Króciutkie i w zasadzie zapewne mało ważne ogłoszenia parafialne pod rozdziałem x
- Tak, tak… Emm… Ja przepraszam. Po prostu ja…
- Daj spokój. Wszyscy tak reagują na najlepszą modelkę na
całym świecie. – Prychnęła po czym zaśmiała się widząc moją zdezorientowaną
minę – Żartuję oczywiście. Dawno nie szłam już po wybiegu. – Westchnęła
następnie wchodząc do środka – Ty jesteś pewnie Melanie Grey.
- T-tak. – Wykrztusiłam, ściskając jej dłoń wyciągniętą w
moim kierunku
- Słyszałam o tobie naprawdę wiele. Nie tylko z gazet. –
Dodała nieco ciszej – Maya Momens.
Na jej imię momentalnie przeszedł mnie lodowaty dreszcz. Na
szczęście tego nie zauważyła.
- Ja o tobie też. No w końcu jedna z lepszych, znaczy się
najlepszych modelek.
- Daj spokój. To już przeszłość. – Uśmiechnęła się ciepło –
Teraz ty jesteś na topie.
- Ja?! Pff… Tcss… Ja?! Przecież ja dopiero zaczynam. To jest
mój dopiero drugi pokaz.
- Dopiero? – uniosła z rozbawienia brew – Kochana, wiele
dziewczyn chciałoby pójść dwóch prestiżowych pokazach, w tym samym tygodniu,
dopiero zaczynając naukę. O sesji już nie wspominając.
- Skąd wiesz o sesji? – zapytałam zdziwiona na co
nieznacznie się spięła, a jej uśmiech nieco przygasł
- Ja… Ostatnio odnowiłam współpracę… Emmm... Z Lou.
- To znaczy, że idziesz dzisiaj w pokazie?
- Tak. Mamy razem garderobę. To chyba nie problem?
- Nie. No coś ty. A z resztą, co ja mam do gadania. –
Zaśmiałam się pod nosem
- No, muszę przyznać, że Styles naprawdę ma dobry gust. Wie
jak dobierać modelki. Zobaczysz, że agencje będą się dosłownie o ciebie bić.
Jeszcze wspomnisz moje słowa. – Uśmiechnęła się następnie podchodząc do jednej
z toaletek, ściągając skórzaną ramoneskę.
Spojrzałam na nią i niemalże od razu cicho jęknęłam. Była
idealna. Piękna, o figurze, już nie mówię. Długie idealnie ułożone fale
opadające przez jej ramię. I ona była w ciąży? Ta dziewczyna? Ta chodząca
perfekcja? Dziękuję bardzo, wracam do Sweet Heaven.
- Mieszkacie razem? – zapytała ni stąd ni zowąd
- Kto?
- No ty i Harry.
- N-nie… My… Nie, nie. – Szybko zaprzeczyłam widząc
ewidentną zazdrość w jej oczach – My jesteśmy tylko znajomymi.
Na moje słowa nieco się uspokoiła i powróciła do
rozpakowywania torby.
- Ma kogoś?
- Nie wiem. Ale chyba raczej nie. W każdym bądź razie z
nikim do tej pory go nie widywałam. – Odpowiedziałam, czując się tym samym
niezręcznie
- Wierzę ci. Nie potrafisz kłamać. No w każdym bądź razie
nie wyglądasz na taką osobę.
Och tak, mów więcej. Przed sekundą okłamałam cię w siedemdziesięciu
procentach, ale tak, tak. Kłamać to ja nie potrafię.
Westchnęłam po czym chwyciłam telefon. W tym samym momencie
zaczął dzwonić. Świetnie. Akurat jego mi tutaj jeszcze w tym wszystkim
brakowało.
- Halo? – westchnęłam gdy tylko zaakceptowałam połączenie
- A pytałem się czy to coś poważnego, to nie. Oczywiście nie
łaska odpisać, albo odebrać telefon, tak? Wydzwaniałem do ciebie chyba z tysiąc
razy!
- Uspokój się.
- Jak mam być spokojny! – krzyknął. Zapanowała cisza jednak
wiedziałam, że tam jest. Słyszałam jak wzdycha z politowaniem – Błagam cię, nie
rób mi tego nigdy więcej. Za chwilę do ciebie przyjdę.
- Nie. – Szybko zaprzeczyłam przez co spotkałam się z
pytającym spojrzeniem dziewczyny – Chcę się w spokoju przygotować do pokazu.
- No jak chcesz. Naciskał nie będę.
Wow, co za zmiana. Jeszcze niedawno dosłownie by mi się
wciskał na siłę. Wyszedł by normalnie z tego telefonu. A teraz tak po prostu
odpuszcza? Co z nim nie tak?
- W takim razie do zobaczenia.
- Tak. Cześć. – Wymamrotałam po czym się rozłączyłam.
Rzuciłam telefon z powrotem na kanapę
- Musi cię strasznie kochać. – Zaśmiała się na co
momentalnie zamarłam – Twój chłopak?
- N-nie. Nie. Skąd. Na razie mi nie w głowie romanse.
- Mhmmm, nie w głowie, czy może raczej Harry ci na to nie
pozwala?
- Emmm… No.. Powiedzmy, że jedno i drugie.
Na moje słowa cicho się zaśmiała następnie związując wysoko
swoje włosy.
- Idę pod prysznic. – Posłała mi ciepły uśmiech po czym
zniknęła za białymi drzwiami łazienki. W tym samym momencie go garderoby wpadł
Harry. Dzięki Bogu, że zachciało się jej prysznica.
- Co się dzieje? Błagam cię, powiedz mi. Nie mogę przestać
się martwić. Coś jest nie tak? Lou ci coś zrobił? A może…
- Harry. – Przerwałam mu rozbawiona – Po pierwsze, weź
oddech. A po drugie, ja… Ja już sama nie pamiętam o co mi chodziło. – Szybko go
spławiłam, odwracając się do niego tyłem, wypakowując potrzebne rzeczy z
torebki
- Ktoś tu jest?
Na jego słowa zamarłam. Gwałtownie odwróciłam się w stronę
krzesła na której wisiała skórzana kurtka.
- Emmm. Tak. Dzielę garderobę z inną modelką.
- Którą? – zapytał z ciekawości, wolnym krokiem chodząc po
pomieszczeniu
Westchnęłam i skrzywiłam się nieco jednocześnie siadając w
fotelu, podpierając dłonie na toaletce.
- Nawet nie mam cię co prosić żebyś przyjął to spokojnie. –
Wymamrotałam. Zauważyłam jak do mnie podchodzi i kuca przy mnie
- Jeżeli chcesz mi powiedzieć, że przespałaś się na tej
imprezie z jakimś przypadkowym facetem i…
- Na miłość boską, nie! – krzyknęłam jednocześnie zrywając
się z miejsca
- I to ja mam być spokojny. – Zaśmiał się jednocześnie kładąc
dłoń na moim ramieniu co nieco mnie uspokoiło. Usłyszałam jak drzwi łazienki
się otwierają. Mój wzrok od razu powędrował na dziewczynę owiniętą samym
ręcznikiem. Od razu zrobiło mi się słabo. Miałam wrażenie, że zaraz, tu i teraz
padnę na podłogę i już nigdy więcej nie wstanę.
Chłopak się odwrócił i zamarł w bez ruchu. Zabrał swoją dłoń
z mojego ramienia i stanął do mnie tyłem tym samym uważnie patrząc na
dziewczynę, u której zauważyłam cień uśmiechu na ustach.
- Maya.
- Harry. – W końcu się uśmiechnęła
- Tyle lat.
- Tak. Wystarczająco dużo.
- Pewnie tyle się u ciebie zmieniło.
- U ciebie pewnie też. – Westchnął nie odrywając od niej
wzroku. Zaczęła do niego podchodzić tym samym powodując u mnie automatyczne
cofanie się. Chwyciłam telefon z kanapy i ruszyłam do wyjścia.
- Gdzie idziesz? – zapytał stanowczo. Nienawidzę go takiego!
- Obiecałam Lucy, że do niej zadzwonię. – Wytłumaczyłam po
czym nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wyszłam z garderoby. Zamknęłam za
sobą drzwi do których od razu przywarłam.
- Strasznie jej pilnujesz. Daj dziewczynie żyć. Jest
dorosła.
- Ona nic nie wie o tym świecie. Mogłaby się łatwo zagubić.
- Harry. – Zaśmiała się – Nie wierzę, że to ty. Nigdy nie
byłeś taki.
- No cóż. Życie potrafi zmienić człowieka.
- Oj tak.
- Poznałem wczoraj twojego syna.
Między nimi zapanowała cisza. Jednak wystarczyło mi tylko
kilka zdań aby usłyszeć różnicę w jego głosie. Przy mnie nigdy taki nie był.
Pomimo, że starał się unikać jej odpowiedzi, ton jego głosu był spokojny,
łagodny i mimo wszystko przepełniony uczuciem.
- Nie wiedziałam, że będziecie w Oksfordzie i to akurat
akurat domu Lou.
Na jej słowa chłopak się zaśmiał.
- Masz wyrzuty z tego powodu, że poznałem twojego syna? –
zapytał rozbawiony – Ja bym się raczej przejmował tym, że kogoś okłamałem, no
ale to ja.
- Harry, ja naprawdę tego wszystkiego żałuję. Nie jeden raz
chciałam cofnąć czas.
- Ale jednak to zrobiłaś. Wiesz… Ponoć ten kto kocha…
- Ja nadal cię kocham, Harry. – Przerwała mu
Ponownie zapanowała cisza. Czułam jak moje serce prawie
wyskakuje mi z piersi.
- Ja cały czas o tobie pamiętam, Maya. Wiesz kim dla mnie
byłaś. I… Zawsze będziesz. Nigdy to się nie zmieni.
Po jego słowach znowu żadne z nich się nie odzywało tyle że tym
razem przez dłuższą chwilę. Przełknęłam gulę, która urosła w moim gardle,
ostatkami sił hamując łzy.
- W tej kwestii też nic się nie zmieniło. – Usłyszałam jej
cichy śmiech.
O mój Boże! Oni się pocałowali. Oni! On ją! Ona jego! Błagam
was, wyrwijcie mi serce i zakopcie gdzieś głęboko pod ziemią. Nie chcę tego
czuć!
- A co z nią? – zapytała
- Z kim.
- No z Mel. To przecież oczywiste, że pytam o nią. Kim dla
ciebie jest.
- Ona tylko dla mnie pracuje. Nie jest nikim ważnym jeżeli o
to ci chodzi.
- Nie jest nikim ważnym. – Szepnęłam sama do siebie tym
samym wypuszczając swoje łzy. Szybko zbiegłam po schodach i weszłam do
pierwszego lepszego pomieszczenia, którym okazał się schowek na miotły.
Usiadłam w kącie i podciągnęłam kolana pod brodę. Nie wydawałam z siebie
żadnego dźwięku. Jedynie płakałam. W mojej głowie cały czas dudniły słowa
Harry’ego oraz malowały się obrazy z dzisiejszego ranka. Jedno zaprzeczało
drugiemu. Słowa były prawdziwe. Wspomnienia, jednak nie.
Wypuściłam głośno powietrze jednocześnie pociągając nosem.
Nie chce mnie krzywdzić, a nawet nie zdaje sobie sprawy ile
razy już to zrobił.
Przygryzłam dolną wargę aby zahamować łzy cisnące się do
moich oczu.
Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS’a. Szybko odblokowałam
telefon i odczytałam wiadomość, która należała do Lou.
Od: Lou
Witaj piękna.
Czekam na ciebie przed wejściem. Nie słyszę odmowy.
Xxx
Szybko podniosłam się z ziemi i wyszłam z pomieszczenia. Po
drodze zahaczyłam jeszcze o łazienkę, aby jako tako się poprawić po czym
ruszyłam do umówionego miejsca.
- Zabieram cię na lunch czy ci się to podoba czy nie.
- A wiesz. Z miłą chęcią. – Uśmiechnęłam się, biorąc go pod
ramię
- Nie masz żadnej torebki? Okularów?
- Kiedy do mnie napisałeś nie było mnie w garderobie, a nie
mam zamiaru teraz tam wracać.
- Trzymaj. – Zaśmiał się, wręczając mi parę okularów, które
od razu założyłam na nos
- Dziękuję. – Uśmiechnęłam się pewnie
Usłyszałam dźwięk dzwonka, na który niemalże od razu
wywróciłam oczami z poirytowania.
Harry.
Odrzuciłam połączenie. Nie miałam zamiaru z nim
rozmawiać. Nie teraz. Jednak znając jego temperament, będzie wydzwaniał do mnie
dopóki nie odbiorę. Chociaż… Teraz ma przecież Mayę…
Do: Harold
Nie mogę teraz rozmawiać.
Włożyłam telefon z powrotem do kieszeni i zaczęłam się
przysłuchiwać temu co Lou miał do powiedzenia.
Zatrzymaliśmy się w małej, uroczej, włoskiej restauracji
jednocześnie zamawiając coś do jedzenia.
- Mam dla ciebie propozycję. Mianowicie… Chciałbym podpisać
z tobą umowę. – Oznajmił, podsuwając mi dokument pod nos.
- Chcesz abym należała do twojej agencji? – zapytałam z
szeroko otwartymi oczyma
- Tak. Oczywiście nie będziesz rezygnować z agencji do
której teraz należysz. Z tego co wiem, to umowa dla początkujących modelek u
Styles’ów zawiera punkt, który mówi, że możesz przynależeć jednocześnie do
pięciu różnych agencji, tak?
- Tak, tak. Nie chodzi mi o rezygnację. Nawet nie miałabym
sumienia. Harry’emu zawdzięczam… Wszystko. Gdyby nie on, zapewne nie byłoby
mnie tutaj. Nie mogłabym tak po prostu odejść. Jestem… Po prostu zaskoczona
twoją propozycją.
- Nie powinnaś być zaskoczona, moja droga. Jesteś fantastyczną
modelką i chcę cię po prostu mieć w swojej agencji. To wszystko.
Spojrzałam jeszcze raz na umowę, ponownie uważnie ją
czytając. Po chwili chwyciłam długopis i złożyłam podpis w dolnym, lewym rogu.
Uśmiechnęłam się szeroko do mężczyzny, który chwycił moją
dłoń i pocałował jej wierzch.
Wyjrzałam przez szybę tym samym wpatrując się w piękny rynek
Mediolanu. Włochy to zdecydowanie jedno z najpiękniejszych państw. Mój wzrok
zatrzymał się na szmaragdowych tęczówkach, które w tym momencie zawzięcie się
we mnie wpatrywały.
- Idź, bo wolę cię mieć żywą. – Zaśmiał się również
spoglądając na chłopaka
- Dziękuję ci Lou. – Westchnęłam uśmiechając się do niego
ciepło następnie nachylając się nad nim i krótko całując w policzek – Do
zobaczenia na pokazie.
- Do zobaczenia.
Wolnym krokiem ruszyłam do wyjścia, gdzie niemalże od razu
wpadłam na wściekłego Styles’a.
- Co robiłaś w tej restauracji z tym pieprzonym dupkiem?!
Miałaś ponoć tylko zadzwonić do siostry!
- Oj no przepraszam. – Wywróciłam oczami – Zaprosił mnie na
lunch. To wszystko.
- Mam wrażenie, że rozmawiam z małym dzieckiem, do którego
nic nie dociera! – krzyknął przez co kilka osób nakierowało na nas swój wzrok
- Tak, tak… Zapewne od obiadu się zacznie, jutro sesja i
zaliczy mnie prędzej nim się obejrzę, tak?
- Rozmawiaj ze mną jak powinnaś ze mną rozmawiać!
- Czyli jak? Wytłumacz mi jak mam z tobą rozmawiać. Tylko
proszę, spokojnie. Inaczej nie mam o czym mówić. – Oznajmiłam następnie
ruszając w kierunku katedry
- Po pierwsze, dlaczego twój telefon jest wyłączony?
- Nie chciałam żeby ktoś mi przeszkadzał.
Na moje słowa tylko parsknął śmiechem.
- Nienawidzę, po prostu nienawidzę kiedy ktoś mi się
sprzeciwia i robi rzeczy, które w dodatku nie są rozsądne!
- Posłuchaj. – Zaczęłam tym samym się zatrzymując i stając z
nim twarzą w twarz – Jestem dorosła. Pełnoletnia. Nazywaj to jak tam sobie
chcesz. Jestem rozsądniejszą osobą od ciebie, więc przestań się tak mną
przejmować! Daj mi żyć! Jesteś tylko moim szefem, rozumiesz to? Nie muszę się
stosować do twoich życiowych rad. Od dzisiaj to ja będę decydować co chcę
robić, z kim chcę to robić, gdzie a nawet jak! Jeżeli ci to nie odpowiada,
proszę bardzo! Zwolnij mnie! Na bruku nie zostanę skoro podpisałam kolejną
umowę z Lou! Nie będziesz miał wyrzutów sumienia! Chociaż przypuszczam, że i
tak byś ich nie miał. Jestem twoją kolejną modelką taką, jak każda inna! No
nie, przepraszam. Nie jestem tak dobra.
- Jakim prawem podpisałaś umowę z agencją Lou! – krzyknął
jednocześnie mocno chwytając mnie za nadgarstek
- Wszystko jest zgodne z prawem. W umowie, którą dałeś mi do
podpisania było wyraźnie napisane, że jednocześnie mogę współpracować z
pięcioma agencjami.
- Wiem co daję pracownikom do podpisania. Chcę wiedzieć
dlaczego akurat Lou!
- Zaproponował mi to, więc podpisałam umowę. Nie będę się
oglądać na jego przeszłość. Harry, rozumiem, że spieprzył ci życie, ale to nie
mnie skrzywdził. Nie mam zamiaru wciskać mu się do łóżka ani broń Boże omotać.
Ja tylko będę dla niego pracować.
- Co się stało, że taka jesteś? Chodzi ci o Mayę?
- Nie! Oczywiście, że nie!
Kłamstwo!
- Maya to naprawdę sympatyczna dziewczyna. Złamała ci serce,
rozumiem to, ale ja nie mam powodu aby być o nią zła. Będziesz chciał do niej
wrócić, umawiać się z kimkolwiek zechcesz, to jest twoja sprawa. Mnie to nie
obchodzi. – Oznajmiłam po czym wyrwałam dłoń z jego uścisku i ruszyłam przed
siebie.
Byłam pod wrażeniem tego jak spokojna w tym momencie byłam.
Może właśnie tego potrzebowałam? Powiedzieć mu to wszystko prosto w twarz.
Przestać w końcu wszystko w sobie dusić? Szybko dotarłam na miejsce pokazu
gdzie od razu ruszyłam do garderoby, aby
założyć swój
dzisiejszy strój. Unikając wszystkich znanych mi osób dotarłam do
charakteryzatorni gdzie w przeciągu godziny zostałam pomalowana i uczesana.
Po wszystkim usiadłam na dużej czarnej walizce za sceną
czekając na rozpoczęcie pokazu. Kiedy w końcu usłyszałam interesujący mnie
komunikat, ustawiłam się za wszystkimi dziewczynami.
Zauważyłam, że na dworze było już zupełnie ciemno, a wybieg
był oświetlony tylko granatowymi i fioletowymi neonowymi światłami.
Z głośników zaczęła się wydobywać muzyka, tym samym rozpoczynając
pokaz. Jako pierwsza ruszyła Maya. Wyglądała naprawdę idealnie. Nie dziwię się,
że była najlepszą modelką młodego pokolenia. A z resztą bądźmy szczerzy, pomimo
długiej przerwy, nadal nią jest.
Przejścia zajmowały dzisiaj o wiele więcej czasu niż na moim
pierwszym pokazie. Pewnie dlatego, że wybieg był po prostu dłuższy. W końcu
nadeszła moja kolej. Wyszłam na podświetloną białą, szklaną taflę i ruszyłam
przed siebie pewnym krokiem.
Jedno jest pewne. Koniec z grzeczną Melanie. Ułożona
dziewczynka z Holmes Chapel, to już odległa przeszłość.
Po raz ostatni razem z resztą dziewczyn wyszłam dzisiejszego
wieczoru na wybieg tym samym kończąc całe show. Jak zwykle Lou wyściskał nas
wszystkie, publiczność była zachwycona i bla, bla, bla. Tak jak zwykle.
- Lou? – zawołałam go gdy tylko zeszliśmy ze sceny
- Tak?
- Czy ktoś mógłby przywieść moje bagaże pod katedrę.
Chciałabym od razu stąd pojechać na lotnisko.
- Harry już to załatwił. Myślałem, że ci powiedział.
- No… Chyba nie zdążył. – Zaśmiałam się – W takim razie do
zobaczenia jutro?
- Tak. Wyślę ci jeszcze SMS’a o której godzinie.
- Jasne, do zobaczenia.
- Do zobaczenia. – Uśmiechnął się następnie całując mnie w
policzek
Szybko pobiegłam do garderoby. Jednak jak szybko do niej
weszłam tak szybko chciałam z niej wyjść.
- No proszę. Nasza idealna Melanie Grey zaszczyciła nas
swoją obecnością.
- Daj spokój Cara. – Upomniała ją Maya – Mel to bardzo
sympatyczna dziewczyna.
- Zależy dla kogo. – Burknęła, obracając w palcach jakiś
kosmetyk
Wywróciłam tylko oczami po czym przeszłam obok Hary’ego i zaczęłam wrzucać rzeczy do torby.
- Słyszałam, że jutro masz sesję z LouLou. – Zaczęła, jednocześnie odstawiając przedmiot na stolik
- Owszem. – Oznajmiłam krótko tym samym ściągając z siebie
sukienkę, pozostając w samej bieliźnie. Widziałam, że widok nieco ją zadziwił
- Miałam tu powiedzieć stos argumentów przeciw, ale… Widzę,
że raczej ich nie znajdę.
- No widzisz skarbie. – Zaśmiałam się sztucznie – Następnym
razem poznaj mnie lepiej zanim zaczniesz o mnie w ogóle myśleć.
- No i w końcu jest wyszczekana. Nie wiem jak ty to zrobiłeś
Styles, ale jestem z ciebie naprawdę dumna. Co nie zmienia faktu, że i tak cię
nie lubię, dziwko.
- Ej, hamuj się Cara, jasne. – Stanął w mojej obronie
- Oj kochana. – Zaczęłam do niej podchodzić. Poczułam jak
chłopak łapie moją rękę, jednak zanim zdążył zacieśnić uścisk, szybko ją
wyrwałam – Jest tyle słów, które mogłabym teraz powiedzieć. Ale nie. –
Zaśmiałam się cicho – Nie zniżę się do twojego poziomu, bo gdybym nawet
chciała, chyba brakłoby mi podłogi. – Uśmiechnęłam się słodko następnie
ubierając swoje ubrania. Chwyciłam torbę i ruszyłam do wyjścia
- Cześć Maya. – Pożegnałam się z nią, ostrożnie do niej
przytulając – Cześć Cara. – Wymamrotałam będąc już jedną nogą na korytarzu.
Zeszłam na dół i wyszłam tylnym wyjściem aby uniknąć
wszystkich fotografów i dziennikarzy. Taksówka już na mnie czekała.
- Cześć Lucy. – Uśmiechnęłam się, gdy tylko odebrała telefon
- Mel! O mój Boże, ty żyjesz! Tak dawno się nie odzywałaś!
- Przepraszam, miałam strasznie dużo pracy. I problemów po
drodze. – Zaśmiałam się – No ale nie dzwonię po to. Chciałam się zapytać co u was słychać i
oznajmić iż jutro przylatuję do mojego ukochanego siostrzeńca, bo mam akurat cztery
dni wolnego.
- O mój Boże! Brian! Ciocia przyjedzie do ciebie jutro!
Zaśmiałam się słysząc odgłosy w słuchawce.
- Halo, ciociu? Halo?
- Cześć skarbie. Przyjadę jutro do ciebie. Cieszysz się?
- Ciociu! Nawet nie wiesz jak bardzo! Tak strasznie tęsknię!
A Harry też przyjedzie?
Na imię wypowiedziane przez chłopca moja mina automatycznie
zrzedła. Westchnęłam ciężko i przymknęłam powieki.
- Nie wiem, skarbie. Porozmawiam z nim, ale… Dzisiaj się
trochę pokłóciliśmy.
- Tak bywa w związkach. – Oznajmił
- Ty mały smyku! – zaśmiałam się – Po pierwsze, nie jesteśmy
w żadnym związku, a po drugie, skąd ty takie rzeczy wiesz, co?
- Mama tak mówi, kiedy pokłóci się z Tom’em.
- Z Tom’em?
- Znaczy się tatą. – Poprawił się
- Słucham? – zapytałam rozbawiona
- Miałam ci o tym powiedzieć, ale… Nie było okazji.
- Masz ją teraz.
- No bo… Spotykamy się z Tom’em od dłuższego czasu. Brian
bardzo go polubił. Z resztą z wzajemnością. Uwielbiają się.
- No siostrzyczko. Gratuluję ci. – Zaśmiałam się – Luc, ja
muszę kończyć. Za chwilę mam samolot. Zadzwonię do ciebie jutro, okej?
- Jasne. W takim razie całujemy cię. Doleć bezpiecznie i
pozdrów Harry’ego.
- Oczywiście. – Wywróciłam oczami następnie się rozłączając.
Chcesz prowadzić konto jakiejś postaci? skontaktuj się ze mną na tt :) (alwayscoldhands)
Mój ask x
Na tumblr z moimi wszystkimi opowiadaniami znajdziecie też opcję aby zapytać postaci z DA. Pytać mogą wszyscy, nawet osoby, które nie mają konta :) jeśli macie czas i chcecie się pobawić w takie coś to wpadnijcie tutaj :) (jak by się wam chciało to możecie podrzucić mi prompty. bardzo mi się nudzi -.- hehe x)
Na my all stories gdzie był publikowany House Of Boys pojawił się nowy shot tym razem z #Zouis'em. Zapraszam na Orphan :)
Mam nadzieję, że wasze święta były udane tak samo jak i prezenty ^^
Tym razem życzę wam udanego Sylwestra ^^ Tylko nie upijcie mi się tam za bardzo, kotki x
Kocham was wszystkich x BEZ WYJĄTKU <3