoldhands) 

Pytania do mnie tu lub tu x
Postaci możecie pytać tutaj x

#Zarry; House Of Boys
#Zouis; Orphan
#Ziall; Where Are You Christmas?
#StylesTwins; The Styles Twins

Jakieś propozycje na shot'y? (prompty) Jeśli tak napisz x

Nowe opowiadanie z LARRY'M (fantasy, NIE +18) Fairy Tale

~*~

No to teraz trochę spraw organizacyjnych...
Po pierwsze: trzy nowe zakładki:
1. A&Q - Możecie w niej zadawać pytania dotyczące opowiadania lub mnie. Cokolwiek was nurtuje, napiszcie :)
2. Zmiany i Propozycje - Tutaj możecie pisać swoje propozycje na zmiany, oraz pomysły, które byście chcieli przeczytać w rozdziale. Rozpatrzę każdy pomysł i niewykluczone, że go użyję ^^
3. Reklamy - Aby uniknąć wszelkiego spamu pod rozdziałami, wszystkie blogi reklamujemy w tej zakładce.
UWAGA! Reklamy to NIE rekomendacje!

Po drugie: dodatki do #DarkAngel w postaci zdjęć:
Pod wszystkimi zakładkami znajdziecie napisy Oxford, Mediolan itp. Są to zdjęcia, na których wzoruję się pisząc rozdziały.
Takie jakby urozmaicenie opowiadania :)